Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak ratować naszą rodzinę - jak wzbudzić miłośc żony?

Anonymous - 2010-08-29, 22:00

rafcik napisał/a:
No tak, ale co z smsami. Znów robic awantury, zwracać uwagę, "rzucać" się o to.


Nie, nie, nie. Tylko spokojnie i rzeczowo, tłumacz, pytaj i rozmawiaj. Wszystko zawsze można załatwić także, gdy wsparcie uzyskasz przez Adorację. Tam otrzymasz i siłę i poradę. :-D

Anonymous - 2010-08-29, 22:08

Nie ma mowy o żadnym "pobyć bez siebie". Absolutnie !!! To najgorsze co mógłbyś zrobić. Pod żadnym pozorem ! Nie ma mowy także o jakimś (Twoim) wyjeździe na kilka dni, aby odpocząć, złapać dystans, pogadać, czy coś w tym stylu. Murem przy żonie - ile się da. Ale bez chorobliwego łażenia za nią krok w krok i skamlania z cyklu "co z nami". Po prostu jesteś w swoim domu i tyle.

Nie rób awantur i krzyków o smsy tylko wygłaszaj okrągłe, spokojne i głębokie zdania (raz na jakiś czas) np.:

- w małżeństwie nie ma miejsca na robienie przykrości najbliższej osobie - mnie te Twoje smsy ranią
- jak byś Ty zareagowała, gdyby pisała do mnie jakaś babka?
- przykro mi, że nadal odbierasz te smsy - to nie jest w porządku

I generalnie za dużo nie mów. Takie zdanie jedno na dwa dni.

Anonymous - 2010-08-30, 09:00

ketram napisał/a:
Nie ma mowy o żadnym "pobyć bez siebie". Absolutnie !!! To najgorsze co mógłbyś zrobić.


Ketram czasem te pobyc od siebie....jest najwazniejszym składnikiem i lekarstwem......

Pozwala spojrzec na rózne sprawy z innej strony....czy nie jest tak???

Fakt jest taki że to pobyc bez siebie...to jak wygrana na loterii.....

Raz scala i jednoczy...kiedy inndziej bardziej oddala i rozdziela......

A wszystko jak wiesz w rękach Boga i warto nieraz poddac sie i zaufac -jezeli nawet wbrew mym myślom , chciejstwom i oczekiwaniom........

jak mówią CO MA WISIEĆ -NIE UTONIE.........

pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-08-30, 10:18

NORBERT napisał/a:
[ czasem te pobyc od siebie....jest najwazniejszym składnikiem i lekarstwem......



na razie odpuszczam ta mozliwość.... żona owszem chce tego, żeby zatęsknic, zobaczyc czy mnie potrzebuje, ale praktycznie nie jest to możliwe. Rok szkolny, dzieci do szkoły i przedszkola, rachunki, prowadzenie domu, po prostu zycie nie pozwala na takie coś.
A tydzień czy dwa bez siebie watpie czy cos zmieni. Może miesiąc, dwa, pól roku a co jesli sie oddalimy jeszcze bardziej?? Pogrążymy??

Na razie zmieniam siebie, czytam wasze rady (niektóre bardzo mądre i potwierdzające moje błedy), stosuję sie do nich. Żyjemy razem, ale bez kłótni, niepotrzebnych rozmów, wymagań. Myślę, ze na pobycie bez siebie zawsze bedzie okazja, jak juz nic nie pomoże.


p.s. wczoraj po długim czasie poszlismy całą rodziną do kościoła. Bardzo ciekawe kazanie (o miejscu jakie w życiu każdego znajduje najwazniejsza osoba) troche dało mi do myslenia ale myslę że żonie też :)

Anonymous - 2010-08-30, 10:52

rafcik napisał/a:
na razie odpuszczam ta mozliwość.... żona owszem chce tego, żeby zatęsknic, zobaczyc czy mnie potrzebuje, ale praktycznie nie jest to możliwe. Rok szkolny, dzieci do szkoły i przedszkola, rachunki, prowadzenie domu, po prostu zycie nie pozwala na takie coś.


Rafcik a czego sie obawiasz....odpychając mysli????

Czemu nie chcesz usłyszec zony????

Rafcik nie sztuka jest na siłe ściskac coś w dłoni-by tylko jej nie otworzyc bo to na czym mi zależy odfrunie.....


Ale wielka sztuka jest otworzyc ta dłon pozwolic odfrunąć i wciaż czekac z wyciagnieta dłonia że to wróci.....

Ale wiadomo każdy decyduje sam i wówczas spija konsenkwencje i bierze na siebie za to odpowiedzialność....


Kryzys małżeństwa to jak bomba.....wiemy gdzie jest....wiemy o jej istnieniu....uczymy sie ja omijać ,obchodzić.....

ale nigdy nie iwemy czy przez przypadek na nia nie wliziemy...a wtedy????

Ta bombe trzeba umiec rozbroic ...ale do tego trzeba miec ...

zdrowe nerwy
spokój
opanowanie

dokładnie takie jakimi dysponuje saper


pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-08-30, 17:16

NORBERT napisał/a:


Ta bombe trzeba umiec rozbroic ...ale do tego trzeba miec ...

zdrowe nerwy
spokój
opanowanie

dokładnie takie jakimi dysponuje saper



oj trzeba.....
dzis mimo dajacego wiare smsa oraz telefonowi od żony (po czesci w mojej sprawie), zdazylo sie cos co w "normalnych" warunkach mógłbym zel odebrac, zaraz zadzwonic, zrobic awanture, itp.... ale NIE, spokojnie i rzeczowo OLAŁEM to i czuje sie z tym dobrze :)

Anonymous - 2010-08-30, 22:13

rafcik napisał/a:
spokojnie i rzeczowo OLAŁEM to i czuje sie z tym dobrze :)


Witaj! Tak trzymaj :). Niektórzy takie zachowanie nazywają cnotą męstwa. Chyba coś w tym jest.

Anonymous - 2010-08-31, 09:59

rafcik napisał/a:
spokojnie i rzeczowo OLAŁEM to i czuje sie z tym dobrze :)


Brawo za efekt mądrości!!!!....bo warto zawsze szukać sposobów...jak zwentylować
to co drzemie w nas jako NERW......

Nerwy zbierają się w nas...jak ciśnienie w oponie samochodowej...nadmiar cisnienia może rozsadzic oponę...lecz jak spuścimy(zwentylujemy)...to cisnienie to dobrze nam sie jedzie..prawda????

dlatego regulujmy to ciśnienie...nadmiar nerwów...a będzie super

pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-08-31, 12:09

"cnota męstwa" przyniosła wczoraj i dzis skutek .... nie wymuszone przytulenie :-) , wspólny wieczór, zainteresowani moimi sprawami...

i choc szatan cały czas podburza, przynosi złe myśli i kusi ja wciąż się .... modlę o siłę i dziekuję Bogu za każdy znak

Anonymous - 2010-08-31, 15:45

rafcik napisał/a:
"cnota męstwa" przyniosła wczoraj i dzis skutek


Męstwo jest cnota moralną,która zapewnia wytrwałośc w trudnościach i stałośc w dążeniu do dobra.Umacnia decyzje opiernia sie pokusom i przezwyciężania strachu,nawet strachu przed śmiercią,do stawienia czoła wszelkim próbom.Uzdalnia nawet do wyrzeczenia i do ofiary z życia w obronie słusznej sprawy.....

Męstwo ma dwie głowne postacie.
1/ najbadziej znana to atak-często stająca sie niewypałem

2/wytrzymanie naporu-wymagające o wiele więcej męstwa niz atak


Zatem cnota męstwa,rozumiana jako umiejętnośc wytrzymania naporu,jest nie tylko cnota wyższą od ataku,ale równiez trudniejsza do zdobycia......

zatem za przykładem...

Chrystus okazał miłość nie tylko przez gesty dobroci wobec cierpiących,chorych,opętanych,żle sie mających,ale największy dar złozył nam danina cierpienia,wytrwaniem na drodze krzyża i wytrzymaniem naporu zła aż do konca.

To była najwyższa klasa męstwa i największy dar miłości......

pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-09-02, 21:35

I znów walczę z demonami..... z sobą i własnymi słabościami.
Znów siedze w domu sam (dzieci już spią), żona oczywiście gdzie........ w delegacji. Wróci pewnie po północy, po 3-4 godzinach jazdy samochodem, pewnie nawet nie myśląc o tym że sie martwie (2 razy już zasnęła za kierownicą i raz skończyło się to "tylko" Dzięki Bogu na skasowaniu auta). Dzwoniłem już 2 razy czy wraca, ale jeszcze nie :(
We wtorek tez była cąły dzien poza domem, ale zrobiła kilka miłych niespodzianek wiec myślała o mnie. Była wczesniej i spedzilismy wspólny bardzo ciekawy wieczór. Dzis jakby była daleko.....ale pewnie to moje ułome myślenie.
Dobrze, ze jest modlitwa i można swoje słabości przezwyciężyć rozmową z Bogiem.

Anonymous - 2010-09-03, 00:23

rafcik napisał/a:
znów walczę z demonami..... z sobą i własnymi słabościami.


Wczytaj się uwaznie w ten tekst, pomoże:

1) Kierownikowi chóru. Na wzór z Gat. Dawidowy. (2) O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi! Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa. (3) Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę, na przekór Twym przeciwnikom, aby poskromić nieprzyjaciela i wroga. (4) Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: (5) czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym - syn człowieczy, że się nim zajmujesz? (6) Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. (7) Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy: (8) owce i bydło wszelakie, a nadto i polne stada, (9) ptactwo powietrzne oraz ryby morskie, wszystko, co szlaki mórz przemierza. (10) O Panie, nasz Panie, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!

(Ks. Psalmów 8:1-10, Biblia Tysiąclecia)

Anonymous - 2010-09-03, 09:14

rafcik napisał/a:
z sobą i własnymi słabościami


Na słabości ........w górze jeden Lekarz......a na dole terapeuci i psychologowie....

Jak chcesz pokonać sam słabości -bez wsparcia????


[ Dodano: 2010-09-03, 09:20 ]
rafcik napisał/a:
ale zrobiła kilka miłych niespodzianek wiec myślała o mnie

Rafcik sorry że spytam....ale czy naprawdę sądzisz że żona musi wciąż myśleć o Tobie?????

przypomniało mi się cos takiego............

czy wiesz co się dzieje jak rosnie drzewo..i to drzewo oplata bluszcz....bluszcz z czasem odbiera drzewu....promienie słońca....spija sole i minerały z gleby...zabiera wodę z gleby..ogranicza-oplata......w efekcie drzewo umieraaaaaa-usycha

nie gniewaj się ale... :?: :?:

Anonymous - 2010-10-01, 17:58

Witam po miesięcznej przerwie.
Mimo, że sytuacja w domu poprawiła się, spedzamy z żona więcej czasu (rozmowy, wspólne sprzątanie, gotowanie, zakupy itp.) to jednak zaglądam na forum, bo pozwala mi ono nabrac sił na następne dni. Oczywiście na pierwszym miejscu jest modlitwa, jednak wasze porady w innych wątkach również potrafią mi pomóc. Nawet stwierdziła ostatnio, że fajnie że się od jakiegoś czasu zaczęło układać i cieszy się że ma takiego męża.
Podejrzała ostatnio że czytam ksiązki (polecane na forum) i spytała czy one mi pomagają. Odpowiedziałem, że tak. Odpowiedziała tylko to fajnie. Ale w jej głosie słychać było zadowolenie z tego faktu.
Oczywiście nie jest do końca idealnie, nie ma z jej strony słów kocham itp. jednak ja co jakiś czas ją o tym zapewniam i często chwalę oraz komplementuję.
Proszę Was jednak o pomoc. Mam sporo chwil zwątpienia i zawahania. Coś/ktoś (wiadomo kto) podpowiada mi: daj sobie spokój. Odpuść. Znajdz kogoś innego….
Dzieje się tak np. wtedy gdy nasilają się sms z szefem-przyjacielem, albo żona informuje mnie o kolejnym niezaplanowanym wyjezdzie na delegację na parę dni.
Dlaczego pisze „nie zaplanowanym” – ponieważ ustaliliśmy dla dobra całej naszej rodziny, ograniczy wyjazdy do 2 na miesiąc. I choc sporo jest wyjazdów na całe dnie, kiedy to wraca o pólnocy lub nawet po, to jednak wyjazdy na noc miały być ograniczone.Do tego wczoraj wyjachała z szefem-przyjacielem na cały dzień.
Własnie w takich chwilach najbardziej wątpie w sens moich starań i zmian.
Napisałem jej wczoraj wieczorem przed snem list i poszedłem spać. Pisałem co myślę, co czuję, co chce robic – to było takie 6 stron beż żalu, płaczu, prosby o litośc. Po prostu mój punkt widzenia na całą ta sytuację. W nocy gdy przyjechała, przeczytała i podziękowała mi za ten list……
Ale ja wciąż mam wątpliwości. Co robic?? Co dalej?? Co jeszcze zmienic?? Jak sobie radzić i skąd brac siłę. Brakuje mi cierpliwości i kumuluje w sobie złość.
Może poradzicie cos, jakies ksiązki na moje problemy. Modlę się często, proszę Boga o siłę. Podczas mszy czuję ta siłe, która mnie wypełnia, ale wystarczy chwila i przychodzi zwątpienie….


Wczoraj wieczorem udałe nam się razem obejrzeć "Ognioodpornego". Cieszy mnie, że żona wreszcie się dała namówić i znalazła chwilę czasu. Film ja wzruszył i powiedziała, że jest mądry i tyle....

Do tego rano zauważyłem że nie ma obrączki :( Na pytanie czemu ją sciągnęła powiedziała, ze bez sensu ją nosić, że ja się staram a ona nic nie czuje, że jest to taki wyraz buntu by sobie i mi cos pokażac. Dla mnie to ogromny szok - fakt faktem ja obraczki nie nosiłem prawie 10 lat i dopiero od 1,5 miesiąca nie sciągam jej z palca.
Ale fakt , że ona ja sciągnęła jest dla mnie strasznie dołujący.

Wczoraj po obejrzeniu już drugi raz "Ognioodpornego" poczułem się trochę lepiej. Ten film daje siłę i uczy. Wydaje mi się, że jestem w połowie drogi, tak jak bohater. Staram sie, naprawiam co popsułem przez lata, ale to nie trafia, wydaje mi się że walcze z wiatrakami.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group