Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - moje boje

Anonymous - 2010-11-16, 00:30
Temat postu: moje boje
Około czterech miesięcy temu napisałem: żona rozważa rozwód, mamy kryzys i jest źle.

Potem się wziąłem za siebie. Dużo się modliłem, miałem trochę pracy ze sobą. Wydawało się, że idzie ku lepszemu. Na początku września, w dziesiątą rocznicę ślubu – było całkiem fajnie i OK.

A potem wszystko wróciło do normy. Albo i jeszcze gorzej.

Żona mnie nie lubi. Nawet nie tyle, że nie kocha – nie lubi. To bije ze wszystkich jej gestów i wypowiedzi.

Seksu nie ma.

Mimo że się staram i modlę – nie ma efektów. Pewnie modlę się źle, ale nie potrafię inaczej. Nie mam w sobie konsekwencji za grosz. Nie potrafię tego zmienić.

Jestem już zmęczony tym wszystkim, targają mną wątpliwości, mam już dość. Proszę i nie otrzymuję. Nie czuję żadnej nadziei, nic. Tylko żal.

Słyszę prawie codzienne połajanki. Bo np. kasy nie ma. Ano nie ma, chociaż idzie ku lepszemu. Słyszę, jakie żale ma do mnie żona. I nie potrafię tego zmienić, w ogóle.

Często płaczę w ukryciu, tak żeby nikt nie widział.

Czuję się jak wybrakowane urządzenie. Czeka mnie tylko złomowisko.

Nie mam już siły się modlić, zresztą – to i tak nic nie daje.

Jutro żona wyjeżdża w delegację zagraniczną i nie będzie jej do soboty. Tego też się boję: tworzę różne scenariusze i nie mogę się od tego uwolnić, chociaż wiem, że nie powinienem tak się nakręcać.

Zero nadziei. To się skończy bardzo źle, a ja czuję, jakbym był częścią lawiny i nie miał na nic wpłwu.

Anonymous - 2010-11-16, 01:52

Jakością modlitwy się nie przejmuj,bo to Duch Św.wstawia się za nami i wyrównuje wszelkie braki.Jak zaczynasz się sam lub z żoną zbliżać do Boga ( a tym samym do siebie)zawsze będziecie atakowani przez szatana.Bo on nie chce wypuścić zdobyczy wyślizgującej się z jego rąk.W czytaniu 15.11.2010 Łk 18,35-43 niewidomy wołał :Jezusie ,Synu Dawia ,ulituj się nade mną,pomimo,że inni nastawali ,aby umilkł.Ci "zagłuszacze" to zarówno ludzie jak i pokusa zniechęcenia "ofiarowana" przez szatana.Szerzej ta sytuacja jest opisana w Mk 10,46-52.Kończę , bo rano wstaję.Pomodlę się jeszcze za Was.Pozdrawiam w Panu.

[ Dodano: 2010-11-16, 01:56 ]
W chwilach zniechęcenia wołaj też: Jezusie ,Synu Dawida ulituj się nad nami-to też jest modlitwa,gdy wzywasz Imienia ponad wszelkie imię.Imię Jezus oznacza Bóg zbawia. :-)

Anonymous - 2010-11-16, 06:30

Witaj!
Cytat:
Zero nadziei. To się skończy bardzo źle, a ja czuję, jakbym był częścią lawiny i nie miał na nic wpłwu.

to zludzenie ktre podsuwa nam kusy, w Panu Bogu nadzieja :-D
lektury zadane na forum przeczytane ? ;-)

Wspomne w modlitwie!

Anonymous - 2010-11-16, 08:25

Kaczor......... a może jednak popracuj nad konsekwencją???? bo piszesz że niby sporo pracujesz nad sobą........... a poczucie krzywdy rozkłada Cie na łopatki.
Żona pewnei chce mieć obok faceta,wojownika,ochroniarza a nie rozmazanego ,płaczliwego dzieciucha.......Jest cos w tym????

Anonymous - 2010-11-16, 09:51

Kaczor napisał/a:
Mimo że się staram i modlę – nie ma efektów

bo żona to tez takie:
Kaczor napisał/a:
wybrakowane urządzenie
:lol:
Ognioodporny obejrzany?
Jak nie to obejrzeć i działać, a jeśli tak to działać, masz jeszcze sporo czasu, dopóki tylko rozważa.

Anonymous - 2010-11-16, 10:39

Kaczor wątpliwości, zrezygnowanie, niszczące poczucie własnej wartości myśli.....znam to doskonale. Ja "tylko" 3 miesiąc pracuję nad sobą i nad swoim małżeństwem i juz kilka razy padałem na twarz, żeby się podnieść. I powiem Ci tylko tyle że każdy upadek i każde powstanie daje mi wiecej pewności siebie i więcej wiary że bedzie ok.
Praca nad soba to nie wszystko - CZAS jest też ważny. Może te Twoje 4 miesiące to mało?? Tak jak moje 3. Niby nic sie nie zmienia, ale przeciez my się zmieniamy na lepsze.... a to jest podstawa.

Anonymous - 2010-11-16, 17:51

Kaczor, rafcik ja juz 4 rok pracuje raz efektywniej raz mniej, tak wiec Was pocieszę :-P
i ciagle padam na nos, ale wstaje z pomoca Bożą

malzenstwo to ciagla praca i ciagla uwaznosc...taka nasza droga,....powolanie...dorga do swiętości
jakby kota z psem wrzucic do statku podwodnego i puscic w rejs...niezłe co ?
polecam kazanie x Piotra z zeszlego tyg :)

Anonymous - 2010-11-16, 20:55

Dziękuję wszystkim za rady.

Mam mnóstwo wątpliwości, zniechęceń. Rozum mówi coś innego, a emocje zupełnie w inną stronę.

Wątpliwościami pozwolę się podzielić później, może jutro. Muszę zebrać myśli.

Kaczor

Anonymous - 2010-11-16, 21:14

hej, madrzy ludzie powiadaja ze proces zdrowienia naszego serca, psychiki
to proces ktorym kieruje nasz rozum

serce bywa poranine, emocje nami szarpią
ale rozum wie jak dązyc do zdrowienia, na 12 krokach czy to AA czy innych
mowi sie " przynieś ciało, reszta przyjdzie za ciałem"
i niewazne czy mam dobry czy zly humor, jakie mam emocje danego dnia

emocje mowia o Twoich obawach, poranieniu, zlosci, smutku....to ludzkie, ale jakze zmienne
warto je slyszec ale nie kierowac sie nimi :)

bede zagladac, pozdrawiam z panem Bogiem

Anonymous - 2010-11-16, 22:07

Nie poddawaj się!
Twoja postawa jest oznaką jakim Ty jesteś człowiekiem. Nie robisz tego tylko aby pozyskać żonę. Robisz to co jest słuszne. To co Ty uważasz za słuszne.
Czasem trzeba być wojownikiem za pewne sprawy nawet jeżeli nie zostaniemy zrozumiani i uznani.
Bardzo serdecznie pozdrawiam.

Anonymous - 2010-11-17, 13:32

Kaczor
Wiem coś na ten temat i rozumie cię bardzo dobrze
mam teraz to samo
ta bezradność bezsilność
chcesz ale nic nie wychodzi robisz wszystko błagasz i nic
I najgorsze jest to że nie wiesz co zrobić żeby to zmienić
Ale wierzę że modlitwa i uzdrowienie duszy coś pomoże
choć moja żona jest bardzo stanowcza i jak coś postanowi to już koniec
ale mam nadzieję że będzie dobrze

Z Bogiem

Anonymous - 2010-11-17, 15:58

Toto ja też jestem taką stanowcza żona , jak sie zawzięłam , rozwód przeprowadziłam , a Pan Bóg i tak mnie z tej drogi zguby wyratował .
Teraz mam nadzieje z jeszcze większa determinacja odbudowuje mój sakrament , i moje życie .
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych , na uparciuchów , stanowczych i zawziętych ma swoje sposoby :mrgreen:

Z Bogiem

Anonymous - 2010-11-17, 19:03

Mirakulum napisał/a:
Toto ja też jestem taką stanowcza żona , jak sie zawzięłam , rozwód przeprowadziłam , a Pan Bóg i tak mnie z tej drogi zguby wyratował .
Teraz mam nadzieje z jeszcze większa determinacja odbudowuje mój sakrament , i moje życie .
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych , na uparciuchów , stanowczych i zawziętych ma swoje sposoby :mrgreen:

Z Bogiem


Mirakulum
bardzo dziękuję za te słowa
wierzę że Bóg mi pozwoli to uratować i nie poddam się w modlitwie mam nadzieje że żona przejrzy na oczy uwierzy choć będzie z nią bardzo ciężko ale dla mnie liczy się wiara nadzieja miłość i tego będę się trzymał

Z Bogiem


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group