Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - juz po rozwodzie

Anonymous - 2010-11-03, 19:01
Temat postu: juz po rozwodzie
kilka dni temu sąd orzekl moj rozowd.Maz uzyskal to co chcial.
Dziekuje wszystkim za wsparcie, ZA DOBRE I ZLE SLOWO.
Chcialam sie tez pozegnac.Zycze wszytskim spelnienia marzen.

Anonymous - 2010-11-03, 19:10

Nie żegnaj się z z Nami ani z tym Forum.To miejsce dla tych wszystkich którzy chcą ratować swoje sakramentalne związki również po rozwodzie.Rozwód to przecież nie koniec pracy i ...troski o swojego sakramentalnego małżonka.
Módl się o męża o Jego nawrócenie.Teraz jest mu to bardzo potrzebne.Jesteś nadal Żoną :-)

Anonymous - 2010-11-03, 22:37

alibea,
nie uciekaj od nas. Teraz , zwłaszcza tera potrzebujesz wspólnoty abyś nie upadła wewnętrznie na duchu. Korzystaj z naszej siły, aby stanąć na nogi. Rozwód to nie śmierć. Jeszcze nic nie jest przesądzone. To tylko etap, przegrałaś batalię. Nawet nie bitwę, a wojna o duszę małżonka i Jego Zbawienie trwa. Zmaganie o Wasze małżeństwo trwa.
Teraz jest czas tylko dla Ciebie, dla ciebie, absolutnie dla Ciebie. Kiedy nabierzesz siły, runiesz na Bramy Nieba z modlitewną ofensywą i zwyciężysz, nie wiem jak to zaowocuje w Twojej rzeczywistości, ale zwyciężysz. Jezus Ci to obiecał.
(7) Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. (8) Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.
(Ew. Mateusza 7:7-8, Biblia Tysiąclecia)

Anonymous - 2010-11-04, 20:18

ROZOWD Z WINY OBOJGA STRON.
Moja wina , to ze w koncu sama sie wyprowadzilam i ustaly wszystkie wiezi pomiedzy nami, oraz ze jak robulam studia i awans zawodowy to za malo czasu poswiecilam rodzinie.


Chyba po prostu mialam siuedziec w domu, nie starac sie o nowa prace, w koncu prace stracic ....bo tak z tego wynika.

Mialam tez tam tkwic i wytrzymac znecanie sie psychiczne oraz znosic odrzucenie przez meza naszego dziecka.Mialam mnostwo dowodow na to, ze zwiazal sie z inna kobieta, udowodniono mu klamstwa, takze jego kochance...moj poltoraroczny trud na nic..

co mam w wyniku rozwodu? dlugi z ktorych dlugo nie wyjde, a jeszcze pewnie dostane rachunek z sadu za te wszystkie rozprawy...

ale widze jeden plus w tym wszystkim-ogranicze w znacznym stopniu jedzenie bo nie bedzie mnie stac, to moze choc schudne.TYLE W TEMACIE.

[ Dodano: 2010-11-06, 17:39 ]
..gdyby bylo mnie stac na apelacje , odwolalabym sie .Ale sa to bardzo duze koszty dla mnie, wplata do sadu 600 zl i napisanie przez adwokata apelacji od 2 tys do 3 tys.
Pozniej zaplacenie adwokatowi za przyjechanie na sprawe , to razem koszt ok.4 tys zlotych-nie na moja kieszen.

W 2011 roku koncze awans zawodowy , stwierdzilam ze nie przystapie do tego awansu, nie robie tej "sławnej teczki z dokumentacja".Stwierdzilam , po co? jezeli uzyskam awans , bede miala wieksza pensje.Wowczas moj maz wystapi o zmniejszenie alimentow.tERAZ WYKAZAL ZE ZARABIA 1700 ZL NA REKE, ja tak samo.Wiem , ze on zarabia wiecej ale nie jestem w stanie udowdnic, to jest firma prywatna i czesc pieniedzy dostaja do reki.Ja tak przy mojej pracy nie zakombinuje.Stwierdzilam po tym rozwodzie, ze nie warto sie starac , robic awans zeby wiecej zarabiac bo i tak potem dostanie sie po d....
Moj awans zawazyl na mojej winie, bo nie poswiecilam tyle czassu ile bylo trzeba rodzinie.

Anonymous - 2010-11-09, 08:11

Alibea widzę że nie jesteś w dobrej formie. Ściskam mocno. Skoro jesteś z Wielkopolski może dasz radę przyjechać na spotkania do ogniska poznańskiego? Najbliższe jest w niedzielę 21 listopada o 18.
Anonymous - 2010-11-09, 08:24

Alibea............piszesz.
alibea napisał/a:
Stwierdzilam , po co? jezeli uzyskam awans , bede miala wieksza pensje.Wowczas moj maz wystapi o zmniejszenie alimentow

Wiesz???? co najmniej pokrętne to jest co piszesz.Przeczytaj.......i zastanów się:na przekór meżowi nie zrobię awansu......a co....niech ma.
No bo po co??? kwalifikacje podnosić??? może więcej zarabiac???byc mądrzejsza?????
lepiej odmrozic soebie uszy----na złość mamusi.
To mi wyglada na mściwość .............ale to bije przede wszystkim w Ciebie i dzieci.Za,iast mieć światlejszą matką......będa mieć...taką jaką mają
Zemsty wobec ich ojca..................a co.............

No bo on może o zmniejszenie alimentów wystąpić.........może............ bardzo
pokrętne myślenie.
alibea napisał/a:
Moj awans zawazyl na mojej winie, bo nie poswiecilam tyle czassu ile bylo trzeba rodzinie.


Alibeo.........Ty sama wiesz najlepiej ile czasu poświęcałaś na awans..........a ile na kontakty w necie.Zapomniałaś ???czy nie chcesz pamiętać???
Oczywiście...........miałaś pewnie trudną sytuację.
Ale też i sama dokładałaś sobie pewnymi ,dość intensywnymi i czasochłonnymi konwersacjami .
I nie było to tylko zbieranie materiałów do awansu.

Za zdradę odpowiada zdradzający...........ale za kryzys w małżeństwie odpowiadają małżonkowie.

Anonymous - 2010-11-09, 11:53

alibea napisał/a:
jezeli uzyskam awans , bede miala wieksza pensje.Wowczas moj maz wystapi o zmniejszenie alimentow

I tak może wystąpić, jak mu się sytuacja materialna pogorszy, np. jak będzie miał dziecko z tamtą kobietą. I zrobi to prawie na pewno jeśli nie czuje się z Wami związany.

Jeśli możesz - nie podejmuj teraz tej decyzji o robieniu awansu, niech ci się trochę 'uleży' to wszystko. A potem - nie oglądaj się na niego w tych sprawach, tylko myśl - o sobie i waszym dziecku.

Trzymaj się, to bardzo ciężkie co masz w tej chwili, modlitwa i Bóg szczególnie w takich momentach na pewno ci pomogą.

Anonymous - 2010-11-09, 15:45

Alibeo, od początku bardzo trudno było wyczytać w Twoich postach jakąś chęć do naprawy małżeństwa. Raczej widziało się starania i wysiłki, jak najkorzystniej lub jak bez większych strat (głównie finansowych) wymiksować się z tego układu. Że owszem - rozwód "nie", ale nie dlatego, że kocham, że wierzę, że sakrament - ale dlatego, że koszty, że na złość, że wet za wet, czy coś w tym rodzaju. Pamiętam Twoje uporczywe pytania, a czy można wezwać takich świadków, a innych, a czy mogą odmówić, a jakie pytania zadawać. Smutno było to czytać...


I nadal nie masz żadnej refleksji poza tą, że "mąż ma lepiej", Ty masz gorzej. Tworzysz kolejne scenariusze, co zrobi znowu ten Twój mąż i nakręcasz się.

Po co?

Nie lepiej włożyć cały swój wysiłek na to, by WYBACZYĆ i dążyć do jakiej takiej równowagi i spokoju między Wami? Stało się, nastąpił rozwód. Ale to tylko wyrejestrowanie w urzędzie pewnego związku między ludźmi. To nadal Twój mąż sakramentalny....

Sąd zapewne miał głębokie podstawy, by uznać jednak winę po obu stronach - może nie pisałaś nam wszystkiego...

Jeśli Sąd zaś nie miał dowodów na nic innego, poza przygotowaniem się do awansu - to ja bym taki wyrok zaskarżyła do Strassburga. Albo zgłosiła się do 'Uwagi" w TVN. W najlepszym przypadku napisałabym prośbę o odszkodowanie do Ministra Edukacji za rozbicie rodziny. Wybacz, ale tak to widzę. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że tylko dlatego można było uznać winę po obu stronach, zwłaszcza, że mąż jest związany z inną osobą - że siedziałaś nad awansem. ;)

Zresztą szczegóły nie są ważne - ważne jest to, byś Ty sama to dostrzegła, że dołożyłaś cegiełkę do tego i Ty też masz co naprawiać w sobie - choćby pracę nad poprawieniem organizacji swojego życia. Wiesz, setki nauczycieli robi awans - sama jestem nauczycielką, ale takie sprawy można śmiało pogodzić z życiem domowym i obowiązkami....

Czy cała ta sytuacja dała Ci spokój? Co robisz na co dzień, by ten spokój uzyskać.
Masz stałego spowiednika?

Zaraz pewnie pomyślisz, że tak, modlitwa modlitwą, ale dzieci jeść muszą. No zgadza się - tylko do czego takie myślenie doprowadziło? Tak byłaś pewna, że to Ty masz wpływ na to wszystko i wszystko zależy, jak to rozegrasz. Teraz też już myślisz o apelacjach, o kosztach sądowych, że Cię nie stać, że to, że tamto... Znowu nie w tę stronę jakby myśli Twoje biegną.

Ochrona siebie - tak, jak najbardziej. Ale nie walką w sądzie o większe alimenty, odwołaniami, nie walką z mężem na żadnym polu.

Tak jak Nałóg radzi - ochłoń, wsłuchaj się w siebie, w swoje słowa tak pełne goryczy. Co jest oczywiście zrozumiałe, ale pielęgnowanie tego NIE MA SENSU, bo uderzy TYLKO w Ciebie. A w rezultacie polegniesz też i w sądach, niestety....

Alibeo, na pewno Ci ciężko i to bardzo. Ale nie dawaj się złu, nie buduj w sobie murów niechęci do ludzi, męża. Pomoże Ci w tym zbliżenie się do Jezusa. Wyciszy, uspokoi, napełni światłem Ducha Świętego - by móc podejmować dobre decyzje... Pewien etap za Tobą, może warto zmienić "taktykę"?

Trzymaj się cieplutko!

Anonymous - 2010-11-11, 16:09

Satine ..myslisz sie i to bardzo...nie wiesz jak bylo...
ale nie mam zamiaru wchodzic tutaj w jakas konfrontacje z Toba, bo po prostu nie ma sensu.

[ Dodano: 2010-11-11, 17:59 ]
DO NAŁOGA-wiem ile czasu poswiecilam w necie na awans...wiem tez ze meza niestety nie zdradzilam...
Rozumiem, ze NIE MAM walczyc, czyli on ma auta, ma mieszkanie wyposazone, oszukal mnie na pieniadze, on wniosl o rozowd , nie ja...i ja mam mu to wybaczyc, podziekowac.Rozumiem, ze jak mnie szarpal gdy bylam w ciazy mialam mu podstawic policzek, mialam pozwolic zeby mnie bil? tak? Teraz mam mu za to podziekowac? a moze wyslac jeszcze kwiaty i czekoladki i zyczyc wszystkiego najlepszego? Jego kochane tez mam wybaczyc , tak? i zyczyc wszystkiego dobrego?Jezeli wy potraficie takie cos wybaczyc, ok-ale ja nie mam zamiaru byc do konca zycia oslem ofiarnym.Bylam tym oslem w malzenstwie i to wystarczy.

Jeszcze jedni nałog-nie znasz mojego meza wiec nie wiesz do czego jest zdolny....
Ja n ie mam zamiaru mu ulatwiac zycia, skoro wybral zycie z kochanka to niech chociaz placi na dzieci.Dlaczego dzieci maja miec gorszy standart zycia? moze mam podziekowac ex mezusiowi za to, ze dzieci zyja teraz w ciasnocie? nie mam walczyc o wieksze alimenty, mam dac spokoj mezowi
no pewnie, mam sie dac dalej upokarzac, zgadzac na warunki meza, a on bezdie sobie zyl jak kawaler bez zadnych zoobowiazan...rzeczywiscie madre myslenie.
STANOWCZO NIE PASUJE DO TEGO FORUM,NIE JESTEM TAKIM ANIOLEM-JAK WY TUTAJ.TYLKO SKORO TAYCY JESTESCIE ŚWIECI-JAK TO PISZECIE, TO DLACZEGO TUTAJ JESTESCIE? DLACZEGO JESTESCIE LUB BYLISCIE W KRYZYSIE???
SAMI SOBIE SZCZERZE ODPOWIEDZCIE.JA JUZ TUTAJ NIE WRACAM, BO NIE MA PO CO.

Anonymous - 2010-11-11, 17:31

Alibeo, słusznym i zrozumiałym jest Twój gniew...
Warto jednak, choćby tylko przez wzgląd na swoje dobro - próbować przebaczyć w sercu. A trudne to baardzo. Może jeszcze zwyczajnie za wcześnie na to, jeszcze rany zbyt świeże. Daj sobie czas na gniew, aby kiedyś móc prawdziwie przebaczyć.

Każda rzecz ma swój czas... :-)

Anonymous - 2010-11-11, 17:52

Alibeo, znam Twój wątek od początku i wiem jak było Ci ciężko, a wyprowadzka od męża i teściowej była konieczna ( i tak długo tam wytrzymałaś). Oczywiście, że trzeba walczyć o pieniądze dla siebie i dzieci i nie ułatwiać mężowi życia. Niech czuje konsekwencje. Nie dziwię sie Twojemu gniewowi i rozgoryczeniu i wiem jak strasznie trudno jest przebaczyć i nie da się tego zrobić na zawołanie. Można się o to modlić, bo przebaczenie przyniesie Ci ulgę. Przebaczenie nie oznacza, że masz się upokarzać, dać spokój i o nic nie walczyć. W całości pasujesz do tego forum i zostań tu dalej. Tu Aniołów na pewno nie ma. Oprócz tych wszystkich doczesnych rzeczy trzeba jeszcze wywalczyć życie wieczne dla siebie, dzieci i męża. O tym po prostu nie zapomnij i gdy słuszny w moim pojęciu gniew Cię dopadnie, to zmów jakąś modlitwę za męża i waszą rodzinę, (może też za teściową) o nawrócenie i tyle. Mąż Ci kiedyś za taką modlitwę podziękuje jak nie na tym to na tamtym świecie.
Anonymous - 2010-11-11, 19:10

alibea napisał/a:
STANOWCZO NIE PASUJE DO TEGO FORUM,NIE JESTEM TAKIM ANIOLEM-JAK WY TUTAJ.TYLKO SKORO TAYCY JESTESCIE ŚWIECI-JAK TO PISZECIE, TO DLACZEGO TUTAJ JESTESCIE? DLACZEGO JESTESCIE LUB BYLISCIE W KRYZYSIE???

Alibea bardzo wiele bólu w Tobie, dobrze, że tu zaglądasz, wykrzyczałaś ten swój ból, ale na wiele się to zdało.
Masz rację, wszyscy mamy winę w naszych małżeńskich trudnościach, a zarazem dostąpiliśmy łaski otwarcia oczu. To wielki dar. Z Twojego postu wyziera brak zgody na to co Cię spotkało.
Męża nie znam, to fakt, ale szkoda takiej osoby jak Ty by do końca życia miała się zadręczać nienawiścią.
Czy porzucenie forum załatwi sprawę? Wątpię, przecież chcesz czegoś więcej Alibea niż zamieść pod dywan, będziesz się o to potykać.
Ty teraz potrzebujesz wiele zrozumienia, dobra i miłości, gdzie je znajdziesz jak nie tu?
Pogody ducha.

Anonymous - 2010-11-11, 19:51

Może pomódlmy się za alibea:
Zdrowaś Maryjo...

Anonymous - 2010-11-11, 19:56

Łaskiś pełna, Pan z Tobą...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group