Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak mam pomóc swojemu małżeństwu

Anonymous - 2010-10-15, 16:50

:(
dopada mnie smutek, znowu winię siebie za sytuację w której się znalazłam.
W poniedziałek idę do psychologa, :(
boje się wracać do domu, boję się, że mój mąż będzie patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, albo że w ogóle nie zwróci na mnie uwagi.
Skrzywdziłam i jego i siebie, pewnie nie dorosłam do życia w małżeństwie.
A jeszcze rano wierzyłam ze to wszystko się ułoży.

huśtawka nastrojów to normalne ? czy coś ze mną nie tak?

Anonymous - 2010-10-15, 17:08

To normalne i na poczatku częste....................ot lek przed przyszłoscia, zmianami, poczucie winy , ale takie myśli podobno podsuwa szatan , by watpić , by iść na skróty , by złamać...........................W każdej takiej chwili chwytałam za rózaniec, modlitwa przynosiła mi spokój w sercu i odsuwała ciemne chmury w myslach...............a spokój to nic innego jak pomocna dłoń Boga..........................Im dalej , im zawierzenie wieksze , im bardziej ufne oddawanie Bogu swojego zycia tym mniej leków, tym mniej dołków , tym więcej pogodzenia się z tym , co jest.............................a jak jeszcze będzie , tego nie wiesz , ale zyj nadzieją , z Bogiem , bo dla niego nie ma rzeczy niemożliwych.................Lęki , watpliwosci oddawaj Bogu z prosbą "Ty się tym zajmij"...................systematyczna modlitwą zawierzaj coraz bardziej i otwieraj swoje i męza serce na dobro. Zło dobrem zwycięzaj.......................Uwierz mi to działa ;-)
Anonymous - 2010-10-15, 17:17

ola80 napisał/a:
huśtawka nastrojów to normalne ? czy coś ze mną nie tak?


Luz Marija 8-) luknij na mój temat, to całe 2 miesiące huśtawki. dobrze że idziesz do psychologa, taka osoba wiele rzeczy Ci wytłumaczy, a w dłuższej perspektywie czasu ustawi do pionu.

Anonymous - 2010-10-17, 16:17

sobotni wieczór minął okropnie. Mąż wyszedł z domu o 19.30 i wrócił o 23.30
Dzwoniłam, ale nie odbierał, napisałam sms z pytaniem czy wróci do domu.
nic nie odpisał, wrócił, nie wiem gdzie był, co robił.
Dzisiaj rano powiedział mi że już mi mówił, że nie widzi szans na ratowanie tego małżeństwa.
Jest teraz w domu , ale niedługo za chwilkę wyjeżdża :( nie wiem gdzie, powiedział że nie powie mi abym się nie denerwowała. :(
Nie wiem co mam robić, chyba rzeczywiście powinniśmy zakończyć nasze małżeństwo.
Problem mam ja nie on, bo ja go nadal kocham, i chcę z nim być :(

Anonymous - 2010-10-17, 20:19

OLa,Ola.............. zaimij sie sobą.Idz na spacer,poczytaj książkę(Pulikowski.Artymiak,x.Pawlukiewicz)
Anonymous - 2010-10-17, 20:44

wsłuchałam się,
http://www.youtube.com/wa...ayer_embedded#!
i polecam....
:->

Anonymous - 2010-10-19, 15:43

Droga Olu na razie mąz nie usłyszy twoich próśb, nie zrozumie zdenerwowania twojego, leku jaki wytwarza ta sytuacja..............................on jest gdzie indziej , ale twoje miejsce teraz nie jest przy nim , bo ty masz stanąc na nogi , ty masz sie uśmiechać mimo wszystko i być szczęsliwa mimo wszystko..............................Jego nie zmienisz , mozesz siebie, dlatego wszyscy proponuja zajmij się sobą, naucz się kochac siebie..............psycholog, ksiazki, kino i kawa z kolezanką , ksiązka , spacer....................Pokaż mężowi , że jesteś piękną atrakcyjną kobietą, usmiechaj się, wychodź do ludzi..............................jak będziesz smutna i zapłakana będzie pewny, że robi dobrze, że ma rację, że ucieka od ciebie.....................

[ Dodano: 2010-10-19, 15:44 ]
nałóg napisał/a:
poczytaj książkę(Pulikowski.Artymiak,x.Pawlukiewicz)


A te pozycje polecam , bo wiele ci wyjaśnią .................................

Anonymous - 2010-10-19, 17:18

ola80 napisał/a:
sobotni wieczór minął okropnie. Mąż wyszedł z domu o 19.30 i wrócił o 23.30
Dzwoniłam, ale nie odbierał, napisałam sms z pytaniem czy wróci do domu.
nic nie odpisał, wrócił, nie wiem gdzie był, co robił.
Dzisiaj rano powiedział mi że już mi mówił, że nie widzi szans na ratowanie tego małżeństwa.
Jest teraz w domu , ale niedługo za chwilkę wyjeżdża :( nie wiem gdzie, powiedział że nie powie mi abym się nie denerwowała. :(
Nie wiem co mam robić, chyba rzeczywiście powinniśmy zakończyć nasze małżeństwo.
Problem mam ja nie on, bo ja go nadal kocham, i chcę z nim być :(


Witaj Olu80,
przede wszystkim nie przestawaj wierzyć, NIE TRAĆ WIARY
nie naciskaj na męża bo to przynosi odwrotny skutek,
wiem że to strasznie ciężkie, nie pisac, nie dzwonić, nie pytać :-/
zacznij się zajmowac sobą, poczytaj coś, obejrzyj, wyjdź na basen, siłownię, spacer
zadbaj o siebie, jakaś kosmetyczka, spa, itp.

ale najważniejsze - módl się, zaufaj Bogu

---------------------------
U mnie zaczęło się wszystko naprawiać gdy zacząłem wierzyć, nie traciłem wiary.
Przestałem pisac, dzwonić, pytać, awanturowac się, szpiegować, po prostu przestałem żyć życiem żony. A zacząłem swoim. Bardzo pomagały mi i nadal pomagają kazania, konferencje ks. Pawlukiewicza (są dostępne na tym forum na stronie głównej), mogłem ich słuchać bez końca i dawały mi strasznie dużo siły i otuchy.
A w chwilach zwątpienia i "czarnych" myśli przypominam sobie za każdym razem słowa mojego spowiednika: "wszystko bedzie dobrze, ale łatwo nie przyjdzie - rogaty bedzie walczył o swoje i łatwo sie nie podda".

Nic na siłę...

Anonymous - 2010-10-19, 17:57

Tak, zajmij się sobą. Rafcik i Cola doskonale to wyjaśniają, nic dodać nic ująć, pozdrawiam :)
Anonymous - 2010-10-20, 09:43

Witam,
wczorajszy wieczór był naprawdę udany. :-)
Urodzinki teścia się udały.
Oby więcej było takich wieczorów jak wczoraj.
Jeszcze czuję się bardzo samotna, ale z dnia na dzień jest co raz lepie,
dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, to naprawdę pomaga.

Anonymous - 2010-10-20, 10:47

Cytat:
dopada mnie smutek, znowu winię siebie za sytuację w której się znalazłam.

Olu, tak Ci nie wolno! Trudno podnieść się - tak myśląc :-?
Póki co, myślę, nie spodziewaj się zbyt wiele po mężu - tak będzie Ci łatwiej. Najpierw zerwanie kontaktów z 'tamtą' (tego nie przyśpieszysz naleganiem, płaczem etc), taka potrzeba musi zrodzić się w głowie samego zdradzacza, musi do niej dojrzeć... I to raczej nie zadzieje się z dnia na dzień... Potrzeba czasu, spokoju z Twojej strony.
Czas powracania do domu, to bardzo trudny czas. To taka walka Dobra ze Złem, a w człowieku, który zszedł z drogi Przykazań bywa nierówna - z przewagą tego drugiego...
Potrzeba czasu, cierpliwości - Wam obydwojgu.


Cierpliwy jest lepszy niż mocny, opanowany – od zdobywcy grodu. Prz 16,32

Anonymous - 2010-10-20, 23:29

[quote="róża"]Olu, a mogłabyś więcej o zdradzie? Jak przepracowaliście ten problem?

Do zdrady doszło ponieważ odsunęłam się od męża, było źle i zamiast rozmawiać ze sobą, ja milczałam, i jak to powiedział dostał to od niej czego nie miał w domu :(
Spędziliśmy osobno urlop, on ze znajomymi ja sama :( ale w spokoju i ciszy przemyślałam wszystko, chciałam mieć dziecko o którym mówił ciągle mąż, chciałam rozmawiać, niestety było juz zapóźno, stało się. Pierw nic mi nie powiedziłą, tylko mnie unikał, był oziębły i taki obcy.
Mówił że ma tego dość, prosiłam abyśmy spróbowali ratować nasze małżeństwo - to było w sierpniu. Niestety próby były tylko z mojej strony, jego nie było weekend w weekend w domu aż w końcu we wrześniu powiedział mi że mnie zdradził, że będzie miał dziecko,
Uciekłam, po prostu uciekłam, wyprowadziłam się. :(

Mieszkałam kontem u znajomych, rozmawialiśmy ze sobą w tygodniu, poprosił abym wróciła do domu.
Dziś mów,i że dziecka nie ma. Mówił tak aby mnie zranić, ale też nie wie co robić, czy chce być ze mną czy nie.
Gdyby było dziecko pewnie nie próbowałabym ratować naszego małżeństwa.
Wiem jedno wina zawsze jest pośrodku. Uczę się teraz wszystkiego od początku.
Wiem, że jestem dopiero na samiutkim początku tej układanki. ale wierzę :D
że da się jeszcze wszystko naprawić.

Modlę się, o wiarę i siłę, o umiejętność komunikacji w małżeństwie.
Przepraszam że tak chaotycznie piszę :D

Anonymous - 2010-10-21, 08:52

Olu, moim zdaniem potrzebujecie pomocy osób z zewnątrz - poradnia katolicka, psycholog. Samym trudno będzie Wam posklejać małżeństwo, bo i problemów wiele. Chodzi o to, żeby przepracować i zamknąć wszystko, co było - inaczej minione zło zechce powracać i niweczyć efekty, chyba na dziś - bardziej Twojej pracy. Oczywiście potrzeba tutaj zgody i chęci męża. Hmm, gdyby tak on zechciał opracować razem z Tobą, wspólnie - plan naprawy małżeństwa i powoli realizować go? Przecież musicie to robić we dwoje. Proponowałaś? Ty sama - to za mało.
Być może na na razie mąż leczy własne rany po zdradzie, może próbuje zerwać tamtą znajomość, przebaczyć zdradę samemu sobie - to też jest trudne.
Zaprosić Pana Boga do życia małżeńskiego - modlitwa, Sakramenty... To przed Nim przysięgaliście sobie miłość, wierność, uczciwość. To On może uzdrowić Wasze serca zranione zdradą i błogosławić na odbudowę.
Pora zastanowić się nad jakością fundamentów, na których stało dotychczas Wasze małżeństwo. Musiały być słabe, skoro dom chwieje się... Pora na zmiany - takie prawdziwe, głębsze.
Postawić Boga w należnym Mu pierwszym miejscu, a On juz zatroszczy się o wszystko...
Powodzenia :-)

Anonymous - 2010-10-22, 18:03

ola80 napisał/a:
Do zdrady doszło ponieważ odsunęłam się od męża, było źle i zamiast rozmawiać ze sobą, ja milczałam, i jak to powiedział dostał to od niej czego nie miał w domu :(


Przede wszystkim, co za bzdury!

Olu! Absolutnie nie możesz tak myśleć, bo jest to po prostu nieprawda!

Człowiek z zasadami, prawidłowo komunikujący swoje emocje - jeśli żona się odsuwa, lekceważy go, milczy, odsuwa od łoża - bierze ją, sadza przy stole i mówi: żono, jest mi źle, brakuje mi Ciebie, Twoich rozmów, czułości, czuję, że się oddalamy, co proponujesz, bo jestem na skraju zrobienia czegoś głupiego. Co się dzieje i co możemy zrobić.

No tak, czy nie?

Zdrada nie jest wynikiem działań innej osoby. Jest wynikiem słabego kręgosłupa moralnego, zagubienia własnych wartości, egoizmu - a nie wynikiem czyjegoś działania.

Być może jesteś WSPÓŁWINNA złej komunikacji, kiepskiej atmosfery w domu, oddalenia się emocjonalnego i fizycznego - ale za zdradę odpowiada już tylko mąż.

Po to są rozmowy, po to są terapeuci małżeńscy, po to jest modlitwa, po to są podręczniki różnego typu, po to są przyjaciele, rodzina - by w trudnej sytuacji w odpowiednim miejscu człowiek szukał pomocy.

Zdrada jest wyjściem najprostszym, niewymagającym żadnego wysiłku, płytkim. I odpowiada za nią tylko osoba zdradzająca.


Dlatego nie powtarzaj już nigdy tego, że to Ty jesteś odpowiedzialna za zdradę męża, dobrze? To jest jego osobisty grzech i nie obwiniaj się, bo to droga donikąd.


Trzeba znaleźć rzeczywiste powody kryzysu i je eliminować.


Z Panem Bogiem, Olu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group