Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - prawdziwa miłość przetrwa wszystko...?

Anonymous - 2010-11-30, 20:30

Wiesz nie czuje się lepszym DDA, wiem że mam problem nie mniejszy niż mój mąż i również nie jestem bez winy jeśli chodzi o nasze relacje małżeńskie.. Tylko problem polega na tym, że on po pierwsze nie dał mi nawet możliwości porozmawiania o tym że między nami coś jest nie tak, że on czuje się zle w tym związku.. zawsze mowił że jest ok i przytulał mnie.. a pewnego dnia zjawił się i oświadczyć, że nie chce ze mną już być i wyprowadził się. On uważa że jest zdrowy i nie zamierza chodzić na terapie...Nie jestesmy już razem od ponad roku..dlaczego mielisbyśmy chodzić oddzielnie na terapię a nie razem na terapię jakąś małzenska?

[ Dodano: 2010-12-06, 14:16 ]
Proszę o radę i wsparcie.... rozmawiałam kilka dni temu z mężem, dalej jesteśmy sobie b. bliscy, tesknimy za sobą, myslimy o sobie codziennie ... ale boimy się być razem... boimy się że jak wrocimy do siebie to znowu będzie tak jak kiedyś czyli ja bedę taką despotką, która bedzie o wszystkim decydowała a on bedzie pokornie i grzecznie przytakiwał.. oboje jestesmy DDA ja ekstrawertyczka on introwertyk, zamknięty w sobie, nie mówiący w ogóle o problemach i uczuciach... oboje mamy problem z sobą, ale nie potrafimy o sobie zapomnieć i boimy się razem być... w styczniu rozwód - jest to jakies rozwiazanie tyle że ani ja ani on tego nie chcemy tak naprawdę ..ale nie wiemy co mamy zrobić.. chyba nie jesteśmy gotowi jeszcze na to żeby znowu ze sobą zamieszkać, ale nie chcemy rozwodu.. przecież nie możemy spotykać się od czasu do czasu na randki.. jestesmy małżeństwem... myśleliśmy o terapii, tylko jakiej? czy wspólna terapia, czy każdy oddzielnie? Czy może faktycznie te różnice charakterów są miedzy nami tak znaczne, że rozwód to najlepsze rozwiązanie?? B. proszę wszystkich o radę i szczerą opinię na ten temat, nie wiemy co robić, dodam że nasze rodziny/ rodzice uważają się powinniśmy się rozstać :(

[ Dodano: 2010-12-06, 14:20 ]
Proszę o radę i wsparcie.... rozmawiałam kilka dni temu z mężem, dalej jesteśmy sobie b. bliscy, tesknimy za sobą, myslimy o sobie codziennie ... ale boimy się być razem... boimy się że jak wrocimy do siebie to znowu będzie tak jak kiedyś czyli ja bedę taką despotką, która bedzie o wszystkim decydowała a on bedzie pokornie i grzecznie przytakiwał.. oboje jestesmy DDA ja ekstrawertyczka on introwertyk, zamknięty w sobie, nie mówiący w ogóle o problemach i uczuciach... oboje mamy problem z sobą, ale nie potrafimy o sobie zapomnieć i boimy się razem być... w styczniu rozwód - jest to jakies rozwiazanie tyle że ani ja ani on tego nie chcemy tak naprawdę ..ale nie wiemy co mamy zrobić.. chyba nie jesteśmy gotowi jeszcze na to żeby znowu ze sobą zamieszkać, ale nie chcemy rozwodu.. przecież nie możemy spotykać się od czasu do czasu na randki.. jestesmy małżeństwem... myśleliśmy o terapii, tylko jakiej? czy wspólna terapia, czy każdy oddzielnie? Czy może faktycznie te różnice charakterów są miedzy nami tak znaczne, że rozwód to najlepsze rozwiązanie?? B. proszę wszystkich o radę i szczerą opinię na ten temat, nie wiemy co robić, dodam że nasze rodziny/ rodzice uważają się powinniśmy się rozstać :(

[ Dodano: 2010-12-06, 14:24 ]
Proszę o radę i wsparcie.... rozmawiałam kilka dni temu z mężem, dalej jesteśmy sobie b. bliscy, tesknimy za sobą, myslimy o sobie codziennie ... ale boimy się być razem... boimy się że jak wrocimy do siebie to znowu będzie tak jak kiedyś czyli ja bedę taką despotką, która bedzie o wszystkim decydowała a on bedzie pokornie i grzecznie przytakiwał.. oboje jestesmy DDA ja ekstrawertyczka on introwertyk, zamknięty w sobie, nie mówiący w ogóle o problemach i uczuciach... oboje mamy problem z sobą, ale nie potrafimy o sobie zapomnieć i boimy się razem być... w styczniu rozwód - jest to jakies rozwiazanie tyle że ani ja ani on tego nie chcemy tak naprawdę ..ale nie wiemy co mamy zrobić.. chyba nie jesteśmy gotowi jeszcze na to żeby znowu ze sobą zamieszkać, ale nie chcemy rozwodu.. przecież nie możemy spotykać się od czasu do czasu na randki.. jestesmy małżeństwem... myśleliśmy o terapii, tylko jakiej? czy wspólna terapia, czy każdy oddzielnie? Czy może faktycznie te różnice charakterów są miedzy nami tak znaczne, że rozwód to najlepsze rozwiązanie?? B. proszę wszystkich o radę i szczerą opinię na ten temat, nie wiemy co robić, dodam że nasze rodziny/ rodzice uważają się powinniśmy się rozstać :(

Anonymous - 2010-12-11, 00:42

Witaj Laura 1981,

podpisuję się w 100% pod tym,co pisze Nałog.
przeczytaj to kilka razy ze zrozumieniem.z tego,co piszesz wynika,ze obydwoje jesteście DDA.Ty,jak widać,koncentrujesz sie na mężu i jego potrzebach (robisz to dla siebie bo inaczej na ten czas nie umiesz).słuchasz opinii innych ludzi i tolerujesz taką huśtawkę,którą funduje Ci mąż,bo znasz to doskonale z dzieciństwa i jest Ci z tym dobrze (namiastka poczucia bezpieczeństwa,którego pewnie nie dostałaś w dzieciństwie - rani,ale znane,wiec nie najgorsze). i zgodnie z tym,co robią wszystkie klasyczne DDA,zatracasz siebie w tym wszystkim.jest on,jego nastroje,jego jestem lub odchodzę,jego humory,jego uczucia lub ich brak,jego niedostępność emocjonalna,jego manipulacje. a gdzie w tym wszystkim jesteś TY?to współuzależnienie.
nie ma tu "potrzebuję Cię,bo Cie kocham" tylko "kocham,bo Cię ptrzebuję"


kochaj blizniego jak SIEBIE samego.najpierw Bóg i pokora oraz zawierzenie.potem TY.Twoje potrzeby.Twoje uczucia.Twoje myśli.Twoje Życie. zajmij sie sobą. "Miłość potrzebuje stanowczości".
Twoje granice.Twoja umiejętność bycia ze sobą (tego na razie nie umiesz).
zostaw go na jakiś czas,który poświęcisz sobie stań sie KOBIETĄ.terapia,i to pogłębiona, dla Ciebie i dla niego osobno.
przeanalizowanie dziecinstwa,nawyków,przekonań - zapozyczonych od rodziców i osob ważnych.posłuchanie siebie i akceptacja sytuacji.oraz POKORA wobec Boga i życia.
zainwestuj w siebie.bo na razie to mała Laura stoi i tupie małą nóżką "ja chcę".być moze oczekujesz od swojego mężą czegoś,czego on nie moze Ci dać,bo tego nie ma.ale tu potrzebna jest akceptacja.chcesz go zmienic.
i dopiero,jak staniesz się dorosła, popatrz w lustro i spytaj siebie,jakie są Twoje oczekiwania.ile jesteś w stanie tolerować.gdzie i kiedy powiesz dosyć.
zaslugujesz,jak kazdy z nas,na Miłość pewno i stabilna.taką,ktora jest.
a na ten czas nie dajecie jej sobie.

DDA powoduje w dorosłym życiu bycie w związkach z osobami,ktore w roznym stopniu funduja nam doznania podobne do tych z naszego dziecinstwa.terapia pomaga odkryc te schematy,na ktore jestesmy wrazliwi,i je zmienic.

Świat nie kończy sie na mężu.

po terapii,odrobinie czasu i pracy wlozonej w siebie czuje sie spokój.lubi sie cisze.znika w cudowny spokoj niepokoj.nie ma parcia na to,aby koncentrowac sie na drugiej osobie.

nie warunkuje sie swojego bycia szczesliwym tym,czy ktos obok jest czy nie.
w przedziwny sposob koncza sie toksyczne dla nas relacje.

zauwazasz,ze nie tylko Tobie dziala sie krzywda.samemu też sie krzywdziło.czasem jest mozliwosc,aby sie pojednac,czasem nie.ale poznaje sie sposoby i mechanizmy,jak sobie z tym radzic i zyc do przodu.

separacja na czas terapii to najlepsze co mozecie sobie ofiarować.a co ma przetrwac to i tak przetrwa.
rozwód nie rozwiązuje sprawy.bo te niezmienione oczekiwania i lęki przed rozową,bycie razem poniesiecie ze sobą.to trzeba zatrzymać i zmienić.dopiero potem się rozstawać lub nie.

jeden znajomy terapeuta powiedzial mi"bycie w małżeństwie to podejmowana codziennie na nowo decyzja-z tą osoba chce przezyć kolejny dzien mojego życia".wydaje mi sie to madre.

moze trochę chaotycznie napisane,ale temat jest obszerny.


zatrwazajace dla mnie jest to,ze ludzi w gromnej wiekszosci wstepuja w zwiazki zupelnie nieprzygotowani,niewyposazeni w podstawowe umiejetnosci komunikowania sie,kochania siebie itd.a potem rozwody.


pozdrawiam i pamiętam w modlitwie:)

Anonymous - 2010-12-11, 15:37

Jestem już tym zmęczona, ma być rozwód a my się spotykamy i przytulamy, potem on znika na tydzień, dwa i tak w kółko... Nie mam już siły na tą znajomość.. dziekuje wszystkim za wsparcie
Anonymous - 2010-12-11, 16:20

Laura, pamiętaj, że rozwód jako fakt cywilno-prawny nie załatwi ci końca rozchwiania emocjonalnego. To bzdura. A nie masz siły bo dajesz sobą huśtać czynnikom zewnętrznym. Znasz powiedzenie "jak liść na wietrze"? A Ty masz być człowiekiem! Kobietą, która świadomie tworzy swoje życie!
"Urzekającą" czytałaś? ;-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group