Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Lustro i matura

Anonymous - 2010-10-10, 06:58

matura napisał/a:
napiszę krótko, ja mojej żonie wybaczyłem


To chwalebne. Zadam tylko dla porządku pytanie - czy prosiłeś o przebaczenie? Nie chodzi mi tylko o daleką przeszłość, ale o przebaczenie wszystkiego co doprowadziło (również dzięki Tobie) do takiego stanu Wasze małżeństwo.

Anonymous - 2010-10-10, 07:22

matura napisał/a:
Ketram napiszę krótko, ja mojej żonie wybaczyłem i zapewniłem Ją o tym że nie będę wykorzystywał tego faktu.
Wybaczyłem jej wiele miesięcy temu o czym jej powiedziałem.
Szkoda tylko, że nie jest to dla niej istotne a wręcz odnoszę wrażenie, że mało ważne.
Do tego że na bieżąco spotyka się z tym człowiekiem jakoś nie mogę się przyzwyczaić, boli mnie to bardzo, ale może to taka pokuta.

Ehhhhhh matura....czytam to ...i wydaje mi się że wciaz widzisz jedna strone medalu.....
przeczytaj co napisał wz........

Uffffffff aby zrozumieć siebie i to czego naprawde pragniesz..i jak to naprawde jest....
na poczatek prosta lektura film"ognioodporny"(także pod tytułami oryginalnymi-fireproof,próba ogniowa)....i obejrzyj kilka razy dla pewności....by zrozumieć czego byc moze zona oczkuje.........

matura wiesz czynnik ludzki jest akurat tu bardzo mało ważny...czynnik ludzki nie odbuduje miłości,ani nie da na nowo pokochać tak prawdziwie......

Ale masz szansę....nauczyc sie tego od Boga.....i czuc,kochać,szanować-tak prawdziwie.
Nauczysz sie tego stary....to może Bóga wam pomoze otworzyc oczy na resztę....

Choc jest to juz w jakims sensie w twym sercu.....piszesz czy to pokuta????

w wymiarze duchowym -wiary pewnie tak....w czynniku ludzkim pewnie konsenkwencje.
Zatem skoro w duchowym pokuta...potrzeba zadośc uczynienia.....a jezeli w ludzkim konsenkwencje...pogodzic sie z konsenkwencjami............


Matura....od siebie napisze tylko tyle.....choc nieraz me serce rozbija żal,choc nieraz na usta włazi zlość,choc nieraz w głowie pojawi sie myśl(kurde nie dam rady tak więcej)....

to wciaz mocno ufam że Bóg wie co robi ze mną....



pozdrawiam ;-) ;-)

odkrywaj zone na nowo.....zaufaj prawdziwie Bogu....a byc może dojrzysz ze to co cię w obecnej chwili denerwuje-przeszkadza jest tylko błachostką.....

Anonymous - 2010-10-10, 10:28

Witajcie!

Jak się was czyta to nie wiem czy płakać czy się śmiać......
Gdy ja zdradziłam męża i mąż przepraszał mnie za wszystko i prosił o wybaczenie, ja odwróciłam się na pięcie i zaczęłam się śmiać w duszy "wygrałam to on mnie prosi o wybaczenie nie ja jego......" jednak czas pokazał zupełnie co innego. Przyszedł czas kiedy zaczęło się psuć między mną a kochankiem no i z podkulonym ogonem prosiłam męża o wybaczenie:)
Pan Bóg przemienia serca wielu ludzi, Matura mogę Ci napisać tylko tyle że ja też zachowywałam się podobnie jak Twoja żona, oraz podobnie jak Ona byłam (wybacz Lustro) opryskliwa. Matura zaufaj Bogu On z największego bagna potrafi wyciągnąć człowieka.
Lustro tobie powiem że szarpanie się nic nie da, jak Pan Bóg zajmie się waszą sprawą zobaczysz sama, ja się teraz z tego śmieje i mówię sobie ale była głupia, ale wtedy uważałam że wiem najlepiej i mam prawo do szczęścia, wcale tak nie było.

Życzę Wam wszystkiego najlepszego.
pozdrawiam

m.z.

Anonymous - 2010-10-10, 16:23

m.z nie jest to wszystko takie proste jakby sie wydawalo.........pisał to nałóg ..pisał Ketram....

I głaosna bębnia na forum....ZA KRYZYS ..odpowiada najczęsciej dwoje(nieraz tylko jedno)....
za zdrade odpowiadza zawsze tylko zdradzacz....

fajnie napisałas o swoich wówczas uczuciach
...ale czemu tak czułaś???
....dlatego że wowczas było dobrze???
...bo trudno przyjmowac własne konsenkwencje??
....czesto tak jest a potem nagle-obslizło sie i przysłowiowe jak trwoga to do Boga....

co ma robic lustro to jej sprawa....jej kłopot..jej lekcja zycia...
Co ma zrobic matura???? ano wyeliminowac to wszystko co wściekało żonę,za co ma żal,co jej przeszkadzało...naprawic to i to tak naprawde....z sercem

Z jednym sie zgadzam co ma wisieć nie utonie...co ma byc to będzie....jeżeli Bóg zechce
naprawic tych dwoje i ich małżeństwo to tak zapewne bedzie




p.s
matura i bez owijania w bawełnę...nie zastanawiam sie nad tym czy twoja żona mogła zdradzic....czy miala takie prawo....czy to moralne -czy nie.....

Ale wiem że ty nie miałes prawa byc takim meżem ..o jakim napisała....
zatem własna krzywda do kieszeni ...i zmieniaj to cos knocił....

pozdrawiam

Anonymous - 2010-10-10, 16:32

Oj kochani ile razy prosiłem z pokorą o przebaczenie? Wiele razy wiele. Ale odnoszę wrażenie,że dla mojej żony klamka już zapadła.
Zresztą Ona zaproponowała mi pomoc w zarejestrowaniu się na portalu randkowym z przestrogą żebym uważał z mężatkami.
Nie zrobiłem tego bo nie chcę, a poza tym jak bym mógł jej spojrzeć prosto w oczy gdybyśmy co daj Boże z powrotem się zeszli.
Po za tym nie mam chęci poszukiwania innej kobiety kiedy mam żonę i nadal Ją kocham.

[ Dodano: 2010-10-10, 16:37 ]
A Ognioodpornego obejrzę.

Anonymous - 2010-10-10, 16:53

Norbert..........
dlaczego tak czułam? jak pewnie każdy człowiek chciałam być szczęśliwa, byłam szczęśliwa przez bardzo krótki czas, rogaty działa na bazie dam ci odrobinę a jak będziesz czuć że jest ok zabiorę ci więcej niż miałeś/łaś. mój tato stwierdził że miałam chleb a szukałam bułki, co znalazłam.......? hmmmm
Znalazłam mojego męża, oboje od tamtej pory zmieniliśmy się i to bardzo. jeżeli chodzi o to co napisałeś "jak trwoga to do Boga" to mogę napisać tylko tyle że nie..... w moim przypadku tak nie było:( podobnie jak lustro do końca byłam dumna i nieugięta, jednak Pan zrobił ze mną porządek......(choć wiele jeszcze jest do zrobienia)
a jeśli chodzi o konsekwencje to każdy wierzący człowiek, lub w moim wypadku nawracający się człowiek musi kiedyś stanąć w prawdzie z sobą

pozdrawiam
m.z.

Anonymous - 2010-10-10, 17:24

Chyba masz rację norbert nie będę myślał co żona robi podobno bierze to na swój rachunek. Tylko myślę, że każde z nas chyba czuje się odpowiedzialne za tą drugą osobę, bo przecież została nam powierzona przez Boga. Pomyślicie, że na refleksje trochę późno, ale kiedyś przecież przychodzą, szkoda tylko, że tak późno. Zrobie wszystko aby odbudować jej zaufanie do mnie, tylko żeby chciała to przyjąć ode mnie.
Zdaję sobie sprawę, że nawet nie wiem co ją interesuje co czuje. Nawet nie wiem od czego zacząć, co zrobić.
Może na początek spróbować z Nią spokojnie rozmawiać.
Pewnie pomyślicie, że jestem psychicznym zerem bo nie wiem od czego zacząć. Jak coś za daleko zajdzie ciężko z tego się wyrwać przełamać opór i strach przed odrzuceniem inicjatywy.

Anonymous - 2010-10-10, 17:31

matura napisał/a:
A Ognioodpornego obejrzę.

Obejrzyj..obejrzyj...bo to swietny materiał szkoleniowy i jak z życia

matura napisał/a:
Oj kochani ile razy prosiłem z pokorą o przebaczenie? Wiele razy wiele. Ale odnoszę wrażenie,że dla mojej żony klamka już zapadła.


Matura przeczytaj dokładnie co napisała m.z ..to zrozumiesz czemu tak sie dzieje...
po co?? przebaczyc ...jak jest nowe szczeście..

matura napisał/a:
Zresztą Ona zaproponowała mi pomoc w zarejestrowaniu się na portalu randkowym z przestrogą żebym uważał z mężatkami.


Matura a słyszałes o czyms takim...zagłuszenie sumienia????...a w skrócie:jak utwierdzic sie w słuszności włąsnego szcześcia -moze przez danie komuś szcześcia jaki sie stał nieszcześliwy prze zmoje postepowanie.....bo jak nie słyszałes to wałsnie to zachodzi....
m.z. napisał/a:
dlaczego tak czułam? jak pewnie każdy człowiek chciałam być szczęśliwa, byłam szczęśliwa przez bardzo krótki czas, rogaty działa na bazie dam ci odrobinę a jak będziesz czuć że jest ok zabiorę ci więcej niż miałeś/łaś. mój tato stwierdził że miałam chleb a szukałam bułki, co znalazłam....


Tak sadziłem ..ze bedzie ta odpowiedż...m.z fajnie że sama przed soba sie przyznałas do tego....bo wielu zdradzaczy do końca nie przyzna sie do prawdy....

ze to szczeście to tak naprawde chwilowa zaćma....z czasem stająca sie powszednim dniem.........


matura....nie spekuluj...czy zona cos chce...czy nie....do ciebie nalezy twoja prawda....

czego ty chcesz????
czego ty pragniesz????
jaki masz własny plan????

znajdz prawdziwie Boga....i przyjmij swa postawę....spójnośc w słowach i czynach....kochaj mimo że zle....kochaj mimo słów...NIE CHCE....MAM DOŚC...ZA PÓZNO.....

słuchaj ich i wiedz jedno- dzis twoja zona nie potrafi inaczej...dzis nie umie czuc inaczej....dzis wasz zwiazek jest martwy....

A ty módl sie za siebie..módl sie za zonę....kochaj jak potrafisz ..bezinteresowna miłością.....bo oczekując wzajemności sam będziesz cierpiał




[ Dodano: 2010-10-10, 23:31 ]
Cytat:
Pewnie pomyślicie, że jestem psychicznym zerem bo nie wiem od czego zacząć. Jak coś za daleko zajdzie ciężko z tego się wyrwać przełamać opór i strach przed odrzuceniem inicjatywy.


Matura całkiem cie rozumiem i napisze od serca.... skoro ty jestes psychiczny...to bez obaw i ja moge powiedziec ze jestem psychiczny.......
Matura odkrywam teraz moje karty prawdy(nigdy nie pisałem tego na forum)....bys wiedział jak mocno rozumiem ten trud.....

Moją zona do mnie całkiem sie nie odzywa....jakiekolwiek próby rozmów....koncza sie słowami ...nie chcę z toba rozmawiac,nie bede rozmawiała ....moge rozmawiac przy osobach trzecich(mediator..psycholog)...........

Matura rozumiem twój strach...determinację....jestem w tym samym....nie wiem co mówic..jak sie poruszać.....jakie wykonac gesty.....

Czy wiesz jak się czuje człowiek wiecznie spiety...wiecznie myslący co zrobic by nie pogorszyć....jak dzisiaj sie zachować....

Matura to trudne...bardzo trudne....akurat ja to bardzo wiem -zastanawiam sie wciaz nad jednym???.....
ile wytrwam jako człowiek jakiemu wciąz prosto w twarz mówi sie własnie JESTES MI NIEPOTZREBNY
.....i zastanawiam sie za co to wszystko???...
za to że człowiek pragnie przebaczenia....za to ze chce odbudowac rodzinę...za to ze chce naprawić wszystkie błędy....za to że prosi zonę by zostać ponownie jej meżem....za to że marzy o miłości

Wiesz matura....napisze od serca.....bo własnie tak czuję....bo mimo mej postawy jaką kroczę jest we mnie :wielki żal i rozczarowanie.....
i wciąż szukam......

gdzie są słowa jakie wypowiedziała do mnie zona-18 lat temu......"i slubuje ci".....
"na dobre i na złe"............

i mam wrażenie że każdy inny facet bedzie wspanialszy niz własny maż ....i taka jest może prawda .......

matura

tylko cud Boży ma szanse rozbudzic serca naszych żon..........i na to tylko możemy liczyć


pozdrawiam i trzymaj sie chłopie jak chcesz napisz na priv

Anonymous - 2010-10-11, 08:47

chcę być szczęśliwa/y - Hasło to pojawia się - niczym tajemnicze zaklęcie - mające usprawiedliwić zdradę, cudzołóstwo, tragedię małżonka, dzieci - pojawia się prawie zawsze w ustach tego, który zdradza, okłamuje, rani.

Kiedy coś takiego usłyszy się - zwłaszcza na początku kryzysu - należy miec się na baczności. To bardzo znamienne i groźne zdanie. Wcześniej na ogół małżonek wypowiadał je w innej - podobnej - ale jakże różnej wersji - chcę abyśmy byli szczęśliwi

Anonymous - 2010-10-11, 12:02

ketram przeciz wiadomo że jak zaczyna sie to......

ketram napisał/a:
chcę być szczęśliwa/y



to kończy sie to.......

ketram napisał/a:
chcę abyśmy byli szczęśliwi


a stań człowieku przypadkiem komuś -na drodze do takiego szczęścia
....a zobaczysz co zasmakujesz

pozdarwiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-10-11, 13:49

Zbudować szczęście nasze, to takie trudne... Ile potrzeba trudu, samozaparcia, kompromisów, cierpliwości, wiary, że niemożliwe może stać się możliwym ... Tymczasem ' szczęście moje ' - to łatwiejsze... Już tylko ja sama, ja w centrum życia... Ustępstwa, rezygnacja, pokora - już mi niepotrzebne, idę drogą, którą sama sobie wytyczyłam... Tylko... dokąd :?:
To chyba zbyt łatwa droga, aby prowadziła do Nieba...

Anonymous - 2010-10-11, 14:15

róża napisał/a:
Zbudować szczęście nasze, to takie trudne... Ile potrzeba trudu, samozaparcia, kompromisów, cierpliwości, wiary, że niemożliwe może stać się możliwym ...


haaaaa..dzieki rózo za ten tekst....wiesz dzieki tobie wpadłem na pomysł..aby nabrać wkoncu wody w usta jak poradził mi dzis ktos( bardzo zyczliwy)....aby nie popełniać wciąż tych samych błedów-pytając co z nami........

napisze ten tekst wołami na scianie......by wyrażał możliwośc pewnego zaangazowania sie w coś...może komuś???

a mi głównie przypominał moją podjęta postawę...oraz godzenie sie na trud....a także przypominał mi cierpliwośc w momencie gdy ja tracę.....

dzieki za taka perełkę...pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-10-11, 16:28

Witam Matura - mylę sie czy troche jestes w gorącej wodzie kapany? :-) )))

Twój tekst " ja mojej zonie już wybaczyłem" jak słusznie zauważyła m.z. - jest chwalebny - ale to tylko tekst - bo za nim idzie Twoje rozczarowanie - że jak to? - wypowiedziałes zaklecie - magiczne słowo przepraszam i wybaczam - a romans trwa dalej... A liczysz sie z tym ze bedzie trwał jeszcze - dajmy na to 5 lat?... czy Twoje wybaczam i czekam - siega tak daleko, czy też ma datę ważności np grudzień 2010...

Wg wiekszości psychologów wychodzenie z kryzysu - aby odbyło sie bez pośpiechu - w swoim naturalnym tempie - powinno trwac tyle ile sam kryzys. Jestes gotowy na takie czekanie? A przede wszystkim jaki masz plan na czas tego czekania. Juz napewno sie zorientowałeś że lobbowaniem nic nie przyspieszysz - moze należałoby sobie na spokojnie rozpisac jakiś plan i realizować go punkt po punkcie.
Moze należałoby zacząć od rozmowy z dziećmi i tak jak tu na forum "pekłeś" i po którymś poście zony przyznałeś ze wina za kryzys jest w duzej mierze Twoja - tak samo może należałoby przyzać sie przed dziecmi i je też prosić o wybaczenie.
Uwierz mi, jesli przestaniesz dziećmi wojowac z zoną - a cos takiego własnie lustro zarzuciła Ci w jednym z wątków - a na to miejsce wejdzie szczera rozmowa i prosba o pomoc... masz szanse wygrać - majac takie 4 osobowe wsparcie:-)
Na razie z tego co piszecie dzieci oskarżaja wyłacznie matkę - Tu jest Twoja wielka rola - popracuj nad tym aby zona miała po co wracac - i do kogo...
Zupełnie szczerze -to uwarzam, ze takie romanse przerwane pod wpływem błagań rodziny lub wymuszone jakims emocjonalnym szantażem czy też warunakmi ekonomicznymi - to zły pomysł... Zdradzacz w swojej wielkiej łaskawości decyduje sie wrócić na lewo i prawo demonstrując swoje niezadowolenie i swoja wielka łaskę. Współmałzonek nie ma prawa pisnąc o swoich watpliwosciach czy potrzebach aby nie spłoszyć wielkodusznej osobistości :-) - a tamten lub tamta latami idealizuje swój zwiazek i byłego kochanka. Wyobraża sobie jak by razem sobie nadal byli i pili miód z dzióbków bez zadnych kłopotów.
Takie wyzebrane powroty sa bez sensu - trzeba uzbroic sie w cierpliwość i czekać aż tam wszystko sie przemieli, aż romans wejdzie w fazę szarej codziennosci i pojawia się najnormalniejsze codzienne kłopoty a Ty ... po prostu bedziesz tam gdzie zawsze.

Jesli się nie mylę to chyba NASZ NORBERT :-) )))) juz do tego doszedł - prawda?:-))))))
Po prostu robisz swoje, jesteś jak Zawisza - zawsze na posterunku a małzonka wie gdzie Cie szukać... no i zrób cos w tej kwestii poprawy kontaktów dzieci i ich Mamy - bo jak tu bedzie klapa i to i z Wami bedzie klapa...
Ta Twoja Lustro - to bardzo inteligentna babeczka - tylko okrutnie rozjuszona - ale cos Ci powiem w tajemnicy - juz sam fakt ze ona wchodzi na to forum i zabiera głos - swiadczy o tym, ze nie jest jeszcze pozamiatane :-P
Powodzenia.

Anonymous - 2010-10-11, 17:12

malta

Bardzo pięknie. Ale może napisz kolejny, równie obfity post i skieruj go do drugiej strony? Dla równowagi.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group