Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mufinka moje małżeństwo

Anonymous - 2010-12-23, 22:29

Ach jaka cisza u nasz bez dzieci:(
nie ma wesołych głosów czekających na Św. Mikołaja
czy ja kiedykolwiek to zaakcpeptuje do końca
jak zwykle sami będziemy ubierać choinkę nie pomogą nam w tym małe rączęta :roll:

Anonymous - 2010-12-25, 01:25

mufinko, chyba każdy z nas ma jakieś swoje zadanie - zaakceptować coś.
po co je mamy. nie wiemy... zwykle dla każdego z nas jest ono za ciężkie.......
ja czasami odpowiadam sobie -wszystko jest po coś.
i często to co mnie najwięcej kosztuje okazuje się dla mnie najcenniejsze............

Anonymous - 2010-12-25, 08:50

bardzo zaciekawiła mnie ta dyskusja.
Mufinka jeżeli bym mógł coś Ci poradzić to przemyśl jeszcze raz to co napisała bajka:

bajka napisał/a:

Przecież kiedyś pracował, tak? Czyli coś go dopadło. Wg mnie - zrobił sobie bilans życiowy, który wyszedł mu na minus. I spada po równi pochyłej. Nie wiem, co robić w takiej sytuacji. Wymaga to od Ciebie ogromnje mądrości życiowej i cierpliwości. Chyba...


mufinka - czasami jest tak, że bliscy by chcieli by "delikwent" był taki jak dawniej. Nie rozumieją, że życie może się tak zapętlić i najtwardsi rycerze nie dają rady.

bardzo rzeczowo ujął to tez nałóg:
nałóg napisał/a:

No to można by chyba mówić o kryzysie...........o spadku poczucia własnej wartości..... dla sporej części facetów porażka zawodowa,biznesowa jest okropnie deprymująca,wręcz dołująca.
Znam taki stan..............
Samemu trudno się podnieść z takiego doła.....................
Żona utrzymuje......przy tym gdera pewnie (rzadziej lub częściej),niby mobilizuje gadaniem(wg niej) a to skutek odwrotny-bo obniża poczucie i tak niskiego poczucia wartości.

to nie jest pochwała ani picia, ani siedzenia przez faceta w "przyjemnym" dołku depresji.
to nie jest tez próba zrzucenia na Ciebie winy za to co się dzieje.
myślę mufinka, że skoro na dzień dzisiejszy postawa męża jest taka jak piszesz, to od Ciebie zależy, od Twojej siły i determinacji czy wasze małżeństwo przetrwa tę próbę.
Jeżeli nawet zrodzi się u Ciebie bunt - dlaczego ja mam się starać a on nie pomyśl, że być może w waszym życiu były sytuacje odwrotne, kiedy to właśnie on - kiedy był pełen życia zaskakiwał Cię, pomagał Ci i starał się Ci pomóc. Być może tak było.

nałóg napisał/a:

To nie jest tak,że alkoholik zaczyna pić by stać sie alkoholikiem.Nie znam alkoholika,który biorąc do ust swój 1 kieliszek(flaszkę) chciał to robic by stać sie alkoholikiem.
(...)

Patrząc z boku............. tak,sam alkoholik bierze alkohol do ust...sam pije....sam pije kolejny raz............Jego wybór.
Tylko czy do końca świadomy????
Dlatego alkoholizm(choć i inne uzależnienia też) są nazywane stanem chorobowym zaprzeczeń i iluzji,lęków i wstydu,nieporadności( w sferze emocji i uczuć) i zakłamania.
Dopiero sięgniecie "DNA" uzmysławia tak naprawdę skalę upadku.
I wtedy pozostają łzy bezsilności........i poproszenie Boga o pomoć.Nawet jak ten Bóg nie jest zdefiniowany jako Bóg.Poproszenie o pomoć Boga w innym człowieku.
Tyle.............

a ja znam alkoholika, który od siedmiu lat nie wytrzeźwiał.
Na pytanie dlaczego pijesz odpowiada "bo lubię".
Na sugestie iż w końcu organizm "nie wytrzyma" odpowiada - "tego chcę".
Znam jego życie, znam kolejne supły które zawiązywały się w jego życiu. Kolejne ciosy, które do pewnego momentu był w stanie przyjąć. Kolejne błędy, które popełniał.
Wiem też, że był moment kiedy siedział już w poradni. Wtedy ktoś powiedział mu "gościu - jesteś nic nie wart, jesteś zerem, pijakiem". jest samotny - chociaż nie przez wszystkich opuszczony.
nałóg - wydaje mi się, że czasem to DNO nie przychodzi nigdy.
mufinka - życzę Ci dużo sił i wytrwałości. Pamiętaj też, że w jakiś sposób jesteś skalą tych sił ograniczona. Walka o męża nie może stać się Twoim nałogiem.

Anonymous - 2010-12-25, 20:00

Zechciej mi dać duszę
której obca jest nuda,
która nie zna szmerania,wzdychań i uzależnień,
i nie pozwól ,ażebym kłopotał się zbyt wiele
wokół tego panoszącego się czegoś,
które nazywa się;Ja:.
Panie obdarz mnie zmysłem humoru.
Daj mi łaskę rozumienia się na żartach
ażebym zaznał w życiu trochę szczęścia,
a i innych mógł nim obdarzyć. :-)
Amen.
Aniu tą modlitwę dostałam od fajnego księdza,którego humor nie opuszcza :-D

Anonymous - 2010-12-25, 20:47

izabela1115 napisał/a:
Zechciej mi dać duszę
której obca jest nuda,
która nie zna szmerania,wzdychań i uzależnień,
i nie pozwól ,ażebym kłopotał się zbyt wiele
wokół tego panoszącego się czegoś,
które nazywa się;Ja:.
Panie obdarz mnie zmysłem humoru.
Daj mi łaskę rozumienia się na żartach
ażebym zaznał w życiu trochę szczęścia,
a i innych mógł nim obdarzyć. :-)
Amen.
Aniu tą modlitwę dostałam od fajnego księdza,którego humor nie opuszcza :-D


Trafiłaś w samo sedno z tą modlitwą :)

Zdążyłam już poznać to moje JA -bardzo często jest czarne jak mroki nocy
nie pozwala mi wyjść z miłością do moich najbliższych
przychodzi doświadczenie dnia codziennego - krzyż - jest bunt w postaci jakiejś głupiej samoobrony przed niewidzialnym wrogiem i klops już leżę
Boże Miłosierny daj mi pamiętać zawsze ,że stoisz tuż obok :)

Anonymous - 2010-12-27, 14:11

a propos tzw normalnosi..mysle sobie ze nie ma czegos takiego
jest jakis schemat wg ktorego oceniamy ludzi jako normalnych albo popapranych
mysle ze nie mam prawa tak oceniac ludzi....skad wiadomo co siedzi w sercu takiej "niby normalnej" osoby.....z pozoru poprawnej, spelniajacej spoleczne zadania, itp

chcelibysmy porzadkowac swiat wg tego kto jest normalny a kto normalny inaczej
czy ktos z pozoru powsciagliwy bo tlumiacy uczucia jest bardziej "normalny"
od czlowieka ktory reaguje impulsywnie, histerycznie wręcz???

czy apostolowie, pierwsi chrzescijanie miescili sie w kanonach czlowieka "normalnego" ?

ja tam calkiem dobrze czulabym sie jak Bozy szaleniec :-D
Pan Jezus tez zachowywal sie nie szablonowo, oj nie....podpadał rowno roznym ludziom, na pewno mial opinię dziwaka u niektorych

wątki są dla ludzi i myślę ze mufinka sobie poradzi i bedzie sie dobijać o swoje o wsparcie
sciskam mufinko....wybierasz sie dzis na Skaryszewską? ja sienieco podziębiłam i pewnie nie...

szukaj kochana pomocy, poczatek roku zaraz, formują sie rozne grupy, na belgijskiej tez....
jest duzo pomocy, tylko trzeba zrobic pierwszy krok, czasem wcale niełatwy..wiem..ale warto!!!

Anonymous - 2010-12-27, 20:59

Moi kochani dyskutujcie sobie w tym wątku - on tak samo jest dla mnie jak i dla Was!
Myślę ,że wymiana poglądów właśnie buduje i możemy na te same sprawy spojrzeć oczami innych ludzi. Waszymi doświadczeniami i myślami.

Ja często łapię się na tym ,że jedno wydarzenie widziane przez dwie osoby w tym samym czasie jest różnie odbierane, całkiem wręcz w zupełnie odwrotny sposób i tu mówię właśnie o spojrzeniu żony i męża na to samo przeżywanie konkretnego wydarzenia czy problemu.
Moje obserwacje na dodatek są poniekąd głębsze bo mam siostrę bliźniaczkę i rozmawiamy czasami o pewnych zdarzeniach z dzieciństwa które przeżywałyśmy w tej samej chwili - wspólnie. Jej myślenie ,pamięć, postrzeganie całej sytuacji i kodowanie w pamięci różnych szczegółów różni się diametralnie bardzo często od mojego -i to jest dla nas obu bardzo zadziwiające.

[ Dodano: 2010-12-27, 21:32 ]
Danka 9 napisał/a:
czy apostołowie, pierwsi chrześcijanie mieścili sie w kanonach człowieka "normalnego" ?
ja tam całkiem dobrze czułabym sie jak Boży szaleniec
Pan Jezus tez zachowywał sie nie szablonowo, oj nie....podpadał równo rożnym ludziom, na pewno miał opinię dziwaka u niektórych
……..
....wybierasz sie dziś na Skaryszewską? ja się nieco pod ziębiłam i pewnie nie...


(Ps.-też jestem chora –angina- brry)

Wyjęłaś mi to z ust normalnie.
Co to znaczy być normalnym. Na ogół za normalnych uważa się tych którzy zachowują się jak większość.

Dla mnie to już jest dziwne , że tak jest, że tak postrzegamy. Sama na tym się łapie.

Po mojej miejscowości chodzi sobie taki całkiem bardzo porządnie ubrany pan. Po prostu spaceruje po mieście bardzo powolnym krokiem pan około 45-50 lat ,spodnie w kant, biały sweterek, przygląda się ludziom mijającym go, zagląda im w oczy, uśmiecha się do nich. Nie zaczepia. Krąży bez celu po ulicach w różnych miejscach a czasem nawet pod szkołą. Nikomu nic jeszcze nie zrobił. A już mówi się o nim i ja mam oko na niego czy aby komuś czegoś nie zrobił, nie zaczepił jakiegoś dziecka – tyle się o tym teraz słyszy.
Ale czy mam prawo uważać go za obłąkańca bo jest inny?

To bardzo dziwne jak postrzegam sprawy ,ludzi i przede wszystkim Boga.
Często o tym rozmyślam.

Dziś właśnie przed chwilą skończyłam czytać książkę „CHATA” autorstwa William P. Young
Zadziwiające spojrzenie na Boga ,postrzeganie Go i przeżywanie z nim własnego życia poprzez doświadczenie cierpienia i rozpaczy po stracie własnego dziecka.

Książka ta jest dla mnie tym czym jest otwarcie okna i wpuszczenie wiosennego wiatru.
‘’Kopnęła ’’mnie abym mocno zastanowiła się nad tym jak postrzegam Swojego Stwórcę –Tatę –Ojca –Tatusia - czy nie zrobiłam z Niego kogoś czym jestem ja sama.

Anonymous - 2010-12-29, 20:01

Jarek321 napisał/a:
widząc choćby mój dialog z Norbertem . Jezus chyba mi Cię zadał, Norbercie - tylko nie myśl broń Boże, że jesteś "trudny", chodzi mi o to, że nie umiem do Ciebie trafić)

Ot i może Jarku trafiłeś....ale bez obaw możesz powiedzieć że jestem trudny i nie ma we mnie obrazy i gniewu.....

Jarek widzisz taki prosty test dla mnie ..a może i dla ciebie????

dialog z człowiekiem jaki inaczej myśli...inaczej czuje...ma swoje racje....bądz nawet nie ma-ale trzeba wysłuchać....

Jarek bardzo często jest tak że mimo iz my sami czujemy jest super...jest o,k to otoczenie na nasw warczy...lub ma nas dość....

Warto wtedy zastanowic się co zmienić w sobie....a nie koniecznie zmieniać otoczenie...........

dzięki za wymiane zdań...i bez urazy....ale Coelho i tak lubię czytać....
chocby dlatego że pokazuje odkrywanie piekna kobiety...szacunek do kobiety...miłośc do kobiety....i jakąś tam fascynację kobietą.........

a przecież Ja jako facet wciąż mozolnie starający sie o względy żony ...dobrze szukam tropów w życiu ..jak odkryć mądrości tej ludzkiej..ziemskiej miłości....
bo widzisz miłośc Boska jest...często nas buduje..często wyznacza szlaki....ale tu na ziemi jest miłość między kobieta i męższczyzną....i ja tez trzeba sie nauczyc


pozdrawiam

Anonymous - 2010-12-29, 20:11

Z uwagi na bardzo dalekie odejście od pierwotnego tematu wątku został on podzielony na dwa.
Osoby zainteresowane dalszą dyskusją zapraszam tu:
http://www.kryzys.org/vie...p=110556#110556

Pozostawmy to miejsce na rozwiązywanie problemów autorki wątku.
Mufinko, zwracamy Ci Twoje ranczo. :mrgreen:
Przepraszam Cię za to zamieszanie. :roll: ;-) :lol: :mrgreen:

Anonymous - 2010-12-31, 13:46

Mufinko jak spedzasz sylwestra? Jak sie czujesz w ten czas?

Dla mnie byl ciezki w zeszlym roku, mąż chciał rozwodu, ja płakałam...zostałam sama w domu i poszlam spac.
W tym idziemy razem z mezem, sporo udalo sie wypracowac przez ten rok...ja jestem spokojniejsza, radosniejsza
i nawet jakby bylo niedobrze miedzy mną a męzem...poszlabym juz teraz sama i dobrze sie bawiła, juz to wiem...

sciskam i dobrego casu z Panem Bogiem

Anonymous - 2010-12-31, 19:18

Sylwester: razem spędzamy go w domu przed TV i kompem
razem dalej chorujemy na anginę
razem będziemi pić toast o 0:00 sokiem z cytryny i maliny :)
Szczęśliwego Nowego Roku z BOGIEM ! dla Wszystkich

Anonymous - 2010-12-31, 19:24

Udał się Panu Bogu ten mały sylwestrowy figielek :mrgreen:

Życzę Tobie i mężowi dalszego wzrastania w miłości w 2011!!!

Anonymous - 2011-01-01, 13:57

katblo napisał/a:
Udał się Panu Bogu ten mały sylwestrowy figielek :mrgreen:

Życzę Tobie i mężowi dalszego wzrastania w miłości w 2011!!!


Dzięki! Z Bogiem wszystko jest możliwe.......

"Jak cudownie obudzić się w pierwszy dzień nowego roku bez sylwestrowego kaca"
to dzisiejsze słowa męża :)

[ Dodano: 2011-01-02, 18:21 ]
Uf nadal jesteśmy wszyscy chorzy -brry a jutro do pracy
fajnie mi się 1 dzień nowego roku zaczął :

mama i czyt.. teściowa tez bardzo chora
dostała duszności, uf przestraszyłam się , dzwoniłam nawet na pogotowie
i w końcu pojechałam na pomoc świąteczną przychodnia całodoboowa w W-wie
nic w sumie groźnego no ale wszyscy mamy wirusowe zapalenie dróg oddechowych
przepisano nam jakiś antybiotyk (na wirusy i tak nie ma lekarstwa)aby wybił przy okazji bakteryjne zakarzenie no i chorujemy sobie dalej
aby do wiosny :)

Anonymous - 2011-01-04, 08:27

Mufinka............a może Twój mąż zechce wpaśc na męska grupę wsparcia:

Jeżeli:

z jakiegokolwiek powodu czujesz, że przestałeś panować nad swoim życiem
przeżywasz trudności w relacjach z innymi
przeżywasz kryzys w małżeństwie lub doświadczyłeś rozstania
jesteś niepogodzony z samym sobą
zadajesz sobie pytania o obecność i działanie Boga w Twoim życiu


To ZAPRASZAMY CIĘ na spotkania

MĘSKIEJ GRUPY WSPARCIA

w czwartki co 2 tygodnie

Styczeń 13 i 27
Luty 10 i 24
Marzec 10 i 24
Kwiecień 7 i 28
Maj 12 i 26
Czerwiec 2 i 16

Warszawa, ul. Rakowiecka 61, sala "Betlejem" domu parafialnego (na prawo od głównego wejścia do Sanktuarium), godz. 19:00 - 21:00


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group