Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Separacja i co dalej?

Anonymous - 2010-11-26, 18:09
Temat postu: Separacja i co dalej?
Witam!
Jestem z mężem od 3 miesięcy w separacji.To ja odeszłam,bo nie wytrzymałam psychicznie. Po miesiącu separacji mąż sam złożył pozew o rozwód, sprawa ma być w marcu. (Ostatnio mąż żałuje że to zrobił i chciałby żeby wszystko wróciło do normy.)
Odeszłam z wielu różnych przyczyn.Jedną z nich jest mieszkanie w bardzo bliskiej odległości z teściami. Jego trudny charakter,długie rejsy,moje prośby aby to zmienił..Ale mąż bardzo niechętnie chce cokolwiek zmienić w naszym życiu. Pani terapeuta rodzinny u której byłam podejrzewa u niego jakiś rodzaj depresji. Ale on nie chce się z tym wybrać do specjalisty,twierdząc że ja chcę z niego zrobić idiotę...i zasłaniając się kolejnym wyjazdem w morze.
Nie wiem czy dostanę stwierdzenie unieważnienia naszego 6 letniego małżeństwa w którym na dodatek nie ma dzieci.
Jutro zamierzam iść na rozmowę do księdza w tej sprawie.
Zastanawiam się co będzie jeśli wróciłabym do męża? Niestety nie mam najmniejszej pewności że coś się zmieni w naszym życiu na lepsze. Podobno charakter człowieka już się nie zmieni.
Jeśli Kościół nie unieważni tego ślubu,to czy warto żyć z kimś innym w niesakramentalnym związku? Jako katoliczka będę się czuła bardzo źle nie przystępując do sakramentów. A nie chciałabym też zostać w życiu sama, Z kolei też trwać w takim trudnym związku z moim mężem nie jest dla mnie żadną perspektywą.
Dzisiaj mam serce złamane,nie wiem co zrobić..chętnie wybrałabym się z mężem na terapię,ale on za parę dni wyjeżdża do pracy na 4 miesiące. A po jego powrocie rzekomo ma być nasz rozwód... Już nie wiem jak mam z nim rozmawiać. Jestem u moich rodziców, każde spotkanie z mężem nie wnosiło żadnych postanowień z jego strony..Ja natomiast zaproponowałam przeprowadzkę z dala od rodziców i żeby skrócił rejsy. On się boi że straci pracę,co jest mało prawdopodobne bo jest na wysokim stanowisku i mógłby zmienić firmę na lepszą...
Rozmijamy się w tym co ja chcę a co on chce i w tym jest głownie problem.
Proszę o jakąś poradę. Moje małżeństwo jest naprawdę bardzo trudne. Raz że długie rozłąki a podczas naszego bycia razem nic się nie klei... :-(

Anonymous - 2010-11-26, 20:05

uważaj na słowa " unieważnienie sakramentu małżeństwa " dlaczego tak napisałam ?
Pozwoliłam sobie po przeczytaniu twojej historii na takie słowa,
Przepraszam i rozumie że coś CIEBIE wprowadza w depresje, że coś jest nie tak ale to małe coś, mój pradziadek na dwanaście lat był wzięty do wojska do rosji, prababcia z dwójką dzieci w biedzie jaka wtedy była - czekała i nie w głowie było jej unieważniać sakrament.
ps, po ziemskim unieważnieniu sakramentu chcesz być rozgrzeszona z grzechów.
Dam rade - nie krzywdź swojego męża, wracaj i oddaj mu cała siebie i oddaj siebie Bogu.
Z Bogiem
ps - zimna woda zdrowia doda :)

Anonymous - 2010-11-26, 22:03

Midziulka - litosci - ok?
za chwile jej napiszesz, ze twoja prababcia siedziała po ciemku, jadła ziemniaki z woda i ona tez tak powinna?...
Zauwaz Midziulka, ze alinakalina dołączyła dzisiaj i napisała pierwszy post - a Ty jej od razu tak lekko odpisujesz z przymróżeniem oka - z tekstem "zimna woda zdrowia doda"...
Ja naprawde doskonale rozumiem, że niektórzy z nas są tu po kilka lat i znamy się na tyle, że wyłapujemy kiedy ktos żartuje lub kiedy ma słabszy dzień - pamietaj jednak, ze nowa osoba takich niuansów nie wychwytuje i czytając Twój post - traktuje go dosłownie... Myslisz, ze Twoja odpowiedź jej w czyms pomogła, podniosła na duchu, podpowiedziała cos?..
Ja myslę tak: chce iśc porozmawiac z ksiedzem - nic w tym złego - to nie oznacza jednocześnie unieważnienia - to tylko rozmowa z kims kto spojrzy innym okiem na sprawę.
Mysle sobie, ze to trochę nie fair oczekiwać, że nasze kłopoty bedą traktowane przez forumowiczów poważnie i otrzymamy wsparcie, poradę, modlitwę - jednoczesnie nowe osoby traktować pobieżnie pisząc:

..."rozumie że coś CIEBIE wprowadza w depresje, że coś jest nie tak ale to małe coś..."

sory Midziulka - ale mysle, ze alinakalina zasługuje tak samo jak każdy na pochylenie sie nad jej kłopotem. bagatelizowanie nie jest tu chyba na miesjcu - to jej małe coś - dla niej jest najwieksze...

Anonymous - 2010-11-26, 22:29

Witaj na forum.
Trudne decyzje przed Wami - jedną już podjęłaś - wyprowadziłaś się, teraz musisz się wyciszyć i prosić o rozeznanie, co dalej robić, jak żyć.
Masz wpływ tylko na siebie, a Twój mąż musi wreszcie się określić czego chce tak naprawdę, a nie uciekać w pracę, bo to tylko Was oddala jeszcze bardziej.
Zaufaj i powierz to Panu.

Anonymous - 2010-11-27, 07:26

malta - ja ją rozumie że chce inaczej ale tam nie ma tragedii, nie ma zdrady, pijaństwa czy bicia. Jest praca męża i przeszkoda że niedaleko mieszka teściowa. Nie mówie żeby się ktoś cofał w świat sprzed lat ale zachował pewne wartośći. No niewiem jeżeli tak wszyscy mamy iść po unieważnienie to po co tu jesteśmy ? Jrest fajna stronka neokobiety tam popisać też można, ja myśle że jesteśmy tu dla ratowania małżenstwa.
sory jeżeli nie tak pisze :)
Z Bogiem

[ Dodano: 2010-11-27, 07:35 ]
netkobiety

Anonymous - 2010-11-27, 08:22

Witaj, alinakalina :-)
Słusznie pisze Jola, że potrzebne jest Ci teraz rozeznanie. Zatem rozmowa z księdzem to dobry pomysł, a adoracja Pana Jezusa - jeszcze lepszy, połączyć oba warto.
Moje zdanie jest takie - że zdecydowanie nie warto wchodzić w związek niesakramentalny, warto ratować małżeństwo.
Sądzę, że o rozwodzie możesz chwilowo nie myśleć w kategoriach dramatu, ponieważ skoro mąż myśli o tym, że może niedobrze zrobił składając ten pozew, to spokojnie może go wycofać, jeśli nie teraz, to w marcu, a do marca ratowaniem małżeństwa zająć się trzeba! Lektury, wniknięcie w siebie, rozmowy! Twoje, żeby była jasność ;-)
Bardzo mało piszesz o tym, co tak naprawdę Cię rozwaliło, że psychicznie nie wytrzymałaś. Mogłabyś trochę to przybliżyć?

Anonymous - 2010-11-27, 15:53

Cytat:
(Ostatnio mąż żałuje że to zrobił i chciałby żeby wszystko wróciło do normy.)

Alinokalino, najważniejsze, a w nawiasie... :-)
To, co dzieje się dziś, ten 4-miesięczny wyjazd poza dom, może być tylko reakcją na Twoją wyprowadzkę. Pusty przecież dom...
Odnoszę wrażenie, że jesteś pod wielkim wpływem swoich rodziców. Te podpowiedzi, że ludzie się nie zmieniają - to może na bazie doświadczeń mamy? A ja odważę się twierdzić, że ludzie zmieniają się, ale pod warunkiem, że chcą tego sami, że mają dla kogo zmieniać się, kiedy jest nadzieja, że ktoś to doceni... Czasami dla siebie samego - to zbyt słaba motywacja.
Jeśli wobec męża padły już słowa o unieważnieniu, to też trudno dziwić się, że chce szybciej, łatwiej, czyli - rozwód.
Alinokalino, to Twoje życie... Może więc warto w słuchać się w swoje serce, sumienie, zachowując dystans do podpowiedzi kochanych skądinąd osób. Na pewno chcą dla Ciebie dobrze, ale już niekoniecznie dobrze radzą.

Skoro mąż żałuje, może ma jakieś pomysły na "ulepszenie" Was?
W amosferze wzajemnych urazów, niechęci, złości - trudno odsłonić rzeczywiste pragnienia serca...

Anonymous - 2010-11-29, 23:26

alinakalina,
Witam cię ja tu też jestem świeży
Ale wypowiem się co do zmiany ludzi
Moja żona też twierdzi że ludzi nie można zmienić że oni zawsze będą tacy jak byli
choć może to trwa jeszcze krótko ale na moim przykładzie ci powiem że kiedyś jak żona coś mówiła to ja odpowiadałem "Przestań znowu się czepiasz" robiłem swoje jak zawiniłem przepraszałem myśląc że to starczy
Od początku roku bo w tedy zaczęło się wszystko co teraz się dzieje bo wtedy całkiem zniweczyłem nasze życie i nie wiem co będzie dalej choć starałem się jej pokazać że zmieniam się (moja historia jest na tym forum )on stwierdziła też że ludzi nie można zmienić
Niestety nie mogę się z tym zgodzić choć nie ma jej już trzy tygodnie w domu
ja dalej zmieniam się i nie mam zamiaru się poddać nie tyle co dla siebie ale przede wszystkim dla żony i córki
I powiem ci że jeśli by wróciła nawet i dziś czy za rok albo i za ?? lat to zawsze dom będzie taki jak go opuściła czyli czysty i zadbany.
A co do zmiany jak przeczytasz mój post to się przekonasz że można się zmienić tylko ta druga osoba musi to przyjąć i przynajmniej trochę wspierać
choć ja jak na razie prócz zmiany nie mam nic innego żadnego wsparcia ze strony żony nie poddaję się i nie poddam
Modlę się za nasze małżeństwo za żonę i córkę i wierzę że Bóg mi w tym pomoże nie wiem jak mi pomoże ale wierzę
Bóg z tobą

Wiara nadzieja miłość

Anonymous - 2010-11-30, 18:41

Witam ponownie.Wróciliśmy do siebie z mężem w pewien sposób, tzn. spotykamy się jak dwoje nastolatków po kryjomu żeby nikt o tym nie wiedział narazie.
To straszne, ale o mały włos nasze małżeństwo nie runełoby całkowicie. Teraz wszystko wisi na włosku,pozew w sądzie, stracone zaufanie, podejrzenia mnie o zdradę i wszystkie inne okropne rzeczy. Ale zasłużyłam sobie na to. Myślałam że mój mąż nie przejmie się moim odejściem...Natomiast on przeżył to bardzo mocno. To był dla niego silny wstrząs. Podczas gdy ja wygodnie mieszkałam sobie u rodziców i czułam złość nie zdając sobie sprawy jak on się czuje..
Nie wiem co dalej będzie ale muszę być silna i dbać o nasz trudny związek. Oboje mamy trudne charaktery i musimy włożyć dużo pracy nad sobą i nad naszym małżeństwem.
Pozdrawiam wszystkich i dziękuje za wsparcie.

Anonymous - 2010-11-30, 18:50

Annakalina???oto namiar na wekendy małżeńskie : www.malzenskiedrogi.pl
Od czegoś trzeba zacząć.
A to może być przełomowy,powtórny początek.
Pogody Ducha

Anonymous - 2010-12-03, 02:21

1. No co za makabra!
Ludzie się zmieniają. I już.
"Preferencja temperamentalna" - o tak, to występuje! Ale to tylko preferencja!
A człowiek jest wyuczalny! I ma wyuczalny charakter. I zmieniają mu się poglądy.
Jak ktoś twierdzi, że "ludzie się nie zmieniają" to albo:
a) szuka usprawiedliwienia dla swojej zatwardziałości
b) szuka usprawiedliwienia dla swojego lenistwa
c) popada w grzech rozpaczy.
I to wcale nie ma być fajne, czy przyjemne, czy łatwe. I nie ma że boli! Ale ludzie się zmieniają - i sami, i z bożą pomocą.
[Na marginesie - Bóg wcale nie jest taki super zadowolony, gdy idziemy w dobrą stronę bez niego. On chyba woli, żebyśmy szli w złą, ale z Nim - wtedy chyba mimo wszystko szybciej jesteśmy na miejscu.]
2. Jeśli dotarło - to super! Jeśli chcecie - tym lepiej! Pamiętasz, co powiedział Bóg, gdy ujrzał Wierzę Babel? Mają zdolność porozumienia się "A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić." Powodzenia
Z modlitwą - Ryszard


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group