Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Proszę o pomoc

Anonymous - 2010-11-16, 13:05
Temat postu: Proszę o pomoc
Witam, mam na imię Tomek czytam tu wątki od dłuższego czasu, ale dopiero teraz postanowiłem napisać . Proszę o pomoc w odzyskaniu zaufania mojej żony, która doszła do wniosku, że nasze wspólne życie nie ma już sensu. Po ślubie jesteśmy już 16 lat, mamy córkę, która ma 14 lat. Kocham je obie najbardziej na świecie.
Bardzo ciężko mi jest o tym pisać, bo dużo mam sobie do zarzucenia. Powodem decyzji jaką podjęła moja żona jest moje niezbyt przyjemne zachowanie, z którego nie jestem dumny i bardzo, ale to bardzo się tego wstydzę. Nie wiem jak mam to opisać, ale postaram się jak najbardziej szczerze.

Ze względu na moje zachowanie, które się powtarzało kilkakrotnie, a mianowicie - jak prawie każdy mężczyzna - lubiłem sobie wypić. Były czasy, że wypiłem i sobie poszedłem spać, ale ostatnie dwa lata, jak zaczęło się przebywanie mojej osoby w pobliskim barze na przysłowiowym piwie (na którym niekiedy się nie kończyło) już nie były tak kolorowe dla mojej żony. Muszę powiedzieć, że nie uderzyłem jej nigdy, broń Panie Boże, ale to i tak nie tłumaczy tego co robiłem, a mianowicie byłem podły gdy przychodziłem już tak mocno wstawiony niekiedy (zdarzyło się to aż kilka razy przez te dwa lata - piszę, że aż, bo i jeden raz to jest za dużo i nie pochwalam się za to) przesadzałem z wyzwiskami, krzyczałem, że ją wyrzucę z domu, że to mieszkanie jest moje, używałem wyrazów, których się teraz bardzo wstydzę, nawet łapałem za gardło i to mnie to mnie boli najbardziej, że byłem aż tak głupi. Nie raz mi to wybaczyła.

Niestety od początku roku, bo w tedy ostatni raz tak się zachowałem (styczeń) życie moje się zmieniło - żona zdecydowała, że to już koniec, że nie może ze mną żyć, bo ją zawiodłem, zawiodłem jej zaufanie, że nie kocha mnie i nigdy mnie nie kochała, czuje do mnie obrzydzenie. Ja wiem, że ma rację, że zachowanie osoby kochającej nie powinno tak wyglądać - wiem o tym bardzo dobrze, niestety prośby, błagania żeby jednak się jeszcze zastanowiła - nic nie pomagają. Muszę powiedzieć, że przestałem po ostatniej sytuacji z początku roku chodzić gdziekolwiek, przestałem pić co jest najważniejsze, robię rzeczy, które robiłem rzadko.

Kiedyś jak przychodziłem z pracy praktycznie nic mnie nie interesowało. Żona twierdzi, że to jest już jej ostateczna decyzja, że jej nie zmieni, że kiedyś jej zależało, ale teraz już przestało. Teraz wiem, że wszystko czego nie robiłem dobrze było złe. Nawet sprzątanie w domu, które robiłem kiedyś bardzo sporadycznie teraz sprawia mi przyjemność, cieszę się, że ona nie musi przychodząc z pracy sprzątać lub zmywać naczynia. W pewnym momencie a mianowicie koło miesiąca marca wydawało mi się że już jest lepiej ale niestety od lipca zaczęła spać z córką. Bardzo mało odzywała się do mnie. I doszło do najgorszego dwa tygodnie temu w piątek przyszedłem z pracy i szok w domu było wszystko prócz żony córki i ich rzeczy.

Naprawdę nie wiem co mam teraz robić, jak naprawić to co zniszczyłem swoim niedojrzałym i głupim zachowaniem - czy można to jeszcze zmienić? Co mam robić? Mam ogromny żal do samego siebie i nie potrafię sobie tego wybaczyć. Wiem też że nie mogę żądać wybaczenia od niej, bo na to muszę sobie teraz zasłużyć. Proszę o pomoc.

Anonymous - 2010-11-16, 16:10

Toto, co to znaczy, że nie możesz wybaczyć sobie, że byłeś aż tak głupi? To trąci egoizmem. Przecież o żonę tu chodzi, o żonę! Że cierpiała z Twojego powodu, może nawet dziś nazywa siebie słusznie - ofiarą przemocy?
Raz piszesz, że nigdy nie uderzyłeś, potem, że łapałeś za gardło... Czyli jak to jest naprawdę? Przesadzałeś z wyzwiskami. A czy jest jakaś norma, jeśli chodzi o wyzywanie własnej żony? Jeśli tak, napisz ile razy można :-?
Wybaczyć sobie jest łatwiej, kiedy wybaczy skrzywdzony i proponuję wokół tego skupić wysiłki. Może na początek trzeba norrmalnie przeprosić żonę i córkę, a potem ..dłuuuuga droga.
Czytaj uważnie, co napisze Ci Norbert - on wykonał w tym względzie kawał pięknej pracy nad sobą. Możesz od niego wiele nauczyć się.

Anonymous - 2010-11-16, 18:34

witaj!

POlecam wnikliwa lekturę forum, ksiazek polecanych tutaj
może grupę AA, moze grupe dla ludzi uzaleznionych od przemocy?
jesli jest w Twoim miescie, jest niebieska linia dla ofiar przemocy, na pewno maja tez adresy pomocy dla sprawców
tu potrzeba fachowej najlepiej pomocy, terapii,
kinga zamiescila duzo takich adresow na forum, mozesz wyszukac lub spytac ja na priv o swoje miasto, na pewno pomoże
tradycyjne zaczac od siebie....a zona kto wie moze wybaczy jak bedziesz sie zmieniac?
Z panem Bogiem wszystko jest mozliwe...

Anonymous - 2010-11-16, 18:52

róża napisał/a:
Toto, co to znaczy, że nie możesz wybaczyć sobie, że byłeś aż tak głupi? To trąci egoizmem. Przecież o żonę tu chodzi, o żonę! Że cierpiała z Twojego powodu, może nawet dziś nazywa siebie słusznie - ofiarą przemocy?
Raz piszesz, że nigdy nie uderzyłeś, potem, że łapałeś za gardło... Czyli jak to jest naprawdę? Przesadzałeś z wyzwiskami. A czy jest jakaś norma, jeśli chodzi o wyzywanie własnej żony? Jeśli tak, napisz ile razy można :-?
Wybaczyć sobie jest łatwiej, kiedy wybaczy skrzywdzony i proponuję wokół tego skupić wysiłki. Może na początek trzeba norrmalnie przeprosić żonę i córkę, a potem ..dłuuuuga droga.
Czytaj uważnie, co napisze Ci Norbert - on wykonał w tym względzie kawał pięknej pracy nad sobą. Możesz od niego wiele nauczyć się.


róża
co to znaczy już ci mówię jak mam sobie wybaczyć to co robiłem nigdy sobie nie wybaczę nawet jeśli dostanę wybaczenie od żony i córki choć jak na razie nie mogę tego dostać i nawet nie oczekuję tego szybko to ja dalej będę to brzemię nosił w sercu
i zawsze będę starał się im to wynagrodzić czynami i miłością choć dziwnie to brzmi z moich ust ale naprawdę ją kocham
Z tym że na razie muszę postarać się żeby przynajmniej zaczęły ze mną rozmawiać
bo żona jest bardzo ciężką osobą bardzo upartą i jak się zaprze to koniec ale mam nadzieję i pokładam wszystko Bogu
wiem że łapanie za gardło to też przesada i to bardzo wielka i słowa też nie powinny być wszystko to jest złe
Przez to żałuję wszystkiego i nigdy nie dopuszczę do takich sytuacji
Dziękuję za te słowa
Pozdrawiam

[ Dodano: 2010-11-16, 19:00 ]
Danka 9 napisał/a:
witaj!

POlecam wnikliwa lekturę forum, ksiazek polecanych tutaj
może grupę AA, moze grupe dla ludzi uzaleznionych od przemocy?
jesli jest w Twoim miescie, jest niebieska linia dla ofiar przemocy, na pewno maja tez adresy pomocy dla sprawców
tu potrzeba fachowej najlepiej pomocy, terapii,
kinga zamiescila duzo takich adresow na forum, mozesz wyszukac lub spytac ja na priv o swoje miasto, na pewno pomoże
tradycyjne zaczac od siebie....a zona kto wie moze wybaczy jak bedziesz sie zmieniac?
Z panem Bogiem wszystko jest mozliwe...


Danka
Co do lektur to już kilka czytałem
co do AA wiem że może to zabrzmi dziwnie ale nie sądzę że naprawdę mi to potrzebne bo mam samo zaparcie jak już pisałem od początku roku nie wziąłem kieliszka do ust
co do przemocy to czekam na terapię i już jestem zapisany na 30 tego miesiąca
mam nadzieję że mi dużo pomoże
A żona mam nadzieję że jak odpocznie odemnie i przemyśli co teraz robię z pomocą Bożą wróci bo teraz wszystko jest w jego rękach
Dziękuję za odpisanie
Pozdrawiam

Anonymous - 2010-11-16, 19:01

toto1372,
Witaj na forum.
Czy oprócz uświadomienia sobie problemu zrobiłeś w realu coś dla siebie, aby oddalić się od alkoholu? Spotkania AA, inna terapia? Czy szukałeś pomocy w poradni małżeńskiej?
Nie rozgrzeszaj się z AA. Jesli straciłeś żonę przez alkohol(tak czujesz ) to AA jest dla ciebie już choćby po to aby nauczyć się czegoś o sobie i o otoczeniu ( jego reakcjach) gdy w grę wchodzi używka. Nie myśl,że sama silna wola wystarczy, aby rozwiązać problem. To tylko kawałek sukcesu. Odwaga to szukać pomocy, nie wymówek. Jeśli fachowiec powie Ci,że nie potrzebujesz AA, wtedy odpuścisz, jeśli zaś nie...
Czytaj forum w części informacyjnej, znajdziesz tam namiary na odpowiednie poradnie. Odbudowę małżeństwa zawsze trzeba zacząć od siebie.
Poczytaj posty nałoga adresowane zarówno do alkoholików jak i do współuzależnionych małżonków.Zawierają cenne wskazówki. :->

Anonymous - 2010-11-16, 19:28

Toto, brak przebaczenia sobie samemu nie świadczy bynajmniej o pokorze. Proponuję zastanowić się przy okazji, czy potrafisz przebaczać innym, bo może okazać się, że tu też jest problem...
Żeby zacząć naprawdę inne, piękniejsze życie - musisz (!) przebaczyć sobie samemu. To punkt wyjścia do wszystkich pozytywnych zmian. Z nastawieniem j/w możesz - zacząć pić jeszcze więcej, popaść w jeszcze większą agresję (teraz względem siebie), i wogóle działać na własną szkodę. Tymczasem tak czyniąc działasz również na szkodę innych ludzi, nadal też szkodzisz żonie, córce. A Ty przecież chcesz zmienić się, prawda?

Dobra spowiedź z dotrzymaniem wszystkich jej warunków powinna ułatwić Ci przebrnięcie przez trudny proces przebaczenia samemu sobie.

Trudna sytuacja, w jakiej teraz znajdujesz się - nie ma służyć pognębieniu Ciebie ( a masz za swoje! :-) ), ale otwarciu oczu i co za tym idzie - uświadomieniu sobie potrzeby pracy nad sobą.
Na bazie dokonanych releksji - masz zmienić swoje życie... Nie obwiniaj się, nie użalaj się nad sobą - jaki to ja jestem do niczego, ale ZMIENIAJ SIĘ.

Anonymous - 2010-11-16, 20:26

kinga2 napisał/a:
toto1372,
Witaj na forum.
Czy oprócz uświadomienia sobie problemu zrobiłeś w realu coś dla siebie, aby oddalić się od alkoholu? Spotkania AA, inna terapia? Czy szukałeś pomocy w poradni małżeńskiej?
Nie rozgrzeszaj się z AA. Jesli straciłeś żonę przez alkohol(tak czujesz ) to AA jest dla ciebie już choćby po to aby nauczyć się czegoś o sobie i o otoczeniu ( jego reakcjach) gdy w grę wchodzi używka. Nie myśl,że sama silna wola wystarczy, aby rozwiązać problem. To tylko kawałek sukcesu. Odwaga to szukać pomocy, nie wymówek. Jeśli fachowiec powie Ci,że nie potrzebujesz AA, wtedy odpuścisz, jeśli zaś nie...
Czytaj forum w części informacyjnej, znajdziesz tam namiary na odpowiednie poradnie. Odbudowę małżeństwa zawsze trzeba zacząć od siebie.
Poczytaj posty nałoga adresowane zarówno do alkoholików jak i do współuzależnionych małżonków.Zawierają cenne wskazówki. :->


Witam Cię kingo2
Pytasz czy zrobiłem coś w realu dla siebie oddaliłem się od alkoholu wiem że wam ciężko w to uwierzyć ale jestem co do tego bardzo pewny że alkohol dla mnie nie musi istnieć i od początku roku miałem nie raz okazję wypić i przyjść znowu na przysłowiowej bani ale niestety umie odmówić
Może w pierwszym poście troszkę przesadziłem z tym piciem ale tak się czuje bo choć pisałem o piciu to miałem na myśli piątki lub soboty i to nie wszystkie nie zawsze piłem do upadłego bo są to tylko wyjątki ale i przez te wyjątki czuję się winny
Jestem osobą która nie toleruje pijanych kierowców picia w pracy a niestety to jest po części moja praca odpowiadam za grupę ludzi i nie ma picia w pracy czy przychodzenia na cyku a ja zawsze jeżdżę autem
wiem że wasze rady nie są złe przez to się ty wpisałem i liczę na waszą pomoc nie ważne czy to dobre słowo czy krytyka
umie przyjąć wszystko
Co do poradni małżeńskiej ja jestem skłonny iść i nawet proponowałem to żonie niestety ona nie chce słyszeć o tym bo jak twierdzi jej jest to nie potrzebne i nie wiem jak ją przekonać
teraz jest jeszcze trudniej bo ciężko mi się z nią rozmawia o ile jest jakakolwiek rozmowa

[ Dodano: 2010-11-16, 20:35 ]
róża napisał/a:
Toto, brak przebaczenia sobie samemu nie świadczy bynajmniej o pokorze. Proponuję zastanowić się przy okazji, czy potrafisz przebaczać innym, bo może okazać się, że tu też jest problem...
Żeby zacząć naprawdę inne, piękniejsze życie - musisz (!) przebaczyć sobie samemu. To punkt wyjścia do wszystkich pozytywnych zmian. Z nastawieniem j/w możesz - zacząć pić jeszcze więcej, popaść w jeszcze większą agresję (teraz względem siebie), i wogóle działać na własną szkodę. Tymczasem tak czyniąc działasz również na szkodę innych ludzi, nadal też szkodzisz żonie, córce. A Ty przecież chcesz zmienić się, prawda?

Dobra spowiedź z dotrzymaniem wszystkich jej warunków powinna ułatwić Ci przebrnięcie przez trudny proces przebaczenia samemu sobie.

Trudna sytuacja, w jakiej teraz znajdujesz się - nie ma służyć pognębieniu Ciebie ( a masz za swoje! :-) ), ale otwarciu oczu i co za tym idzie - uświadomieniu sobie potrzeby pracy nad sobą.
Na bazie dokonanych releksji - masz zmienić swoje życie... Nie obwiniaj się, nie użalaj się nad sobą - jaki to ja jestem do niczego, ale ZMIENIAJ SIĘ.


różo
jak mam sobie wybaczyć skoro czuję się winny i nie dostaję wybaczenia od żony
co do przebaczenia innym ja raczej nie żywię urazy do innych ludzi
picie w moim życiu naprawdę nie ma bytu tego jestem pewny choć może się mylę
nie mam zamiaru robić krzywdy swojej rodzinie a co dopiero innym
Co do spowiedzi to wiem że muszę iść i pójdę
wiem że nie piszecie by mnie gnębić tylko pomóc i cieszę się bardzo
pracuję bardzo nad sobą i będę pracował bo moim celem jest odbudowa rodziny wiary i zaufania które utraciłem oczy mi się tak otwarły jak nigdy dotąd
czy się nad sobą użalam tego nie wiem z mojej strony to wygląda raczej na żalu złego czynu którego nie powinno nigdy być
Dziękuję wam że jesteście

Anonymous - 2010-11-17, 08:26

toto1372 napisał/a:
co do AA wiem że może to zabrzmi dziwnie ale nie sądzę że naprawdę mi to potrzebne bo mam samo zaparcie jak już pisałem od początku roku nie wziąłem kieliszka do ust

Znam takich co to na tzw.dupościsku przeżyli kilka lat........tylko otoczenie nie było w stanie z nimi żyć.
Ale nie każdy pijak czy pijący nawet dużo jest alkoholikiem.
Ale fakty coś świadczą.Przemoc po pijanemu.Może to poprostu tylko uwolnienie bestipo wpywem alkoholu?????? puściły hamulece????

A co wybaczenia.............. do pełnego wybaczenia i pojednania potrzebne sa dwie strony.
Do przyjęcia postawy ,do wyznania swoich win,zrozumienia wymierzonych krzywd,szczerego się przyznania,żalu,szczerej skruchy potrzebny jest winowajca.A czy od razu dozna wybaczenia?????? czasami potrzeba lat zanim przyjdzie pojednanie które jest następstwem wybaczenia.Czasami następuje wybaczenie ,ale wybaczjący ma w sobie mocno zakorzenione lęki przed zbliżeniem w realcjach z krzywdzicielem.
CZAS........................ proś o wybaczenie i daj czas Czasowi.

Anonymous - 2010-11-17, 08:51

nałóg napisał/a:
toto1372 napisał/a:
co do AA wiem że może to zabrzmi dziwnie ale nie sądzę że naprawdę mi to potrzebne bo mam samo zaparcie jak już pisałem od początku roku nie wziąłem kieliszka do ust

Znam takich co to na tzw.dupościsku przeżyli kilka lat........tylko otoczenie nie było w stanie z nimi żyć.
Ale nie każdy pijak czy pijący nawet dużo jest alkoholikiem.
Ale fakty coś świadczą.Przemoc po pijanemu.Może to poprostu tylko uwolnienie bestipo wpywem alkoholu?????? puściły hamulece????

A co wybaczenia.............. do pełnego wybaczenia i pojednania potrzebne sa dwie strony.
Do przyjęcia postawy ,do wyznania swoich win,zrozumienia wymierzonych krzywd,szczerego się przyznania,żalu,szczerej skruchy potrzebny jest winowajca.A czy od razu dozna wybaczenia?????? czasami potrzeba lat zanim przyjdzie pojednanie które jest następstwem wybaczenia.Czasami następuje wybaczenie ,ale wybaczjący ma w sobie mocno zakorzenione lęki przed zbliżeniem w realcjach z krzywdzicielem.
CZAS........................ proś o wybaczenie i daj czas Czasowi.



nałóg
może masz rację co do tej besti
Co do wybaczenia wiem że tu trzeba dwóch osób i boję się że jak na razie jestem sam i że tak może już zostać wiem że nawet jeśli wybaczy to rany będą bardzo długo
wiem że trzeba czasu i rozmowy o którą teraz mi jest bardzo ciężko bo żona do tej rozmowy się nie kwapi dla niej już jest na wszystko za późno
wiem że jestem winien ale wiem że mogę wszystko odzyskać tylko czy ona jeszcze będzie tego chciała ???

Anonymous - 2010-11-17, 18:38

toto1372 napisał/a:
Co do poradni małżeńskiej ja jestem skłonny iść i nawet proponowałem to żonie niestety ona nie chce słyszeć o tym bo jak twierdzi jej jest to nie potrzebne i nie wiem jak ją przekonać

Witaj,
czasem do poradni małżeńskiej czy na rekolekcje małżeńskie, małżonkowie najpierw zaczynają uczęszczać sami, uczą się tam wiele o małżeństwie, bo choć istnieją nauki przedmałżeńskie to niestety wielu problemów nie poruszają-już choćby z braku czasu. Ci co chcą poprawić jakość swojego małżeństwa szukają pomocy i to jest objaw pozytywny.
Jeśli żona nie chce chwilowo Ci towarzyszyć to zacznij sam. Nawet nie zauważysz ,że zaczniesz się zmieniać jeśli tylko będziesz otwarty na prawdę o sobie i o Was.Żona też dostrzeże zmiany, a wtedy łatwiej będzie nawiązać rozmowę i być może namówić ją na wspólną terapię. Możesz także zacząć czytać pozycje polecane na forum jak Miłość wymaga stanowczości Dobsona czy Dzikie serce Eldriga, Urzekająca tego samego autora. Żona zapewne zainteresuje się Twoją lekturą i jeśli sama w niej zatonie to tylko będzie z pożytkiem dla Was.
Słuchaj audycji zamieszczanych na forum, może twoja połowica także ich wysłucha-tylko jej do tego nie zmuszaj.( mamy tu na forum takie przykłady,że małżonkowie od niechcenia z początku słuchali, a potem sami zaczęli sięgać po następne materiały.
Nastaw się jednak na działanie długofalowe, im dłużej i powolniej przychodzą zmiany tym bywają trwalsze. :->

Anonymous - 2010-11-18, 21:50

Może ktoś zna metodę delikatną żeby przynajmniej żonę namówić na terapię rodzinną o której nie chce słyszeć
Anonymous - 2010-11-18, 22:15

Mnie podpowiedziała pani z poradni małżeńskiej abym w celu przekonania żony do pójścia ze mną do poradni powiedział tak:
"należy mi się to od ciebie żono po wspólnie spędzonych 20 latach".
Zadziałało.

Anonymous - 2010-11-18, 22:24

Winny napisał/a:
Mnie podpowiedziała pani z poradni małżeńskiej abym w celu przekonania żony do pójścia ze mną do poradni powiedział tak:
"należy mi się to od ciebie żono po wspólnie spędzonych 20 latach".
Zadziałało.


Winny
Dziękuję za odpowiedź
tylko jakoś nie mam pewności co do tego że zadziała to na moją żonę bo ona w takie rzeczy nie wierzy i jak to ona słowa żony "powiedziała że jej takie rzeczy są nie potrzebne bo ona jest zdrowa i wie co robi i mówi "
Ale dziękuję może spróbuję ale chyba jeszcze nie teraz bo żona jak na razie nawet na normalną rozmowę nie ma ochoty
Nie wiem czy dobrze chcę zrobić ale chcę jej dać na razie spokój nie dzwonić nie pisać sms-ów
i nie pokazywać jej się może to coś pomoże
Jak na razie poświęcam się modlitwie za nią i za naszą rodzinę

Anonymous - 2010-11-18, 22:43

Ja na takie słowa, że mogłaby choć tyle dla mnie zrobić żeby pójść do poradni usłyszałem:
- ja nie chcę niczego naprawiać,
- jak masz jakiś problem to idź sobie sam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group