Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - w dolinie cienia

Anonymous - 2010-06-17, 10:07

robika napisał/a:

...a pomyśleć,ze byłam już w świadectwach...
-zjadł w nocy(tym razem się wkurzyłam)
robi mi wszystko na złość!
!

Dobrze , że byłaś w świadectwach. Bo to było świadectwo powrotu marnotrawnego do domu rodzinnego.

Anonymous - 2010-06-17, 10:15

Robiko, swietny pomysl z tym medalikiem...
Gdy jest przemoc w rodzinie....potrzebna fachowa pomoc
TY jestes strona swiadoma, wiec warto zadbac o to...poszukac grupy, polecam posty Satine na forum
sporo pisala o radzeniu sobie z nią...
sporo Norbert pisał...
tylko brac i uczyć sie od nich...

waznym krokiem jest uznac ze to Ty masz sie skupic na SOBIE nie na mezu....zobaczyc co ja moge zmienic w SOBIE by nie odbijac pileczki agresji i by samej jej nie produkowac
dla dobre Was i waszego synka

Z Panem Bogiem uda sie :-)

Anonymous - 2010-06-17, 10:23

Tak sobie wyczytać z internetu to można wszystko dopasować.
Anonymous - 2010-06-17, 10:45

nie jestem specjalistą, po prostu tez mam podobny problem w malzenstwie i ja tez nie jestem wolna od stosowania przemocy wobec meza

tu link http://www.niebieskalinia.pl/index.php?w=1440.

tu pisza tak
PRZEMOC W RODZINIE TO ZAMIERZONE I WYKORZYSTUJĄCE PRZEWAGĘ SIŁ DZIAŁANIE PRZECIW CZŁONKOWI RODZINY, NARUSZAJĄCE PRAWA I DOBRA OSOBISTE, POWODUJĄCE CIERPIENIE I SZKODY.


PRZEMOC W RODZINIE CHARAKTERYZUJE SIĘ TYM, ŻE:

1. JEST INTENCJONALNA
Przemoc jest zamierzonym działaniem człowieka i ma na celu kontrolowanie i podporządkowanie ofiary.
2. SIŁY SĄ NIERÓWNOMIERNE
W relacji jedna ze stron ma przewagę nad drugą. Ofiara jest słabsza a sprawca silniejszy.
3. NARUSZA PRAWA I DOBRA OSOBISTE
Sprawca wykorzystuje przewagę siły narusza podstawowe prawa ofiary (np. prawo do nietykalności fizycznej, godności, szacunku itd.).
4. POWODUJE CIERPIENIE I BÓL
Sprawca naraża zdrowie i życie ofiary na poważne szkody. Doświadczanie bólu i cierpienia sprawia, że ofiara ma mniejszą zdolność do samoobrony.

i kobieta moze byc generatorem przemocu gdy mezczyzna nie umie sie obronic przed ponizaniem i ublizaniem

wiec zanim Moniu postawisz diagnoze....to przemysl dobrze ze i TY mozesz stosowac przemoc slowna dowalajac mezowi...
takie oko za oko zab za ząb
najpierw trzeba sie uporac z przemoca w sobie aby moc postawic granice osobie raniacej nas....
no chyba ze juz rekoczyny....grozenie...to telefon do niebieskiej linii!!! koniecznie!!!

a konflikt malzenski to chleb powszedni...gdzie sa dwie osoby tam bedzie konflikt....a konflikt nie oznacza krzykow czy dokuczania sobie....sytuacje sporne mozna przegadac na spokojnie...czasem mi sie udaje :)

Anonymous - 2010-06-17, 10:58

robika napisał/a:
jego obiad zostawiłam sobie i dziecku na dziś,a tu patrzę-zjadł w nocy(tym razem się wkurzyłam)
robi mi wszystko na złość!

A ja wcale nie uważam, żeby zrobił coś na złość...
Zaprosiłaś Go na obiad, więc uznał, że to jedzenie przeznaczone jest dla Niego... z jakichś powodów najpierw odmówił... a potem zwyczajnie zgłodniał i zjadł :-)
Mnie się wydaje, że ważne jest to, z jaką intencją w sercu robimy coś dla drugiego człowieka.
Jeżeli proponuję mężowi obiad, tylko dlatego, że chcę Mu go dać... to nie czuję krzywdy ani wtedy gdy odmówi... jest wszak wolnym człowiekiem ;-) ani nie czuję krzywdy jeśli ten obiad zje... w końcu sama Mu zaproponowałam ;-)
Ale jeżeli proponuję ten obiad, mając jakieś oczekiwania w stosunku do męża, a On się to tych oczekiwań nie dostosowuje... no to wtedy rzeczywiście, mogę czuć się jakoś skrzywdzona...
Ciągle jest dla mnie aktualne i bardzo prawdziwe zdanie, wypowiedziane na jednych z naszych rekolekcji:
"Czy daję komuś coś, żeby dać... czy daję, żeby dostać?"

Monika36 napisał/a:
Trzeba umieć stanąć w prawdzie . Tak na forum piszą. Ja stoję w prawdzie .

Moniś... nie gniewaj się na mnie...
Ty nie stoisz w prawdzie :-(
Jak dla mnie, to Ty zapierasz się rękami i nogami, żeby tej prawdy o sobie nie zobaczyć...
Nie wiem Monia, może masz jeszcze za dużo siły w sobie...
Mam tylko nadzieję, że już niedługo przyjdzie taki czas, kiedy wypuścisz tą kierownicę, której się tak kurczowo trzymasz... opuścisz bezsilna ręce i powiesz:
"no dobrze Panie Boże... to teraz Ty prowadź... ja już nie mam siły"

Pamiętam o Was dziewczyny w modlitwie :-)

Anonymous - 2010-06-17, 11:04

Zgadzam sie z Kasią :-) Moniu, jeszcze nie widzisz prawdy....to o czym nałog pisze o tych papierkach....prawda boli..o nas samych...ale tylko ona nas wyzwala...
musimy upasc czasem i sie potluc by ja zobaczyc i odpusic

o przemocy jeszcze link...ale pamietajcie...by nie wejsc w poczucie skrzywdzenia....nie ma przemocy z jednej strony.....najczesciej.....jesli malzonek to i Wy ja stosujecie...my ( bo ja tez)...

http://www.kryzys.org/vie...der=asc&start=0

Anonymous - 2010-06-17, 11:12

Co ja mam zobaczyć ? Prawdę o sobie ?
Anonymous - 2010-06-17, 11:58

Danka 9 napisał/a:
PRZEMOC W RODZINIE TO ZAMIERZONE I WYKORZYSTUJĄCE PRZEWAGĘ SIŁ DZIAŁANIE PRZECIW CZŁONKOWI RODZINY, NARUSZAJĄCE PRAWA I DOBRA OSOBISTE, POWODUJĄCE CIERPIENIE I SZKODY.


No własnie skoro o przmocy to napiszę....prawdziwa przemoc dzieląca sie
-na psychiczną(z mozliwościa zatrzymania agresji na poziomie przed ciałem)
-fizyczna czyli dotkliwe naruszania ciała łaczone z przemoca psychiczną

Tak jak powyżej-przemoc jest wówczas gdy jest świadoma,premedytacyjna,dążąca do poniżania,szkalowania,zniewolenia ofiary

Bardziej drastyczne okoliczności to psychopaci i socjopaci-czyli ludzie chorzy psychicznie,choc nie wyglądający na wariatów-jedno co ich łaczy to to że sa wyzbyci uczuc ludzkiej natury
-litości
-poczucia krzywdy
-strachu na ból

Świadoma przemoc,oraz dewianci psychiczni(psychopaci i socjopaci)-to przypadki trudne,wymagaja specjalistów i leczenia środkami farmakologicznymi.
System leczenia najczęsciej rozpoczyna sie po wyrokach sądowych-ze względu na to że sa świadomi tego co czynią uchylaja sie jak moga od odpowiedzialności i konsenkwencji

Ale sa także zachowania okołoprzemocowe,zachowania wybuchów agresji,nadmiernej emocji...co tez jest problemem ale o nieświadomym podłożu.
-błędy wyniesione z domu
-niskie poczucie wartości
-brak nalezytego wyrażania emocji
Ludzie ci najczęściej sami wyrażają zgodę na pomoc i terapie jak dojrza problem w sobie
Ale w tym wszystkim jest i tak???

I jak dobrze napisała to Danka nieraz mozna swoja postawą,swoim działaniem podwyższyć
stopien "ryzyka "jak to sie mówi.

Bo skoro ktos ma problem z poczuciem wartości ,a swoimi działaniami będziemy mu udowadaniac ze jest zero....to poprawimy jego wzgląd ??? czy zdołujemy???

Jeżeli ktos nie czuje swojej wartości jako facet/czy kobieta to odstawiając go od siebie

podniesiemy poprzeczkę w dól???czy w górę???

By bawić sie tematem przemoc ...trzba najpierw wiedziec wszystko o sobie....
bo co sie okazuje dobór partnerów jest nieprzypadkowy.
Jak to mówia ciągnie swój do swego.

Zatem skoro partner mi dowala ,poniża-a ja w to wierzę,daje sobie to wmówic -to mam problem ze sobą.?? czy nie???
a co kiedy mam zły przekaz z moich lat młodości o kontrolowaniu,a partner jest nadopiekunczy-jak to odbieram kontola???czy nadopiekuńczość???
..a gdzie szukac podłoża tego???
ano na terapiach w ośrodkach zajmijących sie przemoca
,na programie 12 kroków,terapiach grupowych i indywidualnych
-jest wiele instytucji
I warto wiedziec podłoże sprawcy i ofiary

jest we mnie
- dzieciństwo
-relacje rodziców do siebie
-relacje ja rodzice
-relacje rodzeństwo
-relacje ja szkoła
-relacje ja koledzy,znajomi
-relacje ja sympatie

tam jest przyczyna....a kiedy zniknie problem????

kiedy dwoje zainteresowanych razem podejmie terapie......bo tak naprawde nie wiadomo z czasem ...kto ofiarą a katem.....następuje częsta zamiana miejsc...
fachowcy to nazywaja błędne koło....bądż KOLUZJĄ

pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-06-17, 12:12

Moniu!
Cytat:

Możecie mi konkretnie, po prostu tak zwyczajnie napisać

piszemy w Twoim watku....kazdy...nałóg, Satine, offca....co myslimy....a Ty piszesz tylko ze wina męza...zobacz swoj udział...i wez sie za swoja czesc :)

Anonymous - 2010-06-17, 13:35

Danka 9 napisał/a:
piszemy w Twoim watku....kazdy...nałóg, Satine, offca....co myslimy....a Ty piszesz tylko ze wina męza...zobacz swoj udział...i wez sie za swoja czesc :)

Danko ..przeciez pewnie wiesz pozycja skrzywdzonego jest o wiele łatwiejsza,prostrza...nie wymaga mej pracy i nakładu....nie wyjdzie ze mnie przypadkiem ca ły mój brud ...
Każdy kocha byc tym naj..
-ładniejszym
-wspanialszym
-mądrzejszym
-spokojniejszym
-uczciwszym
-prawym...........a dowiedziec się że nie.....jestes taki....

to przykre..dlatego lepiej wyciagac palec i pokazywac to ON/ONA....ale zapominamy o jednym nałog często to pisze wyciagaja palec wskazujący ze słowami to ON/ONA trzeba spojrzec że trzy pozostałe sa skierowane na mnie a to o czyś mówi prawda???

Anonymous - 2010-06-17, 14:19

mi też dowalcie konkrety,abym szybciej stanęła w prawdzie...

kasiu,czy ja stoję w prawdzie?
czuję,ze błądze

niepokoję się strasznie,bo nie wiem nic....boję sie,ze za zachowaniem mojego męza stoi ,,baba'',ale chciałabym się mylić....i jeśli za zachowaniem stoję ja i moje złe podejscie do męza,moje zachowanie
mówcie mi prosto z mostu,zwyczajnie,bo czasami rzeczywiście trudno odczytać intencje,mysli czy domniemania piszącego...

więc proszę-otwórzcie mi oczy,bym stanęła w prawdzie...bo też zanadto tego nie rozumiem ,jak Monika36

milczenie lub warczenie oraz separacja mojego męza mnie wykańcza i zaczynam tworzyć historie,wyobrażać sobie jego spotkania z babą,których daj Boże wcale już nie ma....daj Boże

a przemoc...cięzki i trudny temat?

bo może to ja stosuję przemoc oskarżając(na podstawie domysłów)ze mąż nie zerwał kontaktów...
może coś ze mną nie tak?
wówczas mąż szaleje,jak go oskarżam,bo nie rozumiem dlaczego ze mną nie śpi
wówczas dochodzi do jego rękoczynów,czyli nie jest to zamierzone ,tylko sprowokowane moim zachowaniem,moim bólem,moją walką o rozmowę,której mąz ie chce ze mną prowadzić...a ja odbieram to wszystko jako zdradę c.d.,a mąż mówi,ze mam się leczyć psychicznie....

Anonymous - 2010-06-17, 21:09

Robika , tak bardzo mi przykro gdy czytam co piszesz ostatnio .....

Myślę sobie , że to dotknięcie Twojego męża przez Boga było mocne , ale było to dotknięcie . Tam się nie dokonało nawrócenie . Jeszcze nie :->

Wy potrzebujecie stałego i regularnego wsparcia , pracy , terapii , ludzi życzliwych czyli wspólnoty Nawet gdy człowiek się nawraca to bez wspólnoty ziarenko obumiera . O takim niebepzieczeństwie powierzchownego nawrócenia mówi list św Piotra


"Spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta - do kałuży błota." 2 P 2,22

Robika trudne chwile przed Tobą , powiedziałabym "byle do Manjackala " ... post w tej intencji , Wtedy jest wasza rocznica ślubu.

Twój mąż ma poważne problemy natury psychiczno-duchowej , i główna przyczyna to pewnie ten Afganistan......

Pomyśl o wsparciu terapeutycznym dla siebie jako osoby współuzaleznionej . Gdy zachowania przemocowe będa się nasilać to myślę , że trzeba będzie wkroczyć ze stanowczymi działaniami....

Ja jednak wierzę , że te rekolekcje mogą zmienić obrót spraw . Ale uzbrój się teraz mocno .

Sciskam ciepło :->

Anonymous - 2010-06-18, 09:32

Robiko kochana!
W Twoim przypadku nikt Ci nie powie jaka jest prawda Twojego mężą. Czy Cię zdradza czy nie?
Pytanie czy Ty chcesz mu wierzyć, zaufać czy nie?
Kiedy urodziłam syna byłam kompletnie wykończona. Dom, dzieci, nieprzespane noce, szybka praca. Nie zawsze miałam ochotę był seks. Spałam już jak zbliżałam się do łóżka. I mój mąż wpadł wtedy na pomysł że to dlatego że mam kogoś. Że na pewno go zdradzam. Były pretensje, awantury, sprawdzanie kto dzwoni. Traktował mnie jak dzi... a ja na to nie zasługiwałam. Płakałam, cierpiałam nie rozumiałam dlaczego. Moją obroną było zamknięcie, oddalenie. I tym bardziej nie miałam ochoty na seks skoro on tak mnie traktował. I koło było zamknięte.
Być może to że nie potrafiliśmy wtedy o tym rozmawiać przyczyniło się również do jego zdrady. Bo w końcu to on mnie zdradził.
Nie chcę absolutnie bronić Twojego męża ale jeśli Twoje oskarżenia są niesłuszne to może się czuć tak jak ja wtedy. Oczywiście masz podstawy żeby tak myśleć ale nie będziesz mogła żyć normalnie jeśli będziesz się tym cały czas zadręczała.

[ Dodano: 2010-06-18, 09:40 ]
Wiesz jak mój mąż wyjeżdża na delegację. Moje myśli są różne. Ale nie zadręczam go niekończącymi się pretensjami bo to że chcę z nim dalej być po zdradzie było moją decyzją. Teraz trzeba postawić krok dalej iść do przodu i żyć bóloem.,
Codzienne małżeńskie życie dostarcza tylu problemów że wystarczy. I nie można każdej kłótni rozpatrywać przez pryzmat "bo ty mi to zrobiłeś to teraz powinieneś..."
Jak wiesz u mnie jest różnie ale ciesz się że w końcu zjadł ten obiad. Następnym razem wyślij mu sms "mam nadzieję że smakowało, kocham Cię"
Jutro mamy razem jechać na mszę o uzdrowienie. Może Ty też skorzystasz?
Nie codziennie potrafię się starać ale staram się.
Trzymaj się ciepło i nie daj mu się.
Jesteś wielka i potrafisz. I odpuść trochę


Uściski dla wszystkich

Anonymous - 2010-06-18, 10:37

Robiko, nie czuję się na siłach, żeby oceniać czy Ty stosujesz przemoc wobec męża…
Myślę sobie, że to może zrobić psycholog, po dłuższej rozmowie z Tobą… kiedy opowiesz o konkretnych sytuacjach z Waszego życia, o Twoich i męża zachowaniach i reakcjach na te sytuacje…
Jeśli pytasz o prawdę… to wydaje mi się, że Ty sporo tej prawdy o sobie zobaczyłaś i ja przyjęłaś…
Był taki czas, kiedy było w Tobie dużo spokoju… mimo tego, że relacje z mężem wcale nie były łatwe… teraz jakby tego spokoju zabrakło… gdzieś to zagubiłaś...
Nie wiem, czy to chodzi o brak całkowitego zawierzenia Panu Bogu, o brak oddania Mu wszystkiego, o brak całkowitej zgody na to co jest… czy o coś innego.

Czasami odnoszę wrażenie, jakby małżeństwo było jedyną rzeczą (może bardziej rzeczywistością), która trzyma Cię przy życiu…. Tak jakby świadomość, że małżeństwo może przestać istnieć, oznaczała, że nagle zabraknie Ci tlenu i przestaniesz oddychać.

Ta sytuacja z wyjazdem na procesję… Ty chciałaś pojechać, On nie…
Co było ważniejsze?
Twoja chęć bycia na procesji, spotkania się z rodzicami... czy Twoja chęć, żeby On pojechał z Tobą?
Zastanawiam się, czy nie mogłaś wtedy uznać Jego wolności do relacji z Panem Bogiem, do tego, że On ma prawo nie chcieć być na procesji… i pojechać samej.
Zamiast tego oskarżyłaś Go o zdradę i doszło między wami do rękoczynów…

Przyznam szczerze, że ja też, myśląc o Tobie wczoraj, przypomniałam sobie o tym Afganistanie…
Twój mąż doświadczył jednak piekła wojny… chyba nie jest tak, że wraca się stamtąd i nie ma po tym śladu…

I też chcę Ci napisać Robiko, że fakt iż mąż nie chce zbliżeń fizycznych z Tobą, może oczywiście oznaczać inną kobietę, ale wcale nie musi…
Powody takiego stanu mogą też być inne…

Robiko, nieustannie modlę się w Twojej intencji :-)
Niech Boży Pokój wróci do Twojego serca :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group