Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak podnieść dno zdradzaczowi???

Anonymous - 2010-10-14, 23:07
Temat postu: Jak podnieść dno zdradzaczowi???
Jak podnieść dno zdradzaczowi w mojej sytuacji i wielu podobnych???
Anonymous - 2010-10-15, 08:12

to prawie niemożliwe :-| im bardziej się starasz tym bardziej oni się do tego właściwego dna dokopują. ale robią to tylko dlatego że tak bardzo się starasz, robią to na złość, tylko komu?

[ Dodano: 2010-10-15, 08:15 ]
robią to też po to żeby pokazać że nie mamy nad nimi kontroli.

Anonymous - 2010-10-15, 08:19

Tylko Bóg może podnieść upadłego... Wiem po sobie...
Zaufaj Panu i trwaj na modlitwie niczego nie oczekując. Wówczas Bóg zacznie przemieniać Twoje życie.

pozdrawiam

Anonymous - 2010-10-15, 13:05

No ale chyba udawanie ze sie nic nie dzieje, ze sie nic nie widzi to nie jest dobra postawa?
Anonymous - 2010-10-15, 13:32

ania4, większość z nas, jak nie wszyscy, walczymy o swoich ślubnych jak lwy, nawet za cenę własnego zatracenia. Ale przychodzi moment gdy trzeba zatroszczyć się jedynie o siebie bo na więcej nie ma już sił...
Anonymous - 2010-10-15, 14:48

a co wydaje sie lepsze dla efektu koncowego: czy zeby zdradzacz myslal ze zona nie wie ze lata za laskami jak szalony, czy dac mu do zrozumienia ze sie wie i zajac sie soba?
Wg Dobsona (o ile dobrze rozumiem) to drugie - zeby mu sie skonczyla blogsc pt. sniadanko w domu i flircik/seks na miescie. To by bylo moim zdaniem podwyzszenie dna.

Tylko troche zal jak sie zaczelo robic juz odrobine lepiej w malzenstwie, bo powiedzenie ze sie wie doprowadzi na pewno do nieciekawej atmosfery. Trudne te sprawy.

Anonymous - 2010-10-15, 15:07

Na zło zgadzać sie nie wolno, to jasne.
Wiadomo, że wpływ realny mamy tylko na siebie. Bóg nie łamie wolności człowieka. Bóg nieustannie kieruje swoja łaske do ludzi... "...przyjdzie i kupujcie, chociaz nie macie pieniędzy..." Kto tylko zechce może czerpać Wodę Życia!

Anonymous - 2010-10-15, 15:15

Cytat:
Tylko troche zal jak sie zaczelo robic juz odrobine lepiej w malzenstwie, bo powiedzenie ze sie wie doprowadzi na pewno do nieciekawej atmosfery.

Aniu, a do czego doprowadzi udawanie, że się nie wie? Jak z chorobą - można udawać, że nic nie dolega. Można nawet nieźle w tym zaprawić się...
Jednak - to prawda wyzwala, prawda leczy. Żyć w iluzji o nas - można... Chyba jednak - krótko.

Anonymous - 2010-10-15, 15:50

jedyny sens udawania ze sie nie wie dla mnie jest taki,
ze jemu moze latwiej bedzie wrocic, jesli bedzie myslal ze nie musi mi nic wyjasniac, przepraszac, tlumaczyc.

chociaz to jest taki typ, ze jak bedzie chcial wrocic i bedzie mu to na sumieniu lezalo to i tak mi powie, zeby sobie ulzyc. wiec ostatecznie wychodzi na to samo i trudnosc ta sama dla niego (a moze i wieksza)

wiem ze macie racje :)

Anonymous - 2010-10-15, 16:28

Dziękuję za te Wasze odpowiedzi.
Tak Aniu, może i ma sens, tylko do czego to prowadzi...
Róża ma rację, choroby i cierpienia z nią związanego nie ukryjemy.
Z własnego doświadczenia wiem, że to bardzo trudne, a najważniejsze jest to, że mąż dalej trwał w tym... bagnie i coraz dalej w nie brnął i brnie do dziś okłamując samego siebie i wszystkich wokół. Panie zajmij się nim...
Trwam na modlitwie, nic nie oczekując, wszystkie sposoby i plany zawodzą, tylko Bóg jest ze mną. Dotknął mnie w sobotę w Łagiewnikach-to bardzo miłe uczucie..., ale do dziś sama do końca nie wiem, co się stało..., poczułam się jak Faustyna. Chwała Panu.

Anonymous - 2010-10-15, 23:07

Jolu :-) sciskam Cię i ciesz ze sie spotkalysmy w Łagiewnikach.
Pamietam w modlitwie!

Anonymous - 2010-10-16, 20:10

Ja też Dorciu pamiętam o Was i cieszę się bardzo z tego spotkania.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group