Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mufinka moje małżeństwo

Anonymous - 2010-11-26, 20:40

Dzięki za posty
dużo tego jest

myślę ,że z tym piciem jest też tak ,że trzeba mieć w genach takiego "smaka"
mnie zawsze na alkohol w różnych gatunkach zawsze wykręcało
ja też mam dużo wewnętrznej walki ale nie mogła bym się uzależnić (chyba ,że od coli)

( PS -dziś też siedzi jak mumia :cry: ) -Boże daj mi mądrość aby zapukać z Twoją miłością do jego serca

Anonymous - 2010-11-26, 21:01

Mufinko, a czy Ty calego swiata swojego nie koncentrujesz na męzu?
on jak mumia, widac taki ma dzień

ale mnie bardziej ciekawi co u Ciebie, jak sobie radzisz? jak organizujesz dzien
Pan Bog najwazniejszy i na pierwszym miejscu :) wiesz zresztą to !

Anonymous - 2010-11-26, 21:47

Na pewno koncentruję się na mężu w jakiś sposób -przecież jeszcze zależy mi na nim.
Ale to nie znaczy ,że o sobie nie myślę.
Oczywiście ktoś musi pracować i to zajmuje mi większość dnia - w domu bywam dopiero po 17:00, 18:00 a i później też.

Od roku chodzę do stadniny i jeżdżę konno, relaksuje mnie to i pomaga się rozluźnić -tak działa kontakt z dużym futszastym zwierzakiem.
Zabieram dzieciaki mojej siostry i jeździmy raz w tygodniu na basen. dwa razy w tygodniu mam naukę j.ang. Mam psy i kota. (nie mam dzieci więc chociaż to).
Myślałam nawet swego czasu o wolontariacie ale na to mogłabym znaleźć czas tylko gdzieś w okolicy i tylko wieczorem. (jakiś dom starców wchodził by w grę, myślałam o domu dziecka ale to chyba powodowało by tylko większą tęsknotę)

Anonymous - 2010-11-27, 08:50

Mufinka............... to coś jest lub może byc dobre dla Was:

DRUGIE SPOTKANIE w naszym
internetowym
Przeciwpożarowym Kursie Małżeńskim
>>> OGNIOODPORNY <<<
jest już dostępne (po zalogowaniu na konto)!
Zapraszamy!!!
http://kurs.randkamalzenska.pl/


Jeśli widzieliście film FIREPROOF
i chcielibyście aby inni też go zobaczyli
zaproście przyjaciół, znajomych na
GRUDNIOWĄ RANDKĘ MALŻEŃSKĄ.
Projekcja filmu i prezentacja kursu
11 grudnia 2010 r. godz.17.00
Szczegóły i rezerwacja miejsc na stronie
http://rezerwacja.randkamalzenska.pl

Anonymous - 2010-11-27, 13:37

Mufinka napisała:

Cytat:
Od roku chodzę do stadniny i jeżdżę konno, relaksuje mnie to i pomaga się rozluźnić -tak działa kontakt z dużym futszastym zwierzakiem.
Zabieram dzieciaki mojej siostry i jeździmy raz w tygodniu na basen. dwa razy w tygodniu mam naukę j.ang. Mam psy i kota. (nie mam dzieci więc chociaż to).


Mufinko, a co robicie razem? Taki zwykły spacer - razem... Zdarza się to?
Wielość Twoich pasji, spędzanie większości czasu poza domem - może być tym, co powoduje osamotnienie męża i ucieczkę w alkohol.

Anonymous - 2010-11-27, 15:33

Mufinko, fajnie ze jesteś tak aktywna, zwierzaki, basen, też to lubię :)

Fajnie sobie radzisz...wiem cos o tym czekaniu na męza i obserwowaniu go co z nim.
Jest duza szansa, ze pociągniesz go za sobą!
Trzeba czasu cierpliwości i łaski Bozej...wiem ze trudno
tego Tobie i sobie też życzę....

Sciskam :-)

Anonymous - 2010-11-28, 14:32

Nałóg - próbowałam z tą randką małżeńską
w listopadzie dostałam zaproszenie (u nas w parafii rozpowszechniali) na takową randkę małżeńską , proponowałam ślubnemu abyśmy poszli- i nic brak chęci i zainteresowania,
link do filmu ognioodporny też dostał i nie zobaczył go.

Róża -na spacery po naszej okolicy nie wychodzi ze mną to smutne ja uważam ,że w okolicy jest naprawdę pięknie -tylko trzeba to dostrzec.
Mąż jest typem a raczej ma pasję górską ,lubi chodzić po górach i najchętniej nie wracał by stamtąd , ja też góry bardzo lubię jednak w nich bardziej od niebotycznych szczytów urzeka mnie przyroda. Lubimy też razem przemierzać szlaki kajakowe.
Niestety ostatnio ja już nie daję rady ,chodzić po górach tak ekstremalnie jak on. Zaczął dobierać sobie inne towarzystwo ,"bardziej zwariowanych górołazów" i w tym też jest problem -zdarzają się nawet panie.
Niedawno o taką jedną była sprawa ,rozmawiałam z nim nawet o tym, że nie chce już ze mną w góry pojechać tylko z innymi, do innych pisze emaile a do mnie ani jednego.
W internecie pisze i ma kontakt z innymi a do mnie potrafi powiedzieć dziennie tylko słowo ,zdanie.
(ten rok pod względę naszych wspólnych przeżyć był wyjątkowo trudny- tylko 2 wypady razem w góry i jeden kajakowy w innych latach było tego więcej ale myslę ,że to poniekąd były ucieczki od dnia codziennego)

Trudno mi z nim rozmawiać, nie wiem czy tak też było u Was -czy po 16 latach małżeństwa jesteśmy wstanie czymś dobrym siebie zaskoczyć?

(wczoraj przerwaliśmy tygodniowe milczenie)
:->

Anonymous - 2010-11-28, 14:33

Mufinka napisał/a:


myślę ,że z tym piciem jest też tak ,że trzeba mieć w genach takiego "smaka"


Mufinko też tak myślę napisze tobie jeszcze coś,
moja teściowa często mi mówi że każdy ma swój krzyż hm... gdzie jest krzyż mojego - męża pytałam siebie - skoro niczym się nie przejmuje i żyje jak mu wygodnie, ale właśnie każdy nałóg ("smaczek") jest też krzyżem. Czyli dla jednych krzyżem jest nałóg picia alkoholu, dla innych palenie tytoniu, dla jeszcze innych osoba z którą cieżko żyć ale trzeba ten krzyż nieść na swoich barkach i z wiarą modlić się bo tylko Bóg może ten krzyz od nas wziąść....... a jeśli już weźnie od nas uwolni nas od tego krzyża nie zapominajmy o Nim, umiejmy nie tylko prosić ale i dziękować.
z Panem Bogiem

Anonymous - 2010-11-28, 14:46

Widzisz Ewulek-ja całe życie uciekałam od krzyża i walczyłam aby się go pozbyć i to był mój błąd.
To właśnie w Rabie Wyżnej spotkałam osobę która otworzyła mi oczy (-Liliana -dziękuję Bogu za Ciebie) - otworzyła mi oczy ( ja 13 lat w neokatechumenacie -Boże wybacz ,że nie pojęłam co do nie mówisz) od momentu spotkania w Rabie modlę się uczę nieść krzyż nie proszą aby zabrał mi go po ludzku ale dał zaakceptować i nawet miłować tylko w Chrystusie -proszę go o tą łaskę niesienia go razem z nim -każdej minuty, godziny,dnia ,miesiąca.

Anonymous - 2010-11-28, 15:01

Ciężko jest nam sobie uświadomić że mamy krzyż, że mamy nałogi, ze mamy osobę która nas rani, potem ciężko nam przychodzi żyć z tym krzyżem, ale gdy sobie już to uświadomimy że warto i dlaczego warto... to życie staje się łatwiejsze, zdajemy sobie sprawe z tego że pomagamy niesć Jezusowi Jego krzyż.........



a poza tym często sobie powtarzam takie zdanie, któe usłyszałam w Radiu Maryja:
"Bez Cieprienia nikt nie wejdzie do Nieba"

Mufinko będę pamiętała o Tobie w modlitwie...

Anonymous - 2010-12-19, 14:02

Zastój u mnie, jestem jak na karuzeli -boję się zejść a idą Święta Bożego Narodzenia

[ Dodano: 2010-12-19, 18:03 ]
Właśnie wróciłam z Mszy. Św. we wspólnocie Odnowa w Duchu Świętym w Wesołej msza jest w każdą trzecią niedzielę m-ca o 15:00
-przyszłam podbudowana,muszę zrobić ten 1 krok do przodu!
Boże pomóż:
a w domu uff,
już zdążyłam strofować męża ( o wspólne przygotowanie obiadu i oderwanie się od netu)
i teściową o kontrolę minie gdzie byłam itd.
Boże siły!

Anonymous - 2010-12-21, 15:00

Mufinko, co by bylo tym 1 krokiem dla Ciebie
korzystasz juz z pomocy grupy czy psychologa?

Anonymous - 2010-12-21, 20:27

Co by to było?
Wiesz mam różne sygnały, pomysły ale mniej odwagi i determinacji.
Dałam sobie przerwę na spotkania grupowe. Zbieram się cały czas zadzwonić do poradni (mam telefon i adres) i też do jednego psychologa (też mam telefon).
Musi mnie chyba jeszcze coś kopnąć lub ktoś ?
O właśnie zajmuję neta za długo i już taki jeden uzależniony się denerwuje
-śmieszne co ale i tragiczne. :(

Anonymous - 2010-12-21, 22:02

Mufinko, znam dobrze tez stan
wiesz juz co robic ale....cos cie trzyma

szkoda ze zrezygnowalas ze spotkan grupowych...
jakbys potrzebowała kopa to ja służę :-P , tak po przyjacielsku ;-)
mi tez co jakis czas dają kuksance dbrzy ludzie i jakos drepczę do przodu

z Panem Bogiem


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group