Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Laura76 PROSZĘ O RADĘ

Anonymous - 2010-11-17, 17:44

Lauro
Wiem , że trudno trwać , że zachowania Twojego męża Cię ranią .
Odbudować sakrament to wielkie wyzwanie , mnie bardzo pomogła dopowiedz na pytanie o pragnienia .


CO JEST NAJWIĘKSZYM PRAGNIENIEM TWOJEGO SERCA ??????????

Mnie, w odpowiedzi na to pytanie pomogła ta konferencja Ks. Pawlukiewicza

http://video.google.com/v...95494538154798#




Owocnych poszukiwań
Czego tak naprawdę chcesz/ chcemy ?????????? :mrgreen:
Co jest tak ważne i warte twojego / naszego wysiłku , potu , łez i pracy nad sobą ??????????????

Anonymous - 2010-11-17, 18:05

Tak 7 lat temu dokonałam świadomego wyboru. Wszystko było jak w bajce.
A później był ciąg wydarzeń, czaty z kobietami, kłamstwa, długi i wyprowadzka.
Mąż nigdy nie powiedział dlaczego tak naprawdę się wyprowadził. Tak jak pisałam na początku nie wracałam do tego, wiarę w lepsze jutro dały mi spotkania z psychologiem w poradni diecezjalnej.

Co mąż miał -myślę, żę ciepły dom
Co chciał mieć -wolność, niezależność. Kiedyś sam powiedział, że małżeństwo go przerasta i chyba powinien być sam.

Anonymous - 2010-11-17, 19:02

laura76 napisał/a:
Nie wiem czy ten związek ma jakąś przyszłość.

Witaj lauro,
Miłość to ryzyko, Wolność to ryzyko jeszcze większe. Twój mąż został przez Boga obdarzony wolnością. Pomyśl jak wielkie ryzyko podjął Stwórca kochając twego małżonka i obdarzając wolnością, To samo uczynił dla Ciebie. Czym więc jest nasze ryzyko w stosunku do ryzyka, które podjął Bóg?
Sakramentalne małżeństwo zawsze ma przyszłość, jednak jaka ona będzie zależy od Twojej postawy, jako że jesteś teraz bardziej otwarta na boże natchnienia niż mąż.
Nie powiem Ci co robić, ale bedę zachęcała do postawy wybaczenia i zapoznania się z tzw. twardą miłością, aby tak teraz kochać męża. Obojgu Wam to pomoże się odnaleźć.
Niech Ci Bóg dopomoże podejmować tylko słuszne decyzje służące Waszemu Zbawieniu.

Anonymous - 2010-11-17, 19:37

Mirakulum, link nie działa...
Anonymous - 2010-11-17, 20:26

Wyzwolić serce-rozkaz od Boga

http://www.kazaniaksiedza...Anna-homili.mp3

Ta konferencja o której chyba pisze Miraculum jest częścią konferencji ks. Piotra-są tu:
http://www.kryzys.org/vie...?t=4612&start=0

Anonymous - 2010-11-17, 21:28

Jarek321 napisał/a:
Mirakulum, link nie działa...



poprawiłam , :mrgreen:

Anonymous - 2010-11-21, 12:01

Proszę was bardzo o wsparcie w modlitwie.

Jest mi bardzo ciężko ta cała sytuacja mnie przerasta,nie chce mi się jeść, unikam ludzi, jednocześnie boje się nawrotu choroby. Pomimo zniknięcia guzów muszę być przez kilka lat pod stałą kontrolą lekarza.
Nie rozumiem jak człowiek, którego tak bardzo kocham mógł mnie porzucić- jak psa.
Jaka siła musi kierować człowiekiem aby odwrócić się od Boga?

Anonymous - 2010-11-21, 15:31

Laura............Bóg kocha człowieka(Twojego męża i Ciebie też) tak ,że się samogranicza,staje się bezsilny wobec decyzji człowieka,pozwala mu je podejmować nawet wtedy, gdy konsekwencje tych decyzji są bardzo przykre dla człowieka i jego relacji z Panem Bogiem oraz rania bliskich mu ludzi.

A na pokrzepienie:

Bajka o osiołku!!!!!
Było to daleko stąd, na pewnej farmie. Któregoś dnia osioł farmera wpadł do głębokiej studni. Zwierzę ryczało żałośnie godzinami, podczas gdy farmer zastanawiał się, co zrobić. W końcu farmer zdecydował: zwierzę było stare, a studnię i tak trzeba było zasypać. Nie warto było wyciągać z niej osła. Zwołał wszystkich swoich sąsiadów do pomocy. Wzięli łopaty i zaczęli zasypywać studnię śmieciami i ziemią.
Z początku osioł zorientował się, co się dzieje i zaczął ryczeć przerażony. Nagle, ku zdumieniu wszystkich, osioł uspokoił się. Kilka łopat później farmer zajrzał do studni. Zdumiał się tym, co zobaczył. Za każdym razem, gdy kolejna porcja śmieci spadała na ośli grzbiet, zwierzę robiło coś niesamowitego. Otrząsało się i wspinało ku górze. W miarę, jak sąsiedzi farmera sypali śmieci i ziemię na zwierzę, ono otrzepywało się i wspinało coraz wyżej. Niebawem wszyscy ze zdumieniem zobaczyli, jak osioł przeskakuje krawędź studni i szczęśliwy oddala się truchtem!
Życie będzie zasypywać cię śmieciami, każdym rodzajem brudów. Sposób, aby wydostać się z dołka, to otrząsnąć się i zrobić krok w górę. Każdy z naszych kłopotów to jeden stopień ku wolności...


Bądż jak ten osiołek...............

Anonymous - 2010-11-24, 20:05

Czas mija szybko a serce nadal krwawi.
Dowiedziałam się, iż mąż spotykał się z inymi kobietami. I zadaje sobie pytanie jak mogłam tego nie zauważyć. Przecież to jest przykład podręcznikowy ! Mąż się oddala bo jest przemęczony pracą a ja naiwna wierzyłam w to.

Anonymous - 2010-11-25, 13:50

Mirakulum

Mnie, w odpowiedzi na to pytanie pomogła ta konferencja Ks. Pawlukiewicza

http://video.google.com/v...95494538154798#
[/quote]

Czy można zdobyć to na płycie?

Anonymous - 2010-11-25, 16:26

nałóg napisał/a:
Lauro,7 lat temu dokonałas wyboru,Wybrałaś sobie własnie tego faceta na męża i ojca swoich dzieci.
Wtedy był inny??? inaczej się zachowywał?Nie wiedziałaś że lubi iprezy i rozrywkowy styl życia??a może wtedy ten styl Ci odpowiadał???
A może Ty sobie inaczej wykreowałaś w wyobrażni postać męża-męzczyznę z którym brałaś ślub????a w rzeczywistości był on kimś innym????
Czyżby przez te pierwsze 2 lata tak zgłupiał?? A potem co???cofka?? nawrót "zgłupienia"??


To co wyżej to z nutą sarkazmu...... ironii......
Wiem,Tobie nie do śmiechu i żartu.

Ale zadając sobie takie pytanie:
laura76 napisał/a:
Nie wiem czy ten związek ma jakąś przyszłość
prowokujesz odpowiedż...poddajesz w wątpliwość swój wybór,sznsę,drogę i postawę małżeństwa i rodziny.
laura76 napisał/a:
Nie wiem nie rozumiem mężczyzn, ale dlaczego mój mąż po każdej wyprowadzce nie interesuje się finansami tzn. czy mam za co zapłacić czynsz i raty ?

No nie rozumiesz.......i pewnie nigdy do końca nie zrozumiesz-tak jak Twój mąż do końca nie zrozumie Ciebie.............
Pewnei czuje sie zwolniony z łożenia na dom z którego ucieka.
Może warto zastanowić się :PO CO ucieka??????? Czego mu w tym domu brakuje??albo czego ma nadmiar???
Zastanawiałaś się nad tym??????
Pytałaś męża PO CO ucieka z domu??od Ciebie????


Witam Lauro , Nałogu:)

Troszkę się pobuntuję, pozwólcie...
Całkiem niedawno na forum wpadło mi sedno tego jak opisywano przykładowego mężczyznę który poznał inna kobietę, jak twierdził miłość jego zycia, a żona w domu oczywiście....( typowa historia) , i równie typowe w tej historii był fakt ,że ten drugi związek był udany...Pozwól nałogu na mała ironię... ten facet wspaniale się spełniał w roli odgrywania anioła , by pozyskac pania która zachwyci sie jego wykreowana buzią, bo zabrakło mu odwagi , by pokazać sie jak na faceta przystało z odwagą ,z wadami i zaletami...Oczywiście metode powielił z pierwszego małżeństwa bo przeciez udana była, haczyk dziewucha złapała.Myślę sobie ,że takich doświadczeń jest tutaj wiele , kiedy zupełnie nawet nieświadomie małżonkowie , czy małżonki przybierały maski aniołów dla osiągniecia celu, ba nawet z wiarą i dobra chęcią ,że całe te małżeństwo będzie fantastyczne. A tak nawiasem te kompleksy to z domu się wyniosło na nieszczęście niestety...A potem oczywiście kolejny etap, ktoś "trzeźwieje" z małżonków( z powodu bólu) i skanuje siebie doszczętnie gdzie popełnił błąd, lub małżonka żeby bardziej się jeszcze pokaleczyć,myśląc oczywiście ze coś uda się zmienić na lepsze( w tym wypadku zyczę tylko i wyłącznie odkrywanie swoich niedoskonałosci z Chrystusem, nie bez powodu, nie zycze depresji i zatracenia poczucia wartości ), byle by z czasem nie przygniotła myśl ,że i tak jeden z małzonków ma to w "głębinach"

To może już dosyc ironii...
Oczywiście zadawanie sobie pytań jest potrzebne...ale jest też czas który jest potrzebny do nabierania sił , by zadać sobie trud odpowiedzi na te pytania...


Początkiem Miłości jest sam Bóg i to On jest źródłem z którego nalezy czerpac by pojąc ,że jest się darem dla drugiego człowieka, by doswiadczyć radości z dawania ,by przede wszystkim dając zrozumiec siebie samego, a do tego potrzebny jest nam drugi człowiek. Jan Paweł II pisał "Gdy zanika wrażliwośc na Boga , zanika i zostaje zniekształcona wrażliwość na człowieka".

życzę wytrwałości i determinacji w odszukaniu i wyzwoleniu SIŁY UKRYTEJ w sobie , by kochac siebie , małzonka i ludzi, a przede wszystkim BOGA.

Lauro ,wszystko co masz najlepsze jest w Tobie :), z całą pewnością postawa męża w żaden sposób nie może ograniczyć tej niezwykłej Siły do miłowania męża i siebie.
Niech Pan Błogosławi Tobie i Twoim bliskim...

Twój post i nałoga, Lauro ( dziękuję Wam) spowodował ,ze wróciłam sie pamiecia w miejsce kiedy podjęłam decyzję o tym ,zeby ratowac małżeństwo...to było wtedy , gdy uwierzyłam ,że "wszystko mogę w Tym , który mnie umacnia". Jeszcze raz dziękuję , powinnam czesciej przypominac sobie ten moment

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Anonymous - 2010-12-22, 11:29

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
W tym roku dostałam wspaniały prezent na Mikołaja - pozew o rozwód. Mąż złożył go już dwa tygodnie po wyprowadzce. Pierwsza sprawa 19 stycznia.
W uzasadnieniu, niezgodność charakteru, każdy żył swoim życiem, nie prowadziliśmy wspólnego gospodarstwa domowego a wyprowadzka była współnie ustalona. Same kłamstwa a serce nadal krwawi, że dostałam takie podziękowanie za oddaną miłość i prowadzenie domu.

Anonymous - 2010-12-24, 08:59

wiesz moja żona też tak napisała w pozwie a na moją odpowiedź na pozew że starałem sie o małżeństwo powiedziała że to kłamstwa, wprawdzie nie ukrywam że nie byłem ideałem ale to ona zaczeła sprawę rozwodową a najbardziej cierpi na tym dziecko do tego ma pretensje o o to że teściowie są za mną i spora część znajomych, nie chcce też spędzić z nami wigilii dlatego z córką wyjeżdżam mam nadzieje że może jeszcze zmieni zdanie w zasadzie nasza sytuacja jest beznadziejna bo ona sie zawzięła ja nie mówie ale faktycznie przez lata zaniedbywałem rózne sfery naszego małżeństwa ale nadal ja kocham i staram sie poprawic może w amoku bólu popełniam błędy ale chce rodziny tylko że ona juz nie chce ze mną być. Najgorsze że dzicko chce wspólnej wigilii a ona nie chyba nie pójdzie też do rodziców. Życzę ci spokoju tobie przynajmniej jeżeli macie to zostanie dziecko lub dzieci bo nie wiem czytając twój post czy je macie no i martwi mnie twoja chorobanie. Moja zona odbiera mi rodzine dom nie bede się mógł budzic koło własnego dziecka a co gorsza nie zawsze będe je mógł widziec bo poprostu będe sie musiał dorabiac od nowa a na początku bardzo pracować żeby przetrwać w wielkim mieście i dać sobie radę i spłacic długi no i pozostaje ból z którym trzeba sobie poradzić w zasadzie będe samotny a ona w swej goryczy zapewne częściow uzasadnionej i bez chęci kompromisu rozwala rodzinę i patrzy na to wszsytko bardzo egocentrycznie. Moja pierwsza sprawa tez jest w styczniu inie wiem czy przy jej zacietrzewieniu nie dam jej rozwodu żeby nie męczyc dziecka i nas ale zastanawiam się teraz czy to będzie dobre. Tak czy owak nie zmusis nikogo na siłe by z tobą był, pamietaj jednak że mężczyxnie łatwiej wrócić gorzej z kobietą może jak sie wyszumi to będzie chciał wrócic tylko pytanie czy ty zechcesz na razie walcz masz duże szanse wieksze niż ja jako facet u mnie zona najpierw powiedział ze mnie zdradziła potem że jednak nie a tak naprawdę to stwierdziła że nie była ze mna szczęsliwa przez całe małżeństwo a to ponad 10 lat i ze ją w zasadzie dołowałem i pewnie jest w tym prawda a le czy do końca i że sie wypaliła. Niewiel moge na to poradzic poza tym jej determinacja do rozwodu jest ogromna zapewne próbując ratować teraz związek popełniłem wiele błędów ale trudno przede wszsytkim powróciłem do kościoła wiecej się modle i spowiadam staram sie wyciszyc i póki moge skupiam sie na dziecku tyobie też radzę skupić sie na rodzinie szczegónie na dziecku jesli je masz twój mąz natomiast chce wolności ale ,moze sie dowiedzieć szybko ile to kosztuje mówie to jako facet. Jak zabraknie rodziny wtedy zrozumie bo to tak naprawde to ona się liczy a ty jeżeli masz dzieci dom to on go zostawia nie ty módl sie za niego i dbaj o to co masz wzmocnij więzi z rodzina walcz o siebie faktycznie jego postawa jest zła ale ty bądź silna pomodle sie za ciebie rozumiem twój żal mnie też sie chce płakać
Anonymous - 2010-12-24, 09:51

Mirela napisał/a:
A potem oczywiście kolejny etap, ktoś "trzeźwieje" z małżonków( z powodu bólu) i skanuje siebie doszczętnie gdzie popełnił błąd, lub małżonka żeby bardziej się jeszcze pokaleczyć,myśląc oczywiście ze coś uda się zmienić na lepsze( w tym wypadku zyczę tylko i wyłącznie odkrywanie swoich niedoskonałosci z Chrystusem, nie bez powodu, nie zycze depresji i zatracenia poczucia wartości ), byle by z czasem nie przygniotła myśl ,że i tak jeden z małzonków ma to w "głębinach"


Trafiłaś w sedno Mirelo :). Mi podczas kryzysu bardzo pomogło pewne znajome małżeństwo. Kolega gdyby mógł to by mnie wtedy szczegółowo "przeskanował". A w efekcie nie wiem czy dałbym radę ten ból wytrzymać.
Na szczęście była jeszcze jego żona, która ma ogromne doświadczenie w trudnych sprawach życiowych i ona na to nie pozwoliła. To rozmowy z nią postawiły mnie na nogi i w efekcie jakimś "cudem" doprowadziły do tego, że zacząłem pracować nad sobą.
I tu mała refleksja. Uważam, że tu na ziemi nigdy nie będziemy doskonali. Nasza komunikacja w małżeństwie nie będzie doskonała. Zauważam nawet, że im bardziej pragnę się zmienić tym to trudniej przychodzi.
Odpowiedzią na nasze problemy jest Jezus. To On pomaga naszym współmałżonkom w przebaczaniu naszych niedoskonałości. Sami bez Niego zawsze coś "spartolimy". Na szczęście On nawet z naszej głupoty potrafi wyprowadzić dobro. Pomijając udział Boga w naprawie naszych małżeństw "bierzemy sprawy w swoje ręce". Może i efekt jakiś będzie, tylko czy wtedy z czystym sumieniem możemy powiedzieć, że tylko On jest naszym Panem?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group