Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mufinka moje małżeństwo

Anonymous - 2010-11-24, 08:22

Doradca rodzinny,autor wielu książek o małżnstwie i dla małżeństwa Jacek Pulikowski na warsztatach kiedyś powiedział coś w tym stylu: 80% mężów stających się alkoholikami stają się nimi przy ogromnej pomocy ich żon.
Ja bym tak nie powiedział-że aż tyle-ale coś w tym jest.

Kryzys wieku średniego,przemijanie jest czasami tym u facetów czym jest menopauza u kobiet.
Dotyka to prawie każdego..........ale w różnym nateżeniu
Mufinka napisał/a:
1-do pracy nie chodzi -dlaczego ?
2- siedzi bez przerwy na necie - dlaczego ?
3- zdarza mu się raz na tydzień kupić piwa do oporu jednego dnia i tak się upić- jest pijakiem - bo ma problem!
4- ja utrzymuję dom i jego - pozwalam mu na to bo wydaje mi się ,że nie mam wyjścia
A dziś jest obrażony na cały świat nawet komputer wyłączył i jeszcze słowa do mnie nie powiedział -pewnie ma wyżuty sumienia i jeszcze mnie chce nimi pokarać -tym milczeniem


No to można by chyba mówić o kryzysie...........o spadku poczucia własnej wartości..... dla sporej części facetów porażka zawodowa,biznesowa jest okropnie deprymująca,wręcz dołująca.
Znam taki stan..............
Samemu trudno się podnieść z takiego doła.....................
Żona utrzymuje......przy tym gdera pewnie (rzadziej lub częściej),niby mobilizuje gadaniem(wg niej) a to skutek odwrotny-bo obniża poczucie i tak niskiego poczucia wartości.
Potrzeba impulsu............... koła ratunkowego.........może DNA??? upadku by ból zmusił do dziąłania....
Trudne to..............
Pogody Ducha

Anonymous - 2010-11-24, 10:24

nałóg napisał/a:
Doradca rodzinny,autor wielu książek o małżnstwie i dla małżeństwa Jacek Pulikowski na warsztatach kiedyś powiedział coś w tym stylu: 80% mężów stających się alkoholikami stają się nimi przy ogromnej pomocy ich żon.


Ale czy dobrze rozumiem to zdanie? Chyba nie chodzi o przyczyny: "zacząłem pić, bo: żona jest taka, śmaka, owaka, bo gdera, bo nie wspiera, bo deprecjonuje" - a o sam proces: że żona patrzy przez palce na początki picia, lekceważy pierwsze symptomy, mości poduszeczki pod tyłkiem męża, ukrywając przed światem, że mąż pije, płacąc za niego rachunki, tłumacząc go z nieobecności w pracy itd.

Uściślij to może, Nałogu, bo wydaje mi się, że jest to pewna różnica jednak i żeby nasze forumowiczki nie poczuły się jeszcze gorzej, myśląc, że stały się przyczyną alkoholizmu swoich mężów....

Pozdrawiam serdecznie

Anonymous - 2010-11-24, 23:31

Mufinko
dla porządku
w Warszawie na alejach Jerozolimskich 47 lok 3 jest PETRA jakbys szukała :-D
to dobry osrodek.

pozdrawiam cieplutko
żona wspóluzalezniona ( jak cholera)!!

Anonymous - 2010-11-25, 08:43

Satine.............. ja nie bardzo się zgadzam z tym co powiedział Pulikowski-ale cos w tym jest.
Jak pewnie wiesz ,to od chwili ślubu żony mniej czy bardziej świadomie pra do tego by zmieniać swojego męża.Stawiają coraz to inne wymagania,pragnienia,podwyzszają poprzeczkę.czesto traktują męża jak cos co sie ma na całe życie,na własność(to dotyczy też i mężów oczywiście).
A męzczyzni?mezowie????
No my byśmy chcieli by nasze małżonki( czyli Wy kobiety) pozostały niezmienne......ciagle te trochę zalotne......trochę tajmnicze..... trochę uległe..... nie stawiające za dużo wymagań.....nie zmieniające się fizycznie.
I to jakby jeden aspekt popadania w alkoholizm mężów.
Czyli???frustracja na "czepialską" żonę.
To też opisałaś Satine.......... frustrujące ???? ale i tak jest.

I drugi to opisany przez Ciebie scenariusz...........
Satine napisał/a:
że żona patrzy przez palce na początki picia, lekceważy pierwsze symptomy, mości poduszeczki pod tyłkiem męża, ukrywając przed światem, że mąż pije, płacąc za niego rachunki, tłumacząc go z nieobecności w pracy itd.


Pogody Ducha

Anonymous - 2010-11-25, 08:59

nałóg napisał/a:
I to jakby jeden aspekt popadania w alkoholizm mężów.
Czyli???frustracja na "czepialską" żonę.


Tak, ja wiem. Ale wiesz co - no z tego, co tutaj wyczytałam w różnych tekstach, wyznaniach - powód do picia zawsze się znajdzie. Ot, np. frustrująca żona.

Mnie jednak chodzi o to, że decyzję o wyborze reakcji na tę frustrację - podejmuje sam nałogowiec. Nie przesadzajmy, wielu mężczyzn ma frustrujące, gderające, wredne żony, ale nie każdy ucieka w alkohol. Przyczyną nałogu jest zatem słabość charakteru w momencie rozpoczęcia uzależnienia (plus czynniki od niego niezależne np DDA), gderająca żona może być jedynie pretekstem albo wygodnym tłumaczeniem. A po wejściu w nałóg - czynnikiem wspomagającym (tym, który nieumiejętnie wspiera alkoholika, usprawiedliwiając jego zachowanie i ukrywając je przed światem)
Tak samo przecież tłumaczymy też zdrady, inne grzechy... Że za kryzys w związkach odpowiadają dwie strony, za zdradę (nałóg) już tylko ta, która tej zdrady dokonała i która weszła w uzależnienie.
Protestuję przeciwko twierdzeniu, że przyczyną nałogu może być współmałżonek...

No, chyba, że przywiązywał do krzesła i przez lejek lał wódkę do gardła.....

Pozdrawiam ciepło w ten zimowy poranek!

Anonymous - 2010-11-25, 09:25

Satine....... ja napisałem na początku mojego postu,że się z tym nie utożsamiam całkowicie.Bo to jest uproszczenie.
Natomiast co do tego:
Satine napisał/a:
Przyczyną nałogu jest zatem słabość charakteru w momencie rozpoczęcia uzależnienia

Tu bym polemizował z Tobą w sprawie tej słabości charakteru.
Tu raczej nie w tym jest sedno.Sedno jest najczęściej jest w tym,że potencjalny nałóg nie radzi sobie ze swoimi emocjami,ze swoja nadwrażliwością,ze swoim poczuciem wartości( za wysokim i wachadłowo-za niskim),z umiejętnością wentylowania emocji,mówienia o uczuciach,o emocjach.
Często jest to ucieczka od siebie do przodu ....z lęku przed samym sobą w alkohol czy inne używki.
Do tego jeszcze "wdrukowane" wzorce i archetypy osobowościowe i zachowań z przekazu międzypokoleniowego i rodzinnego.
Często po prostu ci potencjalni "nałogowcy" nie wiedzą, że można inaczej sobie radzić ze sobą,ze swoją nadwrażliwością jak sięgając po używki.

Wypieranie ze świadomości ewentualnych konsekwencji w imię dorażnych doznań(uwolnienia sie od ciężaru),a w przypadku zdrady -poprostu od zaspokojenia żądz i instynktów.


Pogody Ducha

Anonymous - 2010-11-25, 10:58

Serdecznie witam!

Ta choroba rzeczywiście jest bardzo złożona
Polecam tekst ks.Marka Dziewieckiego

http://79.188.158.178/Szk...gia/Dziewiecki/

wybrane teksty-> choroba alkoholowa

Anonymous - 2010-11-25, 22:21

Zacytuję OP Joachima Badeni

" W życiu wewnętrznym przeżywamy wiele cierpień.
Krzyż kapłana jest bolesny - zapowiada przyszłe szczęście ale nie tylko, jest dowodem miłości Boga.
Dlatego w życiu zakonnym nie może zabraknąć krzyża.
W małżeństwie tak samo"

Proszę Boga o mądrość i rozeznanie.
Kocham męża i nidy nie chciałam dla niego źle.

Anonymous - 2010-11-26, 08:56

Satine...Mirella podała link.Ja wklejam tylko cytat:".....W świetle powyższych analiz można stwierdzić, iż najbardziej bezpośrednia przyczyna nadużywania alkoholu jest związana z problemami emocjonalnymi, gdyż działanie alkoholu może bezpośrednio modyfikować tą właśnie sferę. Alkohol staje się więc subiektywnie atrakcyjny a przez to bardzo groźny dla osób, które przeżywają stany lęku, niepokoju, rozgoryczenia, depresji, które cierpią na skutek kompleksów, niepewności, nieporadności, dla których własna sytuacja życiowa, szkoła, praca, codzienne obowiązki, relacje międzyludzkie jawią się jako bolesny ciężar i stają się źródłem intensywnego bólu. Sięganie po alkohol w sytuacjach trudnych emocjonalnie, dla dodania sobie odwagi, poprawienia nastroju czy ukrycia braku potrzebnych kompetencji, stanowi jednoznaczny sygnał wkraczania na drogę uzależnienia. Paradoksalnie więc im bardziej dany człowiek toleruje alkohol (aspekt organiczny) i im chętniej po niego sięga (aspekt psychiczny), tym bardziej powinien traktować to jako motyw do zachowania całkowitej abstynencji, gdyż należy do osób o wysokim ryzyku popadnięcia w chorobę alkoholową...."

To nie jest tak,że alkoholik zaczyna pić by stać sie alkoholikiem.Nie znam alkoholika,który biorąc do ust swój 1 kieliszek(flaszkę) chciał to robic by stać sie alkoholikiem.
Trudno to zroumieć komuś kto nie doznał stanu przymusu picia mimo że nie chciął rozumowo juz pić.Trudno zrozumieć jest ten stan komuś kto nie był ubezwłasnowolniony przez alkohol(używkę).
Do czego zmierzam???? do tych
Satine napisał/a:
decyzję o wyborze reakcji na tę frustrację


Patrząc z boku............. tak,sam alkoholik bierze alkohol do ust...sam pije....sam pije kolejny raz............Jego wybór.
Tylko czy do końca świadomy????
Dlatego alkoholizm(choć i inne uzależnienia też) są nazywane stanem chorobowym zaprzeczeń i iluzji,lęków i wstydu,nieporadności( w sferze emocji i uczuć) i zakłamania.
Dopiero sięgniecie "DNA" uzmysławia tak naprawdę skalę upadku.
I wtedy pozostają łzy bezsilności........i poproszenie Boga o pomoć.Nawet jak ten Bóg nie jest zdefiniowany jako Bóg.Poproszenie o pomoć Boga w innym człowieku.
Tyle.............

Anonymous - 2010-11-26, 09:45

Satine napisał/a:
Mnie jednak chodzi o to, że decyzję o wyborze reakcji na tę frustrację - podejmuje sam nałogowiec. Nie przesadzajmy, wielu mężczyzn ma frustrujące, gderające, wredne żony, ale nie każdy ucieka w alkohol.
Satine napisał/a:
Przyczyną nałogu jest zatem słabość charakteru w momencie rozpoczęcia uzależnienia (plus czynniki od niego niezależne np DDA), gderająca żona może być jedynie pretekstem albo wygodnym tłumaczeniem



Jasne a On/Ona taki/a święty/a był/a....a Ona/On od poczatku taka/i upadły/a...
Cóz za prostota wyjasnień :shock: :shock:

..bo tak łatwo??? :?: :?:

nałóg napisał/a:
W świetle powyższych analiz można stwierdzić, iż najbardziej bezpośrednia przyczyna nadużywania alkoholu jest związana z problemami emocjonalnymi, gdyż działanie alkoholu może bezpośrednio modyfikować tą właśnie sferę.


A to jest problem ..jak każdego człowieka dysfunkcyjnego..problem z jakim nie umie sie uporac...bo nie jest to łatwe kiedy w człowieku jest wszystko zachwiane.......trzeba bardzo wielu za i przeciw..trzeba mocnej postawy i chęci....trzeba nieraz tego mocnego walniecia by jak sie pózniej okarze ratowac głownie siebie........

Satine napisał/a:
No, chyba, że przywiązywał do krzesła i przez lejek lał wódkę do gardła.....


czasami nie trzeba formy bezpośredniej
...wystarczy tylko pośrednia.
-brak zrozumienia drugiego człowieka
-brak wsparcia w problemach
-nieświadome lub świadome zaniżanie wartości
-wszelkie formy odrzucenia.
-własny egoizm
-niezdolnośc do miłości
-i błędy wyniesione z własnych domów


Bo świetych za zycia ....nie ma na ziemi..a kto tak mysli to bładzi.......

Anonymous - 2010-11-26, 14:35

Ciekawie sie Was czyta, przyszła mi taka refleksja

zarowno alkoholizm męża ale i może żony....jest dysfunkcja wynikającą z tych przyczyn o ktorych ppiszecie ( najzesciej DDA, inne nałogi w rodzinie)
jak i ta słynna "gderliwośc ;-) " jest pewną dysfunkcją....
widzę ze ta cecha kobiet ale i często mężczyzn, ktora jest ni mniej ni więcej wołaniem o miłość, dopominaniem sie jakiejś uwagi,czułości
tak jak i inne dysfunkcje ( hazadr, narkotyki, nikotynizm, zaburzenia odzywiania, zdradzanie itp.)
sa tez wołaniem o pomoc....o miłość...ktorej kiedyś brakowało
o alkocholiżmi mówimy ładnie choroba alkoholowa, nałóg..
a o wołaniu kobiety o miłośc, o nie wiem jak to nazwać "dysfunkcji w wyrazaniu swoich potrzeb" (?) mowimy a to gderliwość...
jest cos w tym?
a jedenj strony pijanstwo z drugiej gderliwość....
albo jakby spojrzec na czlowieka bez oceny...uzaleznienie od alkoholu...albo od nieadekwatnego wyrazania swoich potrzeb......

ludzie dobieraja sie na zasadzie domina....wpoluzaleniony z uzaleznionym....
kazdy ma z czyms innym problem....ale chodzi o braki milosci i jej zaspokajania w czasie dziecięcym

i oczywiscie kazda strona moze wspierac drugą...jesli mąz starałby sie sie zaspokajac potrzeby zony...w zakresie uwagi, wysluchania, czułosci to zona nie domagalaby sie o nie tak rozpaczliwie ( zrzędzeniem, gderaniem :-P )
a gdyby zona mądrze stawiała granice i wspierala męza, to może nie poszedłby w nałóg alkoholu...albo wyszedl z niego szybciej
oczywiscie plec nie ma tu znaczenia..bo i zony naduzywaja alkoholu a mężowie "narzekają"

to dla mnie jest połączone, taka wzajemnie nakrecajaca sie spirala, a kusy zaciera ręce
w panu Bogu nadzieja!!!! :-D :-D :-D
w pomocnych ludziach, w szukaniu pomocy dla SIEBIE....

( ta "narzekająca")

Anonymous - 2010-11-26, 14:46

Satine podoba mi się to co piszesz, rozumiem ze chodzi Ci o to ze odpowiedzialnosc za wejscie w pewne zachowania podejmujemu sami
Cytat:
Mnie jednak chodzi o to, że decyzję o wyborze reakcji na tę frustrację - podejmuje sam nałogowiec.

tak jak nałog pisze...czy do konca śwadomy???

mamy wolną wolę...ale w przypadku takich dysfunkcji...wchodzimy w to co znamy....z domu...w to jakie mamy predyspozycje...
czy zona czy mąz wybierają agresje, krzyki???
tak sie dzialo w rodzinie ich i jesli nie są siebie swiadomi.....to "lecą" tym schematem ktory znają...
idą w hazard czy zakupy....czesto to kwestia przypadku, zawodu, mozliwosci, towarzystwa, w co sie uwikłają
i dopóki nie zrobi się bardzo, bardzo nieprzyjemnie, zycie zacznie sie wymykac z rąk ( czesto kryzys małżeński) (DNO) osoba ta nie widzi ze cos się dzieje nie tak....zyje w iluzji ze zachowanie jest spolecznie akceptowane...i wszystko gra
swiadomy wybor widze niestety dopiero w momencie wyjscia z nałogu czy wspoluzaleznienia...w czasie wchodzenia nie.....

( to obserwacja moja nie wiem jak sie to ma do nauki...)
dlatego takie wazne bysmy nie przymykali oka na to jak widzimy ze ktos zaczyna...im wiecej "kuksańców" mądrych i milosci tym lepiej!

[ Dodano: 2010-11-26, 14:50 ]
Mufinko, oczywiscie sciskam i pamiętam o Tobie :-D .

Anonymous - 2010-11-26, 15:05

Danka 9 napisał/a:
( to obserwacja moja nie wiem jak sie to ma do nauki...)

i dobra obserwacja ,zarówno i ta wczesniejsza...
hmmmm

KRYZYS..małżeństwo sie psuje...................samochód siada pzrednie zawieszenie..

czy ktos widział wymiane tylko jednego amortyzatora????
a gdy naprawimy tylko jedna strone zawieszenia w samochodzie ..ile mamy czekać aż znów cos się rozwali co????

taka mała refleksja

Anonymous - 2010-11-26, 16:48

Danka 9 napisał/a:
Satine podoba mi się to co piszesz, rozumiem ze chodzi Ci o to ze odpowiedzialnosc za wejscie w pewne zachowania podejmujemu sami


Tak, dokładnie o to mi chodzi. Jeśli człowiek sięga po alkohol, bo: dzieciństwo, bo wychowanie takie, a nie inne, bo DDA - to ja to rozumiem tak - że ma pewne skłonności, pewien palec popychający w tym jednym kierunku, wzorzec czy przyzwolenie. Nazwałam to niezręcznie "słabością charakteru". Nie miałam nic złego na myśli. Słabość=choroba, nie do końca od nas zależna, słabe ogniwo - a nie brak charakteru w ogóle. I chodziło mi o to, że nawet wtedy - jeśli gderanie żony staje się nie do zniesienia i następuje brak wsparcia z jej strony czy ciągłe deprecjonowanie, brak szacunku - to jeśli człowiek sięga po alkohol, to TEŻ ze względu na te właśnie czynniki siedzące w nim głęboko, a nie PRZEZ ŻONĘ. Te czynniki powodują, że bierze butelkę, a nie np idzie do terapeuty, szuka rozwiązań mediacyjnych, szuka informacji, jak poradzić sobie z problemem w małżeństwie, jak rozmawiać z żoną, by jej gderania do niego nie docierały, jak ją zrozumieć.


Gderającą żonę można nazwać umownie PROBLEMEM, tak?

Kłopoty w małżeństwie, praca, brak pracy, tragedie życiowe, przestępstwa, choroby dzieci, brak pieniędzy to PROBLEMY, a nie przyczyny do picia. Przyczyną picia jest to, że dany człowiek nie umie rozwiązywać problemów we właściwy sposób i sięga po alkohol. Bo problemy ma każdy i każdy ma swoje dysfunkcje, które w taki a nie inny sposób pomagają lub przeszkadzają w rozwiązywaniu tych problemów.

Nie jest to wina człowieka, że ma nieprzerobione traumy z dzieciństwa, które ukształtowały jego osobowość, że nie umie radzić sobie z rzeczywistością inaczej. Ale tym bardziej nie jest to wina jego żony.... (czy współmałżonka, jeśli nie chcemy rozgraniczać płci, bo ona nie ma tu znaczenia obecnie). Tak samo jak nie jest winą wrednego szefa, stresującej pracy, samotności, że ktoś sięga po alkohol.


Ale! Rola żony, kiedy to JUŻ się dzieje - jest na pewno duża, z tym się zgodzę....I w obu przypadkach - czy nałóg się pogłębia czy się z niego wychodzi....

I tylko to usiłuję od początku przekazać....


Pozdrawiam serdecznie. Mufinko....trzymaj się. :->


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group