Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Lustro i matura

Anonymous - 2010-11-08, 01:12

matura

NIGDY nie jest za późno - pamiętaj o tym

Anonymous - 2010-11-08, 08:18

matura napisał/a:
Przeczytałem co napisał NORBERT w ostatniej sentencji i wygląda na to, że on najlepiej to czuje.
Wieżę i mam nadzieję, że jeszcze nie jest pozamiatane.
Ze jeszcze wszystko przed nami a nie za nami.
Ze wszystko można jeszcze uratować naprawić i że nie jest jeszcze za późno


Hmmmmm Norbert najlepiej to czuje??? matura-bo sam to przechodzi takie doznanie juz od lat....
Maturo wiszenie w próżni gdy zostanie pozamiatane..to najgorsze co może być...wisze własnie w takiej próżni.......w stanie zawieszenia
I wciąz zadaje sobie pytanie Po co?? Jaka to droga??? co to ma dać??

ale to moje pytania....
Matura nie wiesz ile za wami ..ile przed wami???
ale wiadomo że za to co za wami odpowiadacie we dwoje ..ale na to co przed wami tez odpowiadacie we dwoje...
Satine napisała dokładnie co trzeba robić...usuwac włąsne braki..uczyć sie na błędach..zmieniać postawę....odszukać jedną pozytywną rzecz w zonie na jakiej zbudujesz miłość

Bo najprostrzym językiem jeżeli doszło do kryzysu w rodzine..to znaczy że we dwoje jesteście do przysłowiowej d.......y( :oops: ).....i we dwoje macie co zmieniać....bez ogłaszania winnego jaki mniej czy więcej nawywracał.....

Zatem zakasajcie rekawy i do roboty ..by madrze cos zbudować ,a nie pierniczyc sprawę dalej...

Bo pierniczyć zawsze jest najłatwiej i na tak prymitywne działania jak całkowite rozwalenie rodziny zawsze jest czas....

Matura jeden jedyny pozytyw!! i zauważ to- w zonie jest wiele buntu,niechęci ale ma ku temu powody...lecz wraca na forum..pisze..znaczy sie nadal cos w niej jest..coś drzemie....
odszukaj to w zonie i pozwól jej uwierzyc że jest sens

pozdrawiam i Pogody Ducha

Anonymous - 2010-11-08, 09:18

Maturo, czym, jak nie wołaniem o miłość, są pełne gniewu i buntu słowa żony, wyrzucane z siebie na prawo i lewo - z taką siłą... Nie mogło być między Wami dobrze, skoro żona i matka czwórki dzieci posunęła się tak daleko - w szukaniu choćby namiastek tej miłości. Bez wątpienia - masz w tym swój udział. Może i pierwszy i drugi kochanek to tylko efekt kryzysu od dawna, a nie jego przyczyna?
Jestem przekonana, że potraficie wyciągnąć z przeszłości mądre wnioski i rozpocząć odbudowę - już jako bogatsi o tę wiedzę... Może jeszcze nie pora na to, teraz trzeba wykrzyczeć wszystko, co boli. I dobrze, że to dzieje się - dajcie sobie na to czas. A potem - może być już tylko lepiej, piękniej, roztropniej...
Zapłakać nad własnymi błędami - to dobrze rokuje.
Maturo, mając przy boku taką kobietę, jaką jest Lustro - nie możesz pozwolić sobie na płyciznę w życiu małżeńskim :-D . Już to wiesz...

http://www.youtube.com/wa...vs&translated=1

Anonymous - 2010-11-08, 09:48

róża napisał/a:
Maturo, mając przy boku taką kobietę, jaką jest Lustro - nie możesz pozwolić sobie na płyciznę życia małżeńskiego .


Myślę że to winien przeczytać każdy facet jaki zmarnował swoje małżeństwo....

Matura wiesz przypomniało mi się cos takiego..taki prywatny przekaz..
.
Rozmawiałem swojego czasu z synem- banał na temat jedzenia że to co smakowalo mu kiedys teraz nie lubi tego jeść...powiedziałem mu że kiedys lubiłem bardzo bigos..lub kapuste z grochem...teraz nie moge tego jeśc bo mi szkodzi..bo cos mój organizm tego nie przyjmuje...i kończąc rozmowę powiedziałem ..kurcze a tak kochałem to jeśc a to teraz mi szkodzi....

Żona przysłuchiwała się rozmowie..zauwazyłem pod nosem usmiech..zapytałem czemu sie śmiejesz..bo mam małą dygresję...tak a jaką???.....

byc może tak jest że to co kochamy to nas zabija


ufffff...Ja wiem maturo że zabijałem tą która mnie kochała-przerobiłem juz to w sobie,przypłaciłem to mocno
...szkoda tylko że własnie ta która kocham robi teraz dokładnie to samo -zabija....

A wiesz maturo co w tym najważniejsze??? zrozumiec to
byc może Bóg daje nam nieraz doświadczyc jak to jest...byśmy wkoncu zaczeli cos traktowac powaznie i byśmy wiedzieli jaka to ma byc właściwą wartością...

pozdarwiam

Anonymous - 2010-11-08, 10:28

Bo miłosć mój drogi to ... Michael Quist

"Kochać to wejść do drugiego, jeśli otwiera tobie
bramy swego tajemniczego ogrodu, po drugiej
stronie okrężnych dróg, kwiatów i owoców
zrywanych na skarpie,
Tam, gdzie zadziwiony potrafisz wyksztusić: to
"ty", moje kochanie, ty jesteś moją jedyną...

Kochać to chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej
osoby nawet z pominięciem siebie, to czynić
wszystko, by ona wzrastała i rozwijała się
Stając się z każdym dniem człowiekiem jakim
być powinna a nie takim, jakiego chciałbyś ukształtować
według swoich marzeń.

Kochać to ofiarować swoje ciało, a nie zabierać
ciała drugiej osoby, lecz przyjąć je gdy daje siebie,
To skoncentrować siebie i wzbogacić, aby
ofiarować ukochanej całe swoje życie skupione w
ramionach twojego "ja", co znaczy więcej niż
tysiące pieszczot i szalonych uścisków,

Kochać to ofiarować siebie drugiej osobie, nawet
jeśli ona przez moment się wzbrania
To dawać nie licząc tego, co inny ci daje,
płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu.



Największa miłość wreszcie to przebaczyć, gdy
ukochana niestety odchodzi, usiłując oddać
innym to, co przyrzekła tobie.

Kochać to zastawić stół, aby przy nim zasiadł twój
gość i nie sądzić, że możesz obejść się bez niego,
Ponieważ pozbawiony żywności, jaką on ci przynosi,
na twoje świąteczne przyjęcie nie postawisz
dań królewskich lecz tylko suchy chleb biedaka.

Kochać to wierzyć drugiej osobie i ufać jej,
wierzyć w jej ukryte siły, w życie które posiada,
jakiekolwiek byłyby kamienie do usunięcia dla
wyrównania drogi.

To zdecydować się rozsądnie i odważnie wyruszyć na
drogi czasu, nie na sto, tysiąc czy dziesięć
tysięcy dni, ale na pielgrzymkę, która się nie skończy,
bo jest pielgrzymką, która trwać będzie ZAWSZE.

Powinienem ci to powiedzieć, aby oczyścić twe
marzenia, że kochać to zgodzić się na cierpienie,
śmierć sobie samemu, aby żyć i ożywiać,
Ponieważ tylko ten, kto może bez bólu zapomnieć
o sobie dla drugiego, może wyrzec się życia dla
siebie tak, żeby nie umarło w nim cokolwiek z niego.

Kochać wreszcie to jest to wszystko, o czym
powiedziano i jeszcze więcej,
Bo kochać to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ,
to pozwolić się kochać, być przejrzystym
wobec tej MIŁOŚĆI, która zawszę w porę.

To jest, o wzniosła Przygodo, pozwolić Bogu
kochać tego, którego ty w sposób wolny
decydujesz się kochać! "


Anonymous - 2010-11-09, 16:10

Cały czas mam wielką nadzieję, że jeszcze wszystko przed nami, że czas jest też oprócz działania jakimś lekarstwem.
Wieżę, że w jej sercu jeszcze istnieję i przebywam. Że ma dla mnie jeszcze trochę miłości.
Liczę , że do końca nie umarła.
Muszę tylko znaleźć odpowiedni sposób żeby ją tylko podsycić i tam na stałe zamieszkać.
Pozdrawiam Was wszystkich.

Anonymous - 2010-11-09, 23:25

matura napisał/a:
Cały czas mam wielką nadzieję,


Matura wiara i nadzieja jest nam potrzebna ....by chocby czuć powage sytuacji
....ale na dzis,na teraz najwazniejsze jest zweryfikowac swoja postawę....i zmieniac ja jak najszybciej.....
a kto inny jak nie zona wskaze Ci co najbardziej jej przeszkadzało w Tobie....
słuchaj pilnie a masz szansę to zmieniać....a co dalej no cóż...czas...czas...czas....
i decyzja mało zależna od nas samych.....

powodzenia i pozdrawiam

Anonymous - 2010-11-27, 20:51

Nie myslalam, ze jeszcze bede zabierac glos w tym obumarłym watku.... a jednak...

mam APEL do tych, którzy otoczyli opieka mojego męża...jakos czuje sie tu damska zacietą ręke, ale moze jestem w błedzie - pohamujcie swoje zapedy do utwierdzania go w przekonaniu, ze paskudztwa, które zrobił, a które trafiły we mnie, ale nie tylko...sa bardzo ok, słuszne i jak najbardziej wręcz wskazane

upublicznianie spraw intymnych, okłamywanie przy tym najblizszych oraz tchorzostwo majace piekne oblicze pt. nie gadam z niegodziwcem...to nie sa czyny ani mądre ani chwalebne...
a co najgorsze - wyrządziły i nadal wyrządzają całkiem realna i namacalna szkodę...

nie wiem, która z Pan (a moze Panów) była tak zdeterminowana jak świeta inkwizycja w połaczeniu z wojnami krzyzowymi...ale litości...nie robi sie eksperymentów na zywym organiźmie

wystarczy mili Państwo, ze sami macie skopane zycie - udzielanie porad w tak niefachowy sposób powinno byc karalne...
ale tu nie jest
ukarany zostaje tylko mój mąż...
nie zastanowiło Was to ani na moment ? co tak naprawde sie w tym wszytskim liczy?
Wasze wiara w słusznośc swoich przekonać czy moze pochylenie sie nad kims tak naprawde...i pomoc

zasada medyków PIERWSZA !!!! - NIE SZKODZIC

Anonymous - 2010-11-27, 21:11

Witaj,
Sądzę, że nikt z nas tu piszących nie ma na celu zaszkodzić komukolwiek. Dzielimy się swoimi przeżyciami, doświadczeniami, oraz wspieramy w wierze, nadziei i miłości, mimo że - po ludzku patrząc - wielu z nas ma faktycznie skopane życie. Mam wrażenie, że nikt z nas nie powiedział maturze, że paskudztwa, które Cię raniły - są dobre. Mam wrażenie, że poradziliśmy mu wniknąć w siebie i zmieniać te paskudztwa na coś wręcz przeciwnego. Natomiast słowa kogokolwiek z nas mogły albo zostać źle zrozumiane, albo mogły nieświadomie zranić. Lustro, napisz, co Cię zabolało...
Przytulam i błogosławię!

Anonymous - 2010-11-27, 22:36

Witaj ponownie Lustro :-)
No tak... pewnie matura czuje się usprawiedliwiony? Nie ma to jak spocząć na laurach...

Anonymous - 2010-11-28, 00:35

Jarek321 napisał/a:
No tak... pewnie matura czuje się usprawiedliwiony



No jasne bo jak zawsze najłatwiej nie zobaczyc uczciwie swego popierniczenia
wszystkiego co doprowadziło...dowalac przez lata bliskiej osobie...dokopac jej mocno....i nadal byc nie napisze co......

a potem jeszcze napiętnowac i prawie spalic na stosie ..bo we mnie obudził sie wielki katolik???...
i nagle wielka moralnośc???

...........no kurde az mi sie zajady robia ze smiechu........

matura czy ty cos zrozumiales ???

Zabrac sie za Siebie- to nie znaczy dalej piescic swe egoistyczne dupsko.....tylko zreperowac w Sobie co przez lata serwowales ukochanej zonce......


ufffffffffff

Anonymous - 2010-11-30, 00:55

Długo się nie odzywałem ale chętnie odpowiem.
Otóż zdaję sobie sprawę ,że zostanę przez Was potępiony i pewnie mi się to należy.
Było tak , że skontaktowałem się z teściową tego człowieka z prośbą o wspólne rozwiązanie problemu który powstał. Myślałem ,że rozmowa z jego teściowa może ostudzi jego zapały w stosunku do mojej żony. Prosiłem ją o rozmowę z nim bo chciałem w ten sposób ratować nasze małżeństwo.
Nie chciałem rozmawiać z jego żoną bo nie wiedziałem do końca jaka jest relacja pomiędzy nimi. Przecież mogłem się spodziewać ,że mogą być nadal ze sobą.
Nie wziąłem jedynie tego pod uwagę , że zależność służbowa pomiędzy teściową i jej zięciem może spowodować skutki służbowe. Po prostu o tym nie pomyślałem. Teraz widzę ,że powinienem był po prostu porozmawiać z nim . Pewnie by to nic nie dało ale byłoby to sygnałem dla niego , że nie odpuszczę żony.
Nadal nie chcę jej tracić.
Niestety moje działania rozpocząłem zanim znalazłem się na tej stronie , i gdybym wcześniej się tu znalazł nie popełnił bym wielu błędów.
Niestety jak wielu z Was przeżywam taką sytuację po raz pierwszy.
Okłamałem żonę o sposobie skontaktowania się z teściową tego człowieka ale dlatego , że bałem się ,że żona zabierze dzieci i się wyprowadzi.
Jak widzicie same błędy.
Jeżeli mogę to proszę moją żonę o wybaczenie.
Wiem , że co się stało to już sie nie odstanie. Tak się stało ale bardzo tego żałuję.

Pozdrawiam wszystkich matura

Anonymous - 2010-11-30, 09:16

matura napisał/a:
Wiem , że co się stało to już sie nie odstanie. Tak się stało ale bardzo tego żałuję

Uff matura wiesz odpowiem ci na twoje nurtujące pytania..a może i nie tylko tobie ale i tym innym.
Choc zapewne mój post nie spodoba się...bo najcześciej nie podoba nam sie prawda...O NAS....
Widzisz matura to że ktos od nas ucieka,chowa sie przed nami,nie jest w stanie na nas patrzeć,czuje obrzydzenie..i ucieka w sina dal,czuje strach.....często staje wobec wyborów.... wobec swego grzechu,bładzi,czasami upada moralnie.
Czy to oznacza że człowiek ten urodził się zły...urodził się by zyc dla grzechu?.

Jest to fragmentami jego wybór,cięzki wybór i swiadomośc grzechu.

I nie jest to tak jak sie nieraz wydaje -ze to sie nie ćka,że to nie boli .....BOLI-zawsze będzie bolało....lecz bywa tak że dla spokoju,ciepła,normalności byc może tego czego sie nie otrzymywało przez lata -człowiek ulega temu impulsowi.
wiem bo mozna napisac tak.............ale mozna przeciez pracować,zmienić co złe i nie wykonac tak skrajnych kroków-jasne że można tylko co jak druga strona jest głucha na cierpienie drugiego ,i tylko przekonuje o własnych racjach.

Tak matura zdrada jest złem...rozwód jest złem....bo jest to złem i grzechem i to nie wobec jednostki( człowieka),ale wobec Boga....

Gdy stajemy w takiej sytuacji odrzuceni,zdradzeni,wobec sytuacji okołorozwodowej..jak myslisz co chce nam powiedzieć Bóg???

czy pzrypadkiem nie to??? zmień się człowieku,spójrz do czego byc może doprowadziłes miłośc,swego współmałzonka,rodzinę,zobacz dlaczego pozwalasz marnowac tyle lat przezytych razem.

Matura to głównie czas opamiętania dla nas samych..to nasze rozliczenie z calego naszego zła,naszego zaniedbania marzen próśb współmałzonka,to w efekcie nasze przekraczanie siebie każdego dnia gdy nawet ten współmałzonek staje naprzeciw nas i mówi nie chce cię,nienawidzę,nie kocham.

Matura czy nam sie chce, czy nie współmałzonek ma do tego prawo..ma prawo do takich słów...bo związek jest wolnym wyborem..a ten wolny wybór jest pobłogosławiony przez Boga...
I nie da sie wykonac Świętych inkwizycji by nawracać.....
bo tzreb agłównie zrozumiec swój wolny wybór..by zrozumiec innych

a zadałes Sobie takie pytanie......

A do czego zabowiązuje ten wolny wybór???

do miłości..do poszanowania..do wspierania..do pielęgnowania chocby w chorobach,cięzkich chwilach,bycia wsparciem,niekiedy poświęcając siebie.......

czy oglądałes ognioodpornego???
...czy główny bohater tego filmu wchodzi w bezczynnośc,czy godzinami spędza czas na modłach,czy zarzuca zonę cytatami z pisma,dogmatami,prawami kanonicznymi????
czy tez staje sie inny???

czy zmienia swa postawę...czy zmienia swe serce zgodnie z tym czego oczekuje od niego Bóg
Przekracza siebie kązdego dnia,staje sie bezinteresowny,staje sie ludzki,staje sie parwdziwym człowiekiem..i kocha mimo odrzucenia,mimo cięzkich chwil.

Wkonuje ludzkie gesty,wykonuje własna pracę nad sobą
i mimo że idzie hmmmmm??? w niepewne bo nie wie co go tak naprawde czeka na końcu tej drogi....

Ale widzisz chłopie... głowny bohater zrozumial że w jego małzeństwo wdał sie kryzys ...bo nie był tez doskonały,nie był bez winy........

Matura Ci którzy pójda dokładnie ta drogą...pójda obok Pana ...nie przed Panem..nie za Nim w gęstym tłumie..ale dokłądnie ci jacy pójda obok..niejako trzymając go za rękę.....stana sie lepsi,inni-a łaska Boga nie ma wówczas końca...

Ale można i wybrac inna droge ugrzęznąc w tonie pism,mądrości,tysiacu modlitw,pielgrzymek..otoczyc sie kazaniami i niec z tego nie rozumiec..i zostać zgorzkniały w bezczynności.......

I dziwić sie ot jestem taki prawie świety a łaska nie nadchodzi.......

nie nadchodzi???? a jak ma nadejśc skoro jest we mnie sztucznośc i nieprawda

pozdarwiam

i matura więcej ludzkiego serca,godzenia się z porazkami,zauważania innych,miłości tej nawet nie wzajemnej.........

I zobacz wówczas jak wygląda moc Boża

Pogody Ducha

Anonymous - 2010-11-30, 09:34

Ładnie napisane Norbet :)
ale mysle, ze i tak zbyt zawile...

a tu...no cóz...
matura - dalej stosujesz starą praktykę - mówisz prawdę, ale nie do konca...
mówiesz, ale tylko cześć...taka swoista wasna interpretacja faktów

dlaczego skoro juz wdajesz sie w wyciąganie brudów na foru w sposób tak dosłowny i dokładny nie powiesz całej prawdy?

nie powiesz, ze dobrze wiedziałes , ze mój pan nie jest juz od dawna ze swoją żoną i dlatego z nia nie rozmaiwiałes, bo to by nic nie dało...???
dlaczego nie powiesz, ze to był pierwszy twój krok jaki zrobiłes...? miesiąc z niewielka nawiązką od momentu kiedy powiedziałam Ci, ze jest ktos w moimzyciu, a ty juz wciągnąłes w to obcego człowieka (naszego wspónego znajomego od którego jestes zalezny i który stale bywa w okolicy naszego domu) , zeby złapac kontakt z teściową mojego pana, bo sam tego nie umiałes zrobić...?
ze powiedziałes moim dzieciom i mojej mamie, ze to ten człowiek sam do Ciebie sie zwrócił, bo przeciez o moich łajdactwach juz wszyscy wiedzą, a tesciowa mojego pana go niby o to wrecz prosiła...?
i gdybym nie przyparła Cie do muru w połowie października (czyli pół roku od tego zajścia) i nie miała wiedzy popartej dowodami, w zyciu nie powiedział bys jaka jest prawda...?( a pytałam Cie o to kilka razy wczesniej i kłamałes bez zmruzenia okiem)

chroniłam Was - moje dzieci, moich bliskich...ale przede wszytskim Ciebie matura, bo nie chciałam, zeby swiat sie z Ciebie smiał...ze Twoja żona poszła w długą...
i Ty doskonale wiesz, ze gdyby nie Twoje gadulstwo nikt do tej pory nic by nie wiedział...tak oto sam przyprawiłes sobie rogi
okazałes sie nie wart ochrony jaka pomimo sytuacji Ciebie otoczyłam...
i prosze nie mówcie mi, ze chroniłam siebie - bo to nie prawda...i ja o tym wiem

tak włąsnie wyglada swiat w oczach mojego męża...
półprawy...półfakty...manipulacje...kłamstwa...
od marca okłamałes mnie tyle razy, ze juz nie wierze w ani jedno Twoje słowo
i okłamujesz nadal przy byle okazji...w prostych małych rzeczach...wciąż

nie ma powrotu w ten krąg... ja do niego nie wrócę...
jak to łatwo powiedziec - pierwszy raz jestem w takiej sytuacji i dlatego popełniłem wiele błedów...całe nasze zycie, to sytuacje które sa pierwszy raz...
byłes głuchy i slepy i nadal w tym trwasz - powodzenia


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group