Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Już 2 lata po ślubie...a ja przestałam się uśmiechać...

Anonymous - 2010-11-07, 00:34
Temat postu: Już 2 lata po ślubie...a ja przestałam się uśmiechać...
Witam, jestem tu nowa, a o tej stronie wczoraj się dowiedziłam...teraz wiem, że nie jestem jedyna która ma kryzys..

Zacznę od początku...swojego męża poznałam przez internet, fajnie było na początku, wydawał mi się taki wygadany, dowcipny, (taki własnie nadal jest - dla swoich rodziców, ciotki i kuzynostwa, niestety do mnie już nie...). chodziliśmy ze sobą prawie 7 lat, był to mój pierwszy taki poważny związek, wcześniej z nikim tak na powaznie nie byłam związana, zakochałam się w nim i poza nim swiata nie widziałam, wszystko co robiłam to dla niego, wbrew aprobaty rodzicom moim odeszłam z pracy i pojechałam z nim do innego miasta by tylko z nim byc, On tez rzekomo chciał,no i mieszkalismy tak ze sobą bez ślubu przez 3 lata...(teraz wiem, że to był najwiekszy błąd jaki popełniłam w życiu...) nie cieszylismy się soba jak kiedyś, przestał się mna interesować, kiedy potrzebowałam pomocy to robił mi wyrzuty, ze z pracy musiał się zwalniać...czasem dochodziło do poważnych kłótni, gdzie bardzo płakałam...i teraz tak siędze i zastanawiam się, dlaczego go wtedy nie zostawiłam, dlaczego?! dlaczego pozwoliłam się tak traktować, przyznaje się, że bałam się zostać SAMA, ...

....mimo tych smutnych dni, kiedy płakałam...wybaczałam mu i wierzyłam, że się zmieni...teraz wiem, że On się nie zmieni, nie dla mnie...mnie ma za nic, przecież JA NIE MAM ŻADNYCH WARTOŚCI...tak mi powiedział...

kiedys ktos mi powiedział "widziały gały co brały"...bardzo mnie to zabolało, bo mieszkając z moim przyszłym mężem nie przypuszczałam, że okaże się aż takim tyranem, który stosuje przemoć psychiczną kierowana przez jego nienawidzących mnie i moja rodzinę skromna, wierzącą w Boga...rodziców a moich tesciów...to właśnie od nich zaczeło się moje piekło...

pytanie "dlaczego się mąż ze mną ożenił, skoro nie kochał mnie od początku szczerze, dlaczego mnie idąć do ołtarza okłamał, oszukał...mówiąc, że mnie kocha i chce ze mną być, jak umawiał się z innymi dziewczynami przed naszym ślubem, dlaczego mi tego nie powiedział, dlaczego teraz się dowiaduje takich rzeczy jakie mu jego rodzice wpajali , że może miec wiele kobiet, ale matke ma jedną i ja ma szanować, a żony juz nie???...juz nie, bo nie szanuje mnie, wszystko co robie, jest źle, każdy pomysł jest negowany, każy wyjazd nawet na spacer z dzieckiem poza miasto ,to jeden wielki stres...- nigdy odpowiedzi na to nie dostanę...

Moj kryzys rozpocząl się w dniu mojego ślubu, ale był uśpiony...jesli się tesciom cos nie podobało u mnie albo u mojej rodziny, to mogli to powiedziec przed slubem, ale wtedy milczeli, dlaczego teraz po slubie mnie obrazają???

2 miesiące po ślubie, przeprowadzamy sie do krakowa, ja konczę studia magisterskie, i jestem w pierwszym trymestrze ciąży...nie wolno mi było wykonywac żadnych ciezkich prac domowych, niestety dla teścia to nie było istotne, wg, niego to miałam dzwigac z nimi ciezkie paczki, postawilam się, powiedzialam, ze nikt nie ma prawa, a zwłaszcza on obrazać mnie, mówiąc , że z niechlujnej rodziny jestem, ze jestem bałaganiarą, (to ja cale mieszkanie sprzątałam,pilnowałam porządku, - obecny mąż nic nie robił, nie interesował się domem,)krzyk teścia było dla mnie jak jakis atak, gdzie mąż słysząć i będąć światkiem tego całego wydarzenia, nie stanął po mojej stronie...

...i wtedy poczułam, że jestem sama, ze nie moge na niego liczyć, byłam w takim szoku, ze czułam jak wszystko we mnie się trzesie ze strachu...nie musiałam długo czekać, kiedy męzowi powiedziałam, że nie chce mieszkac z tesciami pod jednym dachem, bo Oni chcą wszystko wiedziec, nami rządzić tak jak oni chca, chca kontrolować nasze zycie prywatne, intymne, to spotkałam sie z odpowiedzią, że jesli pojadę do swoich rodziców "to bedzie to bilet w jedna stronę..." - panicznie się bałam...ze strachu zostałam i zamieszkałam z tesciami...po wyskoku tescia na kolejne wyskoki nie musiałam długo czekać, za sprawa tesiowej i jej kłamstw w sprawie mieszkania jakie skierowała do swojej matki...Babcia męża zmieszała mnie z błotem, porównująć do "dziwek", zgnoiła moją rodzinę, zszarpała dobre imie mojej mamy, siostry...to bylo dla mnie zbyt wiele, bałam sie że stracę dziecko...mam żał do tesiciow, ze przed slubem wszystko ukrywali, chwalili, ze jest super, ze mnie kochaja, tesciowa mowila ze jestem dla niej jak córka...to wszystko to bylo klamstwo, mam zal do meza, ze nie staną na wysokości zadania i nie obronił mnie, ze nie był ze mna szczery od poczatku, ze oklamal mnie...

wierzcie mi, za to że teśc wyzwał mnie od niechlujów, tesciowa z babka od dziwek,
ze kiedy bylam na poczatku w ciazy, kiedy tesciowej pokazalam zdjecie usg - kiedy ona mowiac mi ,ze ona tam nic nie widzi, albo zebym nie trzymala sie za brzuch bo tam nic nie ma...za to ze na urodzinach synka, zrobili mi awanturę (a mąż tylko stał z boku i słuchał i nic nie powiedział, nie stanął kolejny raz w mojej obronie...) kiedy tesciowa stwierdzila, ze mąż ożenił sie z haremem...wszystko co było skierowane obraźliwe w moim kierunku - Wybaczyłam...

chce normalnie żyć...ale nie potrafię na nowo zaufac , człowiekowi, który na pierwszym miejscu stawia rodziców - matkę....
probuję podejsc do niego inaczej z nim rozmawiać, byc troche mila (nie ukrywam, że po slubie i w okresie ciąży bardzo sie zraziłam do meża, a on odsunąl się odemnie juz wtedy kiedy zaszłam w ciąże, był bardziej wulgarny, hamski, okazywal mi wiecej msciwosci, niz milości...

modle sie codziennie za niego, mimo ze on nadal jest oschły, o co kolwiek poprosze, to albo zrobi tak bylejak, ze musze poprawiac, albo nie zrobi wogóle i musze sama o dana rzecz zadbac...

nie mam swoich pieniedzy, on trzyma wszystko, po slubie mial zrobic mi dostep do kata, ale sie nie doczekalam i raczej mi nie udostepni, o jedzienie dla dziecka musze prosic by dal mi pieniadze, nie mam ruchu...trzyma mnie w szachu bo nie mam swocih pieniędzy,

czasem juz nie mam sily walczyc, czasem placze, szlocham ze taka bezsilna jestem, ze tak pozwolilam sie oszukalc, w milczeniu i ciezkim bolem serca znosze kazde jego szydercze slowo skierowane do mnie, w milczeniu....a w duchu prosze, Boga by wybaczyl mu te slowa, czyny,

pomożcie mi, jak mam z takim czlowiekiem postepować, czy jest jeszcze szansa dla nas?

ze szwysstkim od poczatku boryjkam sie sama, rehabilitacja, lekarze, szczepenia dziecka wszystko sama, mimo ze mieszkamy pod jednym dachem, to spimy oddzielnie...jego moje ciało nigdy nie pociągało...teraz wiem,ze gdybym wybrala samotnośc to nie byłabym taka smutna i nieszczesliwa...

To wlasnie dziecko otworzyło mi oczy...ale juz za późno....
Bogu swoje małżeństwo powierzyłam, wierze że dzieki modlitwie bedzie mi łatwiej znosic kolejne obelgi, ze strony meza i tescioów, którzy tylko czekaja by znów mnie upokorzyć...dali dowód w dniu urodzin synka, ze nie chca zgody... :cry:
.

Anonymous - 2010-11-07, 10:38

Bibiwest, witaj na forum :-)
Na początek przekop się przez forumową kopalnię wiedzy (artykuły, słuchowiska, rekolekcje), zwłaszcza te dotyczące przemocy, w tym tej psychicznej i ekonomicznej. Zwróć tam uwagę na wyjaśnienie, o co chodzi w przykazaniu "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego" ...jak siebie samego... Kochasz siebie?
Dobrze, że w Krakowie jest ognisko Sychar, sycharki wspomogą Cię zarówno na forum, jak i w realu :-)
Pozdrawiam Cię serdecznie, pozostań z Panem Bogiem!

Anonymous - 2010-11-07, 12:33

bibiwest witaj,mi też jest ciężko,ale jest już lepiej.Oglądnij sobie o.Padre Pio .Film przepiękny,co mnie wczoraj po oglądnięciu doszło do mnie to słowa które powiedział nie wypędza się szatana szatanem.Obiecuję modlitwę.Zaufaj Panu Bogu on jest mocen ci pomóc i wszystko odmienić,polecam inne art na forum.Za panem Bogiem.
Anonymous - 2010-11-07, 17:11

dziękuję za odpowiedź...

przez męża straciłam poczucie własnej wartości...wg, niego nie wyniosłam z domu żadnych wartości...
dziękuję za wskazówki....

Anonymous - 2010-11-07, 18:51

W moim małżeństwie kryzys również zaczął się pierwszego dnia po ślubie. Też słyszałam, ze jestem głupia itp. itd. Ja Ci nic nie poradzę, nie mam do tego prawa. To musi być twoja własna decyzja.
Ale ja bym odeszła. Mając tę wiedzę i dośwaidczenie, które mam - odeszłabym od razu, nie tracąc ani dnia, ani minuty, ani odrobiny swajego własnego zdrowia. Nikt nie ma prawa traktować Cię jak śmiecia. Nikt.
Róznica jest taka - że to Twoje małżeństwo, nie moje. I kolejna: ja piszę to bez emocji, a Ty nimi kipisz (co zrozumiałe). Musisz pomyśleć i rozważyć wszystko, w spokoju. Pamiętaj - i on, i teściowie, nie mają prawa do słów,których używają wobec Ciebie.
Zyczę wiele siły
Bajka

Anonymous - 2010-11-08, 10:07

Bibiwest

Jesteś poddana przemocy domowej .

Podaję namiary na krakowskie centrum terapii :

http://www.kctu.pl/readarticle.php?article_id=11

Udzielane są następujące usługi medyczno – terapeutyczne:

Świadczenia dla osób uzależnionych od alkoholu, narkotyków, nikotyny, hazardu
Świadczenia dla osób współuzależnionych
Świadczenia dla osób doświadczających przemocy
Świadczenia dla młodzieży ryzykownie pijącej i ich rodzin
Świadczenia dla młodzieży eksperymentującej/uzależnionej od środków psychoaktywnych
Świadczenia dla młodzieży i dzieci z rodzin z problemem alkoholowym i ich rodzin
Świadczenia dla Dorosłych Dzieci Alkoholików i młodych DDA
Program terapeutyczny realizowany jest poprzez świadczenia indywidualne, grupowe oraz rodzinne.

Świadczenia są udzielane bezpłatnie w ramach umów z Narodowym Funduszem Zdrowia i Urzędem Miasta Krakowa.

Anonymous - 2010-11-17, 16:54

Bardzo trudna jest twoja sytuacja :( Rozumiem Cie. Zawalcz o siebie, o własne poczucie wartości, maz i jego rodzina niszcza cie psychicznie. W odbudowaniu poczucia wartposci, siebie, by byc dobra matka, moze ci pomoc psycholog. Udaj sie na terapie. Zawalcz o siebie.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group