Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - prawdziwa miłość przetrwa wszystko...?

Anonymous - 2010-11-14, 11:06
Temat postu: prawdziwa miłość przetrwa wszystko...?
Byłam z męzem 10 lat przed ślubem, mieszkaliśmy razem także przed ślubem.. dwa miesiące po ślubie on powiedział mi że nie chce żadnych zobowiązań i że zakochał się w koleżance w pracy, zażądał rozowdu... działo się to wszystko w ciągu jednego tygodnia.. ja byłam w szoku, nigdy nawet się nie kłóciliśmy.. wyprowadził się ze wspólnego mieszkania, dzieci nie mamy..przez 4 misiące prosiłam, błagałam, żeby wrócił, brałam winę na siebie, on jednego dnia przychodził i mówił że mnie kocha i że chce ze mną być, a drugiego że nie kocha i nie chce już mnie... tak przez 4 miesiace.. powiedziałam dość.. odciełam się od niego, zaczęłam żyć własnym życiem... chciał rozwodu to bardzo proszę, powiedziałam żeby napisał pozew i gł zlożył do sądu, zrobił tak, ale widziałam że tego nie chce.. czekamy na termin rozowdu...ostatnio spotkaliśmy się od jego odejscia minął już rok.. powiedział, że b. tęskni i że być może dopiero teraz dorósł do rozmowy, widziałam w jego oczach, że dalej mnie kocha, ale ma ze sobą straszny problem, jest niesamowicie dziecinny, a do tego b.wrażliwy i wiem że nigdy nie będzie potrafił przyjsc do mnie i powiedzeić przepraszam, spróbujmy to naprawić.. jeśli ja powiem rozwód to się rozwiedzie.. to ja zawsze o w wszystkim decydowałam, on bał się strasznie odpowiedizalności, nigdy nie podejmował żadnych nawet najdrobniejszych decyzji... jego matka jest alkoholiczką, rodzice się rozwiedli.. byli bogatymi ludzmi, nie mieli czasu dla dzieci, więc rekompensowali to drogimi zabawkami, były też zdrady w ich małżeństwie.. w koncu się rozstali,ale rozwód to było piekło dla calej rodziny.. nie utrzymuje już kontaktu z matką... myślę, że ja jestem osobowościowo podobna do jego matki, tyle że nie piję i b. dbałam o dom, pracę, jestem b. ambitna, mam świetną prace.. a on dalej żyje nie mając żadnego planu, nie wiedząc czego chce... widze to w jego oczach- myśle, że mnie kocha dalej, ale boi się tylko nie wiem czego... w każdym bądz razie w grudniu rozwód (tak jak chciał) tylko wiem, że dalej się kochamy,że on chyba zrozumiał w koncu że jestem dla niego b. wazna.. ale jest zbyt dumny,żeby przyznać się do błędu (tak jak jego matka) a ja już jestem zmęczona tym wszystkim, uslyszlam tyle raniących słów... nie potrafię z nim porozmaiwac szczerze bo on nie potrafi rozmawiac o swoich uczuciach.. rozwiedziemy się mimo, że wiem że dalej się kochamy....hmm chyba jednak miłość nie przetrwa wszystkiego, choć wiem że to prawdziwa miłość...
Anonymous - 2010-11-14, 17:25

Wiesz co może mu trzeba twardo wprost powiedzieć czego oczekujesz.

Z tego co piszesz to on potrzebuje pomocy.

Może na początek możesz powiedzieć, że oczekujesz przeprosin, uważasz, że powinien szukać pomocy i że to jest początek do tego żeby być razem. Ciężko się dopominać o przeprosiny, ale jak mówisz, że sam na to nie ,,wpadnie'' to inaczej chyba nie ma jak tego mu zasygnalizować.

Moja żona ma ten sam problem, przez 8 lat związku może cztery razy usłyszałem przepraszam, w tym 3 razy przed zawarciem małżeństwa.

Anonymous - 2010-11-14, 17:40

Oczywiście,ze mu powiedzialam, ze mógłby mnie przeprosić za to co zrobił, al on uważa że postąpił właściwie i nie zamierza mnie przepraszac..
Anonymous - 2010-11-14, 19:18

Mawiają, ze jak sie ożeni to sie odmieni...i od razu dodają, ze nie prawda...
oj prawda, prawda...tylko nigdy nie na korzyść - co widać...

Cokolwiek zrobisz Laura1981 będziesz żałować...
miłości, która nie przetrwała wszystkiego - przez jakis czas, bo sie rozstaliście...
zmarnowanych lat i wszystkiego co mogło byc dobre - przez resztę wspólnego zycia...

pytanie - czego chcesz...
chcesz człowieka, który tak bardzo jest nieskłonny do odpowiedzialności? niestały? niestabilny?
człowiek, za którego bedziesz musiała całe życie decydować, pchać go przed sobą albo ciągnąć za sobą...?
człowieka, który tak bardzo nie potrafi Ciebie zrozumieć ...? (czy taki był zawsze ?)

cokolwiek zrobisz - bedzie to Twoja decyzja...
tutaj, na tym forum nie ma ludzi idealnych, bez winy - każdy z nas coś bardziej lub mniej popsuł...
i chyba wszyscy wiemy jak bardzo może ciążyć taki związek...

mozna powiedzieć, ze wybór, że krzyż...ze obowiązek...

na razie jesteście tylko Wy...
co będzie jak będą dzieci?
czy można sobie pozwolić na jakiś eksperyment?
...tak całkiem po ludzku na to patrząc...?
co będzie dalej, jakie to daje szanse skoro teraz juz jest az tak...?


pozdrawiam

Anonymous - 2010-11-14, 19:21

No cóż każdy ma jakiś defekt. Ten ma akurat taki. Jak jest skłonny gdzieś z Tobą pójść, to idźcie, bo chyba ciężko Wam będzie samym jakoś ruszyć z miejsca.
Anonymous - 2010-11-14, 20:27

Jasne, że nie jestem bez winy, mam tego świadomość i powiedziałam mu to..chodzi oto że on ma 30 lat a zachowuje się jak małe dziecko...po prostu zero odpowiedzialności, nie potrafi przyznać się do błędu, nie rozmawia o uczuciach jedyne co to bardzo często się do mnie przytulał i uwielbiał glaskanie po glowie..nigdy nie powiedział mi, że jest jakiś problem,cały czas mówił że mnie kocha i że wszystko jest ok.. po prostu pewnego dnia przyszedł do domu i oświadczył mi że odchodzi i że chce rozwodu, tyle.. nawet nie wiem czemu odszedł i pewnie się nie dowiem, bo do konca nie wierzę w tą inną. Nigdy ze mną nie rozmawiał, nawet przez te lata nigdy nie podniósł na mnie głosu, zawsze tylko mnie przytulał, a o tym że jest jakiś problem oświadczył mi w ten sposób że odszedł a właściwie uciekł... a teraz mieszka u rodziców, o nic nie musi się martwić bo rodzice majętni i go rozpieszczają..a ja czekam na rozwód, a on teskni i chce się przytulić..jakiś koszmar...

[ Dodano: 2010-11-14, 20:28 ]
Nie rozmawiał w sensie rozmowy o swoich uczuciach i potrzebach:) To ja o wszystkim decydowałam a on się dostosowywał bez żadnego ale.

Anonymous - 2010-11-14, 21:02

laura1981,
Witaj,
tak bardzo zamotał się Wasz związek małżeński,że aby wytrwał musi zostać zbudowany od zera.
Przez wspólne mieszkanie przed ślubem zabraliscie sobie pewien obszar życia, który należałoby odbudować. Niestety jego brak bardzo szybko doprowadza do ostrych kryzysów. Ten obszar nazywa sie czystością....
Co do dojrzałości Twojego męża to niestety On sam musi nad tym popracować, a Ty nie powinnaś podejmować wszystkich decyzji. Nie możesz być mężczyzna w związku, bo dla Niego nie zostaje w nim miejsca. Zapraszam do zgłębienia materiałów z forum.
Ale abyś skorzystała z nich w pełni to najpierw w sercu musisz rozważyć czy rozwód jest tym czego oczekujesz od swojego małżeństwa i dlaczego nasza wspólnota stoi na straży małżeńskiej nierozerwalności. Gdy to zrozumiesz i podejmiesz decyzję będziesz wiedziała, czy przysiega to tylko słowa czy program na całe życie....
Pomożemy Ci przejść tę droge jeśli zostaniesz z nami, ale aby podjąć dobre decyzje potrzeba wsparcia od Boga, którego Ci obficie udzieli, gdy sie do Niego zwrócisz.... :-D

Anonymous - 2010-11-29, 20:54

Przegrałam... nie ma już o co walczyć...15 stycznia rozwód.
Anonymous - 2010-11-29, 22:02

Pozdrawiam z modlitwą...
Najważniejsze jest, czego Ty pragniesz, Lauro.
Czego pragnie Twoje serce?
Trudno mi powiedzieć coś więcej, 2 miesiące po ślubie to czas krótki, uważam że powinnaś porozmawiać z mądrym kapłanem, może doradcą małżeńskim - czy to małżeństwo było ważne?
Prawdziwa miłość wszystko znosi, we wszystkim pokłada nadzieję, nigdy nie ustaje.
Do ratowania małżeństwa potrzeba jednak Bożej Łaski i dwojga ludzi.
Obiecuję modlitwę, niech Duch Święty napełni Cię swoimi darami

Anonymous - 2010-11-29, 22:05

Laura zawsze jest o co walczyć, nie wiesz co się wydarzy 15 stycznia :?: http://pierzchalski.eccle...0-03&ident=2582 :-) A gdzie wiara, nadzieja ,bo gdzie jest wiara,nadzieja wszystko jest możliwe.
Anonymous - 2010-11-30, 00:19

znam się doskonale na prawie - wiem mogę domagać się stwierdzenia nieważności, tylko po co? on zawsze zostanie dla mnie bliskim, ślubowałam mu świadomie i szczerze wobec Boga i jemu powierzam los naszego małżeństwa .. wiem wady oświadczeń woli i itp. ale Pan Bóg nie sprzeciwil się tej przysiędze... On skrzywdził mnie, ale mimo wszystko wiem że zostanie mi bliski.. ale miłość to wolność i ja oddam mu tą wolność.. bo skoro odszedł tzn. że nie był ze mną szczęśliwy:(...
Anonymous - 2010-11-30, 08:18

Laura......Twój mąż jest DDA poprostu.Potrzebuje terapi.

Wklejam Ci trochę o DDA
TOMASZ KOGUT

Kilka myśli o Dorosłych Dzieciach Alkoholików



DDA… skrót który dla jednych brzmi jak wyrok, dla niektórych nic nie znaczy, dla innych brzmi jak wyzwanie. Dlaczego tak jest i co kryje się za tym skrótem?

DDA – czyli Dorosłe Dzieci Alkoholików. Mówiąc prosto, osoba z wyglądem dorosłego człowieka, który może mieć 20, 30, 40 i więcej lat… lecz w środku, w sercu kryjące przerażone dziecko, bojące się życia, spragnione ciepła, miłości i potwierdzenia swojej jedyności i wartości.

Dlaczego tak się dzieje? Powodem jest dorastanie w domu, gdzie jedno lub dwoje z rodziców jest uzależnione od alkoholu. Nie ma tutaj znaczenia czy rodzic pije tylko piwo i jest prostym człowiekiem, czy też dzieci są wychowywane przez niezmiernie inteligentnego prawnika, który sączy tylko drogie trunki… Jedno jest ważne, jest to osoba chora na chorobę alkoholową, powodującą, że rodzic nie wywiązuje się ze swoich obowiązków wobec dziecka i nie daje mu tego, czego tak naprawdę potrzebuje. Dramat polega na tym, iż dziecko przeżywa pasmo cierpień i dźwiga na swoich barkach problemy dorosłych ludzi… na które zupełnie nie jest przygotowane… Dramat jest tym większy, iż zabierane zostaje mu coś najbardziej cennego – beztroskie dzieciństwo, w zamian otrzymuje role, w dorosłego… rolę, za którą płaci cenę własnego zdrowia, poczucia godności a czasami nieudanego życia. Bywa też tak, iż wyrasta z dziecka alkoholika ktoś niezmiernie wartościowy, osoba idąca przez życie z podniesionym czołem, przeżywając jego głębię, osoba ze szlachetną duszą i ogromną wrażliwością.

Można wobec tego zapytać – czy DDA to szansa, czy tez piętno na całe życie? Dlaczego tak się dzieje, że niektórym udaje się przeżyć swoje życie w sposób satysfakcjonujący, bogaty, wartościowy, gdzie nikt nawet nie domyśla się, że w tle kryje się DDA… niektórym zaś nie wychodzi właściwie nic a w dodatku wpadają w pułapkę uzależnienia i kontynuują dramat wyniesiony z domu…

Odpowiedzi można doszukiwać się w historii swojego życia, w tym co tak naprawdę wydarzyło się w moim domu. To jednak jest trudne… ponieważ trzeba stanąć w prawdzie o swoim pijącym rodzicu, i zaakceptować fakt, iż jest on alkoholikiem… niestety nie wszystkich na to stać. Dlatego dalej żyją w nieprawdzie, cierpiąc i szukając winnych… Drugi problem pojawia się, gdy ktoś uświadamia sobie, iż jego trudności wynikają z alkoholizmu rodzica i wszystkich mechanizmów związanych z tą chorobą, lecz nie wie co z tą wiedzą zrobić… Dobrze, jeśli taka osoba zaczyna szukać, pytać, czytać literaturę o dda. Najlepiej jeśli trafi na profesjonalną terapię, gdzie pod fachowym okiem może zacząć proces uzdrawiania własnych uczuć, brać odpowiedzialność za swoje życie, w końcu wybaczyć alkoholikowi.

Niestety zdarzają się osoby nieuświadamiające sobie, że są dorosłym dzieckiem alkoholika a jednak doskonale radzi sobie w życiu, z którego jest zadowolony. Jest to jakiś dar losu, ale niewielu tego doświadcza…

Jakie problemy mają DDA?

Przede wszystkim ogromne poczucie winy… że to przeze mnie tato pije… że to ja jestem do niczego. Kolejna rzecz – niskie poczucie własnej wartości, które zwyczajnie utrudnia życie, które jak na złość nie chce sobie pójść. Dodajmy także ciągłe poczucie niepewności, szukanie uznania swojej wartości w oczach innych… Następnie cała gama lęków, które zabijają radość z życia, kontakty z innymi, zwłaszcza wchodzenie w bliskie relacje. Do tego poczucie inności, bezradności, niezrozumienia, pewna życiowa sztywność, nieufność wobec ludzi, poczucie ogromnego osamotnienia i niesprawiedliwości. Można tutaj wyliczać jeszcze wiele. Oczywiście nie każdy ma takie trudności i nie u każdego występują one w takim samym stopniu. Z takim bagażem jest zwyczajnie trudno żyć a jeszcze trudniej być szczęśliwym… „tylko” dlatego, że ktoś w domu pił ponad miarę….

Uczciwość jednak nakazuje podać pozytywne cechy DDA, bo takich jest wiele. Przede wszystkim wielka wola walki, o swoje życie, o innych. Ogromna wrażliwość i głębia, pracowitość, zaradność i umiejętność radzenia sobie w sytuacjach stresowych, gdzie inni już dawno potracili głowy… ale nie DDA, którzy takie sytuacje przerabiali wcześniej w rodzinnym domu. DDA są z reguły dobrymi pracownikami, przyjaciółmi którzy potrafią słuchać. Dużo w nich empatii i poświęcenia dla innych, dlatego też duża cześć z nich wybiera zawody wymagające poświęcenia… te cechy, a także wiele niewymienionych to piękny dar, to perła która wyrosła z cierpienia, z ogromnych trudów i traumatycznych doświadczeń.

Mimo tych wszystkich przykrych doświadczeń, bagażu, braku wsparcia i małego wyposażenia na życie wiele DDA potrafi żyć pięknie, co jest ich największym bogactwem i osobistym zwycięstwem w walce o własne życie.

Te kilka akapitów to jedynie lekkie dotknięcie tematyki DDA, na szczęście we wszelkich mediach coraz więcej mówi się tych, którzy niewinnie doświadczyli dramatu czyjegoś alkoholizmu.

Tomasz Kogut


I jeszcze chechy DDA:

Cechy charakterystyczne dla osób z syndromem DDA
- Lęk przed utratą kontroli
- staram się nie reagować zbyt emocjonalnie
-lubie kiedy wszystko jest na swoim miejscu
-czuję się zaniepokojony, kiedy mam świadomość, że nie panuję nad wszystkim
-czułbym się znacznie lepiej, gdybym miał większy wpływ na to, co się dzieje
-ktoś w mojej rodzinie nie panował nad sobą
-w mojej rodzinie miała miejsce przemoc fizyczna lub emocjonalna
-w mojej rodzinie chaos wybuchał zupełnie niespodziewanie

Lęk przed uczuciami
-trudno mi wyrażać uczucia
-często nie jestem świadom swoich uczuć
-czasami myślę, że uczucia są wyłącznie ciężarem
-przeraża mnie, czego mógłbym się dowiedzieć, gdybym pozwolił sobie na jakiekolwiek uczucia
-w mojej rodzinie nie należało wyrażać uczuć takich jak: wina, skrucha, wstyd, lęk, radość, ból
miłość, złość, smutek

Lęk przed konfliktem
-jeśli pojawia się konflikt, staram się rozładować sytuację
-uważam, że konflikty są czymś złym i prowadzą do przemocy
-za wszelką cenę staram się uniknąć konfliktu, dostosowuję się, zmieniam plany
-konflikt w mojej rodzinie oznaczał przemoc
-konflikt oznaczał, że ktoś się na kogoś wydzierał
-w mojej rodzinie konflikt oznaczał, że ktoś mógł mnie opuścić fizycznie/emocjonalnie



-Nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności

-mam skłonność do poczucia odpowiedzialności za wszystko
-jeżeli trzeba wykonać jakąś dodatkową pracę, zgłaszam się na ochotnika
-trudno mi odmówić, kiedy ktoś prosi mnie o pomoc
-pomagałem wszystkim i troszczyłem się o wszystko w mojej rodzinie
-w mojej rodzinie chwalono mnie, gdy zachowywałem się jak dorosły
-to ja w mojej rodzinie fizycznie i emocjonalnie troszczyłem się o mojego ojca/matkę

Poczucie winy

-czuję się winny za odczuwanie jakichkolwiek własnych potrzeb
-często czuje się winny za bycie ciężarem dla innych
-ciągle za wszystko przepraszam
-przepraszam za rzeczy, które nie wymagają przeprosin
-w mojej rodzinie ktoś zawsze był obwiniany
-w mojej rodzinie to właśnie mnie obciążano odpowiedzialnością za rzeczy, za które nie powinienem
odpowiadać
-w mojej rodzinie brałem na siebie winę za to, czego nie popełniłem, po to jedynie, by zakończyć kłótnię

Niezdolność do odprężenia się oraz do spontanicznej zabawy

-zabawa jest dla mnie trudnym zadaniem
-kiedy ludzie śmieją się zbyt głośno, zaczynam odczuwać niepokój
-w znacznej mierze jestem samotnikiem
-mam skłonność, by nie śmiać się bez uprzedniego sprawdzenia, czy inni też się śmieją
-w mojej rodzinie głośny śmiech oznaczał, że sprawy wymykają się spod kontroli
-w mojej rodzinie, kiedy tylko odprężyłem się zawsze zdarzało się coś złego
-w mojej rodzinie zabawa zawsze oznaczała picie

Ostra, bezlitosna samokrytyka

-jestem dla siebie najsurowszym krytykiem
-zbyt szybko się osądzam
-jestem swoim najgorszym wrogiem
-w mojej rodzinie nigdy niczego nie robiłem dobrze
-naturalną reakcją na problemy w mojej rodzinie było obwinianie, "ciche dni" i odrzucenie
-w mojej rodzinie za każdy błąd ponosiło się straszne konsekwencje

Życie w świecie zaprzeczeń

-nie stosuję żadnych zaprzeczeń
-kiedy czuję się zagrożony, przyjmuję pozycję obronną
-czasem wolę skłamać, niż przyznać się do popełnionego błędu
-w mojej rodzinie nikt nie przyznawał się do tego, że ma jakieś problemy
-w mojej rodzinie nigdy nie wiedziałem czego ode mnie chcą
-w mojej rodzinie wszyscy staraliśmy się unikać zajmowania się naszymi problemami

Pozostawanie w roli ofiary

-często czuję się bezradny
-mam wrażenie, że cokolwiek bym nie zrobił, niczego to nie zmieni
-zawsze sprzątną mi sprzed nosa to, czego potrzebuję
-w mojej rodzinie miała miejsce przemoc fizyczna
-w mojej rodzinie na porządku dziennym były wrzaski, krzyki, wzajemne obwinianie
-w mojej rodzinie miało miejsce wykorzystanie seksualne

Zachowania kompulsywne

-mam nałogowy (obsesyjny) stosunek do: punktualności, seksu, schludności, jedzenia, alkoholu, ---pracy, robienia zakupów, korzystania z podręczników autoterapeutycznych, gromadzenia majątku, -hazardu, praktyk religijnych
-Tendencja do mylenia miłości z litością
-przyciągają mnie ludzie, którym mogę pomóc lub których mogę wyleczyć
-mam skłonność do nawiązywania bliższych znajomości z osobami, które zostały zranione lub są trudno dostępne
-największą bliskość odczuwam wówczas, gdy komuś pomagam
-w mojej rodzinie zawsze ktoś miał kłopoty
-w mojej rodzinie byłem dla wszystkich powiernikiem
-w mojej rodzinie być blisko kogoś, oznaczało pomagać mu

Lęk przed porzuceniem

-odejście jest dla mnie niezwykle trudne
-nienawidzę mówić "żegnaj"
-pozostawałem w bliskich związkach o wiele za długo, niż powinienem
-kiedy ktoś bliski wyjeżdża, boję się, że nigdy więcej go/jej nie zobaczę
-w mojej rodzinie ojciec/matka odeszli prawie bez słowa
-członkowie mojej rodziny pojawiali się i znikali bez specjalnego uprzedzenia, a ja musiałem się jakoś dostosowywać
-w mojej rodzinie byłem pozostawiony sam sobie


Myślenie kategoriami "białe" lub "czarne"

-gdy staję wobec jakiegoś problemu, trudno mi wymyśleć więcej niż jedno rozwiązanie
-mam skłonność do myślenia w kategoriach dobro-zło
-zawsze wydaje mi się, że tylko jedna odpowiedź jest prawidłowa
-jeżeli ty masz rację, to ja napewno się mylę
-życie w mojej rodzinie było albo martwą ciszą, albo piekielnym sztormem
-w mojej rodzinie stale posługiwaliśmy się takimi terminami, jak: zawsze, nigdy, bezwzględnie, całkowicie

Zalegający żal

-staram się unikać mówienia o swojej rodzinie
-często myślę "przeszłość jest już zamknięta, nie warto się nią zajmować"
-tak bardzo próbuję nie myśleć o przeszłości, a wciąż mnie ona prześladuje
-pamiętam jak mówiono mi "nie denerwuj się"
-w mojej rodzinie smutek był zabroniony
-w mojej rodzinie smutek był uważany za przejaw słabości
-kiedy opowiadam historie o mojej przeszłości, mam tendencję do odcinania się od swoich uczuć

Zdolność przetrwania

-często czuję się jak bojownik, któremu udało się przetrwać
-często mam wrażenie, że po tym, co przetrwałemw dzieciństwie dam sobie radę z każdą sprawą
-w mojej rodzinie wróg był w domu
-przetrwanie umożliwiła mi moja niezależność
-nauczyłem się, że nie mogę na nikim polegać
-pomimo moich gorących modlitw, nikt w mojej rodzinie nie przyszedł mi z pomocą

Zapoznanie się z tą listą może pomóc w określeniu swoich cech. Niektórzy uważają, że wszystko co ich dotyczy jest "dysfunkcyjne". Może warto jednak dokonać rozróżnienia na te cechy, które mogą być "obciążeniem" oraz na te, które mogą pomagać, być korzystne.
Na te które są mimo wszystko do pozytywnego wykorzystania od zaraz ,oraz na te które sa do poprawy, do”przepracowania”

Anonymous - 2010-11-30, 10:08

Wiem, że on jest DDA, najgorsze że ja też..:( tyle że ja w przeciwieństwie do niego jestem ekstrawertyczką.. zawsze miła, uśmiechnięta, dużo mówię.. ludzie raczej mnie lubią.. on jest cichy, spokojny introwertyk, emocjonalny analfabeta ze tak brzydko powiem, ja starałam się być odpowiedzialna za siebie, za niego, za nas.. on strasznie unikał odpowiedzialności i podejmowania decyzji.. dwa zupełne przeciwieństwa, dwie przeciwstawne osobowości, a jednak jest coś co nas łączy, coś co powoduje że jak się widzimy to chcemy się do siebie przytulić i zapomnieć o wszystkim.. tylko, że on potem wychodzi i wraca do domu rodzicow, tak jakby bał się bardzo zostać w naszym mieszkaniu...chyba jednak lepiej bedzie jesli pozwole mu odejsc, może spotka kobietę przy której będzie czul się szczęśliwy i spełniony... para DDA to nie jest dobry układ::(
Anonymous - 2010-11-30, 15:18

No to oboje na terapię.Oboje do wspólnoty DDA na mityngi.
Ile z siebie ,w sobie odczyatałaś tych cech z tekstu wyżej????

Lauro.........za kryzysy małżeńskie odpowiadają dwie strony........mąż i żona.
I nie jest najbardziej istotne w jakim %...............
Za zdradę ,za rozwód odpowiada ta strona(chyba że jest to obrona konieczna-[u]tu poprawiam dla jasności użyte sformułowanie[/u]-ROZWÓD NIE JEST JEDYNYM I NAJLEPSZYM SPOSOBEM OBRONY KONIECZNEJ-MOŻE BYĆ NIM W RÓWNYM STOPNIU SEPARACJA PRAWNA) która złożyła pozew.Dla ludzi wierzących separacja jest rozwiązaniem zgodnym z nauką kościoła.
Ale jest jeszcze odpowiedzialność ukryta.Niejawna.
Manipulacja,mobing emocjonalny.

Piszesz że jesteś DDA............... jak piszesz jesteś ta "lepszą"DDA.

Wiesz???ja jestem alkoholikiem,trzeżwym alkoholikiem.I też kiedyś wydawało mi sie że ja jestem tym innym,'lepszym "alkoholikiem.........bo nie leżałęm(jeszcze) pod płotem,bo nie piłem tanich win,bo piłem tylko tzw.lepsze alkohole.

Nic bardziej mylnego.Ekstrawertyk....introwertyk.........jak jest DDA to jest DDA.Cechy ma tożsame.Tylko jeden się bardziej(podświadomie) maskuje........drugi mniej.Ma poprostu inny temperament.

Jest takie powiedzenie,slogan........że DDA zawsze szuka jako partnera albo DDA albo alkoholika(czasami potencjalnego).

I to prawda.Wy tez sie szukaliście.............. oboje poranieni...........

Sugeruję ....zanim sie rozejdziecie,to idzcie na terpię.......osobno.....każde na inną grupę.........dajecie sobie np.rok czasu na podjęcie decyzji ostatecznej.

Wybór należy do Was(do Ciebie też)


Pogody Ducha


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group