Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Co jeszcze ?

Anonymous - 2010-05-31, 10:47
Temat postu: Co jeszcze ?
Co jeszcze ?

Kiedy odszedł mój mąż świat dosłownie się zawalił, ja upadłam jako człowiek bardzo nisko,
mineło bardzo dużo czasu kiedy zaczełam walkę o siebie i córkę.Dochodziłam powoli do równowagi psychicznej, każdego dnia upadałam, aby następnego dnia podnieść sie i walczyć.
Córka tak jak ja popadła w depresje. Walka o jej stan duszy i ciała był, jest nadal priorytetem mojego życia. Nie muszę opisywać tragedii jaką przechodzimy, gdyż każdy z Was jest tym dotknięty.Mąż dąży do rozwodu - 08-06-2010, to data następnej rozprawy.
Wiedziałam co mam zrobić - Bóg dawał mi sił.
Stan zdrowia naszej córki bardzo się pogorszył, myślałam, że to wszystko depresja - cierpiała na typowe bóle psychosomatyczne. U jakich specjalistów ja nie byłam.
Tydzień temu pojechałam z córką do endykrynologa dziecięcego.
Po konsultacji świat znów się zawalił - córka dostała przekaz do szpitala z podejrzeniem zespołu cushinga ( możliwość guza nadnercza lub przysadki mózgowej ).
Tego samego dnia poinformowałam męża. Mąż bardzo kocha córkę, ale nawet jej stan zdrowia nie zmienia jego nastawienia do rozwodu. Na następny dzień wysłał do mnie sms, że dostał wypowiedzenie z pracy. Moja umowa kończy się 2 sierpnia i nie i wiem co dalej.
Podobno kobiety są śilne, a Bóg zsyła na człowieka tyle ile może znieś.
To nie jest zwątpienie w Boga - ja wątpie w człowieka, a córka, to cała moja rodzina.

Anonymous - 2010-05-31, 14:14

hankaolej napisał/a:
Tydzień temu pojechałam z córką do endykrynologa dziecięcego.
Po konsultacji świat znów się zawalił - córka dostała przekaz do szpitala z podejrzeniem zespołu cushinga ( możliwość guza nadnercza lub przysadki mózgowej ).
Tego samego dnia poinformowałam męża. Mąż bardzo kocha córkę, ale nawet jej stan zdrowia nie zmienia jego nastawienia do rozwodu. Na następny dzień wysłał do mnie sms, że dostał wypowiedzenie z pracy. Moja umowa kończy się 2 sierpnia i nie i wiem co dalej.


Witaj,
Jezus mówi do duszy:

Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi.

http://www.katolicki.net/wsparcie_duchowe.html
http://jezuufamtobie-tysietymzajmij.blogspot.com/
wszystkie swoje sprawy powierz Jezusowi i Maryi, a nastepnie zamiast się zamartwiać poproś jeszcze innego lekarza o konsultację. To zbyt poważna sprawa, aby polegać tylko na zdaniu jednej osoby:
http://www.rankinglekarzy...nolog_dzieciecy

Anonymous - 2010-05-31, 15:10
Temat postu: Co jeszcze
Witaj,

Ja byłam u innego specjalisty - diagnoza podobna,
nie potrafię tylko zrozumieć jednego - mojego męża, mówi że kocha córkę, że się o nią martwi i to jest szczere, a z drugiej stony rozwód najważniejszy.
Sama się siebie pytam czy brak mu wyobrażni, sumienia, przecież jest inteligentnym człowiekiem i zdaje sobie sprawę z nastawienia psychicznego pacjęta. Nasza córka jest w depresji z powodu jego odejścia, a jeszcze dopadła ją choroba. Musi mieć spokój i wsparcie i zaufanie.Jak może uwierzyć ojcu, jeżeli przy tak strasznej wiadomości, wie ,że ojcu zależy tylko na rozwodzie, bez względu na wszystko. Ja z mojej strony robię wszystko aby o tym nie myślała. Staram się z nią rozmawiać, tłumaczyć.Pragnę pojednania córki z ojcem.Ale niektórych spraw nie przeskoczę.
Czy można mieć tak mocno zatwardziałe serce. Bóg daje sygnały, że to co robi jest złe, nieuczciwe i nieludzkie, a jednak trwa w tym.Czy musi dojść do mocnego upadku aby człowiek zrozumiał istotę sprawy?
A może mąż nigdy tego nie zrozumie, może świat kobiety a mężczyzny to inne światy?

Anonymous - 2010-05-31, 15:34

hankaolej,

Jeśli znaki , które widzisz na córce są znakami od Boga dla męża to działania są skuteczne. Nie koniecznie jednak mąż zareaguje tak jak Ty sobie to wyobrażasz. Bóg tak działa, aby dotknąć w ludzim sercu miejsc, które nie są zajęte przez zło, bo wtedy z iskierki zapala się płomień miłości ludzkiej do Ojca. On naprawdę wie co robi, zostaw Mu działanie i nie zamartwiaj się na zapas, nie kreuj scenariuszy, bo mąż może Cię jeszcze zaskoczyć.

Zajmij się soba i córką. Skup się na okazywaniu Jej uczucia w sposób, który buduje. Pomagaj jej w trudnych chwilach i zaufaj,że reszta się ułozy wg. bożego planu. :-)

Anonymous - 2010-05-31, 17:44

"Jak nie zbłądzić, powiedz mi
Kiedy nie wiem dokąd iść
Zaufaj Panu już dziś
Jak nadzieję w sercu mieć
Kiedy wszystko wali się
Zaufaj Panu już dziś"
- śpiewa M. Anioł

Hankaolej - w życiu przychodzi taki czas, że wydaje się nam, że tracimy nad nim (życiem) kontrolę, popadamy w zwątpienie, że coś tu jeszcze, przy całej naszej zapobiegliwości - zależy od nas, że coś jeszcze możemy... Wtedy warto, nie rezygnując z własnego wysiłku - zaufać Panu, tak szczerze i mocno... To ten czas, kiedy On śpi na wezgłowiu w łodzi , a wokół szaleje burza... I chciałoby się powiedzieć "gdzie jesteś, przecież toniemy" i można tak powiedzieć, tak wołać... Uczniowie mieli wielką wiarę, ale za małą na tę trudną chwilę, bo zwątpili i ... trochę im się oberwało ;-) , ale Pan Jezus obudził się... Spróbuj tak i Ty - może to będzie skuteczne.

Hankoolej, nie musi być przecież tak, że Twoje czarne scenariusze staną się rzeczywistością... Opatrzność Boża czuwa w każdym czasie - dobrym i złym, a chyba zwłaszcza w tym złym..

Anonymous - 2010-06-01, 10:33
Temat postu: Co jeszcze
Kinga2, Róża,

Bardzo Wam dziękuję za wsparcie i optymizm, najbardziej mi tego brakuje.
Kiedy patrzę z perspektywy czasu na kwestię rozwodu, to chwili obecnej jest to już bez znaczenia.Strach z tym związany był dla mnie niczym w porównaniu ze strachem o dziecko.
Szkoda tylko, że muszę doświadczać tego wszystkiego aby zrozumieć istotę sprawy.
Faktycznie, to bez znaczenia czy sąd orzeknie rozwód czy nie, sakrament pozostanie.
A ja nie mam wpływu na poczynania swojego męża, często piszecie, że ma się wpływ tylko na 50% związku i taka jest prawda.Muszę być silna, aby córka miała we mnie oparcie.
Staram się nie pisać, nie kreować czarnych scenariuszy - to jakby pozostałoś po tych wszystkich przejściach. Po odejściu mężczyzm, często powtarza sie kobietą, "ze masz dla kogo żyć, jest dziecko które ciebie potrzebuje". Myślisz faktycznie tak jest. Wychodzisz w miarę na prostą - radzisz sobie z takimy problemami, z którymi niejeden meżczyzna by sobie nie poradził i nagle dowiadujesz się, ze masz chore dziecko.
I nie rozumiesz, nic nie rozumiesz, starasz się zaufać Bogu, ale nie rozumiesz, myślisz sobie dlaczego jeszcze to.Jeżeli chcesz mnie czegoś nauczyć Boże to spraw to mi ale nie dziecku.Pogubiłam się w tym wszystkim.

Anonymous - 2010-06-01, 15:54

hankaolej,

http://www.youtube.com/wa...feature=related

(1) Dla kierującego chórem. Psalm Dawida. Ku wspomnieniu (2) Przybądź tu, o Boże, i uratuj mnie, o Panie, pośpiesz mi z pomocą! (3) Niech wstyd i hańba spadną na wszystkich, co chcą mnie zgładzić; niech się cofną okryci wstydem ci, co się cieszą z mojego nieszczęścia. (4) Niech odejdą w poniżeniu wszyscy, którzy mówią: Dobrze mu tak! (5) Niech radują się wszyscy, którzy Cię szukają. Niech się Tobą radują, którzy pragną, byś ich zbawił. Niech powtarzają zawsze: Wielki jest Bóg i Pan nasz. (6) A ja jestem ubogi i uciśniony, o Boże, pośpiesz mi z pomocą! Tyś jest bowiem moją pomocą i ocaleniem! Nie zwlekaj tedy, o Panie!

(Ks. Psalmów 70:1-6, Biblia Warszawsko-Praska)

Anonymous - 2010-06-07, 21:04

hankaolej napisał/a:
Mąż dąży do rozwodu - 08-06-2010, to data następnej rozprawy.

To już jutro... niech Duch Św. Cię prowadzi i napełnia Twoje serce Pokojem.
Obiecuję modlitwę...

Anonymous - 2010-06-08, 12:00

Haniu sprawdż czy są jeszcze miejsca na rekolekcje z O. Manjackalem



http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=5176


dobrze by było gdybyście pojechały z córką .

PaMIĘTAM O Was . Trzymaj się ciepło .

Anonymous - 2010-06-11, 09:34
Temat postu: Co jeszcze
W dniu 8 czerwca sąd orzekł rozwód cywilny.
W dniu poprzedzającym rozprawę byłam dziwnie spokojna, podświadomie czułam co sie stanie, a mimo to odczuwałam spokój." Rozmowa" z Bogiem pomogła.
O dziwo nawet przespałam prawie 6 godz co było nie lada wyczynem dla mojego organizmu.Jedynie czego się obawiałam to jazdy samochodem, dlatego też do sądu pojechałam autobusem.Mąż miał świadków, adwokata, a ja byłam sama, to znaczy nie sama z Bogiem.Na sali rozpraw - na samym poczatku trochę się popłakałam, najwidoczniej tak miało być, później znów powrócił spokój i odpowiadałm zgodnie z moim sumieniem, przekonaniami.
Mąż rozwód otrzymał - w pewnym sensie wygrała, ale kiedy na niego patrzyłam w otoczeniu tych wszystkich ludzi, którymi się otoczył, to zrobiło się mi jego żal.
I wydawałoby sie, że moje półtora roczne starania uratowania małżeństwa nie przyniosły nic, że przegrałam, ale tak naprawdę, to nie przegrałam - stałam się innym człowiekiem. To mój mąź przegrał szacunek, uczciwość i godność.To co sie stało 8 czerwca to przegrana bitwa ze złem, ale "wojna" o uratowanie mojej rodziny, małźeństwa dopiero się rozpoczeła. Nie poddam się, będę walczyć jak lwica mając za sobą najważniejszego Sprzymierzeńca.Uczciwość i wierność małżeńska to mój drogowskaz na dalsze życie i gdy jedno odchodzi, to drugie trwa na przekór wszystkiemu.
Przeszłam wiele-dwie próby samobójcze, pobyt w szpitalu psychiatrycznym,próbe gwałtu,próbę zagłodzenia się na śmierć, zapaść i ratowanie życia w szpitalu,leczenie psychotropami i uzależnienie się od nich, wychodzenie z uzależnienia,działanie złego ducha, koszmary,przeprowadzenie egzorcyzmów, dosłowna walka ze złem,informacja o chorobie dziecka, rozwód.Po ludzku powinno mnie nie być, ale Bóg ma najwidoczniej w stosunku do mnie ogromne miłosierdzie i niewyobrażalną cierpliwość.Mógłby przecież na mnie machnąć ręką, tyle razy Go zawiodłam, ale nie, obdarzył mnie łaską wszystkiego.Teraz wiem, że Bóg potrafi nawet ze zła wyprowadzić dobro, dlatego też dopuszcza czasem mocny, brzemienny w skutki upadek, aby pokazać człowiekowi, jak daleko od niego odszedł, że sam nic nie może. Jeżeli Bogu zależy na czyjejś duszy, to zażycia ją bardzo doświadcza. Lepiej teraz doznawać upokorzenia, beznadziejności kiedy mamy jeszcze szanse, gorzej jeżeli tej szansy nie wykorzystamy i zatracimy się zupełnie. Ja jestem tego najlepszym przykładem. O ile łatwiej byłoby mi żyć nie przestrzegając przykazań, ale czy tego chcę? Czy chcę żyć w nieprawości, cudzołóstwie. Czy potrafiłabym spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć wszystko jest ok., przecież inni tak żyją i nic się nie dzieje. Kobiety się rozstają, zdradzają współmałżonka, tłumaczą sobie, że mając rozwód cywilny nie obowiązuje ich przysięga, że są wolne. Jeżeli potrafią niech tak żyją. Ale ja mówię - nie - takiemu życiu, nie potrafię sprzeniewierzyć wszystkich wartości, złamać przysięgi.Życie w którym zatykałabym uszy na głos swojego sumienia byłoby tylko wegetacją, pozornym szczęściem, niczym innym, i obojętnie w jaki sposób starałabym się je zagłuszyć, nie byłabym w stanie od tego uciec. Z ludzkiego punktu widzenia ważne jest tylko, co jest tu i teraz. Nie interesuje nas zbytnio co będzie dalej. Wprawdzie mamy nadzieje, że jakoś to będzie ( o ile w ogóle wierzymy ), ale tak naprawdę rzadko kto zdaje sobie sprawę jakie to ma znaczenie - w jaki sposób właśnie żyjemy.
A co do mnie - ja już od świata nie oczekuje zrozumienia, potwierdzenia czy akceptacji i dlatego oddałam się i poddałam Bogu i tak naprawdę świat nic złego nie może mi uczynić, bo gdybym tego nie uczyniła umarłabym z rozpaczy, a tak dziękuje Bogu za samo to, że jestem.
Pierwszego lipca nasza córka idzie do szpitala, czeka mnie nastepne doświadczenie- ale będę silna. Dla niej, dla siebie, dla mojego męża.

Anonymous - 2010-06-11, 10:31

Hanko, dziękuję za piękne świadectwo...

Szczęśliwi, których droga nieskalana,
którzy postępują według Prawa Pańskiego.
Szczęśliwi, którzy zachowują Jego upomnienia,
całym sercem Go szukają,
którzy nie czynią nieprawości,
lecz kroczą Jego drogami.
Ty na to dałeś swoje przykazania,
by pilnie ich przestrzegano.
Oby moje drogi były niezawodne
w przestrzeganiu Twych ustaw!
Wtedy nie doznam wstydu,
gdy zważać będę na wszystkie Twe przykazania.
Chcę Ci dziękować szczerym sercem,
gdy nauczę się wyroków Twej sprawiedliwości.
Przestrzegać będę Twych ustaw:
nie opuszczaj mnie nigdy!

Ps 119, 1- 8

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Anonymous - 2010-06-11, 11:40

Hanko to co napisałaś wywarło na mnie ogromne wrażenie.
Widać że Jezus stara się być jak najbliżej kiedy jest nam najtrudniej i całe życie się wali na głowę.
Dziękuję za Twoje słowa, pomodlę się też za zdrowie córki.

Anonymous - 2010-06-11, 12:24

hankaolej napisał/a:
I wydawałoby sie, że moje półtora roczne starania uratowania małżeństwa nie przyniosły nic, że przegrałam, ale tak naprawdę, to nie przegrałam - stałam się innym człowiekiem. To mój mąź przegrał szacunek, uczciwość i godność.To co sie stało 8 czerwca to przegrana bitwa ze złem, ale "wojna" o uratowanie mojej rodziny, małźeństwa dopiero się rozpoczeła.


Haniu teraz czas na to, aby wygonić zło z męża i małżeństwa:

http://odnowa-gubin.blogs...a-schubert.html
http://www.wspolnoty.jezu...ntent&task=view

Skoro Ty jesteś już wolna teraz zawalcz o męża, masz rację że to nie koniec. :-D

Matka Boża błaga nas o post
Matka Boża również poprosiła nas o post w każdą środę i piątek o chlebie i wodzie. Na początku nowego tysiąclecia, 1 stycznia 2001 r., Matka Boża poprosiła nas o odnowienie postu i modlitwy z zapałem. Kiedy Apostołowie wrócili z poselstwa, na które posłał ich Jezus, oznajmili Jezusowi, że widzieli opętanego mężczyznę i nie zdołali wypędzić z niego złego ducha. Jezus powiedział im, że tylko poprzez post i modlitwę można usunąć tego rodzaju zło. Ten rodzaj zła otacza nasze obecne pokolenie. Może ono jedynie zostać powstrzymane poprzez post i modlitwę. Gdyby był inny sposób, Matka Boża by nam o tym powiedziała. [...]
http://www.medjugorje.org...ectwa&Itemid=69

Kto w takiej chwili , jak teraz,się nie podda ten zasłużył, aby doświadczyć zwyciestwa. :-D

Anonymous - 2010-06-11, 16:43

Hanka,czasami trudna ta droga.............bo i żądze,i instynkty,i popędy.........
Ale Bóg kocha człowieka tak ,że się samoogranicza w imię swojej miłości do człowieka,staje się bezsilny z własnej woli ,i z tej nieograniczonej miłości do i wobec człowieka, pozwala mu (człowiekowi)podejmować decyzje nawet wtedy, gdy konsekwencje tych decyzji są bardzo przykre dla człowieka i jego relacji z Panem Bogiem.
A On łzę uroni i czeka .......................


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group