Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - czy uda się uratować moje malżeństwo?

Anonymous - 2010-07-20, 08:54

Czytam i biorę do serca wszystkie Wasze uwagi,porady ,całą tą dobrą energię.

Z natury jestem wojowniczką i w sytuacjach kryzysowych najpierw działam ,a dopiero później organizm reaguje na stres. Tak było i wtedy gdy wg mnie "stało się".Z tym ,ze nie walczyłam gniewnie,ze złością ,nie okazywalam wściekłości. To był tak ogromny ból,że tylko miłośc mogła zwyciężyc to całe zło . Wydawało mi się ,że zwycieżyła. Potem moze i organizm odreagował ,bo przestałam jeść i spałam2-3 godz dziennie. I wtedy dodatkowo dopoadł mnie ten strach. To jest właśnie to ,ze ja jestem z tych łabądków co jeden partner na całe zycie. Napewno mam problem depresji a i przede wszystkim nerwicy lękowej ale to wynik zaistniałej sytuacji a nie wczesniejszych zdarzeń. Zreszta skąd moge wiedziec.mam omdlenia,drgawki ,na codzień coraz trudniej mi funkcjonować,pracować.Mam głupie myśli aby skończyc to wszystko kończac ze sobą To wszystko z tego strachu. Pilnuję się ,zeby te myśli nie zwyciężyły bo mam dzieci i nawet jak nie będę miała meza muszą one mieć matkę.
Wcześniej postanowiłam cieszyc sie każda chwilą gdy jesteśmy razem z mężem . Gdy jest ze mną to nie jest z nią ,więc trzeba tak robić aby chciał byc ze mna i takich chwil było jak najwięcej.
Logiczne podejście ;-)
Jednak teraz po tym jak skojarzyłam konkretną osobę i przypominam sobie gdzie była tzn na wakacjach w tym samym domu czy ośrodku co my z dziećmi.Gdy temat zdrady wyszedł ale nie wiedziałam o kogo chodzi jezdziliśmy kilka razy w tyg. na basen ona tez wtedy była(potem po zdjęciu ją poznałam) i siedziała w bąbelkach. z moim mężem gdy ja pływałam.To znaczy ,że nawet wtedy gdy myslałam,ze jestesmy tylko sami ona i tak była z nami . To chyba zachwiało moją nadzieją na to,ze wcale temat nie jest zamkniety i że to ja jestem zbędna w tym trójkącie. Strach mnie paralizuje. Przeraza mnie też wizja przyszłości ,rozbitej rodziny,samotności,szukanie dachu nad głową,pracy itd. A najbardziej to to moje złamane serce i utracona miłośc.
Wcześniej skupiałam sie tylko na jednym dniu ,próbować przeżyc jeden dzień pielęgnować rytuały iść utartym planem dnia aby pracą zająć myśli i nie pozwolić sobie na chwile słabości.Działało ale w tym poczatkowym okresie gdy myślałam,ze jest po wszystkim i próbowałam poradzić sobie z bólem.
Wiem ,ze pojechałam juz prawie do emerytury:) nie mając pewnosci jaki jest stan faktyczny dziś ale ...to wszystko dzieje się w mojej głowie i efekty jak widac są opłakane . No ale trafiłam do Was i jakoś moze się pozbieram.Szukam też specjalisty,maż sam mówił dwa dni temu że pójdzie ze mną,chociaz uważa ,ze wbiłam sobie do głowy i nikt nic na to nie poradzi.
Jak się Wam wygadam ,to moze mąż nie bedzie musiał tego wysłuchiwać ;-) i wróci normalność
Będę tu do Was zaglądać na forum.
Dziękuję

Anonymous - 2010-07-20, 10:29

Witaj Grażko :-)

Grażka napisał/a:
Napewno mam problem depresji a i przede wszystkim nerwicy lękowej ale to wynik zaistniałej sytuacji a nie wczesniejszych zdarzeń. Zreszta skąd moge wiedziec.mam omdlenia,drgawki ,na codzień coraz trudniej mi funkcjonować

wydaje mi się, że nie ma znaczenia, czy obecny Twój stan jest efektem tego, co się dziś dzieje, czy tego co się ewentualnie wydarzyło kiedyś...
Potrzebujesz lekarza... i to nie dlatego, żeby męzowi coś tam udowadniać, ale żeby pomóc sobie.
Zacznij od lekarza pierwszego kontaktu, a on Cię pokieruje dalej...
Grażka napisał/a:
.Mam głupie myśli aby skończyc to wszystko kończac ze sobą To wszystko z tego strachu.

Grażko... oprócz lekarza, który postawi twoje ciało na nogi, potrzebujesz też Lekarza :-) który odrodzi Twoja duszę...
Polecam Ci nalepszą terapię na świecie...

Słoneczną Terapię przed Najswiętszym Sakramentem :lol:

Idziesz do kościoła... siadasz w pierwszej ławce... i przez godzinę wpatrujesz się w Tabernakulum... lub w Monstrancję, jeśli trafisz na adorację z wystawieniem Pana Jezusa...
Nie odmawiasz żadnej litanii, żadnego różańca... poprostu jesteś tam i pozwalasz otulić się Jego Miłością :-)
Jeśli chcesz, możesz z Nim rozmawiać... możesz się z Nim kłócić ;-) możesz wypłakać cały swój ból... a możesz też tylko słuchać, co On chce Ci powiedzieć :-)

Pamiętaj Grażko, że nie jesteś sama :-)

Pozdrawiam serdecznie :-D :-D :-D

Anonymous - 2010-07-20, 10:33

Cytat:
Napewno mam problem depresji a i przede wszystkim nerwicy lękowej ale to wynik zaistniałej sytuacji a nie wczesniejszych zdarzeń. Zreszta skąd moge wiedziec.mam omdlenia,drgawki ,na codzień coraz trudniej mi funkcjonować,pracować

Grażko, czym prędzej do lekarza pierwszego kontaktu - potrzebne są badania, nie możesz zamęczać tak dalej siebie, męża, a może i dzieci...
Radzę Ci usłuchać męża, on naprawdę chce Twojego dobra - uwierz mu; to, co robi zdaje się mocno o tym świadczyć. Pozwól mu poprowadzić się, bo zagubiłaś się, kochana...

Anonymous - 2010-07-20, 11:01

Grażka napisał/a:
I wtedy dodatkowo dopoadł mnie ten strach. To jest właśnie to ,ze ja jestem z tych łabądków co jeden partner na całe zycie. Napewno mam problem depresji a i przede wszystkim nerwicy lękowej ale to wynik zaistniałej sytuacji a nie wczesniejszych zdarzeń. Zreszta skąd moge wiedziec.mam omdlenia,drgawki ,na codzień coraz trudniej mi funkcjonować,pracować.Mam głupie myśli aby skończyc to wszystko kończac ze sobą To wszystko z tego strachu. Pilnuję się ,zeby te myśli nie zwyciężyły bo mam dzieci i nawet jak nie będę miała meza muszą one mieć matkę.

Oprócz wizyty u lekarza, która jest tu niezbedna polecam jak najszybszy kontakt z osoba duchowną. Proszę nie odkładaj tego. Uczciwie przedstaw całą sprawę, okoliczności i to co się teraz z Toba dzieje. Te objawy moga być wynikiem zarówno problemów w ciele jak i w duchu, a to juz wygląda bardzo niepokojąco.
Cokolwiek leży u podstaw takich reakcji wymaga natychmiastowej pomocy, bo jest już realnym zagrożeniem dla życia.
Nie napisałaś skąd jesteś więc nie podpowiem Ci ,gdzie szukać pomocy, ale na stronie internetowej swojej diecezji znajdziesz zarówno poradnie rodzinne, a w nich lekarzy psychologów, a także kontakt do osób duchownych, które mogą służyć Ci pomocą i radą. Szukaj najlepiej księdza związanego z Odnową w Duchu Św., modlitwą uwolnienia i uzdrowienia lub ks. egzorcysty. Ci duchowni szybko zoriętują się w rodzaju pomocy jakiej potrzebujesz i nie będzie konieczne odsyłanie Cię w kolejne miejsce.
Do tego dobrze byłoby zrobic komplet badań ogólnych i potuptać do lekarza pierwszego kontaktu-te drgawki nie wyglądają niewinnie.
Proszę nie zlekceważ tego. :-|

Anonymous - 2010-07-20, 21:43

Grażka napisał/a:
.Mam głupie myśli aby skończyc to wszystko kończac ze sobą To wszystko z tego strachu. Pilnuję się ,zeby te myśli nie zwyciężyły bo mam dzieci i nawet jak nie będę miała meza muszą one mieć matkę.


Pan Bóg wiedział, co robi, "wszczepiając" kobietom poczucie odpowiedzialności za dzieci. :-)

Nie napiszę nic mądrego, ale pomyślałem sobie, że poprę przedpiśczynie ;-) w sprawie szukania pomocy lekarskiej i duchowej. Im więcej osób Ci to mówi, tym jest to ważniejsze. A wg mnie sprawa jest poważna: szukaj dziewczyno pomocy.

Masz moją modlitwę.

Kaczor

Anonymous - 2010-07-21, 11:04

Kaczor napisał/a:
przedpiśczynie

Kaczor, jesteś słowotwórcą :-D
dobrą chwilę zajęło mi "załapanie" o co chodzi... a potem z lekka poturlałam sie ze śmiechu :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Grażko, jak się dziś miewasz?
Jakieś nowe przetwory czynisz? ;-)

Anonymous - 2010-07-21, 11:19

Witajcie :-)

Zacznę od ostatniego pytania ;-) Tak dziś ogóreczki świeżutkie ląduja w słoikach i z tego bardzo się cieszę (one tez ;-) )

A tak na powaznie bardzo dziękuję wszystkim za troskę o mnie. Muszę się Wam pochwalic ,ze zrobiłam dziś pierwszy krok.
Znalazłam poradnię z grupą specjalistów. Mamy po niedzieli spotkanie na wstępną konsultację z dwoma naraz psychologami,którzy dobiorą do naszych potrzeb terapię małzeńska i byc moze indywidualną i potem co 2-3 tyg. będziemy się tam spotykać. Są specjaliści z różnych dziedzin więc mam nadzieję,ze zbiorą odpowiedni zespół.
Cieszę się ,ze cos robię w tym kierunku ,a nie tylko popadam w coraz większą rozpacz.
Nie wiem co dadzą te spotkania ale chociaz nadzieja wróciła.
Bardzo wszystkim serdecznie dziękuję i pamiętam o Was w modlitwie.

Anonymous - 2010-07-21, 12:23

Grażka,
:mrgreen:
Niech Wam Bóg błogosławi na drodze ku uzdrowieniu

Anonymous - 2010-07-21, 16:12

Grażka..ważnie jest to aby chciało się chcieć.
A Pan Bóg pomaga szczególnie tym co sobie sami chcą pomóc.
Pogody Ducha

Anonymous - 2010-07-22, 11:11

Dziś chciałam zrobić kolejny mały krok.Właściwe zrobiłam ale trafiłam chyba na nieodpowiednią osobę duchowną. Przedstawiłam problem ale chyba nie był przygotowany na taką sytuację. Szukałam poradni ale te najbliższe są tylko dla narzeczonych .
Trochę mnie to przybiło ,bo skoro odważyłam się to oczekiwałam jakiegoś zaangażowania i próby pomocy zwłaszcza osoby duchownej.No ale byłam chociaż u spowiedzi i porannej mszy.To wazne.
Cóż muszę szukac pomocy gdzie indziej.
Piszę o tym ,zebyście widzieli ,ze nie spoczęłam na laurach i pomału próbuję wszystkich dróg ,które mi wskazujecie.

Anonymous - 2010-07-22, 11:16

Cytat:
nie spoczęłam na laurach i pomału próbuję wszystkich dróg ,które mi wskazujecie.

i oby tak dalej...
Powodzenia :-)

Anonymous - 2010-07-22, 11:22

Grażka,

poradnie rodzinne - nasza baza diecezjalnych poradni tu:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=1276

Jesli nie znajdziesz tu nic interesującego - z uwagi na przerwę wakacyjną to daj znać z jakiej jesteś diecezji, sprubóję pogrzebać i może coś znajdę. :-D

Gdy chodzi o osoby duchowne najlepiej poszukaj w duszpasterstwie rodzin, obeznani z problemami i do tego na bieżąco z poradniami oraz dobrymi fachowcami. :-D

Cieszę się z Twojego udanego podejścia do Sakramentu Pokuty i Pojednania, wiem jakie to ważne gdy Bóg z Miłością pogładzi po głowie. :-) Chwała Panu.

Anonymous - 2010-07-22, 12:03

Bardzo dziękuję,spróbuję .
Anonymous - 2010-07-22, 15:48

Grażka napisał/a:
Wcześniej postanowiłam cieszyc sie każda chwilą gdy jesteśmy razem z mężem . Gdy jest ze mną to nie jest z nią ,więc trzeba tak robić aby chciał byc ze mna i takich chwil było jak najwięcej.


I do tego Grażka potrzebne jest to , co robisz - Bóg , psycholog, dziewczyno musisz stawac na nogi , znów stac się radosna i piękna kobieta , bo taka jesteś tylko zakrywa cię ochronna skorupka ( ale poniekad nie dziwie się temu ).

To , co cie tak paraliżuje to lęk - irracjonalny, powstajacy w twojej głowie pod wpływem , dostrzeganych faktów, pisanych scenariuszy, niespełnionych oczekiwań......................To błedne koło......ty się lekasz opuszczenia i swoim zachowaniem uwieszasz sie przy mężu , on zamęczony uwieszaniem , kontrolowaniem odsuwa się, ty masz w zwiazku z tym kolejny powód do lęku........................ktoś musi powiedzieć stop........................jestes swiadoma , juz działasz mów stop i zmieniaj swoje reakcje na otaczajace bodxce zewnetrzne, czyli pracuj nad sobą....................z Bogiem :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group