|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Ile razy próbować i czy nadzieja może zginąć ?
Anonymous - 2010-04-03, 00:58 Temat postu: Ile razy próbować i czy nadzieja może zginąć ? Trafiłem tutaj przypadkiem. Kiedy przytałem w ciągu 2 godzin posty , zrozumiałem że może i mi pomożecie.
To czym czytałem ma za i przed sobą.
12 lat małżeństwa, córka prawie 11 lat i totalny kryzys, z którego nie wiem jak wybrnąć.
Po latach "na polu minowym" zrozumiałem że muszę odbudować to co zaniedbałem. Przyszło to nagle rok temu i za pierwszym razem prawie się udało, znowu to rozwaliłem i kiedy już tylko chwila dzieliła od rozstania zrozumiałem że nie mog , nie potrafię , że to jest ta kobieta przy której chciałem się zastarzeć................ pojąłem że muszę to naprawić. Wtedy niestety wpadłem w mur obojętności i nie potrafię tego muru przebić.
Zaczęło się jak zwykle - nie będe opisywał szczegółów tylko to co moim zdaniem istotne - wielka miłość, po 4 m-cach decyzja o ślubie, potem córka i dopadła nas szara żeczywistość.
Zaczęło się psuć dość szybko, nie potrafiliśmy chya rozmawiać tak jak przed ślubam, potem nawet jednego gestu , uczucia nie byłe w stanie doświadczyć. Przez lata słyszałem że tylko ją obmacuję itp.
Święty ani cierpliwy nie byłem, bagna w które wszedłem starczyłoby pewnie na kilku facetów, ale przyszedł taki moment kiedy zobaczyłem że to do niczego nie prowadzi (chociaż na zmianę w życiu jeszcze nie byłem gotowy). Kiedy postanowiłem o tym porozmawiać i zmienić, w tym samym czasie, zorientowałem się że potencjalnie jest lub może być za chwilę ktoś trzeci. Może to mnie zmobilizoawało, w kazdym razie 2 czy 3 miesiące były cudowne - tak jak zawsze chciałem. Jednak to zchrzaniłem, znowu wylądowałem gdzieś obok walcząc .........sam nie wiem dziś nawet jak to nazwać.
W każdym razie w kolejnym dołku zagroziłem rozwodem, potem urlop i znalazłem listy żony.
To był szok, rozwód wywietrzał mi z głowy , próbowałem coś sklejać ale trafiłem na totalny mór obojętności. Rób co chcesz , ja sama nie wiem, może kiedyć - wprawdzie słyszałem to już wcześniej ale dopiero tera zaczęło mnie to przygniatać. Od 7 miesięcy próbuje coś z tym zrobić i cały czas jest to samo...... czyli nic.
Moja żona jest atrakcyjną kobieta zorientowałem się że ma wokół siebie mase gości którym się podoba i niedwuznacznie jej to uświadamiają. Nie wiem jak to napisać - chyba wprost. przez ostatni rok czytałem jej listy. Więcej się dowiedziałem o niej niż przez 12 lat małżeństwa. Nigdy nie powiedziała mi wprost tego co pisze innym facetom - to chyba boli najbardziej. Cały czas jeden usilnie amawia ją na sexik bez zobowiązań, ten poprzedni tez do tego dążył .......... ale cały czas wydaje mi się że ma tę inicjację z kimś na boku za sobą chociaż bardzo chciałbym wierzyć że nie.
W jednym z listów napisała że trwa przy mężu żeby jednocześnie spotykać się z innym, że go kocha, że tęskniła za tym i takie tam, jednocześnie ja jestem tylko psychopatą starym itp.
Ile jeszcze mam trwać w nadziei że uda mi się ją odzyskać - sam czasami nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. Podobnie jak - co zrobić z goście który usilnie adoruje moją żonę. Jak przystało na faceta dać mu w dziób, przemilczeć, powiedzieć jego żonie.
Co mampo wiedzieć swojej że znam jej listy, wiem co pisze - czy dalej grać kogoś kto się tylko domyśla i słyszeć - tak jak o tych listach które znalazłem - że to tylko fikcja literacka?
Anonymous - 2010-04-03, 07:28
O - teraz piszesz więcej Zdecydowanie Ognioodporny do obejrzenia! http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=89366#89366
Odpowiadając na pytanie w tytule wątku - próbować tyle razy ile się da, bo nadzieja nie umrze, jeśli zakotwiczysz ją w Bogu.
Dość oględnie piszesz - czemu Twoja żona czuła się niekochana. Wg mnie nazwanie kogoś psychopatą to dość istotny dzwonek alarmowy... Ale zasada jest prosta -chcesz naprawić małżeństwo zaczynasz od siebie. Patrzysz co było złe i zmieniasz to w SOBIE. Korzystasz z dostępnych środków pomocowych jak psycholog, psychoterapeuta, grupa wsparcia (są ogniska Sychar w wielu już miastach w Polsce) i najważniejsze - odnowiona relacja z Bogiem. I wiesz - dość istotne to jest - nie patrz na efekty w postaci innego zachowania żony. One mogą się pojawić, ale nie muszą. Albo pojawią się po bardzo długim czasie. Wiele czynników na to się składa. Przekop się przez nasze bazy danych, zwłaszcza polecam kazania ks. Pawlukiewicza.
Pozdrawiam
Anonymous - 2010-04-03, 08:22
Czemu - powinienem opisać całych 12 lat masa wątków - mieszkanie, praca, karoera, tesciowa, ............ wszystkiego po trochu.
Przez ostatnie prawie 2 lata zero rozmowy tylko sciana.
Pisałem to wszystko siedząc w robocie - wróciłem do domu mimo że miało mnie niebyć. Tak się poskładało że wróciłem - wcześnie poszedłem do Grobu pomodlić się o siłę i jakąś wskazówkę - i oczywiście noc spedziła poza domem z kolegą. Jak wróciła nawet nie zaprzeczała tylko pytanie co ja teraz zrobię i co ja i co ja.
Powiedziałem że kocham i nie chcę rozwodu - i jak zwykle nic - pojechała do rodziców na święta.
Dobrze że wrócił do Polski mój kumpel ksiądz - może znajdzie dla mnie dziś chwilę i mimo że to ponad 100 km pojadę do niego
Anonymous - 2010-04-03, 14:55
lahu napisał/a: | Dobrze że wrócił do Polski mój kumpel ksiądz - może znajdzie dla mnie dziś chwilę i mimo że to ponad 100 km pojadę do niego |
Słuszna koncepcja Spędź te Święta blisko Boga, On wskaże drogę. Aczkolwiek ciężka obstawiam że ta droga będzie... To warto!
|
|