Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Co jeszcze ?

Anonymous - 2010-06-11, 18:20

Haniu............

Są chwile ,kiedy bardzo chcemy pomóc ukochanej osobie,ale nie możemy nic zrobić.
Bywa ze okoliczności nie pozwalają bysmy sie do siebie zblizyli,albo osoba zamyka sie na wszelkie próby wsparcia i pomocy.

Wtedy pozostaje tylko miłość.Kiedy wszystko zawodzi,mozemy jeszcze kochać-nie oczekując odwzajemnienia,zmian,podziekowań.

Jeżeli potrafimy zachowac sie w ten sposób,energia miłosci zaczyna zmieniac otaczający nas świat.
Z chwila gdy ta energia powstanie,moze wiele zdziałać.

"Człowieka nie zmienia czas,człowieka nie zmienia siła woli.Zmienia go miłośc"..........

A to mozemy otrzymac tylko od Boga..............

Haniu jutro będzie juz lepiej,inaczej lecz lepiej..........




p.s i małe opowiadanie.............

Róza dzien i noc marzyła o tym,by zaprzyjaznić się z pszczołami,ale żadna nie chciała usiąśc na jej płatkach.
Mimo to róża nie przestała marzyć.W długie noce wyobrażała sobie ,że niebo zapełnia sie rojem pszczół,które przylatują ,by ja czule ucałowac.
Dzieki temu mogła dotrwać do następnego dnia,gdy otwierała sie na pierwsze promienie słonca.

Pewnej nocy księzyć,widząc jej samotność,zapytał.

-nie męczy cie to czekanie????

-Trochę ,ale nie moge się poddawać.

-Dlaczego????

-Jesli nie rozwinę płatków zwiędnę.



W chwili gdy samotność zdaje się niszcyć wszechobecne piękno,jedyne,co nam pozostaje,to otworzyc sie na nie..........

pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-06-12, 01:54

Hanko wspaniałe świadectwo

Pamiętam w Modlitwie

Anonymous - 2010-06-13, 17:02
Temat postu: Co jeszcze ?
Kasia 1, Agnieszka,Róża,Jedna,Kinga2,Nałóg,Norbert

dzięki za słowa wsparcia i otuchy,
jesteście nielicznymi ludzmi w moim otoczeniu którzy rozumieją moją postawę, wszędzie indziej budzę niezrozumienie i śmieszność, nawet moja najbliższa rodzina nie pojmuje moich postanowień,mówią potrzebujesz czasu i znajdziesz kogoś kto ciebie pokocha, gdyż zasługujesz na to. Chyba sami nie wiedzą, że tymi słowami mnie ranią. A mnie samej i tak jeste ciężko - praktycznie wszystko rozpoczynać od nowa. Mam 41 lat, dla kobiety to kawał czasu. W wcześniejszym mailu napisałam ,że stałam się innym człowiekiem, to prawda ale sama nie wiem, które z moich wydań jest lepsze, czy to przed odejściem męża czy to teraźniejsze po tylu przejściach.Kiedyś miałam serce otwarte dla ludzi, wierzyłam im, teraz nie ufam nikomu, nawet sobie.Jedno co wiem, to to. że muszę być silna, podobno jestem, ale czy na pewno?
Zaczynają do mnie dochodzić powoli formalne konsekwencje cywilnego rozwodu. Dla urzędników jestem już obcą osobą dla mojego męża, a mi przez gardło nie chce przejść stwierdzenie mój były mąż.Nie wiem jak mam się zachowywać w sądzie, urzędzie skarbowym, banku- przecież tam nie liczy się sakrament, moja miłość i wierność.
Panie daj mi sił - abym nie upadła.

Anonymous - 2010-06-13, 19:24

Haneczko dziękuję to co napisałaś ,to wielkie świadectwo Twojej dojrzałości i bliskości Pana. Jesteś baaaaardzo silna, będe się modliła za Ciebie i twoją córkę.
Anonymous - 2010-06-15, 16:06

hankaolej napisał/a:
mówią potrzebujesz czasu i znajdziesz kogoś kto ciebie pokocha, gdyż zasługujesz na to.


Witaj,
taka postawa wynika z braku głębokiej i świadomej wiary tych osób, a także z braku wiedzy o tym co to znaczy kochać.
Wiekszość osób myli Miłość z zakochaniem i na tym buduje swoją świadomość życiową. Trudno takim osobom pojąć nasze stanowisko w Sycharze, ale także trudno im pokazać Prawdę o Miłości i uczuciach. Całe lata diabelskiej propagandy w mediach zbieraja tu swoje żniwo.
Trzeba modlić się za tych ludzi i cierpliwie tłumaczyć różnicę, a także dawać świadectwo życiem i determinacją ratowania godności Sakramentu Małżeństwa.

hankaolej napisał/a:
Zaczynają do mnie dochodzić powoli formalne konsekwencje cywilnego rozwodu. Dla urzędników jestem już obcą osobą dla mojego męża, a mi przez gardło nie chce przejść stwierdzenie mój były mąż.Nie wiem jak mam się zachowywać w sądzie, urzędzie skarbowym, banku- przecież tam nie liczy się sakrament, moja miłość i wierność.


Nie martw się tym. Skoro nie czujesz się wolna to zachowaj to uczucie. Bóg z jakiegoś powodu pielęgnuje je w Twoim sercu. Poczekaj dowiesz się. To co pozornie jest końcem wobec krótkowzrocznych ludzi może być początkiem w oczach Boga- Twoja postawa zadecyduje co będzie dalej. Brak zgody w sercu na rozkład jest już zwycięstwem, poczekaj teraz już tylko na owoce w doczesnym świecie.
W urzędach nie poruszaj tego tematu lub wymieniaj imię męża. Nikt nie ma prawa powiedzieć "były" skoro jest obecny.
Nie jest ważne kłamliwe prawo człowieka tylko Prawo Boże- za to umieraja męczennicy. Możesz być singlem w oczach prawa i tego nie przeskoczysz, ale ważniejsze co masz w sercu.
Z czasem Bóg Ci podpowie jak rozwiązać ten problem-daj Mu szansę.... :-D

Anonymous - 2010-06-30, 16:16
Temat postu: Co jeszcze
Drodzy Sycharowicze,

Jutro moje jedyne dziecko idzie do szpitala, bardzo się boję wyników badań, proszę o modlitwę o jej zdrowie.
Strach znów mnie paraliżuje i odbiera nadzeje.

Anonymous - 2010-06-30, 17:01

hankaolej,

http://www.youtube.com/wa...sPbpnFyU3A&NR=1

O spokój ducha dla CIebie i potrzebne łaski dla dziecka:

Pod Twoją obronę.....

Anonymous - 2010-06-30, 17:30

uciekamy się święta Boża Rodzicielko!
Anonymous - 2010-06-30, 18:24

Hanka..............Pogody Ducha
Anonymous - 2010-06-30, 22:45

naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych....
Anonymous - 2010-07-01, 00:47

Ale od wszelakich złych przygód ,
racz nas zawsze wybawiać ,
Panno Chwalebna .......

Anonymous - 2010-07-07, 10:56

Cytat:
Pierwszego lipca nasza córka idzie do szpitala, czeka mnie nastepne doświadczenie

Hanko, pisz co u Was.

Anonymous - 2010-07-07, 15:45
Temat postu: Co jeszcze
Dziękuję za wsparcie w modlitwie,
córkę odebrałam ze szpitala już w poniedziałek, w szpitalu zrobili jej wszystkie potrzebne badania, nie było już sensu, aby tam przebywała, gdyż wyniki badań będą dobiero za 2-3 tygodnie.Córka jest bardzo osłabiona- kiedy na nią patrzę, to widzę jak traci wolę istnienia, próbuję mobilizować ją do działania, ale mam wrażenie , że to nie choroba fizyczna ją trapi tylko psychika. Straciła nadzieje na rodzinę i porwót taty do domu. Widzę jak za nim tęskni, choć mówi, że Go nienawidzi.Zawiodła się na nim kiedy była w szpitalu - w dni pracujące był tylko 2-3 godz, w sobotę wogóle nie przyjechał, a w niedziele, to szkoda gadać :cry:. Tłumaczę, że był zajęty, że praca, że choroba ( choruje na cukrzyce ) nic nie pomaga. Ma do taty żal, że tak mało, ma dla niej czasu.Zadaje pytanie- dlaczego ty mamo, możesz zwalniać się z pracy, być przy mnie całe dnie w szpitalu, dlaczego ty, a nie też on, przecież mówi, że mnie kocha i tęskni - to miał możliwośc , aby być ze mną, a prawie Go nie było.A na końcu dodała - ty zawsze Go usprawiedliwiasz, a wyrządził nam tyle zła.Nie wiem, co mam odpowiedzieć. Kocham męża, kocham córkę,pragnę dla nich jaknajlepiej.

Anonymous - 2010-07-07, 16:25

Cytat:
przecież mówi, że mnie kocha i tęskni - to miał możliwośc , aby być ze mną, a prawie Go nie było.


Może nie było wcale nie dlatego, że nie chciał, ale zwyczajnie boli go przyglądanie się skutkom swojego grzechu.. :-(
Tylko Bóg jeden wie, co dzieje się w sercu człowieka...
I Mateczka...
Haneczko, bądźmy dobrej myśli, że z córcią będzie coraz lepiej.


http://www.youtube.com/watch?v=FeQDHliAPJM


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group