Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - to ja zdradzalam

Anonymous - 2010-10-26, 19:55

wiara47 napisał/a:
Spowiedz i placz -nawet rozgrzeszenia nie chcialam przyjac ; mowilam Kx. nie kocham go,az przyszlo wybawienie....



Zaciekawił mnie ten fragment. Wyspowiadałaś się, zerwałaś z kochankiem, ale czułaś, że kochasz kochanka, a męża nie kochasz? Dobrze zrozumiałem?

Jak jest z tą miłością do męża? Czułaś, że go w ogóle nie kochasz? Czy jakieś uczucie się do niego tliło równolegle do żaru wobec kochanka? Jak pokochałaś męża na nowo? Jak to do Ciebie przyszło? Modliłaś się żeby miłość wróciła? Chciałaś żeby ta miłość wróciła? Czy też ona wróciła sama z siebie?

Mam wrażenie, że Ty chciałaś odzyskać miłość do męża, a moja żona przypuszczam, że nigdy nie będzie chciała jej odzyskać. Jakby co to miałoby być na zasadzie, że ją grom trafił i pokochała na nowo.

Moja żona mnie nie kocha, nie potrafi tego powiedzieć w ten sposób: ,,nie kocham cię'', ale mówi to wprost tzn., że kocha tamtego, że nie da się kochać dwóch na raz itp.

Anonymous - 2010-10-26, 20:01

Jak dobrze Wiara 47 że tu jesteś :) z nami :)
Anonymous - 2010-10-26, 20:08

Cytat:
Czulam sie podwojnie zraniona bo podjelam wysilek odejscia od kochanka i wtedy czulam jakby mnie od meza jeszcza spotkala kara.


Boję się, że też tak zareagowałem w momencie kiedy ona mówiła, że to skończy. Ja już jej w nic nie wierzyłem i powiedziałem, że mam to gdzieś co ona mówi, bo to i tak są kłamstwa. To był krótki okres kiedy ona była przerażona i może jakbym wtedy zareagował mniej kategorycznie, to by się dzieje świata inaczej potoczyły...


Wiera, a jak się fizycznie zbliżałaś do kochanka, to też nie miałaś żadnych oporów? Nic? Oddawałaś się rozkoszy?

Dla mojej żony to cały czas był temat tabu. Nie chciała w ogóle o tym rozmawiać. Z trudem wydusiła z siebie, że się całowali. Potrafi mi powiedzieć, że tamtego kocha, a nie potrafi mi powiedzieć, czy jak mi w marcu i maju mówiła, że z nim nie sypia, to czy mnie kłamała, czy nie. Ja bym chciał usłyszeć prawdę. Potrafi mi powiedzieć, że co prawda ma wyrzuty sumienia, ale ważniejsze dla niej jest to żeby być z tym człowiekiem niż ulegać wyrzutom sumienia (rozpad naszego małżeństwa i ich racjonalizuje sobie słowami: ,,i tak by się rozpadły''). Potrafi więc powiedzieć wiele okropnych rzeczy, jak bardzo mało dla niej znaczy sakrament, rodzina, nasza córka i jej to tak lekko przychodzi, ale nie potrafi powiedzieć np. ,,sypiam z nim od samego początku''.

Też się cieszę, że tu jesteś. Życzę Ci jak najlepiej. Życzę Ci przede wszystkim żebyś potrafiła być szczęśliwa w swojej samotności. Żebyś się nie zadręczała, że tak bardzo chcesz, a mąż nie chce wrócić. Myślę, że jego postawa jest tak po ludzku w pełni zrozumiała. Cudownie by było gdyby on potrafił przebaczyć i zaufać na nowo, ale niestety chyba będzie o to trudno. Modlę się przede wszystkim o to żebyś czerpała radość z tego, że jesteś wierna przysiędze małżeńskiej, żebyś w tym wytrwała. Może nigdy nie będzie Wam dane być już razem, ale nie możesz się tym przygnębiać.

Ja pewnie nie wytrwam. Nie jestem w stanie być samotnie szczęśliwy.

Anonymous - 2010-10-26, 20:16

wiara47

Czekalismy tu wszyscy na Ciebie ...

Bo kiedy doświadcza się takiej tragedii, czeka się już nie tylko na swego męża/żonę - ale czeka się na każdego, który zabłądził... zabłądził, ale pojął swój obłęd i chce wrócić do żywych.

Dlatego czuj się, jak u swoich. Dobrze, że tu trafiłaś

Anonymous - 2010-10-26, 20:35

ketram
ja to napisałam tylko w skrócie :) nie papuguj :)

Anonymous - 2010-10-26, 23:22

Wiara 47 cieszę się że tu jesteś.

Znajdziesz tu siłę i ukoisz tu swój ból. Znajdziesz tu piękną drogę dla pięknych ludzi którzy mają odwagę nią iść.

Dla Boga nie ma nic niemożliwego. NIC . On może wszystko.

Ja jestem w trakcie naprawy ... nigdy nie sądziłem że będę tu gdzie jestem,dziękuję Bogu za wszystko co mnie spotkało - również za cierpienie.
Po ludzku chcę więcej ale muszę być cierpliwy. Mieszkamy znowu razem . Idę właśnie się przytulić.

Wujt - chłopie będę tez pamiętał o tobie w modlitwie. Ty też znajdziesz tu siłę dla prawdziwego faceta....

Anonymous - 2010-10-26, 23:28

Wujt napisał/a:
Potrafi więc powiedzieć wiele okropnych rzeczy, jak bardzo mało dla niej znaczy sakrament, rodzina, nasza córka i jej to tak lekko przychodzi, ale nie potrafi powiedzieć np. ,,sypiam z nim od samego początku''.


Tak po ludzku żeby to zrozumieć - jest pewnie tak, jak w każdym schemacie zdrady, a później wyrzutów sumienia, konfrontacji z rzeczywistością itd.

Lekko jej mówić, że nic dla niej nie znaczy sakrament, bo wypowiadając te słowa głośno - sama siebie czaruje, by mogła sama w nie uwierzyć. Bo gdzieś w głębi duszy wie, że to nieprawda i że takie proste to nie jest. Czaruje więc rzeczywistość i powtarza głupoty, które zapewne słyszał każdy zdradzany współmałżonek. "Ślub nie był ważny", "to była pomyłka", "nic do ciebie nie czuję", "nigdy cię nie kochałam/em".

Natomiast o sypianiu nie mówi, bo....sypiała. A do prawdy zawsze się trudniej przyznać. Smutne, ale prawdziwe. Bardzo trudno stanąć w prawdzie. Wiedzieć, że źle się robiło, robi i ujrzeć siebie samego w tym brudzie.

Co jest paradoksalnie optymistyczne. Zupełnie zepsuty, zły człowiek - z satysfakcją i obojętnością pewnie przyznałby się bez trudu do wszystkiego. :] Jeśli boimy się prawdy o sobie, to dlatego, że nie chcemy być źli.


Jedyne, co mogłabym doradzić - to....nie pytaj, nie wypytuj jej o nic. Tobie się wydaje, że chcesz to wiedzieć - ale tak naprawdę wiedza o tym, co, jak, kiedy, ile razy niczego nie zmieni. Ani nie cofnie czasu, ani Cię nie uspokoi, nie uleczy. Wręcz przeciwnie. Módl się o spokój duszy, by te sprawy Cię nie ciekawiły - bo nie są ważne tak naprawdę. Ważniejsze jest to - CO BYŁO ZANIM, do tego doszło. ZANIM. Jacy byliście, jaki Ty byłeś....

Z Panem Bogiem...

Anonymous - 2010-10-27, 09:40

Dziękuję bardzo Wiaro47 za odpowiedź. Podnosi na duchu. tak sobie myslę, że teraz możesz czekać i modlić się. Pewno twój mąż wykombinował sobie, że skoro Ty tak zrobiłaś to on jest rozgrzeszony. Wet za wet - to kusi. Samej mi to przychodziło do głowy. Nie wiadomo czy nie robi tego wszystkiego by Cie "ukarać". tak naprawdę bardzo niewielki procent ludzi potrafi ułożyć sobie życie z tym kimś "następnym". Nie znamy Twojego męża i gdybanie niewiele da. Ale, że nadzieja zawsze jest - to każdy Ci powie.

Wujcie powtórzę za Satine: po co Ci to wiedzieć kto, gdzie, z kim i ile razy... Też mówiłam, że chcę znać prawdę. Dzisiaj nie jest mi to do niczego potrzebne, bo wzbudza tylko niechęć, nienawiść do ludzi którzy to robili. Czy to ważne czy żona sypiała z kimś raz czy dziesięć razy? Chcesz to rozpamiętywać? naprawdę w takich sytuacjach wiedza nie jest do niczego potrzebna. Będzie Cie zabijać i zwróci się przeciwko Tobie, bo spać nawet nie będziesz mógł. Ta nasza ciekawość ludzka i chęć drążenia...
Wiem, ze to trudne ale postaw się w sytuacji żony (bez mówienia że Ty byś czegoś takiego nigdy nie zrobił bo tego nie wiesz). Myślisz że przyszedłbyś do niej i wyspowiadał się: zdradziłem Cie tyle razy, było tak i tak, od wtedy i wtedy... Przepraszam, że tak ostro, ale żałuje że mnie tak ktoś nie trzepnął zanim zaczęłam drążyć.
To jakby szukanie dowodu na to jaka to twoja żona zła. A przecież oceniamy czyny, nie człowieka.

Anonymous - 2010-10-27, 12:35

Lidka, do końca się z Tobą nie zgodzę. Czytałem wiele na temat zdrady i wszędzie wskazują, że dla pojednania ważne jest żeby wyznać swoje winy. Nie chodzi o to żeby drążyć gdzie, kiedy, ile razy i czy było przyjemnie, tylko o podstawowe fakty. Dla mnie taki podstawowym faktem jest, to czy jak mnie w trakcie tego romansu dwa razy zapewniała, że nie spała, to czy kłamała, czy też nie.

Fakt, faktem w moim przypadku to bez większego znaczenia, bo nie zmierzamy do pojednania, ale pomogłoby mi to się jakoś z nią emocjonalnie pożegnać.

Anonymous - 2010-10-27, 13:11

A mnie to w ogóle nie interesuje z kim, ile razy i w jaki sposób, bo już jej wybaczyłem.
Jeżeli jest wybaczenie to nie jest istotna ta wyliczanka.
Czekam aż żona dojrzeje i przeprosi, poprosi o wybaczenie, to będzie punkt zwrotny, który pozwoli jej stanąć w prawdzie i zacząć się przemieniać. Będzie chciała powie jak to było, nie to nie, nie jest to warunkiem do tego by zacząć odbudowywać nasze relacje.

Anonymous - 2010-10-27, 17:18

Dziekuje Wam wszystkim ze jestescie...
Za modlitwe i za to co piszecie , czlowiek nie czuje sie taki sam.
Wujt juz Ci tutaj ktos odpisal na Twoje pytanie - a ja przytakne..Twoja zona napewno czuje sie niezrecznie jak zadajesz pytania o sex , jest oczywiste ze utrzymywala z nim kontakty ( chyba ze...) , i ja tez mysle ze tak jak ktos juz tu napisal Ty pytajac o duzo - martretujesz tez w pewnym stopniu siebie , ja Cie rozumiem ; az skreca zeby wiedziec wszystko az do dna - ale jak boli i jak w sercu budza sie demony , po co Ci to , poczekaj zawierz to Bogu..poczekaj.
Ja dowiedzialam sie od syna ze tato ma kogos - no i pierwsza reakcja rozplakalam sie ...
A potem przepraszalam Boga ze przezemnie Moj maz grzeszy , myslalam tez ze ma do tego prawo bo to ja zerwalam przymierze malzenstwa...
jednak to nie tak - w takim mysleniu tkwi blad - wiem to na pewno..
Napisales ze sobie nie wyobrazasz byc sam - Wujt mozna uwierz mi bys samemu ale nie samotnym , mozna dochowac czystosci.
Na wszystko przyjdzie czas , i Tobie wszystko sie ulozy , nie wiesz co bedzie - zaufaj..
Zaufaj i staraj sie nie analizowac , bedziesz popelnial bledy probujac ratowac malzenstwo a to powiesz cos nie tak , a to wyprowadzisz sie z rownowagi , zawsze cos bedzie ale z ufnoscia w to ze Bog jest z Wami ( cokolwiek sie nie stanie ) wszystko bedzie inne ..INNOSCIA Boza.
Ja nie wiem jak mozna u Nas cos teraz naprawic ani jak - po ludzku klops - ale wiem ze
Jezus wie , i jak cos uzdrowi to na 100% - wiec sie nie martwie , naprawde !
Nie mysle jak oni sobie teraz zyja , co robia po co ?
Mam spokoj apsolutny !
Ja nic nie wiem - Bog wie wszystko !
Czy Ty moglbys poszukac gdzies gdzie mieszkasz - Mszy o Uzdrowienie ? Dowiedziec sie czegos na ten temat ? Jestes gdzies we wspolnocie ?
Teraz szatan moze zawalczyc o Ciebie , bron sie - nie pisz mi tu ze nie dasz rady...
Mocno pozdrawiam - wczoraj oddalam komunie sw. za Ciebie . a w piatek bede poscila w Twojej intencji.
Pewnie wszyscy sie tu modlimy w naszych intencjach - To wielka laska dla nas Wszystkich.

Anonymous - 2010-10-27, 20:54

Wiara, Twoja (nomen-omen) wiara będzie wystawiona na ciężką próbę. Twój mąż może nie wrócić, nigdy. I tu Pan Bóg nie pomoże, bo Twój mąż ma wolną wolę, a Pan Bóg choć wszechmogący nie może ,,pokonać'' jego wolnej woli.

Myślę, że chodzi przede wszystkim o to żeby samemu dochować wierności ślubowaniu, a nie liczyć, że jak się samemu będzie postępować dobrze, to w nagrodę odzyskamy małżonka.

Mi się nigdzie nie spieszy, z nikim nie mam zamiaru układać sobie życia, nawet jakiś romans seksualny napawa mnie obrzydzeniem, skupiam się na dziecku.

Trudno jednak 30 letniemu facetowi wytrwać w celibacie w jakiejś dłuższej perspektywie.

Dziękuję za modlitwę. Dziś byłem po raz pierwszy radosny od czasu jak się dowiedziałem, że jest w ciąży, a minął raptem tydzień. Człowiek po każdym ciosie jest wstanie się podnieść.

Anonymous - 2010-10-28, 12:11

Cytat:
Dla mnie taki podstawowym faktem jest, to czy jak mnie w trakcie tego romansu dwa razy zapewniała, że nie spała, to czy kłamała, czy też nie.


Czas zdrady to czas większych i mniejszych kłamstw. Pora na prawdę przychodzi wraz ze skruchą, z opamiętaniem.
Tam gdzie postanowienie życia w prawdzie, tam już powrót do domu...
Wujcie, a gdyby żona powiedziała Ci dziś, że nie kłamała wtedy - uwierzyłbyś w te słowa?
Hmm, marzysz o emocjonalnym pożegnaniu z żoną... Pewnie byłoby Ci lżej, ale kiedy już tak stanie się, to i sam łatwiej upadniesz... Może więc dobrze, że żona ma nadal miejsce w Twoim sercu - zawsze to jakaś (często skuteczna) zapora przed wejściem na drogę cudzołóstwa - obydwojgu.

Anonymous - 2010-10-28, 13:06

Wiesz co, jak się tak bardzo chce komuś wierzyć, to łatwo tak sercem uwierzyć we wszystko, nawet jak rozum mówi co innego.

Muszę się od niej jakoś emocjonalnie odseparować, nabrać jakiegoś dystansu, z jednej strony żeby samemu mniej cierpieć, a z drugiej żeby jej nie krzywdzić jakimś docinakami.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group