Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak ratować naszą rodzinę - jak wzbudzić miłośc żony?

Anonymous - 2010-10-08, 22:29

Ife napisał/a:
Rafcik poczekaj cierpliwie do jutra, po co Ci dziś kłótnia? Jutro i tak będzie Ci ciężko, więc dziś paciorek i spać ,nawet nie czekać na żonę. Będę pamiętać w modlitwie.


już w sumie leżę, i zasypiam.... słucham "Uczuć niekochanych" ks. Grzywocza, bardzo uspokajają, wyciszają, pozwalają spojrzeć na wszystko z "innej" strony.
Jutro mnie nie ma cały dzień i chciałem dac jej czas do myślenia do zastanowienia. Czy jest w stanie skończyć ten romans...

Anonymous - 2010-10-09, 07:26

rafcik napisał/a:
Czy jest w stanie skończyć ten romans...
???

A po co Ci to wiedzieć? Jaki masz na to wpływ? Tylko zadręczasz się takimi myślami. Spróbuj mimo wszystko cieszyć się życiem, a w sprawie rodziny podjąć radykalne kroki.

Anonymous - 2010-10-09, 17:40

No i niestety rozmowa z teściami przyniosła tylko zły skutek. Żona stwierdziłą, że chce ją skłócić z rodziną. Że się mszcze.....takie tam. Potem tylko było ż emnie nienawidz, unieszczęscliwiam ją, nie chce ze mną być...stara śpiewka. Na temat ratowania małżeństwa nie za bardzo chce rozmawiac, bo jaj zdaniem jakby to miało wyglądać. Owszem powiedziała, że bardziej poswieci czas dzieciom, mniej bedzie wyjażdzać.
Nie chce się nigdzie wyprowadzac. Chce żyć jak, żyje, a na pytanie o ostatnie czułości strwierdziłą że chciała mieć po prostu spokój. W to akurat nie wierze.

Na moje próby namówienia na naprawę (terapia, psycholog, książki..) odpowiada że nie ma czasu. Jej życie to teraz praca. Niestety z tym sie muszę pogodzić.

Co do romansu....to cóż. Nie przyznała się i zaprzecza.Wciąż ta sama śpiewka, że szef to przyjaciel itp. itd.
Dziś rano zrobiłem coś czego trochę żałuję, ale chciałem sprawdzić co ich naprawdę łączy. Zabrałem oba jej telefony i pojechałem do szkoły. Wysłałem do jej szefa uśmiechniętą buźkę. Od razu odpisał powitaniem. Później chciał zadzwonić....Nic mi to nie dało w sumie (żadnych nowych wiadomości) a tylko jej dało do myślenia. jeszcze go później zjechałem sms, o seks z moją żoną. Nie zaprzeczył tylko przyrżnął głupa o co mi chodzi.

Nie wiem co dalej będzie. Tzn. ja muszę nadal nad sobą pracować i dać czasowi działać. Jednak czas też działa na moją niekorzyść.....

Anonymous - 2010-10-09, 21:52

a zona szefa juz cos wie?
Anonymous - 2010-10-10, 00:00

Szefowi wystarczyłoby krótko że żona ma męża i Ty jesteś mężem jednej żony.
Trudno będzie zaufać od nowa, ale zamiast kontrolować żonę popracuj nad sobą...
Małżeństwo to praca dla dwojga

Anonymous - 2010-10-12, 10:23

Witajcie,
po burzliwiej sobocie (najgorszy dzięń naszego kryzysu do te pory), ostrych i przykrych słowach żony w niedzielę spędziliśmy dzień....razem. Cały. Śniadanie, obiad, kolacja, wspólna msza. Rozmowa. Z jednej strony chciałem by ten dzień (sobota) nigdy się nie wydarzył. Rozmowa teściów z córką, moje wybryki z telefonami, sms do szefa "przyjaciela".... ale powiem szczerze, że ten jeden paskudny dzień, a także wspólna-normalna niedziela dały mi strasznie dużo. Uzmysłowiły mi to co tłuczenie mi do łba przez wszystkie te dni które jestem na forum. Jeśli żona sama nie postanowi, że chce zmiany, ratowania małżeństwa i rodziny to nikt jej do tego nie zmusi.
Modlitwa, cierpliwość, czas......

[ Dodano: 2010-10-14, 09:59 ]
Dziś jestem umówiony na rozmowę duchową z franciszkaninem. Jeśli będę w stanie przystąpie do spowiedzi, konkretnej z całego życia.
Ostatnie dni nie należą do przyjemnych. Walczę z myślami, z obojętnością żony. Modlę się.
Teraz jednak już wiem, że nie wykorzystałem szansy danej przez Boga, który w ostatnim okresie dawał mi ZNAKI. Teraz pozostało mi tylko czekać, walczyć o małżeństwo i być CIERPLIWYM, co jest strasznie cięzkie gdy ukochana osoba jest obok ale jednocześnie daleko.

Mam do Was pytania które mnie nurtują. Co robic?
- czy pisac żonie moje myśli, to że nadal ją kocham i bede walczył nadal o nas
- czy nawiać do spowiedzi, rozmowy z księdzem - ona nie chce żadnych pomocy :(
- jak namówić do wspólnej pracy nad małżenstwem - zona jest całkiem poswiecona swojej pracy i nie ma czasu na ratowanie małzenstwa (może nie wierzy, że da sie uratować). Na ksiązki nie ma czasu. Myslałem o konferencjach ks. Piotra Pawlukiewicza.

pomóżcie

Anonymous - 2010-10-14, 12:18

Cytat:
- czy pisac żonie moje myśli, to że nadal ją kocham i bede walczył nadal o nas
- czy nawiać do spowiedzi, rozmowy z księdzem - ona nie chce żadnych pomocy :(
- jak namówić do wspólnej pracy nad małżenstwem - zona jest całkiem poswiecona swojej pracy i nie ma czasu na ratowanie małzenstwa (może nie wierzy, że da sie uratować). Na ksiązki nie ma czasu. Myslałem o konferencjach ks. Piotra Pawlukiewicza.


Rafcik, moim zdaniem - warto dać teraz żonie dużo czasu na refleksje, na bycie ze sobą samą, ze swoim sumieniem... Nie każda cisza jest 'zła'...
Bywa, że trzeba poczekać z pięknymi słowami (choć serce mówi co innego), żeby nie być postrzeganym jako - naiwny, natrętny... Tacy ludzie z reguły nie są szanowani. Masz swoją godność - godność mężczyzny, męża, ojca. Jeśli ją zachowasz - przetrwasz nawet najgorsze chwile w życiu...
Nie polecam w tej sytuacji wychodzenia z tymi, skądinąd pięknymi - propozycjami, to jeszcze nie ten czas. Możesz jedynie zniechęcić żonę do siebie, a tego przecież nie chcesz. Ona musi sama uznać, że to co robi jest złe - jest złe dla Was i dla tamtej rodziny (na szczęście tamta kobieta jeszcze nie wie i oby tak pozostało :-( ). To będzie punktem wyjścia do kolejnych działań. Będzie...
Być może żona jest teraz na etapie fascynacji , bardzo trudno wtedy przemówic do rozsądku... Póki co z 'tamtym' jest fajnie, jest miło... Naprawdę tak jest. To jest stan na dziś...
Twoje umiejętne, wyważone działanie pozwoli jej powolutku wybrnąć z tego zawirowania uczuciowego. Uczuciowego, bo wydaje mi się, że tak naprawdę cały czas kocha Ciebie - wiele za tym przemawia :-)
Rozumiem Twoje dobre intencje, ale potrzeba czasu, cierpliwości... Chyba chciałbyś zbyt szybko...
Sobota i wszystko, co wydarzyło się ostatnio - było Wam potrzebne... Zaniepokoić zdradzacza, przerwać jego 'błogi stan'... Ten niepokój może bardzo pomocnym - w jego przebudzeniu...

Anonymous - 2010-10-14, 12:29

różo bardzo dziękuję za odpowiedz i poradę. Właśnie byłem w trakcie pisania długiego emaila do żony o NICZYM tzn. o tym co juz wie co zdąrzyła zapewne zauważyć. Ale pisze jej także o tym by znalazła w tygodniu choć chwilę i poświęciła ją na naprawę naszego małżeństwa. Chciałem zaproponować wysłuchanie konferencji ks. Piotra.
Nie wiem czy to dobry pomysł......
....jednak Twoja odpowiedz spowodowała (utrwaliła mnie), że jeszcze odpuszcze. Dam działac czasowi. Zostawię narazie to moje natręctwo.
Moze dzis po rozmowie z księdzem, spowiedzi będę trochę mądrzejszy.

A co do romansu....no cóż nadal nie mam 100% pewności, bo nawet w najgorszych i najbardziej smutnych chwilach naszej znajomości, zona do niczego się nie przyznała. I choć wiem, że nadal pisza, że widze jak się z tym kryje (nie wiem po co, skoro miedzy nami nic nie ma??), to przestałem sie tym przejmować. Bo co to da. Wiem, że dziś gdy ja będę na rozmowie duchowej, być może będę się spowiadał to w tym samym czasie ona będzie w biurze z szefem. I co ja mogę.....?? NIC. Moge tylko dalej pracowac nad sobą i czekać, cierpliwie czekać na interwencje Boga.

W czasie tych 3, 4 dni od tej "fatalnej" soboty, żona kilka razy zrobiła gest, coś co było dla mnie znakiem z góry. I wstyd się przyznać, ze kiedyś gdy chciała się przytulić, pogłaskać odtrącałem ją. A teraz nie tylko małe gesty czynia mnie szczesliwym, ale dają WIARĘ

Anonymous - 2010-10-14, 12:55

Cytat:
Własnie byłem w trakcie pisania długiego emaila do żony o NICZYM tzn. o tym co juz wie co zdąrzyła zapewne zauważyć.

Rafcik, jestem przekonana, że żona ma wręcz pewność co do Twojej miłości... To widać, słychać i czuć - nawet przez to okno :-D Nie biegaj za nią, nie narzucaj się, bo tak odbieram Twoje działanie :-?
Hmm, może nawet przydałaby się teraz odrobina wątpliwości?
Unikaj nadmiaru słów... Bardzo uważnie słuchaj... Nie bój się ciszy.
Bądź ciepły, ale konsekwentny, zdecydowany - męski :-D Może takiego Ciebie szuka?

Anonymous - 2010-10-14, 13:16

róża napisał/a:

Rafcik, jestem przekonana, że żona ma wręcz pewność co do Twojej miłości... To widać, słychać i czuć - nawet przez to okno :-D Nie biegaj za nią, nie narzucaj się, bo tak odbieram Twoje działanie :-?

ach gdyby to było takie łatwe.......

róża napisał/a:

Hmm, może nawet przydałaby się teraz odrobina wątpliwości?
Unikaj nadmiaru słów... Bardzo uważnie słuchaj... Nie bój się ciszy.
Bądź ciepły, ale konsekwentny, zdecydowany - męski :-D Może takiego Ciebie szuka?


tak też robie (czy też próbuję robić) od...soboty.
Mimo, że potrzebuje jej ciepła, przytulenia (ona chyba też, bo zauważyłem, że przed pewnymi czynami sie 2 razy zastanawia i rezygnuje)

Nie liczę na to, że przyjdzie pewnego mroźnego dnia (a takie zaczynaja nadchodzić) i padnie mi w ramiona ze słowami kocham.
Chciałbym , by odkryła to co ja. Słowo Boże, Boga, by inaczej spojrzała na zycie, rodzinę, małżeństwo. A wtedy wszystko wróci na swoje miejsce :)

Anonymous - 2010-10-14, 13:40

Cytat:
Nie liczę na to, że przyjdzie pewnego mroźnego dnia (a takie zaczynaja nadchodzić) i padnie mi w ramiona ze słowami kocham.
Chciałbym , by odkryła to co ja. Słowo Boże, Boga, by inaczej spojrzała na zycie, rodzinę, małżeństwo. A wtedy wszystko wróci na swoje miejsce :)

Rafcik, to jest bardzo realne :-D Choć niekoniecznie tej jesieni lub zimy....
Pisałeś tu wiele razy o przewadze szefa nad Tobą... To nie tak.Ty jesteś ślubnym mężem swojej żony i ojcem Waszych dzieci - to przewaga ogrooomna. No chyba że ...rzecz dotyczy wagi jako takiej :mrgreen:
Ty jesteś tym najważniejszym mężczyzną w życiu żony, nawet nie myśl o przewadze innych nad Tobą. Pamiętaj :!:
Twoje pragnienie powrotu żony do Boga jest piękne. Ale póki co niech pozostanie tylko w Twoim sercu i modlitwie... Tylko tyle...

Anonymous - 2010-10-14, 14:02

róża napisał/a:

Twoje pragnienie powrotu żony do Boga jest piękne. Ale póki co niech pozostanie tylko w Twoim sercu i modlitwie... Tylko tyle...


czyli rozumiem, nie narzucac nic, nie proponować, np. spowiedzi, rekolekcji?

Wiem, że zona jest pod dużym wrażeniem mojej przemiany. Że się modlę, że różaniec leży przy łóżku (oczywiscie nie na pokaz, wiele razy zasnąłem już modląc się z różańcem w ręku).

Anonymous - 2010-10-14, 14:11

Cytat:
czyli rozumiem, nie narzucac nic, nie proponować, np. spowiedzi, rekolekcji?


Moim zdaniem - zaproponować jeden raz i ... pokornie przyjąć odmowę. Do rekolekcji, a już zwłaszcza do spowiedzi - trzeba dojrzeć wewnętrznie. Inaczej - bez sensu... Nawet różaniec - schowałabym do kieszeni. Dziś może drażnić...
Nawrócenie męża/żony, kiedy ten drugi trwa w grzechu - może być kłopotliwe i odpychające. To też radziłabym ukryć głęboko w sercu...
Chodzi o to, abyś z racji swojego nawrócenia nie stawał się dla żony - coraz bardziej odległym i obcym... Twój świat i Jej - to ma być ten sam świat - świat ludzi grzesznych, jeszcze dalekich od ideału... Lektura religijna, różaniec na nocnej szafce... To wszystko piękne - popieram, ale wczuj się w położenie żony... Może myśli sobie 'coraz dalej mi do męża, nasze drogi rozchodzą się... z tamtym, to co innego'.
Tak nie może być - wiara nie może ludzi dzielić.

Anonymous - 2010-10-15, 11:12

róża napisał/a:

Może myśli sobie 'coraz dalej mi do męża, nasze drogi rozchodzą się... z tamtym, to co innego'.
Tak nie może być - wiara nie może ludzi dzielić.


może masz rację.... nie mogę nalegać, narzucać tego co ja widze jako dobre.

Wczoraj wydarzył się mały cudzik (choc może to miec duży wpływ na żonę i nasza sytuację). Zbieg się on z moim pobytem w spowiedzi. Otóż szef mojej żony poinformował ją że prawdopodobnie zmienia pracę na lepszą. Zbieg okolicznośći?????


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group