Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Temat Danki, budowanie małżeństwa

Anonymous - 2010-07-30, 21:44

Danka 9 napisał/a:
urzekło mnie stwierdzenie zeby nie robic z posiadania dziecka bożka..


Noooo...Danka.......... super odkrycie

Anonymous - 2010-07-31, 18:40

Danuśka ale Ty super Danuśka jesteś :->
Anonymous - 2010-07-31, 22:28

To ja dołożę swoja historię. Ku pokrzepieniu serc.

Wyszłam za mąz prawie 6 lat temu. Najpierw o dzieciach nie myśleliśmy, a zreszta - jak wiesz z mojego watku-niezbyt sie układalo, a potem ja mialam bardzo absorbujaca, ambitna pracę w korporacji. Po roku tego "szczęścia w korporacji" zaczął bardzo pobolewac mnie brzuch. W lutym 2006 roku zaczelam chodzic po lekarzach. Odwiedzilam około 10, dopiero w czerwcu 2006 pani ginekolog stwierdzila, ze podejrzewa u mnie chorobe - endometriozę, we wczesnym stadium. Powiedziala, ze zaleca operacje w celu zbadania stanu. ja oczywsicie chcialam operacji uniknac i poszlam do innego lekarza, ktory postanowil leczyc mnie tabletkami. Nic to jednak nie pomagalo i juz w listopadzie 2006 trafilam do kolejnego lekarza i ten zmusil mnie do laparoskopii. Odbyla sie ona w lutym 2007 dokladnie 2,5 roku po ślubie. Po wybudzeniu mnie z operacji przyszedl do mnie lekarz operujacy i oznajmil, ze mam ostatnie stadium choroby i ze prawdopodobnie nigdy nie bede miala dzieci....
Był to dla mnie szok. Postanowiłam zwolnić. Ale jak? praca, ktora mialam tego nie tolerowala. Zaczelam szukac innych drog. Lekarz, ktory mnie operowal zaoferowal jedynie in vitro. Postanowilam zmienic lekarza. Od marca 2007 chodzilam juz do kliniki leczenia nieplodnosci. tam lekarz byl bardziej powsciagliwy i kazal probowac, czekac. Miesiace mijaly, w pracy zaczelo byc goraco, zaczela sie restrukturyzacja. Zaproponowano mi przenisienie do...Krakowa. A mieszkam w Poznaniu. Jak mialm w takiej sytuacji sie leczyc? Jak zajsc w ciaze? Przelało to czare goryczy. Odmowilam. Zwolniono mnie z pracy w sierpniu 2007. Zaczelam szukac pracy lzejszej. W tym czasie odpoczelam, pojechalismy na wakacje, kilka razy do Lichenia.

Od wrzesnia mialam zaczac nowa prace, juz mialam podpisana umowe, ale kontrahent zagraniczny, dla ktorego mialam pracowac sie wycofal w ostatniej chwili. W tym czasie intensywnie szukalam drog leczenia mojej choroby. Zaczelam pic ziola ojca Klimuszki, uprawiac sport, wysypiac sie. We wrzesniu moj nowy lekarz stwiedzil, ze wedlug niego zostaje in vitro. Wkurzylam sie i postanowilam odpuscic sobie lekarzy na jakis czas.

Na poczatku pazdziernika 2007 roku z peregrynacja do Poznania przybyly relikwie swietego Dominika Savio, patrona miedzy innymi malzenstw nie mogacych doczekac sie potomstwa. Uczestniczylismy 2 pazdziernika w mszy z udzialem relikwii, zalozylam szkaplerz i postanowilam sie modlic.

1 listopada odwiedzilismy rodzine, w trakcie obiadu jak nigdy dotąd zjadlam 3 gołąbki na raz :-) 16 listopada bylam zapisana do nowego lekarza tym razem ginekologa/endokrynologa, ktory mial mi dac skierowanie na kolejna operacje. Do operacji nie doszlo, bo na ekranie usg zobaczylismy bijace male serce. Emilka urodzila sie 2 lipca, dokladnie 9 miesiecy po nalozeniu szkaplerza swietego Dominika. I jak tu nie wierzyc w cuda? Czasami jednak sie zdarzają.

Anonymous - 2010-08-01, 17:44

Cytat:
Czasami jednak sie zdarzają.

basilicum napisał/a:
Lekarz, ktory mnie operowal zaoferowal jedynie in vitro. Postanowilam zmienic lekarza.


Zawsze się zdarzaja , gdy serce ufne i do grzechu nie skore. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2010-08-01, 22:59

Ano tak, to wszytko zależy od wiary :)

Chciałam jeszcze na jedno zwrócic uwagę. Kiedy tak biegałam w amoku miedzy lekarzami coraz bardziej wyłaniał sie przed moimi oczami obraz jednej wielkiem komercji. Te wszytkie in vitro, inseminacje przedstawiane sa jak lekarstwo. Nie mowi sie o psychicznych konsekwencjach tych zabiegów. Lekarze-specjalisci od in vitro podaja te metode, bo dla nich to czysty zysk (jeden cykl to okolo 10 tys zl), a im pacjentka bardziej zdesperowana, tym bardziej podatna na taki wplyw. Nie ma sensu w zyciu robic rzeczy na sile. Kiedy jednemu z lekarzy powiedzialam wprost, ze oczekuje innej metody leczenia niz in vitro, ostro stwyerdzil, ze w takim razie nie ma po co sie dalej spotykac. W pewnym momencie zobaczylam, ze zostaje mi tylko On i tylko w Jego rekach jest ta sprawa. Zaden czlowiek nic tu nie wskora, moze pomoc, ale i tak jest narzedziem w rekach Boga.

Rozumiem żal, tych, ktorzy nie moga miec dzieci. Wiem jak to boli, bo w czasie kiedy nie moglam zajsc w ciaze 2 moje najblizsze kolezanki oraz siostra w ciaze zaszly. Mi dobry Bóg pozwolil cieszyc sie macierzynstwem bardzo szybko. Nie bede ukrywac, ze bardzo to moja wiare wspomoglo.

Anonymous - 2010-08-03, 10:47

Dziekuje Wam bardzo za dobre słowo, robiko i basilicum za Wasze dswiadczenia.
basilicum piekne co opowiadasz..ze tak szybko sie Wam udało! I ze nie dalas sie skusic innym metodom, ktore lekarze proponowali. I wiara, wytrwałosc, zazdroszcze ze maz wspieral w tym, chodzil z Toba na Msze.
Moj sie zamknal na to, choc ma czasem przeblyski i za nie Panu Bgu dziekuję!
U nas problemem jest trudna relacja, ale nie chce wchodzic w szegoly, opisywalam tu sowja historie.

Robiko, mam nadzieje ze z pokora przyjalabym i z radoscia dziecko ktore wymaga wiekszej uwagi, jesli bym sie do tego nadawala, nic nie dzieje sie bez przyczyny, ufam Panu Bogu i mam nadzieje ze z jego pomoca dalabym radę.
Podziwiam Twoja prace nad rehabilitacja synka....ale i zazdroszczę :-) choc wierze ze sa trudne chwile.
W moim wieku jest wieksze ryzyko, wiec licze sie i z ta mozliwoscia.
Nie wiem jak maz by dał radę, pracowalam z dziecmi niepelnosprawnymi i mam wyksztalcenie w tym kierunku, interesuje mnie to i ciagle sie uczę.
Oczywiscie przeraza mnie po ludzku posiadanie dziecka gleboko uposledzonego, bez kontaktu na przyklad...ale Pan Bog daje sile do wszystkiego. On wie jak nami pokierowac.

[ Dodano: 2010-08-13, 08:23 ]
Wyszukane
http://albowiem.pl/proj/r...l-1280x1024.jpg

Modlitwa do św. Michała Archanioła była odmawiana po każdej Mszy cichej. Reforma posoborowa zniosła obowiązek odmawiania jej. Jest w dalszym ciągu odmawiana w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego. Obecnie Kościół rozważa przywrócenie jej. Powodem ma być wzrost ignorowania zła, a tym samym wzrost liczby opętań. Od 2009 r. jest odmawiana podczas mszy świętej w świątyniach diecezji włocławskiej[1]. Modlitwa brzmi:
Cytat:

Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce,
a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną.
Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy!
A Ty wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne złe duchy,
które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą,
Mocą Bożą strąć do piekła. Amen.


[ Dodano: 2010-08-18, 16:03 ]
Kochani mysle ostatnio coraz wiecej o adopcji, moze to natchnienia od Ducha sw?

Anonymous - 2010-08-19, 12:52

Hej Doroto. Jestem pełen podziwu. Jeśli chodzi o adopcję to nic Ci nie będę doradzał. Pan Bóg na pewno pokieruję Wami, na pewno ma jakiś plan! Tylko wiesz! Musisz dbac o siebie, mimo wszytsko!
Kiedyś kiedys, razem z moja kochana żona rozamawialiśmy o adopcji, a mieliśmy już naszego Jaśka. Rozpoczęliśmy ten temat dlatego, że jeśli mielibyśmy mieć drugie dziecko, to właśnie byśmy je adoptowali. A teraz...jesteśmy w kryzysie.

No i jeszcze jedno. Jeśli zdeydujecie się na adopcję to zadbajcie też o siebie. Są rózne warsztaty, porady, szkolenia, specjaliści ktorzy zajmują się właśnie takimi rodzinami, szukajcie kontaktu z takimi rodzinami.

No i powodzenia! Trzymam kciuki. A poza tym to i tak na pewno Was Szef zaskoczy! Zobaczycie! :-D

Anonymous - 2010-08-20, 16:22

dzieki zkszacior! To sa dopiero mysli , daleko do decyzji ,musialaby dojrzec w sercu....i meza tez..i nie wiadomo czy bysmy zostali przyjeci na takich rodzicow...Pan Bog juz wie.

co do granic..w naszej czytelni a portalu katolik.pl znalazlam ciekawy artykul
http://www.katolik.pl/ind...d_r=636&id=1668

"Dystans emocjonalny

Czasami jeden z partnerów związku trapionego problemami nie ma najmniejszego zamiaru się zmienić. W dalszym ciągu podejmuje działania, które sprawiają ból drugiej osobie. Bywa też i tak, że jeden z małżonków nadużył zaufania partnera, miał romans i chociaż go zerwał, nie upłynęło jeszcze dość czasu, aby mógł dowieść, iż znowu można mu ufać. W takiej sytuacji okazywanie zaufania może nie być najlepszym sposobem postępowania. Z drugiej strony należy podtrzymywać relację i pracować nad rozwiązaniem problemu. Jeden z partnerów może wówczas zastosować radę z Księgi Przysłów w celu ograniczenia dalszych strat: Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło (Prz 4, 23). Możemy strzec własnego serca, wypowiadając następujące słowa:
- Kocham cię, lecz nie mam do ciebie zaufania. Nie możemy być ze sobą tak blisko, dopóki nie rozwiążemy tego problemu.
- Kiedy zaczniesz uprzejmie mnie traktować, odnowimy nasz bliski związek.
- Kiedy udowodnisz, że myślisz poważnie o otrzymaniu pomocy, będę czuła się na tyle bezpieczna, aby ponownie się przed tobą otworzyć.
- Nie mogę dzielić się z tobą głębszymi przeżyciami, jeśli będziesz mnie za nie karał.


W opisanych sytuacjach małżonkowie są oddani temu, aby rozwiązać problem, a jednocześnie okazują mądrość, strzegąc swojego serca poprzez stworzenie dystansu emocjonalnego, dopóki nie będą mogli się bezpiecznie otworzyć przed partnerem. Takie postępowanie zapobiega kolejnym ranom i dalszemu osłabieniu związku.
Należy podkreślić, że postawę taką można przyjąć wyłącznie wówczas, gdy kierują nami czyste motywy. Ludzie mający złe intencje, wykorzystują granice do wyrażania takich uczuć, jak pragnienie zemsty i gniew. Ponieważ nikt z nas nie jest doskonały, powinniśmy zbadać motywy kryjące się w nas samych za wyznaczeniem granic, aby upewnić się, czy są one wyrazem miłości.

Używanie emocjonalnego dystansu lub odmowy okazywania miłości do ukarania drugiej osoby jest znakiem, że nie określiliśmy granic, aby rozwiązać konflikt, lecz by wywrzeć zemstę. "

suuuuper opisane

u nas kiedys takie stosowanie granic przeze mnie....lacznie z separacja pod jednym dachem dorpowadzilo do zalamania meza....miotal sie, nie wiedzial co dalej robic, nie mogl sobie poradic, grozil rozwodem....to ze stawiamy granice nie zawsze bedzie sie laczylo z zadowoleniem drugiej strony...moze wrecz z buntem....tego nie wiemy...druga strona jest wolna

ale warto dla dobra wlasnego serca, dla zwiazku, dla Pana Boga, on nie chce bysmy pozwalali na zle traktowanie nas!!! :-D

[ Dodano: 2010-08-20, 17:30 ]
i z innej beczki...

Cytat:
"Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu." Dlaczego Bóg nakazuje żonie odnosić się do męża z szacunkiem i uznać go za głowę? Bo dla mężczyzny bardzo trudno jest mieć poczucie własnej wartości i normalnie funkcjonować, jeśli żona nie okazuje mu należnego szacunku, dyktuje co ma zrobić, nie pozostawiając mu odpowiedzialności, ani nie wyrażając mu uznania. Uznanie zaś zakłada uległego ducha, który potrafi dostrzec wartość drugiej osoby.

"Sukces rodzi sukces" -- dlatego czasem nauczyciele stawiają piątkę trochę na wyrost, by uczeń zadowolony z osiągnięcia starał się o następne. I przeciwnie: słaba ocena -- zniechęca. Jednocześnie dla żony branie na swoje barki odpowiedzialności za rodzinę, jaką ma przed Bogiem mężczyzna -- niszczy ją i być może czyni niezdolną do normalnego funkcjonowania.

Czego więc najbardziej potrzebuje mąż? On potrzebuje, żeby żona pozwalała mu być mężczyzną.

Dlaczego wielu mężczyzn zdradza swoje żony? Czy myślisz, że dlatego, że znaleźli piękniejszą? Otóż często tak nie jest. On ucieka do innej, bo u tej drugiej znajduje uległość i uznanie, którego nie doświadcza ze strony żony. To go oczywiście nie usprawiedliwia -- grzech pozostaje grzechem -- ale uwidacznia, jak brak odczucia własnej wartości rodzi pokusę szukania jej gdzie indziej. Jeśli żona nie będzie go chwalić -- on może udowadniać, że coś osiągnął -- poprzez angażowanie się w kółku wędkarskim, straży pożarnej, klubie szachowym, gdziekolwiek, gdzie inni wyrażą mu podziw.


stosowanie granic do meza trudnego wydawaloby sie w sprzecznosci z drugim cytatem....jak tu byc podleglą gdy musimy, chcemy byc czujne..???
taki paradoks dla mnie ufac Bogu, ze da nam swojego Ducha bysmy wiedzieli kiedy zaufac...dawac nieustannie sznse mezowi......nawet czasem skoczyc na gleboka wode...kiedy wydaje sie ze nie ma nadziei...kiedys bylo to dla mnie nie do pojecia
byc podlegla w drobnych sprawach, uczyc mezczyzne ze mu ufamy i ze mamy nadzieje ze nie zawiedzie...od drobiazgow...ze pojdzie na terapię...ze podejmie obowiazki w domu...

[ Dodano: 2010-08-26, 16:09 ]
dostalam taka piekna modlitwe http://jezuswzyciuczlowie...4-30,index.html

Cytat:
KOCHAM CIĘ TAKIM JAKI JESTEŚ
Znam twoją nędzę, walki i udręczenia twojej duszy, ułomność i słabość twego ciała;

- znam twoją niestałość, twoje grzechy, ale nie przestaję ci powtarzać: "Daj Mi twoje serce, kochaj Mnie taki, jakim jesteś..."

Jeśli czekasz, aż staniesz się aniołem, by oddać się miłości, nigdy nie będziesz kochał. Nawet jeżeli jesteś niestały w pełnieniu twoich obowiązków i praktykowaniu cnót, często popadasz w te same grzechy, których nie chciałbyś już popełniać, nie pozwalam Ci nie kochać Mnie. Kochaj Mnie taki, jakim jesteś.
W każdym momencie, w jakiejkolwiek sytuacji byś nie był, pełen gorliwości czy ogarnięty oschłością dochowujący wierności lub niestały, kochaj Mnie.- taki, jakim jesteś...

Chcę jedynie miłości twego serca; jeśli czekasz, aż będziesz doskonały, nigdy nie będziesz Mnie kochał. Czy nie mógłbym z każdego ziarnka piachu uczynić serafinów promieniujących czystością szlachetnością i miłością? Czyż nie jestem Wszechmogący? A jeśli spodobało Mi się pozostawić w nicości tak cudowne stworzenia i wybrać ubogą miłość twego serca - czyż nie Ja jestem Panem Mej miłości?

Synu mój, pozwól, bym mógł cię kochać, chcę twego serca. Oczywiście, z czasem chcę de przemienić, lecz teraz kocham de takim, jakim jesteś...

i pragnę, byś ty czynił to samo. Chcę widzieć, jak z głębin słabości wyrasta miłość. Kocham w tobie takie twoją słabość, kocham miłość ubogich i słabych, chcę, aby zewsząd rozlegało się nieustannie jedno wołanie: "Jezu, kocham Cię".

Chcę jedynie śpiewu twego serca, nie potrzebuję ani twojej wiedzy, ani twoich talentów. Zależy mi tylko na tym, by widzieć, jak pracujesz z miłością. Nie twoich cnót pragnę, jesteś bowiem tak słaby, że jeśli dałbym ci je, karmiłyby twoją miłość własną; o to się nie troszcz. Owszem, mógłbym przeznaczyć cię do wielkich spraw; ale nie, będziesz sługą nieużytecznym, zabiorę ci nawet to niewiele, co posiadasz... ponieważ stworzyłem cię jedynie dla miłości.

Ja, Król królów, stoję dzisiaj u drzwi twego serca jak żebrak. Pukam i czekam; pospiesz się, by Mi otworzyć. Nie zasłaniaj się swoją słabością; umarłbyś z bólu, gdybyś znał jej otchłań. To, co rani Moje serce, to twój brak ufności i niewiara w Moją wszechmoc. Chcę, byś myślał o Mnie w każdym momencie dnia i nocy; chcę, byś nawet najprostszą najmniej znaczącą czynność wykonywał jedynie z miłości. Liczę na ciebie...

Nie przejmuj się, że nie masz cnót - dam ci Moje.

Gdy będziesz musiał cierpieć, dam Ci siłę. Ponieważ dałeś Mi miłość, pozwolę ci kochać daleko więcej niż możesz to sobie wyobrazić... Ale pamiętaj... kochaj Mnie taki, jakim jesteś...

Dałem ci Moją Matkę, niech wszystko przechodzi przez Jej Niepokalane Serce.



Cokolwiek mogłoby się zdarzyć, nie czekaj, aż będziesz święty, by oddać się miłości; nie kochałbyś Mnie nigdy... A zatem idź...
Twój - zakochany w Tobie - Jezus Chrystus

Anonymous - 2010-09-09, 08:54

Danuśka, znikasz nam z pola widzenia... a tak ładnie się z nami dzielisz :-D
Pisz dalej :-D :-D :-D

Anonymous - 2010-09-09, 16:14

Kasiu dziękuję, ja to gadula jestem na pismie....moge dalej pisac, tylko niech ktoś miły (jak Ty) podbija :) bo tak sama ze sobą bede pisać :-D

daj mi meila na priv to wysle ci fotki z Kontancina....jestes tam :)

[ Dodano: 2010-09-09, 16:18 ]
Krocze dalej droga 12 kroków, jestem spokojniejsza, relacje się poprawiają, tez z męzem...

Anonymous - 2010-09-10, 09:00

Danka 9 napisał/a:
daj mi meila na priv

poszło :-D

Anonymous - 2010-09-18, 20:11

"Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. 21 Szanuj go i bądź uważny na jego słowa. Nie sprzeciwiaj się mu w niczym, gdyż nie przebaczy waszych przewinień, bo imię moje jest w nim. 22"
(Wj 23.20-21)
Jutro 19 wrzesnia koscil prawoslawny swietuje sw Michała Archanioła
(nasz 29 wrzesnia)

[ Dodano: 2010-09-18, 20:14 ]
widac lepiej jak sie kliknie w okno...fote zrobilam na Rodos w miescie Archangelos, ktorego patronem jest sw Michał Archanioł, wtedy jeszcze nie znałam Go dobrze ;-) taki obraz wisiał przed cerkwią.

Anonymous - 2010-09-18, 20:43

Danusiu super! :-)
Anonymous - 2010-09-18, 22:31

dolaczam do fanow sw. Michala Archaniola :)
w mojej parafii modlitwe do sw. Michala Archaniola odmawia sie po kazdej Mszy
jakos tak mi sie wryla do glowy, ze w trudnych chwilach podpieram sie nia i rzeczywiscie daje mi poczucie, ze mnie sw. Michal "pilnuje"
mysle ze mnie juz upilnowal przed niejedna glupota


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group