Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Przebaczyć ale jak

Anonymous - 2010-05-14, 12:55

airam napisał/a:
ksiądz doradził mu " że jak mnie kocha to lepiej nic mi nie mówic o tym" to zwątpiłam o co tu chodzi.?????
Czy takimi słowami nie zachęca się do dalszego kłamstwa? do dalszych zdrad?


Witaj,
moim zdaniem źle odbierasz radę księdza. Miała inny wymiar.
Napisałaś,że mieszkasz w małym miasteczku i być może ksiądz znająć Twoją kondycję psycho-duchową uważał,że tak będzie lepiej dla Was obojga, gdyż nie zawsze sposób powiedzenia prawdy , jak i motywacja jej poznania prowadzą do uzdrowienia sytuacji. Przypuszczam,że w zamysle księdza była rada, aby mąż nie mówił prawdy dopóki nie upora się z problemem , nie stanie przed Bogiem gotów naprawić krzywdy wyrządzone. Zapewne jego spowiedź sugerowała postawę, gdy powiedzenie prawdy jest defacto tylko przerzuceniem ciężąru winy ze zdradzacza na zdradzonego, by łatwiej było to znosić. Brak jednak przy tym faktycznej chęci zmiany postępowania na lepsze.
Co do rekolekcji to wystarczą Wam tylko wtedy, gdy oprócz nich skorzystacie z pomocy Kościoła dla małżeństw poranionych grzechem cudzołustwa czyli RCS dla małżeństw oraz przede wszystkim bedziecie pamiętali,że leczy Bóg a nie nasze chęci, dlatego nie wolno się Wam oddalić od Jezusa i Maryi. Wtedy wystarczy Wam siły do naprawy małżeństwa.
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4784

Skoro nie chcesz korzystać z terapii w swoim mieście to masz jeszcze możliwość jeżdżenia do większego miasta lub skorzystać z terapii przez internet. Rozumiesz,że mają te rozwiązania jednak swoje wady, więc pomyśl może nie tylko o rekolekcjach, ale i o pobycie wakacyjnym w klasztorze lub przyjedźcie do Rybna k/Sochaczewa do Sióstr Miłosierdzia.
W takich miejscach też można przejść terapię w zależności od tego czy takiej szukasz.

Anonymous - 2010-05-18, 14:03

Airam, odezwij się.
Jak Ci idzie z wybaczeniem? Jeśli ciężko, tym bardziej - pisz.

Anonymous - 2010-05-18, 14:59

Różo jesteś wielka :lol:

To trudne jeśli nie można się porozumieć, wtedy wszystkie czarne myśli dołują .
Dużo łatwiej kiedy z mężem jesteśmy w dobrych relacjach.
Tak jest na dzień dzisiejszy. Ja się staram i on się stara- chyba oboje doceniamy to co się dzieje.
Ciężko jest na duszy i sercu ale czasu nie umiem cofnąć. Myślę, że to musi potrwać w czasie abym mogła odpowiedzieć na twoje pytanie. Rozumiesz, jak jest dobrze to jest ok ale jak jest żle to świat przytłacza. Własciwa odpowiedż to : uczę się na nowo wierzyć , ufać i przebaczać. Dzięki Bogu ,że mąż mi w tym stara się pomagać.

Nłóg - masz rację! trochę zagalopowałam się. ( DOTYCZY SPOWIEDNIKA) Tak - to od nas zależy czy chcemy z grzechem skończyć w momencie spowiedzi a nie od spowiednika.Tyle próbuję znależć odpowiedzi i nie znajduję.
pozdrawiam

Anonymous - 2010-05-18, 16:41

I wcale nie dziw się Airam, tym gorszym dniom - one są wpisane w proces przebaczania. Decydując się przebaczyć - decydujesz się na gorsze dni, takie bez słońca, a wręcz z jego zaćmieniem. Podejmujesz się przecież wielkiego trudu, nie czegoś łatwego, przyjemnego...
Będę Cię wspierać modlitwą.
A wielka to jestem - zgadłaś, wzrost ... :-D Naprawdę.

[ Dodano: 2010-05-18, 18:56 ]
Decyzja o przebaczeniu zdrady i dalszym byciu we dwoje skutkuje potokiem łask z Góry - one wręcz płyną, jak rzeka ... Myślę, że z czasem tego doświadczysz. O jak bardzo Pan Jezus nagradza tych, którzy przebaczają w sercu tę wielką krzywdę, jaką jest zdrada małżeńska. Nagradza hojnie obydwoje...


http://www.youtube.com/wa...feature=related

Anonymous - 2010-05-19, 08:44

Ariam...Różo.....przebaczenie to jest postawa jednostronna.Do tego nie potrzeba drugiego człowieka...krzywdzieciela.
Zdecydowanei trudniejsze jest pojednanie,bo tu potrzeb skonfrontowania sie skrzywdzonego i krzywdziciela.
A często te stany sa wymieszane............... subiektwnie postrzegane.
Tu potrzeba gotowości stanięcia w prawdzie ,przebaczenia i proszenia o przebaczenie by przejśc do pojednania.............potrzeba czasu do pojednania

Anonymous - 2010-05-19, 11:26

Cytat:
Zdecydowanei trudniejsze jest pojednanie,bo tu potrzeb skonfrontowania sie skrzywdzonego i krzywdziciela

Właściwie w małżeństwie, w takie pełne przebaczenie, (moim zdaniem) wpisane jest również pełne pojednanie. Wielu twierdzi, że przebaczyli, ale jednak żyć nadal razem nie potrafią. Jeśli jest dobra wola ze strony tego, który skrzywdził, to wydaje mi się że pojednanie ze wszystkimi jego (pozytywnymi!) konsekwencjami - jest naturalną koleją rzeczy. Nie rozumiem, jak można twierdzić, że przebaczyłam/ przebaczyłem, ale jednak nic w ślad za tym nie idzie. Czy to nie jest oszukiwaniem samego siebie? Puste słowa?? Prawdziwe , głębokie przebaczenie uzdalnia do bycia nadal małżeństwem w pełnym tego słowa znaczeniu, nie połowicznie. Tak płytko, mogę przebaczyć sąsiadowi, bo przecież płytkie więzi mnie z nim łączą, nie będę z nim jadać przy jednym stole, nie będę ( i nie mogę :-D ) sypiać z nim w jednym łożu. Ale w małżeństwie - chodzi przecież o coś więcej...
Skoro przebaczam - jest i wspólny stół, i wspólne łoże - wszystko, jak dawniej. Może nie zgodzisz się tu ze mną Nałogu, ale tak to widzę. Łatwo i wygodnie oszukiwać samego samego siebie w tej kwestii, bo przyznać się, że właśnie jeszcze nie przebaczyłam/ nie przebaczyłem - to stanąć w smutnej prawdzie o sobie, że mam poważny problem, że może usłyszę z czyichś ust, że byle jaki ze mnie katolik i zaboli... Niektórzy tak też rozumują, że "dobry katolik" to przebacza niemalże natychmiast, bezwarunkowo, bezboleśnie; gdy tymczasem to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością... Ale cóż, trudno wymagać od kogoś, kto nie doświadczył na własne j skórze, żeby rozumiał do końca , wiedział, że można być pełnym dobrej woli, a jednak nie móc... Przynajmniej w kwestii zdrady małżeńskiej.
Uzdrowienie, może własnie nie trzeba tak szybko twierdzić, że już jestem zdrowy - w takiej sytuacji nie ma nic do uzdrowienia i nic nie pójdzie ku lepszemu...
Uznając, że nie jestem zdrowy do końca, a może i ciężko chory/chora - otwieram się na potrzebną mi łaskę i na pewno ją z czasem otrzymam. Byle nie oszukiwać siebie, bo to - choć chwilowo wygodne, na dłuższą metę - nie popłaca; jest tylko kwestią czasu, jak przyjdzie skonfrontowac się boleśnie z zatajoną prawdą.
Stanąć w Prawdzie o sobie - to cenna, umiejętność...

"Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają." Mt 9, 12

" Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych." Mt 11, 28-29

Anonymous - 2010-05-19, 17:32

Dla mnie przebaczyć- to poczuć przebaczenie w swoim sercu a nie mówić ,że przebaczam.
pojednać się i przebaczyć - to tak blisko ze sobą związane.

Anonymous - 2010-05-20, 10:04

Różo............ piszesz:
róża napisał/a:
Właściwie w małżeństwie, w takie pełne przebaczenie, (moim zdaniem) wpisane jest również pełne pojednanie


Różo............ przebaczenie jest aktem woli osoby skrzywdzonej,postawą osoby skrzywdzonej.Do pojednania potrzeba woli dwóch stron...czyli skrzwdzonego i krzywdziciela.
Nie ma pojednania bez prośby o wybaczenie,uznania przez krzywdziciela swoich przewin-win i prośby o wybaczenie z wolą zadośćuczynienia czy zadoścuczyniania permanetnego.

i dalej:
róża napisał/a:
Skoro przebaczam - jest i wspólny stół, i wspólne łoże - wszystko, jak dawniej


Jak jest to akt jednostronny,bez pogłębionej refleksji "krzywdziciela" to masz nawrót pewny jak............ to że wczorajszy dzień nie jest dziesiejszym.
I kołowrotek zacznie się od nowa.Bo tak działa wynaturzenie naturalnych instynktów

i dalej
róża napisał/a:
Ale cóż, trudno wymagać od kogoś, kto nie doświadczył na własne j skórze, żeby rozumiał do końca , wiedział, że można być pełnym dobrej woli, a jednak nie móc... Przynajmniej w kwestii zdrady małżeńskiej.


Różo...czy te ostatnie zdanie jest kierowane do mnie osobiście??

W tym ostanim cytacie potwierdzasz moja tezę:można wybaczyć i nie być w stanie sie pojednać rozumiejąc to tak ,że nie być w stanie dzielić np.po zdradzie łoża ze zdradzaczem.
Bo po zdradzie nic już nie jest tak samo...choć w tzw.normalnym życiu wczotraj te znie może być dniem dzisiejszym...........ale jak nei ma ran ,to nie musi być gojenia.

Ariam............ masz rację w tej kwesti:nie może być pojednania bez przebaczenia
Jak nie może być świadomego odpuszczenia win bez ich wyznania,żalu,skruchy i zadośćuczynienia

Pogody Ducha

Anonymous - 2010-05-20, 11:15

Nałogu, to nie było pisane z myślą o Tobie (skąd miałabym wiedzieć, co jest w sercu Twoim lub kogolwiek, jak mogłabym rościć sobie prawo do takiego wglądu - przecież księdzem nie jestem :-D ) ale tak ogólnie - na podstawie rozmów ze znajomymi, a skonfliktowanymi ze swoim współmałżonkiem.
Pisałam o dobrej woli ze strony krzywdziciela, czyli o sytuacji, kiedy już przeprosił, jakoś tam, na miarę swoich możliwości - zadośćuczynił, a jednak nie dostępuje pełnego odpuszczenia winy w sercu skrzywdzonego, nie dostępuje pojednania. A że nie jest to proste - przebaczyć, to przecież wiem... Chciałam tylko zwrócić uwagę na fakt, że prawdziwe przebaczenie - to wielki wysiłek i nie ma sensu oszukiwać siebie, że już to stało się, aby zaraz za chwilę nie być rozczarowanym, że wcale tak nie jest. Doświadczyłam tego na sobie...

Pewnie, że nikogo nie przymusisz do dalszego życia z mężem, czy żoną, która zdradziła. Ale przecież można żyć ze sobą po zdradzie, czego jestem przykładem i chciałabym taką nadzieję zaszczepić w sercu Airam , a może jeszcze kogoś czytającego, piszącego - na tym forum, a wątpiącego...
Nałogu, jeśli uraziłam Cię - to przepraszam :-D , ale naprawdę nie było w tym żadnej aluzji - ot taka obserwacja życia.
Nie oszukujmy się - przebaczanie przychodzi nam bardzo trudno. Pomyśleć, że Pan Jezus przebaczał swoim oprawcom, a nawet oprawców uzdrawiał...

Gdy On jeszcze mówił, oto zjawił się tłum. A jeden z Dwunastu, imieniem Judasz, szedł na ich czele i zbliżył się do Jezusa, aby Go pocałować. Jezus mu rzekł: "Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?" Towarzysze Jezusa widząc, na co się zanosi, zapytali: "Panie, czy mamy uderzyć mieczem?" I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Lecz Jezus odpowiedział: "Przestańcie, dosyć!" I dotknąwszy ucha, uzdrowił go. Łk 22, 47-51

Oczywiście możemy poprzestać na słowach "Przestańcie, dosyć!", nie posuwając się już dalej...

A może warto czasami zaniepokoić troszkę siebie samego, czy naprawdę zrobiłam/zrobiłem wszystko w kierunku pojednania? Z tego niepokoju mogą wyniknąć dobre owoce... Łatwo popaść w słodki marazm, tymczasem mamy cały czas iść do przodu, wymagać od siebie coraz więcej...

Anonymous - 2010-05-20, 11:22

Różo............ mnie nie uraziłaś............
Anonymous - 2010-05-20, 12:09

zadośćuczynienie................czy w mojej sytuacji ..... czego właściwie mam się spodziewać?
wyznał winy i przeprosił ........ w rozumieniu mężczyzny to i tak bardo dużo...
sądzę, że nie jeden facet w takiej - podobnej sytuacji -nie chce wracać do tego co się stało... ale- życie toczy się dalej i podobne okoliczności również się powtarzają a co za tym idzie- nasz kobiecy lęk, obawy, rozchwianie emocjonalne....Tak , w tych chwilach następuje rozterka czy ja już przebaczyłam?
Czy zaufanie , które próbuję odbudować nie zostanie ponownie utracone- ... czy warto?
Najpierw unikanie odpowiedzi, następnie małe kłamstewka, następnie większe i prawdziwe kłamstwa- nasuwa się odpowiedż: szczerość w każdej kwestii!
Tak , znów łatwo jest mówić- gorzej wychodzi w życiu.
Tak więc każdego dnia próbuję....próbuję...itd
Dużo myślę o sobie, o swoim postępowaniu- doszukuję się swojej winy i niejednokrotnie ją znajduję. Ale prawda jest taka ,że ja nie posunęłam się tak daleko - dlaczego? po prostu
Kocham.
On też mnie kocha, tak.... jednak to nie wystarczyło aby mnie nie skrzywdzić. Jeśli uczucia jego nie powstrzymały przed zdradą to co teraz może powstrzymac?
To mój największy problem na tę chwilę.

Anonymous - 2010-05-20, 12:26

Airam, człowiek najszybciej, najlepiej uczy się na własnych błędach. Zdrada - to ten błąd wielki i naprawdę można nauczyć się na nim bardzo dużo, bardzo szybko (oby nikt tego nie próbował!); jeśli jest odpowiednio przepracowana - skutuje już większą mądrością życiową , roztropnością na przyszłość. Wiesz, co będzie zaporą na przyszłość dla Twojego męża? Świadomość Twojego cierpienia, którego dotykał, widok Twoich łez... Tego "zdradzacz" nie zapomni, tego nie uda się mu zapomnieć...
Anonymous - 2010-05-22, 00:18

Myśle ze do przebaczenia trzeba dojrzeć, musi upłynać odpowiedni czas, zagojenie ran. A gdy już przebaczymy będziemy inni, mocniejsi, dojrzalsi, a co najwazniejsze bliźej Boga...
Anonymous - 2010-05-22, 15:50

Pozwolę sobie wkleić artykuł z "Katolika", a dotyczący przebaczania w małżeństwie.



Wybaczenie w małżeństwie


Magiczna siódemka

Zranienia przez słowa lub postawę mogą następować nawet wiele razy w ciągu dnia. Jak sobie radzić z takimi sytuacjami? Gdzie szukać wsparcia? Myślę, że najprościej jest sięgnąć do natchnionych słów i zobaczyć, co na ten temat chce nam powiedzieć Jezus:

Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: »Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?«. Jezus mu odrzekł: »Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy« (Mt 18, 21-22).

We wszystkich kulturach starożytnych liczba siedem powszechnie traktowana była jako święta. Stary Testament pojęcia „pełnia” i „siedem” nazywa tym samym słowem. Pełnia siódemki wynika także z jej niepodzielności. W Biblii siedem to głównie akt stworzenia – dzieło stworzenia jest zrealizowane w pełni, jako doskonałe, nie wymagające poprawek. Przed człowiekiem stoi jedynie zadanie odkrywania tego dzieła i korzystania z niego.

Pokochać na nowo

Zgodnie z tym znaczeniem wybaczyć siedem razy to wybaczyć doskonale, to znaczy: zawsze, ciągle, nieustannie, ale przede wszystkim do końca, całkowicie, w pełni – tak, aby po zranieniu, a następnie właśnie takim wybaczeniu nie pozostał żaden uraz, by nic nie zostało w pamięci. Wybaczyć całkowicie to zapomnieć, to nigdy do czegoś nie wracać (w przypadku popełnienia przestępstwa takie wybaczenie nie wyklucza konieczności egzekwowania kary wobec krzywdziciela). Ale to także pokochać na nowo, nie oczekiwać przeprosin i zadośćuczynienia, lecz wyjść naprzeciw z miłością ofiarną, która: Nie pamięta złego, wszystko znosi, wszystko przetrzyma (por. 1 Kor 13).

Jest to postawa bardzo trudna, wręcz nieosiągalna po ludzku, ale zawsze osiągalna z Jezusem, w całkowitym otwarciu się na Jego łaskę, może nawet przez cud, w sposób nadprzyrodzony. Pytanie Piotra jest bardzo dojrzałe. Niewątpliwie zna on znaczenie symboliki liczby siedem, więc zadaje pytanie, jak to zrobić, aby wybaczyć w pełni, doskonale, zgodnie ze znaczeniem tego symbolu. Z pewnością wyraża też swoją wątpliwość, czy takie wybaczenie jest w ogóle możliwe. Ma obok siebie Mistrza i wykorzystuje okazję. Dużo się już nauczył, wiele rozumie, ale ma jeszcze pewne niejasności. Wcześniej usłyszał, że nie wolno odpłacać złem za zło, lecz trzeba nadstawiać drugi policzek. Dowiedział się także, że początkiem wybaczenia jest modlitwa za tego, który krzywdzi. Takie nastawienie wydaje się nie do osiągnięcia. Postawa odwetu i szukania sprawiedliwości jest bardzo ludzka.

Przyjmowanie przeciwności

Chrystus powiedział jeszcze, że prawdziwe szczęście osiąga się wówczas, kiedy wszelkie przeciwności przyjmie się z pokorą: Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. (...) Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was (Mt 5, 6. 11). Piotr czuje, że prawie mu się to udaje, lecz zauważa w sobie zwykłe wyczerpanie i brak odporności na wrogość innych. Zastanawia się, czy jest granica kompromisów, ustępstw i modlitwy za krzywdzicieli. Być może tak trzeba czynić tylko do jakiegoś momentu.

Bez liczenia, bez kalkulacji – wbrew logice

Jezus pochwala Piotra za dojrzałe pytanie, ale w odpowiedzi poucza zatroskanego ucznia, że w zakresie problemu krzywd i wybaczenia trzeba najpierw odsunąć logikę. Przenosi rozmowę na inną płaszczyznę. „Siedemdziesiąt siedem” to przebaczenie bez liczenia, bez kalkulacji, wbrew logice. Jeszcze wcześniej w pytaniu Piotra była racjonalność. Prosił o łatwą receptę, o przepis, który można by zapamiętać i realizować. Reguły najczęściej są logiczne i zwarte. Jezus pozostawia tę płaszczyznę, nie dotykając jej. Mówi, że przebaczyć siedemdziesiąt siedem razy to nie przebaczyć, lecz oddać życie za tego, który krzywdzi. Nie zaryzykować oddania życia, lecz zrobić tak bez zastanowienia.

Zapewne taka odpowiedź nie mogła być w tym momencie zrozumiana, ale inne słowa Mistrza, np.: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! (Mk 8, 34), a następnie ofiara na krzyżu i wybaczenie Piotrowi jego zdrady pozwoliły po czasie zrozumieć istotę usłyszanego pouczenia.

Gdzie są granice kompromisu?

Jaka z tej rozmowy płynie lekcja dla małżonków? Zapewne już można ją dostrzec. W małżeństwie nie może być miejsca na liczenie, ile się sobie już wybaczyło, ani tym bardziej wypominania, że się ciągle wybacza. Nie może być miejsca na zastanawianie się, czy nieustannym wybaczaniem nie deprawuje się współmałżonka, który po pewnym czasie może zacząć wykorzystywać naiwność i nadużywać bezgranicznej uległości żony czy męża. Są to ludzkie kalkulacje i obawy.

Mądre, uzasadnione i logiczne. A tymczasem Jezus mówi: „Nie licz, nie rozważaj, nie zastanawiaj się nad efektem swojego wybaczenia, nad skutecznością i siłą oddziaływania na współmałżonka”. W przypadku wszelkich krzywd w małżeństwie, stawiając sobie pytanie o granice kompromisu i kres uległości, małżonkowie słyszą: "Miłuj męża, żonę, mimo doznawanych przykrości nieustannie módl się za niego (za nią), ale szczególnie wtedy, kiedy cię rani, nie myśl o odwecie, lecz przyjmuj z pokorą dalsze zranienia. Jeżeli czujesz, że już sił ci brakuje, i pytasz się, jak długo masz jeszcze znosić te bóle, powiedz sobie, że wytrwasz do końca, do oddania życia za niego (za nią), że jesteś gotów (gotowa) przyjąć wszystko, co najgorsze, umrzeć dla siebie, nie czuć urazy, wszelkie cierpienia ofiarować za niego (za nią), mimo tego wszystkiego, co on (ona) tobie robi”.

Szokujący paradoks!

Usłyszysz wówczas słowa, że właśnie przez taką postawę dochodzi się do pełni szczęścia w małżeństwie, gdyż właśnie ci są błogosławieni, szczęśliwi, którzy znoszą wszelkie prześladowania. Im są one większe i dotkliwszy wywołują ból, tym większe szczęście. Szokujący paradoks! A przecież nie ma większego cierpienia, jak krzywda wyrządzona przez współmałżonka, przez osobę ukochaną, jedyną. Jest to propozycja całkowicie nie mieszcząca się w jakichkolwiek granicach logiki i racjonalności. Często słyszymy słowa: „zostaw go (ją), po co się z nim (nią) męczysz?”. Często tak robimy i zostawiamy, odchodzimy, wyrzucamy…

Tak po ludzku. Jezus natomiast proponuje rozwiązanie, które jest rozwiązaniem nie po ludzku, które jest niemądre według mądrości tego świata. Proponuje rozwiązanie – ale i deklaruje pomoc. Piotr także nie od razu to zrozumiał, dopiero perspektywa paschalna dopełniła tego jego nierozumienia. A może nie tyle dopełniła, ile tylko pokazała inne rozwiązanie, którego nie trzeba rozważać, lecz należy je realizować. Jezus nie powiedział: „Bierzcie, jedzcie i zrozumcie, co Ja czynię”. Powiedział: Bierzcie, to jest Ciało moje (Mk 14, 22), „tak postępujcie i nie próbujcie zrozumieć”. Pokazał bardzo konkretny sposób realizacji wszelkich ideałów ewangelicznych, na których małżonkowie powinni budować swój związek. Przypomniał, że bez Niego nic nie jest się w stanie uczynić.

Tylko Eucharystia

Nie „zrozumieć”, lecz „uczynić”. Powiedział, że nie powinno się próbować rozumieć, gdyż czy to z Nim, czy bez Niego zrozumieć się nie da, ponieważ nie o to chodzi. Chodzi o realizację tych zasad, a nie o ich pojmowanie.

Nie można także zapominać, że w perspektywie życia wiecznego – a taką perspektywę ludzie wierzący muszą brać pod uwagę – bezwarunkowe wybaczenie każdej krzywdy wyrządzonej przez drugiego człowieka, w małżeństwie szczególnie przez współmałżonka, jest warunkiem spodziewanego miłosierdzia Bożego: Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień (Mt 6, 14-15).

Źródłem siły do życia postawą ofiary w wybaczaniu, ofiary przez wybaczanie – albo po prostu ofiary zamiast wybaczania – jest tylko Eucharystia. To w niej właśnie znajduje się sedno stwierdzenia: Beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5). Bez Ciała Pańskiego nie jest się w stanie podjąć i zrealizować postawy „siedemdziesiąt siedem” – czyli oddania życia za krzywdzącego współmałżonka. Nie jest się w stanie zrealizować żadnego z elementów przysięgi małżeńskiej.

Mieczysław Guzewicz


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group