Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - wspóluzależniona

Anonymous - 2010-08-13, 15:51

Ewa......super ,że nie śpisz.Super że szukasz swojej drogi..................ja sugeruję tę drogę ,którą znam ,którą przetestowałem z porzadanym skutkiem.
Próbowałem innych dróg.......... bioprądy........... kudzu.......... jakieś 'fokus-pokus" z elekrodami i komuterem................. mocnej woli osobistej..........a zakutkowało dopiero uznanei swojej bezsilnośći i poddanie się temu że nałóg jest nałóg i ja w zakresie jego odziaływania nie kieruję własnym życiem.

Ewa...ciesze się bardzo i tak 3-maj.Bo jak chcesz by Twoje życie było inne to trzeba zrobić coś z nim i w nim inaczej jak dotychczas

Pogody Ducha

Anonymous - 2010-09-01, 00:03

Witam serdecznie
proszę o modlitwę w trzech sprawach:

po pierwsze w sprawie znalezienia dobrej opiekunki dla naszej córeczki
dziś jest mój pierwszy dzień w pracy, a opiekunkę mam do końca września.

po drugie w intencji mojego serca - znowu wyszły na jaw klamstwa mojego męża.
nie jestem zdziwiona tylko mi smutno

i w intencji mojego męza, o Swiatło Ducha Św., pogodę, odwagę i mądrość...

NIech Jezus będzie uwielbiony we wszystkim!!

Anonymous - 2010-09-01, 08:41

Ewcia, wspomnę o Tobie w modlitwie.
Powodzenia w pracy :-D

Anonymous - 2010-09-25, 19:06

znowu przezywam wielki trud.
znowu jestem sama.
umowilam sie z mężem, ze przyjdzie po pracy i posprzątamy mieszkanie na błysk, bo tego potrzebuje nasza córka.
zadzwonił, ze go ktoś pobił i ze bedzie szedł 20 km na piechota, ale do autobusu nie wsiądzie w taki stanie.
odniosłam sie wulgarnie do stanu jego umysłu, ze bedzie szedł 5 godzin z jakiegos niezrozumiałego powodu. rozlączyl sie, a potem wymienialismy smsy.
jestem wciekla, na niego na siebie.
i czuje sie bardzo samotna.
czytałam książke AA, ale teraz mam niechciejstwo.
wszystko mi opadlo.
modle sie ale strasznie mi smutno

Anonymous - 2010-09-26, 17:37

Ewa.............. jego konsekwencje.A Ty??lektura Wielkiej Księgi(Anonimowi Alkoholicy) dobrze Ci zrobi.
Pogody Ducha.........mimo wszystko.

Anonymous - 2010-09-27, 00:49

dziekuje.
ide zatem do lektury.
w jedną rękę ksiązka w drugą różaniec.
dobranoc

Anonymous - 2010-10-05, 10:12

Ewa??? przeczytałaś w AA dział do żon alkoholików??
Anonymous - 2010-10-23, 00:28

Moje oczy i serce od czasu do czasu patrzą w ciemność i się , wtedy załamuję. :-/
a dzis znowu oczy na własciwym miejscu widzą własciwe proporcje i swiatło Boga. m.in dzieki mojemu przyjacielowi, który przysłał mi dzis to!!

http://www.youtube.com/wa...UsU&feature=fvw

dziekuję Bogu za Was
i proszę w Waszych intencjach:)

p.s.
mój mąż nadal pije
Boże, proszę Cię o CUD!!

Anonymous - 2010-10-23, 16:20

Każdy ma swoje dno.................. a Ty mu go podwyższaj jak możesz pokazując mu konsekwencje picia.......nie umniejszaj mu konsekwencji,nie podkładaj poduchy.
Jak sie urznie i będzie leżał na torach.............to go ściągnij z torów,ale do domu nie targaj................ jak leży zarzygany........niech leży.To sa konsekwencje

Anonymous - 2010-10-23, 17:03

wydawało mi sie ze jestem pokorna i wierząca, kiedy brałam za męża alkoholika i OCZEKIWAŁAM!!
ze Bóg go uzdrowi. ot tak tylko dlatego ze ja ta chce.

3 lata zajęło mi zeby uswiadomic sobie ze to nie pokora i wiara,tylko pycha i zadufanie

wiec to było moje dno.
wtedy sie przestraszyłam!!

do tej pory zakładałam, ze Bóg nas uwolni za chwile( dłuższą lub krótszą) a potem będziemy żyli długo i szczęsliwie.
teraz modle sie i proszę zeby tak było, ale dopuszczam do swiadomosci ze moze to byc za 15-20 lat:(

trudne?
tak! ale lepsze, bo prawdziwe.

Jezu ufam Tobie!!

Anonymous - 2010-10-28, 21:12

Ewo Ha nie wiem czy oczekiwałaś odpowiedzi na mailu czy na forum, tak więc piszę na forum.
U mnie sytuacja niby byłą podobna ale całkowicie inna . ja wcale się w tej sytuacji nie umiałam odnaleźć. Po 4 miesiącach od jego nagłej przeprowadzki, kiedy powiedziałam Mu, że chce rozwodu bo już nie umiem jakby się ovudził. Opowiedział mi wszystko. poprosił o pomoc w walce z nałogiem i ją otrzymał. Gdy to pokonał wyprowadziałm się od rodziców i mieszkamy razem od stycznia i on bardzo się stara odbudować wszystko jak mów, jest znów tym człowiekiem którego kochałam kiedyś. Napisałaś,że czytałaś mój wątek ,także wiesz, jak to wyglądało. A teraz jest poprostu podwrót o 180 stopni. Byłam w lipcu na operacji i dopiero we wrześniu odzyskalam sprawność a On cały czas się mną opiekował, i z córeczką i domem . Mówi mi, że załuje tego jak niczego na świecie, i oddał by wszytsko,że by to anulowac, ale się nie da, a złe wspomnienia zostają i on wie,że nie ufam mu i stara się .
Kochana ,wierzę mocno,że u Ciebie wszytsko szybko ułoży się pięknie i wiesz co u mnie to było troche dziwnie, bo w momencie kiedy ja naprawde się pogodziłam ( może poprostu zaakceptowałam fakt, który), ,że to już się nie ułoży mimo mpjej walki itp i byłam juz u adwokata i chciałam mieć to za sobą ( nie żebym przestała Go kochać, poprostu wiedziałam ,że to juz nie ten człowiek) mój Mąż wrócił. Do końca sama tego nie rozumiem. Ewo, a w jakim wieku jest Twoje Maleństwo?
Ściskam Cię wirtualnie i obiecujędziświeczorem pomodlić się za Twoje małżeństwo.

Anonymous - 2010-10-29, 01:03

witaj Aniu. dziekuję za modlitwe:)
my jestesmy po slubie 3 ,5 roku.

ja dzis jestem w proszku, wiec nawet ciezko mi sie formułuje mysli..

mój mąż nie wyobraza sobie zycia bez alkoholu. mówi mi ze próbuje, ale niestety nic z tego nie wynika.

zachowuje sie jak egoista.
jak wymysli ze cos zrobi , to robi to z przyjemnoscią ( nawet sprzatanie, pranie) ale jak jest cos do zrobienia na cito, to na ogół nie ruszy nawet palcem mogę go prosic. a jak juz zrobi to z takim westchnieniem, ze juz drugi raz sama wole zrobic.

jak u typwej koalkoholiczki radosc i miłosc przeplata sie z nienawiscią i smutkiem.

dzis nie mam siły, dzis jestem zła na siebie
mało robię ze sobą, a jak dopadają mnie dołki finansowe to opadam z sił całkowicie.

wierzą w cud, ale po ludzku trace całą wiarę, ze on sie zmieni.

dzis tez mało wierzę w swoje zmiany.
ehhhhh

wszystko to jakieś haotyczne, ale jak nieustannie jestem sama z zyciem dzieckiem dziurawymi finansami
to jakby mnie piorun trafiał.
i tak dzis wygrałam, ze mojego męża nie zwyzywałam i nie byłam agresywna, tylko spokojnie powiedziałam, co mi siedzi na gaźniku.

ciągle cos łatam, i naprawiam.

a jesli chodzi o Twojego męża to bardzo sie ciesze z Twojego /Waszego szczęscia

mój mąż zają sie mną i córką jak wróciłysmy ze szpitala po porodzie. wtedy naprawdę staną na wysokosci zadania.
potem jak juz sie mogłam ruszac, poszedł w tango i tańczy do dzis.
a ja czekam do następnego końca swiata, na kolejny ruch.

jak jutro sie ogarne, to moze napiszę co s bardziej składnie z wiekszym sensem
dziekuje ze si edo mnie odezwałas i jeszcze raz : ciesz sie ze trwacie i jest Wam dobrze:)

Anonymous - 2010-10-29, 07:54

Ewa... wszystko mi się gotuje, jak czytam Twoje posty. Nie, nie jestem zła. Po prostu nie usiedzę dłużej w miejscu...

Pierwsza sprawa w stosunku do alkoholika. To NIE JEST jego wina, że jest chory. Trudno mieć pretensję do gruźlika, że ma gruźlicę. Do alkoholika, że jest alkoholikiem. Oddzielenie Twojego męża i jego choroby to pierwszy krok. Drugi. Zrozumienie, że masz prawo być na niego zła, wściekła, zawiedziona dlatego, że NIE CHCE się leczyć!

To, co mogę Ci poradzić. Po pierwsze forum alkoholowe - kopalnia wiedzy i zupełnie niesamowite miejsce http://www.alkoholizm.com...dex.php?redir=1

Czytaj Ewa. Czytaj, ucz się, układaj to w głowie. Potem podejmij INTERWENCJĘ. To absolutna podstawa w stosunku do alkoholika. I od razu Ci powiem... masz duuuużo pracy przed sobą, ale ona JEST do zrobienia! Alkoholizm, jak i gruźlica, nie leczy się sam. Problem nie zniknie tak po prostu, a Twoja frustracja będzie się pogłębiać. Ze zmianami w tej kwestii jest trudno. To często odwrócenie życia do góry nogami... ale PO STOKROĆ WARTO!

Powiem Ci tak... jeśli kochasz swojego męża, walcz o niego. Ale walcz mądrze. Nie wystawiaj mu czeków bez pokrycia, jeśli ma wrócić, musi osiągnąć swoje dno. MUSI stracić komfort picia...

Bóg na pewno Ci pomoże. Będzie szedł obok Ciebie, dodawał Ci sił, da Ci moc i pozwoli przetrwać, kiedy zaczniesz ryć zębami w glebę. A zaczniesz! Ale nie zrobi tego za Ciebie... to kawał potężnej roboty, ale to jedyna droga...

Anonymous - 2010-10-29, 11:03

jups napisał/a:
wszystko mi się gotuje, jak czytam Twoje posty. Nie, nie jestem zła. Po prostu nie usiedzę dłużej w miejscu...


ciesze sie ze dzieki moim postom zapragnęłas sie zarejestrowac:)

rozumiem ze znasz drogę wspóluzależnienia
i ze ją przeszłas i teraz żyjesz z trzezwiejącym mężem w rozwijającej sie relacji która jest relacją partnerska i satysfakcjonująca.

bardzo sie ciesze, twoim szczęsciem.


tylko powiedz mi ja myslisz, jak moze mi pomóc okeągłe zdanie
jups napisał/a:
Powiem Ci tak... jeśli kochasz swojego męża, walcz o niego. Ale walcz mądrze.


albo
jups napisał/a:
Nie wystawiaj mu czeków bez pokrycia,


długa droga przede mną, ale juz kawałek za mną i to jest dobry kawałek.

skoro przeszłas swoją drogę koalkoholizmu, to pewnie wiesz, ze każdy ma swój czas, i trzeba dojsc do sciany( dna) zeby sie zmieniac. poza tym jest to proces, prawda? mam rację?

ale są takie momenty w moim życiu, w których sie rozpadam( tak jak wczoraj) i wtedy jeszcze potrzebuje czasu aby sie pozbierac i zacząc od początku.

jups! czy juz po przejsciu drogi 12 kroków juz nie bywa smutno?

jestem pewna ze bywa.
a ja jestem na 4-tym i mnie bywa często.
szczególnie ze oprócz męza nie mam zadnej rodziny
mam grono przyjaciól, ale oni męża zastąpic nie mogą i nie powinni.
bywa, ze pracuje po 10 godz, zostawiam dziecko w złobku( słysze jak płacze) siedzi tam 11 godz

i wtedy tez mi jest smutno
ciesze sie ze pozwalasz mi czuc złosc


jups napisał/a:
to kawał potężnej roboty, ale to jedyna droga...

rozumiem to!
to droga rozwoju duchowego, długa jak samo zycie.

ciesze sie ze do mnie napisałas, chociaż nie mam poczucia że mnie rozumiesz.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group