Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - to ja zdradzalam

Anonymous - 2010-10-28, 13:56

Wujcie, moim zdaniem odseparujesz się emocjonalnie - tak w pozytywnym sensie, kiedy przebaczysz żonie. Brak przebaczenia potrafi związać z krzywdzicielem w stopniu wcale nie mniejszym niż wielka miłość. Polecam Ci książkę:
http://www.list.media.pl/...ycie-p-125.html
A przebaczenie jest baardzo trudne, to raczej zadanie na każdy kolejny dzień - przynajmniej na początku, kiedy boli najmocniej - trzeba tak próbować: postanawiam wybaczyć ci dziś. I jutro od nowa :-D

Anonymous - 2010-10-28, 16:26

Ja nie mam do niej za dużo złych emocji. Nie ma we mnie nienawiści, gniewu. Jest przede wszystkim żal i smutek. Czy z moich postów zieje nienawiścią do niej?

Jak się na nią gniewam, to jak na mnie warczy albo ma pretensje o jakieś pierdoły dnia codziennego. Np. nie kupię pieluszek, bo zapomnę i ona mi robi awanturę, choć ma jeszcze ćwierć paczki starych, to wtedy odzywa mi się we mnie taki gniew: ,,o niech cię! ja tu haruję cały dzień, ty sobie siedzisz w domu, a jak ja zapomnę pieluszek, to Ty po tym wszystkim co mi zrobiłaś masz tupet robić awanturę''. Nie mówię jej tak, tylko tak sobie myślę, bo jakbym się tak odezwał, to by się obraziła. Coraz częściej udaje mi się ten gniew przerobić w żal, że można się tak głupio zachowywać.

Anonymous - 2010-10-28, 22:00

Wujt - to wszystko wydarzylo sie cztery lata temu , wiec troche czasu uplynelo.Nie wiem czy co bedzie ani jak bedzie - staram sie...
Pewnie ze trzydziestolatkowi jest trudniej niz czterdziestoletniej ;-) babie ale jest we mnie nadzieja.
Pan mnie podzwignal wiec ufam ze mnie i ochroni.Jakby co schowam sie w cieni Jego Skrzydel.

Anonymous - 2010-10-28, 22:07

Wiara, dopiero dziś przeczytałam twój wątek i w nim znalazłam nazwanie tego co czuję teraz, w 2,5 roku po rozwodzie. Napisałaś:
"Ufam niczego nie oczekując , nie wyobrażając sobie, jak to będzie jak mogłoby być...
Ufam z całą mocą ze Bóg Moja tarcza, On mnie zna i wie czego mi potrzeba. "
Dzięki ci za te sformułowania.

Wujt, daj czasowi czas. To, co w tej chwili przeżywasz to "żałoba po stracie". Tak jak w normalnej żałobie jest etap, buntu, złości, poczucia krzywdy, strachu w tej chwili przeżywasz etap żalu i smutku. Potem będzie coraz więcej dni, bez żalu i smutku, coraz bardziej radosnych i spokojnych. Taka jest kolej rzeczy. Czas koi rany.
A poza tym, uważam, że nie musisz zgadzać się z takim traktowaniem twojej żony, mam tu na myśli awantury za nie kupione pieluszki lub inne pierdoły, jak je nazwałeś. Jeśli nie robisz czegoś umyślnie i złośliwie, to nie musisz się z tego tłumaczyć, wystarczy jak przeprosisz, że zapomniałeś i nie dać się wciągać w awantury lub kłótnie. Ja w pewnym momencie swego życia małżeńskiego, nauczyłam się mówić krótko i na temat, nie pozwalając na rozwinięcie tematu. Może to na początku nie podobać się twojej żonie, ale potem zauważy, że ty się zmieniasz, że nie pozwalasz sobą pomiatać, że jesteś stanowczy, nie bój się przy niej odezwać, nie ukrywaj swoich uczuć. Mów co czujesz np. , że jest ci przykro albo, że czujesz żal, smutek itp.
Pozdrawiam, i polecam wasz wszystkich opiece Bożej.
Basia

Anonymous - 2010-10-28, 23:16

Basia tak robię jak piszesz. Nauczyłem się już nie wdawać w idiotyczne awantury o głupoty. Ucinam to krótko albo w ogóle milczę. Czasem oczywiście zdarza się, że nie wytrzymam i coś odpyskuję (raz na dwa tygodnie) albo sam zacznę (raz na miesiąc), ale w zasadzie za każdym razem jak ,,nawalę'' to od razu przepraszam. Często w odpowiedzi słyszę: ,,co mi po twoich przeprosinach''. Nie ma sensu tego opisywać.

To daje dużo satysfakcji jak się potrafi wznieść ponad takie drobne złośliwości, kłótnie i docinki. Jak się odpyskuje i coś palnie, to satysfakcji jest może na minutę, ale jak się udało nie dać się sprowokować to na cały tydzień.

Anonymous - 2010-10-30, 23:23

Malta,
przeczytałam Dobsona. Tylko że on sam sie oddzielił, sam pierze, sam sobie sprząta, prasuje. Wychodzi kiedy chce, wraca kiedy chce.
O nic nie pyta. jak dzieci, o mnie nie wspomnę.
Jestesmy po slubie 13 lat, pobralismy się z miłości, bylismy dla siebie pierwszymi partnerami. Ta sytuacja kiedy on jest samodzielną wydzielona jednostką w naszym domu trwa juz 3-4 miesiące. Jesteśmy my i on. My czyli ja i dzieci, i mnóstwo obowiązkow na codzień , mamy tez psa i akwarium, które musze sprzatac oraz on wolny strzelec, mający pieniądze i czas. Znowu młody, chodzący na siłownię, pachnący dobrymi perfumami. Czytałam forum i bałam sie napisać.
Wierzyłam, że uda mi się odbudowac małżeństwo, nie traciłam wiary, albo traciłam ją na krótko, ale teraz jest mi bardzo źle. I z każdym dniem mam mniej sily, mniej wiary.
Chciałabym pójśc na te studia, wierzę w swoje mozliwości. Zaproponowano mi prace. To było moje marzenie od lat, Ale nie mam siły.
Ja się z nim nie kłócę, ale on na kożdym kroku okazuje swoja przewagę, lekceważenie.
Odciął pieniadze, płaci tylko alimenty chyba najniższe w kraju.
Przepraszam, ze pisze tak chaotycznie, ale jest we mnie tyle zalu.
Staram się byc dzielna, staram się wypełniac wszystkie obowiązki, ale mam takie poczucie, że juz nic dobrego mnie nie czeka, ze już będę tylko do ocierania łez
dzieci i moich, tłumaczenia, ze tata się zmienił ale tylko na chwilę, że wszystko będzie dobrze, dobrze, tylko musimy poczekać.

Anonymous - 2010-10-30, 23:25

Karolina , wydzieliłam Twój temat i przeniosłam do działu "rozwód czy ratowanie małżeństwa " ,żeby było to takie Twoje miejsce.

http://www.kryzys.org/vie...p=106752#106752


Pozdrawiam. :->

Anonymous - 2010-10-30, 23:27

dziękuje,
Anonymous - 2010-11-01, 12:55

jestem nowy choć sledze i szukam sytuacji podobnej do mojej i Twoja >wiara< jest prawie taka jak moja tylko że jest na etapie ;już Cie nie kocham moja miłość do ciebie wygasła jesteś dla mnie jak trucizna muszę od ciebie odpocząć: nie ważne że kochanek ma 4 dzieci jego żona wierzy że nic ich nie łączy albo jej to odpowiada bo i tak może być. mam prace daleko od domu na którą oboje się zdecydowaliśmy wiec niema mnie w domu synowie kłócą sie z mama i są żli na nią . jak rozmawiałem jak widzi naszą przyszłość ,ty będziesz mieszkał w innym pokoju i skarpety będą wyprane na moje tłumaczenia ze to niema przyszłości odp .chce być sama mam taki układ on mnie rozumie i to jest dla mnie dobre nie chce rozbijać rodziny jego i mojej najważniejsze są dzieci a my nikomu nie robimy krzywdy ,jestem na etapie co mam zrobić byłem u spowiedzi i komunii. nigdy żonie nie zrobiłem krzywdy nie piłem bo jestem w rozpaczy nerwy mi siadają chce uratować związek ale nie wiem jak ona nie chce przerwać kontaktu z nim bo jest wolnym człowiekiem i żyje w wolnym kraju . co mam zrobić żeby zrozumiała że zle robi sobie dzieciom i mnie tez ,prosze o Twoje podpowiedzi pozdrawiam
Anonymous - 2010-11-01, 17:59

Wiara47, dziękuję że jesteś i że podzieliłaś się swoim świadectwem...
Odnajduję w nim wiele szczegółów z mojej historii, dawno temu, na początku małżeństwa też zawrócił mi w głowie ktoś trzeci i potem wyjazd męża za granicę, jego niby-romans i od dwóch lat ograniczanie kontaktu traktowałam jako zasłużoną karę za błędy młodości, karę która przyszła wraz z początkami mojego nawrócenia i zdeterminowanej woli wytrwania w małżeńskiej przysiędze...
Mąż ciągle próbuje wbić mnie w poczucie winy, a tak naprawdę to on ucieka...
Dzisiaj inaczej patrzę na wiele spraw, każdy ma wolną wolę i dokonuje wybory między dobrem a złem każdego dnia.
Tego widać trzeba było, żebym poznała czym jest Boże Miłosierdzie...
A Tobie Wiaro dziękuję za szczerość i odwagę...Tak bardzo potrzebne nam wszystkim...

Anonymous - 2010-11-12, 19:48

Przepraszam ze mnie nie bylo...
Pojechalam do Polski na grob rodzicow i ...byl moj maz , przyszedl na chwile stalismy z synem a on nie podszedl nie podal mi reki...tak mi trudno ...tak ciezko...
Zywy - kazda zdrada jest inna a jednak podobna , kazda burzy porzadek uczuc, spokoj emocjonalny, chcialabym napisac Tobie ze wszystko sie odwroci ale nie wiem jak dlugo to potrwa i ile w Tobie wypali...
Naprawde jest tak ze niema racjonalnego myslenia u Twojej zony - emocje gora , zero rozsadku...
Nie wiadomo jak dlugo...wiem ze potrzeba modlitwy za Nia, Twojej modlitwy i Twojej cierpliwosci i wytrwalosci zeby przetrwac ten bol i upokorzenia...
Zapewniam o modlitwie.

[ Dodano: 2010-11-12, 19:58 ]
Katblo to poczucie winy jest we mnie tak duze...
Cokolwiek przedemna oddaje Jezusowi i do konca zycia nie wynagrodze mojego grzechu - czasem naprawde nie wiem jak mozna tak glupio , beznadziejnie rozwalic swoje i swoich najblizszych zycie i w imie czego ?
"milosci" ?
Czasu nie cofne , meza nie dam rady na sile zawrocic (tym bardziej ze jest pewny ze nie robi nic zlego-bo to ja go porzucilam) wierze ze Bog jest Madroscia i Miloscia wiec ufam ze bedzie dobrze...
Jest ciezko - naprawde...
Dziekuje za Wasze dobre slowa i za modlitwe.

Anonymous - 2010-11-12, 23:48

Pisz proszę Wiara od czasu do czasu.

Ja spotkałem się dziś ze znajomymi. Opowiadałem im o moich ,,przygodach'', ale gadaliśmy też sporo o różnych pierdołach, to pozwala nabrać trochę dystansu.

Anonymous - 2010-12-08, 23:57

Witajcie ja również jestem tą, która odeszła od Boga i nie słyszała głosu rozsądku. Moja historia jest bardzo skomplikowana ale Bóg pozwolił mi skorzystać z drugiej szansy. Miałam romans, urodziłam dziecko tego mężczyzny a mój mąż mi wybaczył. Ostatni rok był najgorszy w moim życiu. Sama sprowokowałam taką sytuację i ponoszę tego konsekwencje. Dziękuję Bogu, że uchronił mnie przed kolejnymi głupotami.
Pozdrawiam Was i świadczę o tym, że można wybaczyć jak mój mąż i żyć w miłości dalej. Ja sobie nie wybaczyłam.

Anonymous - 2010-12-09, 11:02

anulka_35,
Witaj,
napisałaś piękne świadectwo miłości twego męża. Chwała Bogu za siłę i determinację jaką obdarzył tego człowieka, niech Wam nadal błogosławi i prowadzi.
Napisałaś też:
anulka_35 napisał/a:
Ja sobie nie wybaczyłam.

To bardzo trudne czasem właśnie wybaczyć najpierw sobie, ale możliwe z bożą pomocą.
W przypadku grzechów przeciw czystości i życiu pomocna jest bardzo duchowa adopcja dziecka poczętego. Tym, którzy ją podejmują Maryja pomaga uporać się z własnym sumieniem i otworzyć się na Łaskę Uzdrowienia Wewnętrznego.
Inną formą pomocy jest RCSM poczytaj tu:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4784
Kiedy do Waszego związku wróci czystość na wszystkich poziomach duchowym, cielesnym i emocjonalnym to wtedy dalsze pożycie będzie szczęśliwsze i odporniejsze na zranienia.
Ty jeszcze możesz porozmawiać o tym z psychologiem, jeśli nie potrafisz uporać się z tym sama, ale tylko z katolickim, aby Cie nie poraniono bardziej nieodpowiedzialnym podejściem do problemu, ponadto polecam:
http://www.randkamalzenska.pl


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group