Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Lustro i matura

Anonymous - 2010-11-30, 09:51

lustro napisał/a:
tak włąsnie wyglada swiat w oczach mojego męża...
półprawy...półfakty...manipulacje...kłamstwa...
od marca okłamałes mnie tyle razy, ze juz nie wierze w ani jedno Twoje słowo
i okłamujesz nadal przy byle okazji...w prostych małych rzeczach...wciąż


Matura czy słuszysz słowa ŻONY

lustro napisał/a:
nie ma powrotu w ten krąg... ja do niego nie wrócę...
byłes głuchy i slepy i nadal w tym trwasz


hmmm??? lustro te słowa"ja do niego nie wrócę"""- na dziś pozostawy to bez odpowiedzi......oki

matura oto twój wyznacznik...........

BYŁES GŁUCHY I SLEPY I NADAL W TYM TRWASZ

Anonymous - 2010-11-30, 10:52

Bez sensu jest teraz wzajemne obrzucanie się odpowiedzialnością za popełnione PRZEZ SIEBIE grzechy.

Jedno zdradziło, drugie było podłe - bo:

od Boga daleko
zło zagościło w życiu rodziny
oboje wykazują brak umiejętności rozwiązywania w poprawny sposób własnych problemów - czyli poprzez dojrzałą komunikację i postępowanie zgodnie z chociażby etyką, jeśli już dekalog jest mało ważny
oboje wykazują też skrajny egoizm pt. po trupach do szczęścia, cel uświęca środki

A nie dlatego, że mąż/żona był/była taki/taka.

Tak to by było za prosto.

A teraz zamiast poprawiać na każdym polu właśnie te punkty, które przecież zależą od nich samych! - obrzucają się wzajemnie błotem, przerzucają na siebie wzajemnie odpowiedzialność za swoje grzechy, usprawiedliwiają i relatywizują zło, które stało się ich udziałem.

Czy to jest potrzebne do ozdrowienia związku (jeśli już nie małżeńskiego, tylko tako czysto ludzkiego, związku dwojga RODZICÓW (o tej funkcji to już oboje zapomnieli) - nie sądzę.... Kolejne słowa wypowiadane w gniewie....

Tak jakby w życiu liczyło się tylko wyrko, chucie, związki damsko-męskie. Istota życia człowieka - czy to nie smutne?

Są dzieci - ale co z tego? Żryjmy się i rańmy nawzajem, one tego zapewne nie rozumieją, nie dostrzegają, nie biorą wzorców - w przyszłości będą miały zdrowe, szczęśliwe związki - bo to się przecież samo dzieje i przykład mamy, taty nie ma kompletnie żadnego znaczenia.

A to jest moje życie i ja mam prawo do szczęścia w objęciach "mojego pana".
A to jest moje życie i mam prawo do bycia podłym.

Może tak każde zostawi w spokoju przewiny współmałżonka i zajmie się naprawianiem siebie? Wychodzeniem ze swojego własnego bagna?

Smutne.

Anonymous - 2010-11-30, 11:18

Lustro, przy ocenie danego czynu należy uwzględnić motywację.
Odpowiedź tutaj:

Cytat:

Nadal nie chcę jej tracić.


Cytat:
bałem się ,że żona zabierze dzieci i się wyprowadzi.


Kiedy czyni się drugiemu człowiekowi zło, wypadałoby przynajmniej nie oczekiwać, że ten pozostanie bierny.

Cytat:
chroniłam Was - moje dzieci, moich bliskich...ale przede wszystkim Ciebie matura, bo nie chciałam, zeby swiat sie z Ciebie smiał...ze Twoja żona poszła w długą...


Bzdury, kłamstwa :!: Niech nie uważa się za ochroniarza rodziny ten, kto ją niszczy. A wstyd? Winien wstydzić się ten, kto w "długą" poszedł. Bo nie dojrzał do roli, jakiej podjął się, bo okłamał (zdrada to kłamstwo ogromne), bo zamiast szukać rozwiązań problemu - poszedł na łatwiznę, bo przedłożył własne "JA" nad dobro rodziny itp.
To wszystko (zdrady) nie zadziało się samoistnie (można by odnieść takie wrażenie czytając Ciebie), to przecież Ty wybierałaś, to Ty i dziś wybierasz...
Jakże daleko od Prawdy...
Lustro, okłamujesz przede wszystkim siebie samą. Stanąć w Prawdzie o sobie - to bywa bardzo trudne, ale konieczne, jeśli chcesz zobaczyć również w Prawdzie - drugiego człowieka... Na razie tego nie chcesz. Dlaczego :?:

Anonymous - 2010-11-30, 11:51

róża napisał/a:
Lustro, okłamujesz przede wszystkim siebie samą. Stanąć w Prawdzie o sobie - to bywa bardzo trudne...

Jasne że trudne
...a ile tu z tego forum zrobiło to z siebie i naprawde uczciwie co???

pomijam tych jacy skończyli program 1 2 kroków-choc i tu jak skończony po łebkach i mało spójnie to tez nie do końca jest ta parwda....(ale ten program wczesniej czy pózniej wyciągnie to z człowieka i choć to pozytywne)

pisząc to z nagłośnieniem do lustro..napiszmy to samo i do matury...STAŃ W PARWDZIE....chocby dlatego że jego zona o to woła ..o to prosi.....

Rózno napisze tak szczerze od serca..bo przynajmniej jak tak to czuję..

Ja tak łatwo nie wiem kto gorszy,tak łatwo ocena tego mi nie pzrychodzi
bo najzwyczajniej nie wiem.....
..czy ten zdradzający..obierający jawnie z własnego wyboru grzech...

czy ten niby uczciwy ,moze i wierny -ale zakłamany,zaniedbujący i poniżający drugiego człowieka(męża,żonę)...

ale napewno wiem jedno nie nam to OCENIAĆ.....i zadziwia mnie że tak prosto przychodzi niektórym wchodzic w role Boga.......

nieraz warto byc pełnym pokory...

by wysłuchac wołanie dwojaga i ich problemy...........


Pogody Ducha


pozdrawiam

[ Dodano: 2010-11-30, 12:04 ]
Satine napisał/a:
Tak to by było za prosto.

a wszystko zaczyna sie od prostych sparw....
alkoholizm od pierwszego kieliszka
narkomania od pierwszego skreta
pzremoc od pierwszych wzorców z domu....

może niera ztrzeba się zastanowic zatem od czego zaczeła się ZDRADA.....

ale rozumiem ze najprościej jest prawde odsuwac od siebie.....

Anonymous - 2010-11-30, 12:09

Norbercie, nie wiem i nie chcę wiedzieć kto jest lepszym, kto gorszym i uważam, że takie dywagacje nie mogą tu mieć miejsca. Mogłyby co najwyżej utwierdzić w błędnym przekonaniu jedną, bądź obydwie ze stron sporu. Takie oceny nie do nas należą...
Chodzi mi jedynie o Prawdę, żeby nie nazywać grzechu - miłosiernym uczynkiem, bo to dwie bardzo różne sprawy...
Gdzieś tu przewija się piękne, a pominięte zupełnie słowo - przepraszam. Czyżby już utraciło ono swój wydźwięk?

Zdrada jest tak wielkim szokiem dla zdradzonego, że zdradzający nie powinien oczekiwać od niego w taaakim momencie - działań bardzo racjonalnych, roztropnych... Tonący brzytwa się chwyta.
Zdradzający, po prostu nie wiecie, jak to boli... Wiele z sytuacji, jakie wynikają "po" to skutek tej niewiedzy... A ileż kolejnych cierpień niosą one zdradzonemu...
Gdyby tak zastosować prostą zasadę: nie kopie się leżącego?

Anonymous - 2010-11-30, 12:34

róża napisał/a:
Chodzi mi jedynie o Prawdę, żeby nie nazywać grzechu - miłosiernym uczynkiem, bo to dwie bardzo różne sprawy...


Rózo ale nikt nie chce nazwac tego miłosiernym uczynkiem.....
grzech jest grzechem..a miłosierne uczynki??? to najczęściej odzywające sie sumienie

róża napisał/a:
Gdzieś tu przewija się piękne, a pominięte zupełnie słowo - przepraszam. Czyżby już utraciło ono swój wydźwięk?

Oki -ale co zrobic ???jak słowo przepraszam jest w nadużyciu...i jedynie co powoduje to efekt "wymiotny"...
i człowiek nie chce juz słyszeć tego przepraszam bo to jest puste słowo mało oparte na czynach.......

echhhh ..no dobra koniec....tyle mogę...

Pogody Ducha

Anonymous - 2010-11-30, 12:40

Cytat:
Rózo ale nikt nie chce nazwac tego miłosiernym uczynkiem.....

O "ochronę" mi chodzi...
Znam to z autopsji, że przecież w planie było również - chronić... Kłamstwem.

Anonymous - 2010-11-30, 12:55

Serdecznie witam:)

Tak Różo
Cytat:
nie wiem i nie chcę wiedzieć kto jest lepszym, kto gorszym i uważam, że takie dywagacje nie mogą tu mieć miejsca.


stacja VII ks.Bronisław Mokrzycki

Przy tej stacji lepiej rozumiemy
prawo zycia duchowego,
że człowiek
choć chce czynic dobrze, czyni źle
i bedąc słabym, upada nie tylko raz,
może upaść po raz drugi.

Powinnismy zatem
uzbroić sie w cierpliwość i wielkoduszność
inie mówić o innych,
a nawet nie myślec w ten sposób:
"Przecież juz raz powiedziałem,
przeciez juz raz przebaczyłem."

Nie szkodzi.
Po raz drugi mozna upaść
i po raz drugi mozna powstać.
I trzeba pomóc bliźniemu
przy drugim powstaniu.

Nie wykorzystujmy cudzej słabości,
że raz i drugi powinęła sie komus noga.
Ponadto ,nie dodawajmy do bólu
i upadków ludzkich
jeszcze jednego upadku,
że popchniemy,
że upokorzymy,
że coś wypomnimy.

Nigdy nie dobijajmy innych.
To podpowiada kultura ludzkiego serca,
a serce chrzescijańskie
jest juz do tego zobowiazane!

Nie wracajmy więc do przeszłości,
chyba ,że jest to konieczne
dla zrozumienia teraźniejszości
i zrobienia odpowiedniego kroku
w przyszłości.
Ale wtedy - w dyskretnej rozmowie
i nigdy po to żeby poniżyć."

Maturo i Lustro bardzo Was pozdrawiam i modlitwa otulam, ufam Chrystuswi i wierzę w siłę modlitwy, szczególnie w Adwencie, i wierzcie mi ,że wszystko będzie się działo ,żeby wasze rany były pozywką dla ZŁEGO , to od WAS zalezy czy chcecie mieć BOGA w małżeństwie, w rodzinie...jeśli nie potraficie ze soba na ten moment rozmawiac , to razem rozmawiajcie z Bogiem w jednej modlitwie ...zapewniam Was , nie ma lepszego lekarstwa ...wszystko zaczyna sie od modlitwy...
Życzę Wam wszystkiego co najlepsze...zblizaja sie ŚWIĘTA, rodzi sie Bóg, obyście zechcieli żeby narodził się w Waszych sercach :) dla Was,a Wy dla Niego :)

administrator - 2010-11-30, 12:59
Temat postu: Nastąpi ciąg dalszy?
Zamykam wątek na wyznaniu skruchy przez maturę:

matura napisał/a:

Nadal nie chcę jej tracić.
Niestety moje działania rozpocząłem zanim znalazłem się na tej stronie , i gdybym wcześniej się tu znalazł nie popełniłbym wielu błędów.
Niestety jak wielu z Was przeżywam taką sytuację po raz pierwszy.
Okłamałem żonę o sposobie skontaktowania się z teściową tego człowieka ale dlatego , że bałem się ,że żona zabierze dzieci i się wyprowadzi.
Jak widzicie same błędy.
Jeżeli mogę to proszę moją żonę o wybaczenie.
Wiem , że co się stało to już sie nie odstanie. Tak się stało ale bardzo tego żałuję.

Pozdrawiam wszystkich matura


Aby mówić o pojednaniu i przebaczeniu sobie nawzajem krzywd potrzebne jest zaangażowanie obojga małżonków. Warunkiem koniecznym do pojednania z Bogiem i małżonkiem jest przyznanie się do własnych błędów, okazanie skruchy i prośba o przebaczenie - i to bez względu na zachowanie drugiego współmałżonka. To jest warunek minimum. Nie ma w małżeństwie większej krzywdy i podeptania tego małżonka, któremu ślubowało się bezwarunkową wierność jak permanentna zdrada! I nic tej zdrady nie usprawiedliwia. Nic nie usprawiedliwia życia w grzechu ciężkim.

Pozytywem w tej dyskusji na Forum (nie najlepszym miejscu konfrontacji, ale może z woli Bożej w przypadku tych małżonków dobrym) jest otwarcie tej drogi do pojednania na razie przez jedną stronę. Miejmy nadzieję, że i druga strona zechce skorzystać z tej szansy...

A jak zechce skorzystać, to będziemy się wszyscy razem z NIEBEM radować. :) I może wtedy będzie można kontynuować ten wątek...

Może warto sobie wziąć do serca słowa Mireli:
Mirela napisał/a:

Drodzy Lustro i Maturo :)
Dobrze by się stało gdybyście w jednakowym czasie zechcieli pójść do KAPŁANA i poprosić o szczera rozmowę i pomoc, najlepiej zaczynając od spowiedzi.
Nie wiem z jakim mieście mieszkacie, ale polecam KARMELITÓW jesli to możliwe.
Całym sercem jestem z Wami i Waszymi owocami miłosci, dziećmi w modlitwie.
.


Andrzej-admin


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group