Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - pomocy!!!

Anonymous - 2010-03-12, 17:44
Temat postu: pomocy!!!
Jestem nowa, myślałam że poradzę sobie z problemem, ale jednak pozbieranie tych okruchów mnie przerosło. Dowiedziałam się o zdradzie 2 lata temu i nie potrafię żyć. Nie z powodu bólu, bo czas zrobił swoje, ale z powodu braku zaufania. opiszę wszystko od początku.
Mieliśmy za sobą 25 lat małżeństwa. Ślub wzięliśmy mając po 21 lat. Skończyliśmy studia urodziło się dziecko, pracowaliśmy, dbając o siebie i dom, bardzo się kochaliśmy, cały czas. bywały różne dni, jak to w życiu, ale nie potrafiliśmy bez siebie żyć, wspieraliśmy się w trudnych sytuacjach, byliśmy nierozłączni. Szliśmy przez życie wiele ryzykując, ale zawsze trzymaliśmy się za ręce. 3 lata temu, mąż dostał atrakcyjną propozycję pracy w firmie, któraej prezes zabiegał o niego 2 lata. Nie byłam tym zachwycona, ale mąż podjął decyzję. Od tego momentu zrobił się "nieobecny". Pojechaliśmy na wakacje, spędzał ze mną mało czasu. Po wakacjach zaczął pracować w nowej firmie (jest wychowany w poczuciu niższości, bardzo przeżywa, wręcz histerycznie podchodzi do jakichkolwiek trudności), wracał późno, był nieobecny duchem. Pytałam co się dzieje, chociaż czułam że to kłopoty i stres nowej pracy, postanowiłam przeczekać, bo nie chciał rozmawiać mimo wielu prób z mojej strony. Przygotowywałam przyjęcie z okazji 25 rocznicy ślubu, a on mi powiedział, że to wszystko nie ma dla niego znaczenia, współżyliśmy coraz rzadziej. Potem był jego wyjazd z kontrahentem na 3 dni. Chciałam z nim jechać, była taka możliwość, ale on się bardzo zdenerwował krzycząc wręcz że tam jadą sami faceci i co on będzie ze mną robił w Genewie. zapytałam czy jeszcze mnie kocha, odpowiedział że nie wie. Niestety nie zareagowałam, żałuję, znowu tłumaczyłam to jego stresem. pojechał i wrócił, ale już całkiem obcy. Przez 3 miesiące nawet mnie nie dotknął, ciągła krytyka że o siebie nie dbam (bzdura, może nie fanatycznie, ale bardzo dbam), że nie noszę stringów (fakt, lubię elegancką bieliznę). Pewnego razu dał mi swój aparat telefoniczny, ponieważ był dla niego niewygodny i wprowadzając tam swoje numery znalazłam sms "I love you". Wykasowałam a potem dopiero pomyślałam. Do dziś ni wiem do kogo lub od kogo był. Przemyslałam wszystko i byłam pewna ze mnie zdradza. Nie chciał się przyznać. Zrobiłam badania, okazało się ze jestem zakażona HPV. Wtedy nie miał wyjścia. Oto co usłyszałam: że byłam dla niego nieatrakcyjna więc cała jesień nie dając sobie rady w nowej pracy odstresowywał się oglądając filmy porno, że w Genewie mnie zdradził. Pierwszej nocy poszedł do klubu go-go, i cobyło dalej pisać nie muszę, następnej nocy z panienką która obsługiwała ich delegację. Nie od razu to wszystko powiedział, mijały miesiące a on płacząc odpowiadał na moje pytania. Bolało, ale dociekałam prawdy. Zmienił się bardzo, walczy o mnoe, jest tak czuły jak nigdy, cały czas, chociaż bywam okrutna, on walczy. Doprowadził do tego, że odnowiliśmy ślub kościelny, ale niewiele to pomogło, nie fam w przeszłość, ciągle moja wyobraźnia (lub intuicja) nie każe mi wierzyć że to było jednorazowe, przecież by mnie nie odrzucał tyle czasu?! Wiem ze jest w stanie wszystko wytrzymać byle uratować ten związek , ale ja nie wierzę w przeszłość, kłamał może w dobrej wierze, ale ja nie wierzę. Przyniósł billingi, wyciągi z konta , laptop. Nic, śladu romansu więc co mi każe tak myśleć? Nie umiem myśleć inaczej, pomóżcie mi, wykańczam się fizycznie i psychicznie. W nic nie wierzę. Pomocy może to tylko urojenia?

Anonymous - 2010-03-12, 18:59

Basia1,
Witaj Basieńko na naszym Forum.
Na początek poproszę Cię abyś w porozumieniu z Adminem przemyslała zmiane nicka, ponieważ dziś w ferworze i emocjach nie myslisz o tym,że odkrywasz swoja intymność publicznie, a gdy emocje wygasną nie koniecznie będzie Ci, być może na ręke, taka otwartość. To świadczy o szczerości, ale też te smutne i trudne historie nie dotyczą tylko jednej osoby, ale całych rodzin.

Co do Twoich problemów to rozumiem co Toba szarpie, niestety trauma po zdradzie jest trudna do pokonania w krótkim czasie. Wiem ,że dwa lata to długo, ale i mało. Są kobiety które mocują się z tym dłużej, ale tendencja powinna być zniżkowa. Jeśli cały czas masz ostrą huśtawke, to chwała Panu Bogu,że Cię do nas przysłał. Pomożemy Ci jak tylko bedziemy umieli wrócić na właściwe tory, aby małżeństwo sie odradzało w Radości Bożego Miłosierdzia i nie było źródłem udręki.

Na początek skoro jesteś osoba wierzącą przypomnę tylko, że proces uzdrowienia wewnętrznego zaczyna się od konfesjonału i postanowienia serca o wybaczeniu.
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4650 Pod tym adresem znajdziesz opracowania o przebaczeniu.
a tu o modlitwie serca o uzdrowienie wewnętrzne:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=86953#86953

Tak sobie myślę,że może potrzeba Ci pracy z psychologiem chrześcijańskim w zakresie komunikacji małżeńskiej: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4626 i że wspaniale sie sprawdzą w waszej sytuacji rekolekcje małżeńskie oraz spotkania w ognisku Sycharu ( sprawdź czy masz w okolicy zamieszkania )
http://www.emmanuel.info.pl/mip/
http://www.spotkaniamalze...je_dla_narzeczo
http://www.odnowa.org/Mem...kcje-malzenskie
http://www.end.org.pl/formacja/rekolekcje/

Dla uspokojenia polecam Ci przyłączenie się do naszego różańca wspólnotowego:
http://www.kryzys.org/vie...=3925&start=210
Możesz także wpisać swoją intencję na mszę wspólnotową, łatwiej pokonywać kryzys mając wsparcie grupy. Zapraszam także wraz z małżonkiem na nasze rekolekcje.
Dla wszystkich osób, które przeżywają taką traumę zawsze polecam też zapoznanie się z programem RCS dla małżeństw:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4784

Mamy wiele możliwości spotkań w realu lub pomocy on line. Polecam Ci także nasze bazy danych, bo jest w nich wiele cennych wskazówek.
A w między czasie pisz co Ci doskwiera i na bieżąco będziemy we wspólnocie rozmawiać jak Ci pomóc.
Sycharki są bardzo otwarte i pomocne, gdy tylko napotykają osobę w potrzebie. :-)
Jesteśmy tu także po to, abyś nie wylewała na męża swoich frustracji. Tu nie obrażamy się, bo wszyscy mamy za sobą mniejsze lub większe traumy. Czasem upuszczenie emocji tu na forum jest "zbawienne" dla związku, bo nie leją się na współmałżonka.
Mam nadzieję,że doczekamy z Wami przeżycia kryzysu i wejście z Panem Jezusem w odnowiony związek. :-)

Anonymous - 2010-03-12, 20:43

Przyjmę i przemyślę każdą radę, pogubiłam się. Byłam u spowiedzi, ale nikt mi nie może pomóc w wybaczaniu, muszę to zrobić sama, ale nie umiem, nie wiem jak. Kocham go.

ps. rzeczywiście, ale jak skontaktować się z Adminem

Anonymous - 2010-03-12, 20:53

Witaj Basiu, dobrze, że wyrzuciłaś to wszystko z siebie. Mi bardzo to forum pomogło i mam nadzieję, że też znajdziesz tu swoje odpowiedzi. Do mnie przeszłość wraca już bardzo rzadko. Na szczęście szybko do mnie dotarło, że jej już nie zmienię i mogę tylko wyciągnąć wnioski. Trudno iść do przodu patrząc w tył, prawda? Przyszłości nie znam, więc skupiam się na teraźniejszości. Każdego dnia staram się zrobić coś dla Boga, dla siebie i dla kogoś. Bardzo się zmieniłam przez ten prawie rok i mąż też, ale tylko dzięki temu, że przestałam na nim tą zmianę wymuszać. Zaczęłam zajmować się sobą, przestałam rezygnować z różnych rzeczy, w których on nie miał ochoty uczestniczyć (nie na złość) i myślę, że ta moja odzyskana niezależność i odklejenie się od niego spowodowały, że sam poczuł chęć zmiany. Kolejna rzecz to przebaczenie. Trudna sprawa, ale bez tego nic się nie zbuduje. Jakaś sytuacja zamiast raz zranić, rani ciągle od nowa. Brak przebaczenia uderza więc paradoksalnie w osobę zranioną. Dla mnie przełomem były słowa, które znalazłam na stronie:
http://www.katolicki.net/...tym_zajmij.html
Może i Tobie pomogą... Cytowałam je już, więc znajdziesz je też w moich postach.

Będę pamiętać o Tobie w modlitwie.

Anonymous - 2010-03-12, 21:21

Basia1 napisał/a:
rzeczywiście, ale jak skontaktować się z Adminem


napisz prośbę o zmianę nicku w dziale technicznym i zaadresuj do Administratora.
:-)

Anonymous - 2010-03-12, 21:42

Witam Cię Basiu
mnie Ksiądz kiedyś zapytał czy mąż mi wybaczył moja zdradę, ja powiedziałam że tak. a później się zapytał mnie czy ja potrafiła bym wybaczyć, powiedziałam że bardzo bym chciała. wybaczenie to coś trudnego ale w tedy gdy się chce wybaczyć własnymi siłami, warto w takiej sytuacji prosić Jezusa o pomoc, On wybaczył swoim oprawcą i wybacza nam każdego dnia, wybacza nam każdy nasz grzech, każdy nasz upadek.
Kocha nas mimo wszystko, miłość jest ogromna przezwyciężyła śmierć, przezwycięży wszystko co złe. Patrz z miłością na swojego męża tak samo jak Jezus Chrystus patrzy z miłością na Ciebie i Twojego męża również.

pozdrawiam
m.z.

Anonymous - 2010-03-13, 11:44

Nie wymuszam na nim zmian, to on się zmienił , twierdzi że po tym co zrobił, zdał sobie sprawę jak bardzo mnie kocha. Jak w to uwierzyć, przed faktem a zwłaszcza po fakcie mnie odrzucał, a jak się wydało, to zaczął mnie kochać do szaleństwa? Możliwe? Nie jestem uzależniona od niego, mam swoje życie, przyjaciół, odpowiedzialną pracę. Żyjemy razem , rozmawiamy o wszystkim. To on po tym co zrobił, zaraz po tym powiedział mi, że nigdzie już nie zostanie na noc, nie pojedzie nigdzie za granicę beze mnie, słowa dotrzymuje, nawet jak ma ważne spotkania na końcu Polski to wraca, późno, ale wraca. Nie daje mi żadnych powodów do jakichkolwiek podejrzeń, ale ja dalej żyję przeszłością. Wierzę w teraźniejszość, ale myślę ze gdybym znała przeszłośc byłoby mi łatwiej zrozumieć, czuję że to nie było w Genewie, chociaż nie mam żadnych dowodów ze tutaj. Mam obsesje. Psychiatra nie pomógł.
Anonymous - 2010-03-13, 12:12

Cytat:
Wiem ze jest w stanie wszystko wytrzymać byle uratować ten związek , ale ja nie wierzę w przeszłość, kłamał może w dobrej wierze, ale ja nie wierzę.

Basiu, jest takie zdanie w Piśmie Świętym:

Jezus mu odpowiedział: "Nikt, kto przykłada rękę do pługa, a spogląda do tyłu, nie jest zdatny do królestwa Bożego". Łk 9, 62

Basiu, rozumiem Ciebie, bo sama miewam czasem właśnie takie myśli, że przecież nie musi być tak, że zdrada dokonała się raz... Moja intuicja podpowiada mi, że to raczej wątpliwe, że ten ostatni raz był pierwszym... I co dalej, mogę pytać, drążyć temat, a odpowiedzi prawdziwej i tak nie muszę otrzymać... Zresztą, co to zmieni w moim, naszym życiu - czasu nie cofnie, czy 5 razy, czy tylko raz to i tak już zawsze będę tą zdradzoną, a mąż tym, który zdradził. I trzeba nauczyć się z tym żyć, z tą raną, która czasami otwiera się i boli... To ten krzyż, którego przecież nie chcę - taka moja wola... Ale przecież jest Wola Pana - to ją mamy pełnić... I mamy przebaczać 77 razy, czyli zawsze... Pan Jezus nie mówił, że przebaczać tylko wtedy, kiedy boli niezbyt mocno, ale już w przypadku zdrady małżenskiej, która boli okrutnie - to już niekoniecznie... Trudne to, przecież wiem...
Oto ten, który ślubował - ślubu nie dotrzymał, zranił... To ten, ułomny, grzeszny - ziemski pan... Ale jest Pan, który nigdy nie zawodzi, nie zdradza, kocha niezmiennie - Jezus.
Jeśli właśnie Jego uczynisz Panem swojego życia - łatwiej przebaczysz, łatwiej zapomnisz. On ma być najważniejszym, na pierwszym miejscu w życiu...
Basiu, staraj się patrzeć do przodu, na to co przed Wami, nie oglądaj się za siebie, a jeśli już to lubisz - to szukaj w przeszłości tego, co było między Wami piękne, dobre.
Odnowiliście śluby, czy to dla Ciebie nic nie znaczy? Zaczęliście od nowa, jest lepsza jakość, ciesz sie z tego. To Kusy mąci w twoich myślach, żebyś przypadkiem nie była szczęśliwą... On lubi rozpacz, smutek, lubi dzielić, niszczyć... Zawsze, kiedy ogarnia mnie zwątpienie, smutek - wiem, że to od niego pochodzi.. I wtedy różaniec do ręki, czyli "precz szatanie". Tobie polecam to samo - więcej czasu na modlitwie, mniej na rozmyślaniach. Na pewno na dobre Wam to wyjdzie.
Pozdrawiam.

"W zdrowej pamięci wspomnienia i emocje współistnieją w równowadze. Natomiast pamięć osób, które noszą w sobie traumatyczne wspomnienia, jest strzaskana. Tkwią w niej bezkształtne i bolesne odłamki wspomnień, strzępy emocji, które dominują nad innymi wspomnieniami i uczuciami."
Więcej tutaj:
http://www.list.media.pl/...enia-wspomnien/

Anonymous - 2010-03-13, 12:17

Basiu, nie twierdzę, że wymuszasz, podaję swój przykład, bo nie jestem w Twojej skórze i nie odważyłabym się "diagnozować" Waszej sytuacji. Mi ksiądz powiedział, że przebaczenie nie jest uczuciem tylko wynika ze świadomej decyzji i jest procesem, trzeba nad nim pracować. I tu i na portalach katolickich znajdziesz dużo materiałów na temat przebaczenia i modlitw. Można znaleźć coś dla siebie.To co wiem na pewno, to to, że jest ono podstawą do uzdrowienia i własnego i relacji. Wszystko w Twoich rękach. Nikt nie zabierze Ci na siłę tego co Cię zjada od środka, sama musisz chcieć to oddać.
Anonymous - 2010-03-14, 09:14

Basiu, to co przeżywasz, to wielkie cierpienie. Miałam to samo, miotało mną na wszystkie strony. Wreszcie rozpoczęłam nowennę do św. Rity o pomoc, odmawiałam jedna za drugą i nagle jak ręką odjął, zapanował pokój w sercu, można powiedzieć, że zostałam oddzielona od emocjii grubą szybą. Może to też czas dla Ciebie, kiedy trzeba zacząć konkretną modlitwę o uwolnienie od podejrzeń, zazdrości i braku zaufania, bo to nie pomaga budować relacji w małżeństwie, a jest tak jak napisałam na początku dla Ciebie cierpieniem (którego nie marnuj tylko ofiaruj w jakiejś intencji).
Anonymous - 2010-03-14, 12:48

Basiu dobrze,że zmieniłaś nick :mrgreen:
Anonymous - 2010-03-14, 16:55

Nic mi nie pomaga, ciągle mam w głowie jedno, mimo że on się stara,wiem że mnie kocha, że chce ze mną być. Wiem bo tego piekła które robię ciągle zadając mu pytania nikt by nie wytrzymał kto nie kocha. Jednak nie potrafię wybaczyć, długo nie chciał opowiedzieć kto to był, liczył że jak mi powie cokolwiek, to uwierzę, wreszcie powiedział, ale czy prawdę? Seks z hiszpanką w Genewie był taki fascynujący? Burdel też? O co tu chodzi. W billingach wśród setek telefonów nic, żadnej prawidłowości , żadnych powtarzających się numerów, poza kolegą, którego numer znam. Nic co wskazywałoby na romans. Więc skąd to opętanie skąd moja niemalże pewnośc ze to był ktoś inny. On przysięga że powiedział prawdę a ja dalej oglądam się za siebie. Dzisiaj byłam w centrum handlowym, patrzyłam na kolekcje letnie i tak odległe wydało mi się lato, zdałam sobie sprawę, że nie potrafię zyć przyszłością. Grzebię się w przeszłości i najwyżej stać mnie na dzień dzisiejszy.
Anonymous - 2010-03-14, 17:36

Basiu!
Przytulam Cie do swego serca, bo odczuwam dokladnie to co Ty... NIeufnosc, bol, zal, wscieklosc ... Rowniez nie potrafie zapomniec, ciagle nachodza mnie mysli o przeszlosci, ktora jest jeszcze bardzo swieza. Maz dopuscil sie zdrady ponad rok temu. Romans trwal rok, czesc mojej ciazy i jeszcze troche po niej. O wszystkim dowiedzialam sie tuz przed swietami Bozego Narodzenia. To byl koszmar. Najgorsze jest to , ze nie byla to tylko fizyczna zdrada ale duze zaangazowanie emocjonalne w nowy zwiazek. Maz nie chcial odejsc, twierdzil ze kocha nas obie. Jak z tym zyc jeszcze nie wiem. Tylko sie modle........i staram wyciszyc.....co nie jest latwe.NIe wiem co bedzie..., ale wiem, ze to nie w moich rekach lezy uzdrowienie tego malzenstwa. Licze na cud. Pozdrawiam. Weronica

Anonymous - 2010-03-14, 19:18

W rekach samego Boga, bo chyba nawet nie jego, skoro kocha was obie. Nie mam słów. Ja też Cię przytulam do serca.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group