Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak ratować naszą rodzinę - jak wzbudzić miłośc żony?

Anonymous - 2010-10-05, 14:14

pozostaje wiec liczyć na siebie i zmierzyć się z czasem
...tak jak psiałem - postawiłem sobie zadanie - cały tydzień bez pytań, prowokacji, szpiegowań, pretensji, nerwów itp. - i chce je wypełnić.
Po prostu niech się dzieje co chce. Niech pisze esemesy, wyjeżdza, myli się w tym co mówi, błądzi. Ja mam na ten tydzien zadanie. I jst ono ścisle związane z cierpliwością i czasem. Grunt to nie dac się sprowokować.

...i nawet zaczyna mi sie to zadanie podobać. Tym bardziej, że żona jest dzis na wyjezdzie. Cos pisała, dzwoniła. A ja..... żadnych pytań. Zadnych dociekań :))

Anonymous - 2010-10-05, 14:26

rafcik napisał/a:
Grunt to nie dac się sprowokować.


zgadza sie!! --bo to jak zawsze jest pozywka dla zła.

A zło tak działa że atakuje w nas wszystko co słabe.....

pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-10-05, 19:35

Rafcik a co jak się tydzień skończy??.....musisz swoje postanowienie przełożyć też w następnym tygodniu, by nie zamęczyć żony pytaniami o poprzedni tydzien. Życzę dużo cierpliwości , i pomodlę się za Was.
Anonymous - 2010-10-05, 19:46

Ife napisał/a:
Rafcik a co jak się tydzień skończy??.....musisz swoje postanowienie przełożyć też w następnym tygodniu, by nie zamęczyć żony pytaniami o poprzedni tydzien. Życzę dużo cierpliwości , i pomodlę się za Was.


No oczywiście, że bedzie kontynuacja :), choć pytania i wątpliwość pojawiają się znienacka (choćby dziś) i dotyczą niezrozumiałych i dziwnych zdarzeń, sytuacji, których nie da się w normalnych warunkach przemilczeć. Niestety kłamstwo ma krótkie nogi.......ale postram się jak tylko bedę mógł żeby o cos nie spytać czy coś w tym stylu.

Anonymous - 2010-10-05, 21:51

Cytat:
Bo kochać, mój drogi, To chcieć uczynić drugiego wolnym, a nie uwodzić go, to uwolnić go z jego więzów, jeśli pozostawał więźniem.


Rafcik wczytaj sie w swoje motto.........sam napisałeś...i sama prawda.......

pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-10-05, 21:57

A może pomogłoby Ci w przetrwaniu pierwszego tygodnia (i następnych) założenie zeszytu na własny użytek. Ja piszę w formie listu do męża (juz ok. 80stron)wszystkie swoje złe (i dobre tez) emocje i odczucia w związku z jakimiś bieżącymi sytuacjami. To co dobre mówię mu na bieżąco ,te złe aby nie niszczyły tego co staram się budować przelewam na papier. Pewnie nigdy nie pokażę mężowi tego listu ale piszę tak jakby miał go przeczytać...
Po piśmie widać chwile wzburzenia... To wszystko wylałabym na męża...
Nie zawsze pomaga ale się staram...
pomysł podsunęła mi pewna psycholog

Anonymous - 2010-10-05, 22:21

Grażka napisał/a:
A może pomogłoby Ci w przetrwaniu pierwszego tygodnia (i następnych) założenie zeszytu na własny użytek. Ja piszę w formie listu do męża (juz ok. 80stron)wszystkie swoje złe (i dobre tez) emocje i odczucia w związku z jakimiś bieżącymi sytuacjami.


Grażka również uważam to dobry pomysł. Od jakiegoś czasu myślę o założeniu czegoś w formie pamiętnika. Tylko wiesz co w moim przypadku nie chodzi przecież tylko o mnie. Jeśli z kimś mieszkam i prowadzę dom, wychowuję dzieci to staram się być punktualny, mówić gdzie ide i kiedy wrócę. Niestety moja żona robi trochę inaczej. Spóżnienia 3 godzinne, nie mówienie gdzie jedzie i kiedy wróci. Mogę pisac co czuję co chciałbym powiedzieć, ale to wciąż bedzie to samo. Przecież nie bede jej liczył smsów (tyle tego).
Póki co zrobię jak zaplanowałem i zobaczymy.Choć wątpię żeby przyniosło to jakiś rezultat. Może być wręcz przeciwnie - jeszcze więcej wolnej ręki. Męczy mnie już to ciągłe siedzenie w domu z dziećmi gdy ona się dobrze bawi z szefem.

[ Dodano: 2010-10-05, 22:26 ]
NORBERT napisał/a:


Rafcik wczytaj sie w swoje motto.........sam napisałeś...i sama prawda.......

pozdrawiam ;-) ;-)


NORBERT od tego zacząłem moją "przemianę".
Niestety, raczej nie dotyczy to takiej wolności jaką teraz stosuje moja żona. :-/

Anonymous - 2010-10-05, 23:02

rafcik napisał/a:
Niestety, raczej nie dotyczy to takiej wolności jaką teraz stosuje moja żona


Rafcik uffffff ano dotyczy i własnie teraz tego smakujesz....

rafcik napisał/a:
Jeśli z kimś mieszkam i prowadzę dom, wychowuję dzieci to staram się być punktualny, mówić gdzie ide i kiedy wrócę. Niestety moja żona robi trochę inaczej. Spóżnienia 3 godzinne, nie mówienie gdzie jedzie i kiedy wróci. Mogę pisac co czuję co chciałbym powiedzieć, ale to wciąż bedzie to samo. Przecież nie bede jej liczył smsów (tyle tego).


Rafcik kazdy pojmuje poczucie wolnosci tak jak sam to czuje......zona teraz tak to widzi...tak chce.....i sorry jaki masz na to wpływ????

Mozesz oczywiscie stawiac granice....ukazywac swoje uczucia....ale nie mozesz od kogos wymagac ze skoro sam to stosujesz tzn powiadamiasz,jestes punktualny to ktos ma to robic podług Ciebie.....

Niestety Rafcik wypalenie,bunt,zdrowy egoizm(o jakim pisałem) uformował przy twym boku kobiete taka jaka teraz jest...
zatem jakie wyjscia.......albo dzien za dniem łapiesz bezsilnośc i za wszelka cene starasz sie przywrócic zone do wymagan i obrazu jaki chcesz,jaki ty widzisz(co moim zadniem jest juz niemozliwe).....
albo zamieniasz Rafcik swa bezsilnośc w działanie i powoli uczysz sie nowej zony,akceptujesz taka jaka jest i zaczynasz kochac ja taką jaka chce byc sama....i masz wielkie szanse znowu byc dostrzeżony.......

Rafcik cos za coś.....oddaj kawalek siebie ...a masz szanse coś dostac powrotnie

pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-10-06, 08:41

Rafcik......taka mała sugestia............ tydzień to długo.Nie lepiej "tylko" 24 godziny??
Ale zaczynające sie od danej chwili w której jesteś...............
teraz 24 h...........za minute te z 24 h........podczas kolacji 24 h........Tak jest zdecydowanei łatwiej przetrwać trudne chwile,nawroty.
A CAŁY tydzień???kto to wytrzyma.......jeden dzień....na szpilkach.Ale tydzień???
Pogody Ducha

Anonymous - 2010-10-06, 09:02

nałóg napisał/a:
Rafcik......taka mała sugestia............ tydzień to długo.Nie lepiej "tylko" 24 godziny??
Ale zaczynające sie od danej chwili w której jesteś...............
teraz 24 h...........za minute te z 24 h........podczas kolacji 24 h........Tak jest zdecydowanei łatwiej przetrwać trudne chwile,nawroty.
A CAŁY tydzień???kto to wytrzyma.......jeden dzień....na szpilkach.Ale tydzień???


myślę, że tydzień to długo.... tym bardziej, że za mna dopiero 2 dni. Ale może jak bohater "Ognioodpornego" po prostu przejde z mim postanowieniem do porządku dziennego, bez dawania sobie terminów itp. Te "tylko 24h" to bardzo fajny pomysł....


NORBERT napisał/a:

albo zamieniasz Rafcik swa bezsilnośc w działanie i powoli uczysz sie nowej zony,akceptujesz taka jaka jest i zaczynasz kochac ja taką jaka chce byc sama....i masz wielkie szanse znowu byc dostrzeżony.......


NORBERT raczej tak wolę i to wybiore z tych dwóch opcji. Może gdy zostane dostrzeżony, wtedy ten drugi (szef-przyjaciel :-/ ) zostanie odsunięty w cień. I na to liczę. Przedemna jeszcze długgaaaa droga.
Bo wiesz nie sam fakt zaczerpnięcia przez żonę wolności mnie boli i meczy, tylko to, że na pierwszym miejscu w jej życiu jest on i praca. Potem dzieci, dom i gdzies tam na końcu ja.

Jakiś czas temu gdy byliśmy razem w kościele podczas kazania ksiądz mówił o miejscu danej osoby przy naszym stole (już pisąłem kiedyś o tym). Mówił, że to my ustalamy miejsce kto znajduje sie najbliżej nas.Chodziło w dużej mierze o Jezusa, który jest gdzies tam daleko, na koncu ale On nie prosi o przeniesienie bliżej, On siedzi cierpliwie i czeka. Bo to człowiek decyduje kto jest najbliżej i kto jest najważniejszy.

Było to pierwsze kazanie jakie usłyszałem po mojej "przemianie". Pierwsze kazanie jakie usłysząłem będąc w kościele z własnej, nieprzymuszonej niczym woli. Kiedy potrzebowałem tam być. Wydaje mi się że to był jakiś znak. Tym bardziej, że rozmawiając o tamtym kazaniu ostatnio z żoną powiedziała, że miałą łzy w oczach.....

pozdrawiam Was

Anonymous - 2010-10-06, 09:43

rafcik napisał/a:
Bo wiesz nie sam fakt zaczerpnięcia przez żonę wolności mnie boli i meczy, tylko to, że na pierwszym miejscu w jej życiu jest on i praca. Potem dzieci, dom i gdzies tam na końcu ja.


Rafcik boli nas najczęściej to co jest prawdą..ale bywa i tak że to co mamy to na nasze własne życzenie.
Co mozna napisać???

Chyba tylko to - mamy,co sami wypracujemy.
Zresztą pisałem już to wczesniej...konsenkwencje własnych postepowań.


Rafcik poruszyłes dobry wątek...

rafcik napisał/a:
Jakiś czas temu gdy byliśmy razem w kościele podczas kazania ksiądz mówił o miejscu danej osoby przy naszym stole (już pisąłem kiedyś o tym). Mówił, że to my ustalamy miejsce kto znajduje sie najbliżej nas.Chodziło w dużej mierze o Jezusa, który jest gdzies tam daleko, na koncu ale On nie prosi o przeniesienie bliżej, On siedzi cierpliwie i czeka. Bo to człowiek decyduje kto jest najbliżej i kto jest najważniejszy.


Zatem zawołaj Go jak najbliżej siebie -przy swym stole,poproś o pomoc,ucz sie od Niego prawdziwej bezinteresownej miłości.

I zastanów się czy......
-Czy potrafisz kochac nadal żonę ..nawet będąc na szarym koncu????
-czy potrafisz kochać żonę nawet gdy powie ci głośno nie chce cię????
-czy potrafisz kochać żonę gdy powie ci że nic juz do ciebie nie czuje???
-czy potrafisz kochać żonę jak będziesz wciąż odpychany??

Rafcik.....Bóg oczekuje od nas POSTAWY....hmmmmm...wiesz to takie mega zaufanie nam dane.
Ale właśnie będąc pewnym na 100% naszej postawy-pozwoli sobie na wejście w nasze życie.

Rafcik Ja odnalazłem bliskoś z Bogiem....dopuściłem Go do sterowania mym życiem...i mimo że trwa to wolno,że nieraz pojawia sie niecierpliwość...dziś potrafię uszanowac czas dany mi przez Boga..i powoli kroczyc droga jaka obrał dla mnie......i pilnie przyglądać sie wszystkiemu.
Dziś Jego oczami uczę sie od nowa własciwej miłości do zony,odkrywac Ja taką -jaką chce sama być,jaką sama sie wybrała,dzis to szanuję-i głównie weryfikuję tylko mą błędna postawę.

Sa Rafcik jeszcze dni kiedy dopada mnie zło...kiedy ma postawa potrafi wiele zniszczyć,kiedy slowa są jadem-ubolewam nad tym.

Ale czuję że siła Boga jest tak wielka -że nie oddaje mnie juz temu złu........

Rafcik wygrac siebie...to wygrac innych w rodzinie.....właściwy szyk o jakim napisałeś
to Bóg a potem wy razem i dzieci

pozdarwiam ;-) ;-)
p.s 24 h....to dobra koncepcja...te 24 h..mozna każdego dnia...aż do pełnego skutku..az do zrozumienia...az do zniwelowania własnych przyczyn niemocy :-D :-D

polecam lektury!!!!

J.Eldredge...."Podróż pragnień"

S i J.Eldredge.."Miłośc i wojna"

Anonymous - 2010-10-06, 13:12

nowenna pompejska - to wspaniała modlitwa która bardzo pomaga i dużo zmienia poleam gorąco.
Anonymous - 2010-10-06, 13:31

Cytat:
Pierwsze kazanie jakie usłysząłem będąc w kościele z własnej, nieprzymuszonej niczym woli. Kiedy potrzebowałem tam być. Wydaje mi się że to był jakiś znak. Tym bardziej, że rozmawiając o tamtym kazaniu ostatnio z żoną powiedziała, że miałą łzy w oczach.....


Rafcik, już wiesz ile dobra może wypłynąć z wysłuchania razem z żoną - choćby tylko jednego kazania... Słowa słyszane w kościele nie pozostają bez echa, niczym ziarno w dobrą ziemię - wpadają do serca i kiełkują dobrem - może jeszcze nie teraz, ale kiedyś - nawet po latach... Zadbaj o te chwile spędzane razem właśnie tam. Oby było ich jak najwięcej, kapitanie... :-D


http://www.youtube.com/wa...feature=related

Anonymous - 2010-10-06, 13:36

NORBERT napisał/a:


I zastanów się czy......
-Czy potrafisz kochac nadal żonę ..nawet będąc na szarym koncu????
-czy potrafisz kochać żonę nawet gdy powie ci głośno nie chce cię????
-czy potrafisz kochać żonę gdy powie ci że nic juz do ciebie nie czuje???
-czy potrafisz kochać żonę jak będziesz wciąż odpychany??

Rafcik.....Bóg oczekuje od nas POSTAWY....hmmmmm...wiesz to takie mega zaufanie nam dane.
Ale właśnie będąc pewnym na 100% naszej postawy-pozwoli sobie na wejście w nasze życie.


Sęk w tym że na wszystkie postawione pytania odpowiedz mam jedną - TAK
Sam często je sobie zadaje. Ponieważ jestem odpychany, na szarym końcu. Mówi, że nic nie czuje, ze nie potrzebuje mnie.
Potrafię ją w takich momentach kochać i ucze się miłości na nowo.

NORBERT napisał/a:

polecam lektury!!!!

J.Eldredge...."Podróż pragnień"

S i J.Eldredge.."Miłośc i wojna"


Póki co "Dzikie serce" mam na tapecie :). Myślę, że na pewno te pozycje bedą czekały w kolejce jako następne. W sumie zawsze dużo czytałem. Więc pożeram teraz takie ksiązki.
Myślałem tez o jakiejsc ksiązce, broszurce dla żony......może macie jakąs propozycję.
Coś wciągającego, a zarazem uczącego i dającego do myślenia.

pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group