Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Proszę o radę!!!

Anonymous - 2010-09-06, 10:10

...i stało się :cry: ...obiecałam sobie i mężowi,że jeżeli jeszcze raz zagra to będzie koniec.Najpierw mnie okradł a później stracił te pieniądze.Muszę spełnić te obietnicę,ale wierzcie mi,że jest to bardzo trudne...bardzo trudne
Anonymous - 2010-09-06, 11:33

Wierzymy, wiemy... modlitwą otulamy
Anonymous - 2010-09-06, 18:22

Myszka............. słowo sie rzekło.......boli,ale bądż konsekwentna.......... wtedy masz sznsę aby zachować szcunek do siebie.
Trudne to....ale twarda miłość wymaga konsekwencji.Mądra miłość stawia granice i pozwala ponosić konsekwencje

Pogody Ducha

Anonymous - 2010-09-07, 11:58

Witaj Myszko,
mój mąż jest hazardzistą i alkoholikiem, zaczął w 1998r, nie gra ponad 2 lata, nie pije ponad rok, napiszę Ci w skrócie jakie zmiany ja wprowadziłam w naszym życiu:
po ślubie zrobiłam rozdzielność majątkową u notariusza, chociaż podobno sądowa jest prawnie ważniejsza
po kolejnych przegranych wyrzuciłam męża z domu, mieszkał u teściowej
po pójściu na terapię dla współuzależnionych zaczęłam uczyć się o twardej miłości i pozwoleniu hazardziście ponoszenia konsekwencji za swoje czyny, jak również uczyłam się o swoich błędach, bo przeważnie obydwie strony mają jakieś problemy w sobie do przerobienia
po 6 latach zmagań podjęłam decyzję o rozwodzie i .....po rozwodzie mąż podjął terapię, o której wcześniej nie chciał słyszeć. Nie namawiam Cię do rozwodu absolutnie, na dzień dzisiejszy pewnie przeprowadziłabym separację , ale na tamtą chwilę nie widziałam już zbytnich szans na uratowanie naszego małżeństwa a po rozwodzie mój mąż zauważył w końcu swoje dno i zaczął się z niego podnosić.
Dużo dała mi lektura forum dla hazardzistów, www.hazardzisci.org. , audycja w radio, o której pisał Nałóg - Poradnia Uzależnień i lektura książek dotyczących tematu hazardu.
Przeszliśmy wspólnie piekło i nasze dziecko przy nas również , byłam największym wrogiem mojego męża /wg Niego w czasach czynnego grania i picia/ ..... a dzisiaj jesteśmy najbliższymi przyjaciółmi, wspieramy się, szanujemy i cały czas uczymy się coraz lepszych wzajemnych relacji .
Podziwiam Jego i siebie za zmiany, które wprowadziliśmy w sobie i naszym wspólnym życiu, w końcu jest tak jak być powinno :) normalne troski i normalne radości.
Napisałam o tym w ogromnym skrócie, starając się przedstawić najważniejsze zagadnienia.
Rozumiem Cię dobrze, jak bardzo trudny jest Twój obecny czas w życiu, ile wysiłku, samozaparcia, konsekwencji, bólu i łez wymagają te zmiany, które musisz wprowadzić, niejednokrotnie robiąc je wbrew sobie, ale uwierz w to, że może się udać i wszystko może się jeszcze ułożyć, ja z mężem jesteśmy tego najlepszym przykładem.
I najważniejsze, w naszym życiu na 1 miejscu obecny jest Bóg, zawsze był gdzieś z boku i chyba po to był ten ogromny kryzys, żebyśmy w końcu zauważyli, że On istnieje.
Pozdrawiam, z Bogiem
Dorota

[ Dodano: 2010-09-07, 12:01 ]
Zapomniałam o tym, że z forum dla hazardzistów dostałam namiar na sycharków i jestem tutaj od 2 lat, czytam dużo, chociaż rzadko się udzielam :) ale to forum uczy mnie wielu rzeczy i jest dla mnie kopalnią wiedzy w wielu tematach

Anonymous - 2010-09-07, 18:17

Dorota............. wiesz????? cieszę się.......... że jesteś kolejną uratowaną osobą z własnej niemocy,żalu,poczucia krzywdy............

Pogody Ducha

Anonymous - 2010-10-11, 21:10

Powiedzcie mi,że ten smutek kiedyś odejdzie,że otwierając rano oczy nie będę już o tym myślała...tyle przykrych słów dowiedziałam się na swój temat,tyle kłamstw...nie rozumiem jak można tak bardzo ranić drugiego człowieka... :cry:
Anonymous - 2010-10-12, 08:32

Myszka............. odczuwasz zranienia tak jak pozwalasz sobie na ich odczuwanie
Odczuwasz ,bo swoje "JA" budowałaś na opini męza.Odczuwasz ,bo chcesz rozważać to co na Twój temat mówi mąż.
Jak pozwolisz sobie na bezsilność wobec tego co mówi na Twój temat mąż-a to sa brednie wyssane z palca- to uznasz ,że nie masz wpływu na to co on myśli,co mówi,co ktoś inny ma na Twój temat do powiedzenia.
Pozwól przepłnąć przez siebie temu rozgoryczeniu,żalowi.
I póść to.............niech sobei płynie.I tak nie zmienisz na dziś tego co mówią inni.
Przesadne zwracanie uwagi na opinie innych na swój temet jest swoistą pychą,jest narzędziem w łapach "kusego" do podsycania poczucia krzywdy,żalu,złości,nienawiści.
Pogody Ducha

Anonymous - 2010-10-12, 10:25

Nałóg...dobrze,że jesteś...masz rację,ten żal z biegiem czasu przeminie,nie zmienię innych a mogę zmienić tylko siebie...tylko czasem nie mam już siły.PYCHA,chyba trafiłeś w sam środek problemu,muszę poradzić sobie ze swoją pychą,która użala się nad sobą,która jest zła...tylko w JEZUSIE CHRYSTUSIE zwyciężymy,pozdrawiam

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group