Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - po ślubie

Anonymous - 2010-11-18, 15:56
Temat postu: po ślubie
Z mężem jesteśmy po ślubie dwa miesiące.
Nie mieszkamy razem, spotykamy się w weekendy (jeden tydzień u jego rodziców drugi u mojej mamy). Moja mama mieszka sama ponieważ tata zmarł 4 lata temu, a brat z rodziną mieszka na swoim. Rodzice męża mają gospodarkę- Im bardzo zależy żeby mąż został i żebym ja zamieszkała razem z nimi, niestety wiem że nie dogadam się z teściową. Oni są dla mnie mili ale dają odczuć to, że wiedzą najlepiej jak powinniśmy żyć. My mamy po 30 lat i chciałabym żebyśmy podjęli decyzję, ale mąż myślę, że boi się reakcji mamy, jeżeli by jej oznajmił, że nie zamieszkamy z nimi. A znów moja mama stwierdziła, że nie mogę jej zostawić samej (choć ona bardzo dobrze daję sobie radę- tu raczej jest trochę mojego błędu ponieważ po śmierci taty to tak jakbym jej zastąpiła go pod względem oparcia).
W tej całej sytuacji jest mi bardzo bardzo źle, nie wiem co dalej??????????????? Coraz gorzej radzę sobie z Tą sytuacją. Nie mam ochoty już jeździć do rodziców męża.

Anonymous - 2010-11-18, 16:32

Kobietko droga!!!!!
Zrób Mamusi zakupy, kup jej krzyzówki, opłac kablówkę lub nakup gazet, posprzątaj jej mieszkanie i leć szukac mieszkania, domku, kata, czekokolwiek byle O D D Z I E L N I E od obojga rodzin.
Twoja mama juz miała mężą - teraz Ty go masz i nie jest nim ona.
Oczekiwanie od Ciebie, ze 2 miesiące po ślubie ( no nie wierzę) bedziesz mieszkac z nią jest skrajnym egoizmem. NIE WOLNO CI - rozumiesz?
załozyłas nowa rodzinę - halo Kochana !!!!

Poszukajcie natychmiast kąta tylko dla siebie.
Załozyliście Rodzinę i dbajcie o nią - to nie jest afront dla waszych rodziców.

To wszystko co napisałaś dzieje sie naprawdę? Aż wierzyć się nie chce...

Anonymous - 2010-11-18, 17:21

Jak tylko macie taką możliwość to się wyprowadzicie na swoje. Z tego co piszesz nie wynika żeby ktokolwiek potrzebował waszej nieustannej pomocy.

Ja z żoną popełniliśmy ten błąd, że zamieszkaliśmy razem z rodziną (trochę nie mieliśmy wyjścia, ale jakbyśmy zacisnęli zęby to dałoby radę). Może tak czy siak nasze małżeństwo by się rozpadło, ale to nam na pewno nie pomogło.

Każdy Ci powie żebyś zabierała męża i zamieszkała razem z nim. Jak on tego nie rozumie to idź z nim do jakieś poradni choćby przy kościele to może ktoś trzeci go przekona.

W PŚ też napisano: opuści matkę i ojca swego itd.

Nie ma co się zastanawiać. Oczywiście trzeba to jakoś w miarę delikatnie przekazać rodzinie.

Anonymous - 2010-11-18, 21:20

W PŚ napisano: opuści matkę i ojca swego itd. - właśnie pokazywałam mężowi.

Na razie nie jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji żeby mieszkać z rodzicami.
Zgadza się - oni nie potrzebują naszej nieustannej pomocy.

dziękuję za słowa

Anonymous - 2010-11-18, 21:52

irysek, my z żoną 2 lata po ślubie mieszkaliśmy osobno. potem musieliśmy (a może nie musieliśmy i wystarczyło zacisnąć pasa?) wracać do moich rodziców. nie minęło 9 miesięcy i był kryzys i zdrada :-/ wciąż mieszkamy z rodzicami ale mamy plany żeby się w przyszłości wyprowadzić...
drugi raz bym tego błędu, czyli powrotu do rodziców nie popełnił.

powodzenia!

ps. i zacznij już szukać mieszkania ;-)

Anonymous - 2010-11-18, 22:30

irysek
słuchaj rad dobrych ludzi
staraj się porozumieć z mężem i jak najszybciej znajdźcie sobie swoje gniazdko nie ważne jakie ważne żeby było wsze
a do rodziców zawsze możecie wpaść i nie trzeba im odmawiać pomocy
ale najlepiej małe ale własne
Pozdrawiam

Anonymous - 2010-11-19, 00:23

irysek,
Witaj na forum.
Ja też napiszę to co przedmówcy. Męża pod rękę i szukaj mieszkania osobno od rodziców.
Pamietasz co ślubowałaś?
"Ja irysek biorę Ciebie ... za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."

Gdzie tu jest napisane: i zamieszkamy z rodzicami? Amen?

W Twoim życiu nastąpiła zmiana-rodzicom należy się miłość i szacunek ale kolejnośćw życiu jest tylko taka:
Bóg, małżonek, dzieci gdy będą, rodzice(teściowie), reszta świata.
Tego musisz się trzymać, abyś miała zdrową rodzinę. :mrgreen:

Anonymous - 2010-12-17, 22:21

Irysek, po ślubie przeprowadziłam sie do męża miasta i wynajęliśmy mieszkanie- przez dwa miesiące byliśmy tylko we dwoje, później pod moim sercem zamieszkało maleństwo, owoc tej sielanki... po dziewięciu miesiącach, jednej cichej nocy Jaś od nas odszedł w ręce miłującego Ojca. Potem długi pobyt w szpitalu, poród nieżywego dziecka, ból, jęk...
Rodzina męża podczas mojej nieobecności przeprowadziła nas do siebie do domu- myślę, że zrobili to z troski, bali się chyba mojej żałoby w samotności... i to był błąd.
Mieszkaliśmy tam dwa lata, poczęło sie tam kolejne dziecko, które odeszło dość szybko, później doczekaliśmy się już Marysi, naszej córeczki. ten czas był bardzo trudny- nie realizowałam się jako żona- nie byłam u siebie, mąż ciągle postępował tak jak za czasów kawalerskich bo tam były takie zasady! - nie byliśmy jednością, nie tworzyliśmy własnego ogniska domowego, choć mieliśmy już maleństwo i byliśmy już mamą i tatą...
Rozmawiałam z męże o zmianie i o wynajęciu ale nie chciał o tym słyszeć, gdyż nie było nas na to stać... Ja jednak znalazłam mieszkanie- nie było luksusowe ale samodzielne, i powiedziałam, ze się wyprowadzam i proszę aby poszedł ze mną.
Pamiętam jak stałam z rzeczami na ich podwórku, trzymała małą ma ręku i mówiłam chodź z nami, potrzebujemy cię, a z drugiej stromy jego matka, która mówi mu ze jak odejdzie to nie ma juz rodziny i powrotu... Mąż wybrał nas i poszedł z nami. Od tego dnia zaczęła sie nasza prawdziwa samodzielność i niezależność, którą sobie bardzo cenie.
Jeszcze jedno, dziś z teściami mieszka siostra męża ze swoim mężem i bardzo się między nimi źle układa, oddalają sie od siebie... ale nie potrafią zrezygnować z luksusu jaki im tam stworzyli!Niestety! :-(
My zmuszeni ciasnotą na wynajętym oraz trójką dzieci, po wielu modlitwach, z Bożą pomocą wybudowaliśmy własny dom!!! :-)
Tak więc mamy dom jako budynek i mamy Dom jako nas, czego i tobie życzę, ale do tego potrzebna jest MODLITWA,. ZAWIERZENIE i ... nie lękajcie się!
Walczcie o MIŁOŚĆ i o prawo do własnej RODZINY!!!!
Powodzenia!
Agata13

Anonymous - 2010-12-18, 19:39

Agata....piękne świadectwo.
Konsekwencja.

Anonymous - 2010-12-18, 21:48

agata13 napisał/a:
Pamiętam jak stałam z rzeczami na ich podwórku, trzymała małą ma ręku i mówiłam chodź z nami, potrzebujemy cię, a z drugiej stromy jego matka, która mówi mu ze jak odejdzie to nie ma juz rodziny i powrotu... Mąż wybrał nas i poszedł z nami. Od tego dnia zaczęła sie nasza prawdziwa samodzielność i niezależność, którą sobie bardzo cenie.



Agato tej odwagi mi zabrakło wiele lat temu i nie mogę tago do dzis sobie wybaczyć




agata13 napisał/a:
My zmuszeni ciasnotą na wynajętym oraz trójką dzieci, po wielu modlitwach, z Bożą pomocą wybudowaliśmy własny dom!!!




To jest najpiękniejsze świadectwo waszej miłości i dojrzałości :lol: :lol:

Anonymous - 2010-12-19, 00:25

gogol napisał/a:
Agato tej odwagi mi zabrakło wiele lat temu i nie mogę tago do dzis sobie wybaczyć


Gabi!
Twój wpis spowodował,że zaczęłam się zastanawiać skąd we mnie ta odwaga.
Rzeczywiście często postępuję szaleńczo, i wiesz do czego doszłam....
w moim rodzinnym domu nauczono mnie, że trzeba pragnąć na maksa i walczyć na maksa, trzeba zawsze pragnąć i szukać Szczęścia, niewolno zadowalać się czymkolwiek...

Stąd nie zaspokaja mnie małe dawanie, ja chcę wiele dać....
nie zaspokaja mnie małe branie, ja che wiele brać....
nie zaspokaja mnie mała miłość, ja pragnę WIELKIEJ MIŁOŚCI...
... i tak odkryłam Boga :->

Myślę, że tego musimy uczyć nasze dzieci, wtedy im będzie już prosto podejmować nawet bardzo trudne decyzje, bo inaczej nawet nie będą umiały :-P

A co do tego, że nie umiesz sobie wybaczyć...
Chrystus w sakramencie pojednania wybacza nam wszystko,
tak więc i my musimy sobie wybaczyć, wiedząc, że jesteśmy słabymi stworzeniami
i musimy wierzyć w to, że Duch św z naszych słabości wyprowadza dobro- Moc w słabości się doskonali...

Gabi, nie myśl o tym co było...
stań dziś przed Miłosiernym, Szaleńczo Kochającym Ojcem i zapytaj co teraz możesz zrobić żeby było pięknie... a On Cię przytuli i poprowadzi... :-D :mrgreen: :-D
Ja też ponad dwa lata mieszkałam z teściami i nic z tym nie zrobiłam, a przecież powinnam to zrobić natychmiast. ;-)

Wszystkiego dobrego, z Bogiem!

Agata13

Anonymous - 2010-12-19, 09:42

Agato Ty wygrałas bo zrobiłas to szybko i szybko chciałaś żyć na maksa
ja niestety wiele lat temu chyba nie rozeznałam czego chcę i nie miałam odwagi życ tak aby zaakceptowac rzeczywiśtośc ,która się jawiła w byciu matka.
Ja mieszkałam z teściami 20 lat i dopiero po tylu nieszczęsliwych latach dostałam siłe i odwagę aby życ na maksa - ale to życie i kochanie na maksa kosztuje mnie kryzysem -przykrym kryzysem- jedyne dobro co zniego wynika to ,że staję przed Miłosiernym,szleńczo kochającym Ojcem i PROSZE GO ABY MNIE PROWADZIŁ I PRZYTULIŁ -BO OPRÓCZ NIEGO NIE MA JUZ KTO :lol: :lol: :lol:


Dziekuje Agato za Twój wpis i mimo (jak sądzę po stażu małżeńskim )młodego wieku jestes dojrzała kobietą a to ogromna wartość :lol: :lol: :lol: której wielu nam kobietom brakuje.Cieszę się ,że tu trafiłaś- to tez jakiś znak - może nawet dla mnie :?:

Pozdrawiam cie serdecznie ,życząc - wszelkich łask Ojca,aby zawsze ci podpowiadał tak aby twoje decyzje były takie ,wielkie,szaleńcze i MĄDRE.Kochaj dalej na maksa,działaj na maksa,pragnij na maksa a jak trzeba walcz :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group