Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Zdrada... zdrada.... zdrada...

Anonymous - 2010-06-29, 09:25

Dziękuję Ci. Trudna droga za Tobą. Tez tak myślę ze nią mam dzieci z jakiegoś powodu. może właśnie dlatego że skoro nie potrafimy się dogadać to i dzieci byśmy nie umieli wychować...

Ale do rzeczy. Byłam do spowiedzi. Ale ulga! Az się popłakałam z radości później przy ołtarzu (zresztą przy konfesjonale też ale to już z innych powodów). Nie wiem czy w ogóle mogę mówić co ksiądz powiedział. Czy to jest tajemnica spowiedzi? Bo chciałabym się tym podzielić. Dało mi to siłę. Mąż jest w szoku choć nie wie gdzie byłam.

Anonymous - 2010-06-29, 14:44

Lidka10 napisał/a:
Nie wiem czy w ogóle mogę mówić co ksiądz powiedział. Czy to jest tajemnica spowiedzi?

Tajemnicą spowiedzi objęte są wyznane grzechy. Co do pouczenia uzyskanego od kapłana to tylko Twoja decyzja, czy się nią podzielisz czy nie. Możesz to zrobić, gdyż nie łączysz tego bezpośrednio z konkretnymi grzechami, które wyznałaś w tajemnicy przed Bogiem. Jesli chcesz coś przekazać to ujmij tylko ogólny sens pouczenia i bedzie ok.

Bardzo się cieszę,że zdecydowałaś się na spowiedź św. :-D Chwała Panu Bogu,że Cię doprowadził do konfesjonału. :-D

Anonymous - 2010-06-29, 17:40

Chwała Bogu! mam więcej sił dzięki temu. Spowiednik kazał mi pomyśleć o sobie i nie przyjmować na siebie winy za czyny męża czy za jego wcześniejsze uczucie "nieszczęśliwości". Powiedział ze on nie doradzi ani rozwodu ani trwaniu przy mężu bo to ja muszę sama rozstrzygnąć w sercu swoim. Nie jest za ani przeciwko. Stwierdził że powinnam postawić mu ultimatum i się tego trzymać. Mąż ma wybrać co chce i nie igrać z moimi emocjami. trochę mnie to zdziwiło bo myślałam że karze mi trwać cokolwiek by się nie działo. Bo tak robiłam i trochę czułam się jak w klatce. Zresztą mówił bym przyszła porozmawiać nie przy spowiedzi ale tak w ogole o tym wszystkim (także o unieważnieniu małżeństwa). Jeszcze nie wiem co z tym wszystkim zrobię ale mam już dość oczekiwania aż mąż się zdecyduje czy chce budować coś ze mną czy może z babą. Spowiednik dał mi jakby "przyzwolenie" do postawienia siebie na pierwszym miejscu. I chyba tak w końcu zrobię.
Anonymous - 2010-06-29, 18:57

Lidka10, ksiądz z którym rozmawiam, powiedział mi dokładnie to samo co twój spowiednik: Stwierdził że powinnam postawić mu ultimatum i się tego trzymać. Mąż ma wybrać co chce i nie igrać z moimi emocjami. trochę mnie to zdziwiło bo myślałam że karze mi trwać cokolwiek by się nie działo. Bo tak robiłam i trochę czułam się jak w klatce.

czekam właśnie aż żona wróci z zakupów (a może i skąd indziej?) i będziemy mieć poważną rozmowę. nie mam zamiaru wylądować w szpitalu psychiatrycznym przez nią, to nie ja zdradziłem.

Anonymous - 2010-06-29, 20:25

Witaj Michaił. Przeczytałam Twoje posty. Moja sytuacja jest podobna do Twojej. I nie zabrzmi to dobrze ale czeka Cię jeszcze wiele miesięcy i wiele różnych przejść. Będą pozytywne i negatywne chwile. Ale nie ma innej rady. Czas po zdradzie to proces, a Ty będziesz przechodził kolejne etapy. Ważne by nie czuć się winnym. Trzeba wsiąść współodpowiedzialność za kryzys i doprowadzenie do niego. Ale to mój mąż ( Twoja zona też) wybrała formę taka a nie inną by nam o tym opowiedzieć. My mamy już za sobą od tego czasu setki rozmów, a i tak mam czasem wrażenie ze rozmawiamy o tym samym i nic z tego nie wynika. Przeszliśmy terapie par - kosztowało trochę ale polecam. Stawia na nogi. Na początku byłam jak Ty - zrobiłabym wszystko by zatrzymać męża przy sobie. Trwało to bardzo długo. W końcu wypuściłam z klatki (mówi sie ze jak wypuścisz ptaka z klatki i wróci to zostanie z Tobą na zawsze, a jak nie wróci - to znaczy że nigdy nie był Twój) i jakoś nie odlatuje. A czasem już mam dość całej tej sytuacji i chciałabym żeby odleciał. Kocham go bardzo, ale miłość to jednak nie wszystko. Przeczytaj kilka książek bo pomagają (Miłość potrzebuje stanowczości, "Porozumienie bez przemocy polecam bardzo) ale każda sytuacja jest inna i tak naprawdę nikt Ci nie powie co robić. Jesteśmy bardzo poranieni ale i nasi współmałżonkowie też. I trzeba wiele cierpliwości. Pewno będziesz miał troszkę łatwiej bo z kobietami się jednak lepiej rozmawia. Z mojego męża coś wydusić to trzeba czekać 20 minut na dwa nieskładne zdania z których nic nie wynika :-) aha no i weź pod uwagę że Twoja zona naprawdę nie wie co robić. Daj sobie i jej troszkę więcej czasu. ja dałam za dużo - tak myślę. Nikt nie ma prawa igrać z naszymi emocjami, w końcu jesteśmy dorośli i każdy odpowiada za siebie. Ale się rozpisałam... Chyba chaotycznie strasznie.

[ Dodano: 2010-07-01, 15:41 ]
Mam za sobą chyba najważniejszą do tej pory rozmowę z mężem... Chce zostać. Sercem, ciałem i umysłem. I nawet prace jest w stanie zmienić, choć to była trudna decyzja. Nie skaczę pod sufit bo po wszystkich przejściach wolę się nie emocjonować, aczkolwiek myślę że to cud. Byłam raczej przekonana że w końcu powie odchodzę. Mam świadomość że to dopiero początek drogi i "docierania się" choć razem jesteśmy 10 lat. Zaryzykuje jednak. Bo miłość jest najważniejsza. Kryzys doprowadził mnie do Boga i do konfesjonału. łzy i ból nie poszły na marne. Dziś mamy oglądać "Ognioodpornego". Kiedyś mąż obejrzał sam początek i wczoraj mówi, że przekonał go strażak. "Nie zostawia się partnera życiowego, zwłaszcza w ogniu..." ;-) Moi kochani jest nadzieja.

Anonymous - 2010-07-06, 22:43

Lidko, cieszę się, trzymajcie się tej nadziei oboje, współpracujcie mocno z Panem Bogiem przy tym odbudowywaniu, bo samotnie (nawet we dwoje) za ciężko. On jest po stronie waszego małżeństwa, to czego macie się lękać? :-D Niech Cię prowadzi mocno ta łaska, która kruszy też powoli Twojego męża.
Anonymous - 2010-07-07, 07:42

Lidka :mrgreen:

masz moja modlitwę

Anonymous - 2010-07-08, 15:33

Dziękuję. I ja się pomodlę za Was. Z mężem modliliśmy się razem miesiąc ale rzekł że mu to nie pomaga i zrezygnował. Na siłę go nie przekonam. Więc po prostu chyba się muszę za nas dwoje modlić. On wierzy w Boga, ale nie lubi Kościoła... Może kiedyś zmieni zdanie. U nas w domu jest dobrze. Widzę miłość i oddanie w jego oczach choć trochę się boje temu zaufać bo przedtem też mi się tak wydawało... No i mam chwile zwątpienie czy to się uda... i złość... Wczoraj miałam jakiś kryzys i powiedziałam mężowi, że jestem na niego zła. Odrzekł że zdaje sobie sprawę, że tak czasami będzie. Taki mądry facet, a tak głupio czasem robi ;-)
No i ta jego praca... brrr....

Anonymous - 2010-07-08, 16:05

Lidka10 napisał/a:
Więc po prostu chyba się muszę za nas dwoje modlić.


Błogosławieństwo łamiące przekleństwo:

W imieniu Pana Jezusa Chrystusa,
mocą Jego świętego Imienia,
mocą Najdroższej Krwi Przymierza, którą przelał za Nas na krzyżu,
mocą Ducha Świętego,
udzielonego nam w świętym Sakramencie Małżeństwa,
obmywam Cię i uwalniam od zła, które sprzeciwia się naszej miłości.
Z serca Ci przebaczam każde złe słowo,
każdy gest, każde zaniedbanie, poniżenie czy pogardę, które mnie dotknęły.
Otwieram się przed Tobą i ponownie z miłością powierzam Ci moje serce,
wyznaję przed Panem, że jesteś moim jedynym błogosławionym i ukochanym mężem/żoną.
Błogosławię Ci w imieniu Najwyższego Boga i Pana Jezusa Chrystusa.
Duch Święty Pocieszyciel niech Cię napełni swym światłem.
Niech Pan przeniknie Cię miłością i uzdrowi Twoja duszę,
niech uzdrowi Twoje wspomnienia i uczucia,
niech w miejsce ran wleje ciepło kojącej miłości,
zanurzam Cię w Jego miłości i błogosławię.
Błogosławię naszą relację, relację z naszymi dziećmi.
Błogosławię Twoich rodziców, Twoich znajomych.
Błogosławię Cię miłością całkowitą, bezwarunkową, wybaczającą i czułą.
Co Pan Ci przebaczył i ja Ci dziś przebaczam.
Niech Pan dotknie z miłością Twego ciała,
które jest dla mnie znakiem Jego Miłości.
Niech napełni Cię Duchem Świętym.
Błogosławię Twój dotyk i spojrzenie.
Błogosławię naszą bliskość i mieszkanie.
Niech Pan da Ci pokój i radość, nadzieję i wolność we wszelkich przejawach życia.
Błogosławię Twoje starania o pracę, trud pracy.
Błogosławię Twego pracodawcę i współpracowników.
Błogosławię Twoje hobby i rozrywkę.
Błogosławię to co Ty będziesz błogosławić.
Błogosławię wszelkie Twoje zamiary, by były pełne radości, prawdy i Boga.
W imieniu Pana Jezusa błogosławię wszystkim wrogom ,
którzy świadomie, czy nie świadomie utrudniają nam wspólne życie.
Niech im Pan da dobro i miłosierdzie, światło i pokój.
Niech poznają Pana, a On niech będzie dla nich wyzwoleniem.
Mężu/ żono, oto ukryję Cię teraz w Niepokalanym Sercu Maryi Panny
i błogosławię : W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. AMEN
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=21902

Anonymous - 2010-07-21, 18:35

Dziękuje Kingo.
Wiecie co czasem jestem zła na samego Boga, że taką drogę wybrał by mnie do siebie "przybliżyć". Czasem mam blokadę w modleniu bo tak sobie po ludzku (wiec pewno ułomnie) myślę ze nie trzeba było aż takiego strzału. Wiem wiem użalam się nad sobą, ale cholerka to wciąż tak boli... mam czasem taka niechęć do wszystkiego... bo wkładam sile, miłość, nadzieję, a wychodzi jakieś rozczarowanie, zdrada... ehh
mam jakieś dni niechęci i zastanawiania się jak to pchać i czy to pchać... Mąż tez mówi że ciężko. Przez tyle lat wpadło się w jakieś rutynowe zachowania, myślenie a teraz wszystko jest jednak do przebudowania.
Skoro dalej zastanawia się czy chce mieć ze mną dziecko to oznacza to, że dalej jednak nie wybrał czy tylko chce się upewnić?

Anonymous - 2010-08-04, 11:44

Zastanawiam się, czy to jest dobry moment na poczynanie dziecka, czy Wasza relacja jest na tyle stabilna i dobra, że obydwoje w miłości będziecie na nie oczekiwać. Mąż zastanawia się nad dzieckiem z Tobą, czy w ogóle nad ojcostwem, może boi się odpowiedzialności za niewinne życie, skoro jedną "zadaną mu" osobę tak skrzywdził (czyli Ciebie).
Anonymous - 2010-08-11, 21:13

Tak masz rację to byłby fatalny pomysł... Ale mi nie o to chodzi by teraz mieć dziecko ale by zająć się w końcu tematem dlaczego od czterech lat go nie mamy... i tym by mój mąż powiedział czy ze mną je w ogóle chce mieć. Mężczyźni nie maja instynktu więc pewno brak dziecka im nie "przeszkadza"... Mój mąż mało mówi. Bardzo mało. Może się obwinia o brak tego dziecka i niespełnianie oczekiwań? To, że boi się ojcostwa to ja wiem. Skoro sam się ze sobą czuł (albo może dalej czuje) nieszczęśliwy to boi się odpowiedzialności za wychowanie dziecka. Ale ja chcę mieć dzieci, nie wyobrażam sobie życia bez nich. I tak sobie myślę że po tym wszystkim nie poświecę tego marzenia dla męża. Bo myśląc po ludzku mąż mnie zostawi za 10, 15 lat (wiem ze na mnie nakrzyczycie za to, ale takie mam teraz myślenie) i wtedy już będzie dla mnie za późno na dzieci ze względu na biologie. On może je mieć i po 50tce... Eh. A ja dalej wariuje i zabijam się myślami czy on o tej babie nie myśli... W poniedziałek idzie do pracy po 2 tygodniach i mnie już boli brzuch i nie śpię w nocy. Koszmar jakiś mi się przydarzył w tym życiu.
Anonymous - 2010-08-11, 22:37

Może głupie co napiszę, ale przydałoby się z mężem wyjechać na weekend, może na spotkania małżeńskie... pobyć ze sobą pomilczeć z dala od codziennej bieganiny...

Pozdrawiam z pamięcią w modlitwie

Anonymous - 2010-08-12, 11:04

Też uważam, że pomysł ze spotkaniami małżeńskimi jest bardzo dobry.To świetny czas dla małżeństwa, gdybym nie wyjechała z mężem na takie spotkania pewnie nie "walczyłabym" dalej o to małżeństwo, pozwala poukładać pewne rzeczy w głowie, ustalić priorytety, pokazać obszary, nad którymi trzeba jeszcze popracować.
Wcale się Lidko nie dziwię Twojemu myśleniu, to normalne, że kobieta chce mieć dziecko, a zegar tyka.Takie też jest "założenie" małżeństwa: wspólne wychowywanie potomstwa.
Na Twoim miejscu poprosiłabym męża o zrobienie badań, pewnie, że boi się ich wyniku, ale powinien zdiagnozować się a Ty swoją drogą siebie. Prawda jest taka, że ogólnie przy bezdzietności przyczyny rozkładają się mniej więcej równomiernie: 30% po stronie kobiet, 30% po stronie panów, 30% brak przyczyn medycznych, wszystko w porządku, a dziecka brak (tzw.niepłodność małżeńska). Tylko dopóki się nie zbadacie to nie wiecie, jakiego byka trzeba za rogi chwytać.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group