Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dziecko w czasie kryzysu - Zespół alienacji rodzicielskiej

Anonymous - 2010-03-16, 21:50

malek
O poranieniu serca i naszych reakcjach, bardzo dobre kazanie. Posłuchaj.
http://www.kazaniaksiedza...nna-homilia.mp3
Ja też wierzę,że się zejdziecie z mężem na jednej drodze idąc w tę samą stronę. :mrgreen:

Anonymous - 2010-03-16, 21:56

malek napisał/a:
Ja nadal wierzę, że mój mąż będzie dobrym człowiekiem...kiedyś był!

Ja wierze że jest dobrym człowiekiem......dlatego jest,przyszedł tu do nas.
Nikt w to nie wątpi nawet przez chwilę

.........pisała juz o tym kinga.

Ci niedobrzy tu nie przychodzą-

Irku ....widzisz ???? tyle wiary,tyle rąk wyciągniętych do pomocy.

Bierz,korzystaj............


Gosiu a teraz cos do Ciebie
Cytat:
nie nazywaj mnie Gochą, proszę! Dlaczego? Ktoś mnie tak nazywał i to nie jest dla mnie miłe Może kiedyś będzie obojętne....
_________________


Uczmy sie najpierw pokonywac te małe rzeczy-one sa drogowskazam jak uporac sie z tymi wielkimi.
Akceptacja zwrotu(Gocha)-to przecież taki niewielki krok.

Czy tak trudny?????

Anonymous - 2010-03-16, 22:30

Kingo prawda nas wyzwoli...jakże trafne słowa!
Anonymous - 2010-03-17, 08:51

Malek, od razu mi sie nóz w kieszeni otwiera, jak piszesz o mężu, że masz nadziej ę, że On kiedyś będzie dobrym człowiekiem !!! Ech......a TY kiedyś też będziesz dobra ??

Zabolało ??
Jak można tak oceniać ??
Zobacz Gosiu....ile ludzi chciało tu z Irkiem rozmawiać i nikt nie pomyślł o Nim, że nie jest obrym człowiekiem ! Nikt by z nas tu z takim nie rozmawił.
Irek to dobry i wartościowy człowiek !!
Tak jak i TY .
Czy masz jakieś wątpliwości również do siebie ??
Bo ja nie mam !
A co się stało w życiu Irka, że jest inny niż kiedyś.....pewnie to samo sprawiło, że i Ty jesteś teraz inna !

Gosia....najpierw patrzymy na siebie, najpierw siebie zmieniamy ...najpierw i tylko i wyłącznie ! Nie mamy wpływu na innego dorosłego człowieka....mamy wpływ tylko na siebie !!
Zabaj o siebie, żebyś Ty stała się dobra jak chleb ! Najpiwrw TY !!! Pozdro !! EL.

Anonymous - 2010-03-17, 12:19

malek,Giaur73,

a może i Wy sprubójecie rekolekcji serc?
Zaproponowałam je dziś innej parze, ale jakoś i do Was mi pasują. Mocujecie się ze swoimi przemyśleniami i uczuciami samotnie a może nie tędy droga. W rekolekcjach serc nie trzeba być fizycznie razem,żeby przeżywać je wspólnie. Zresztą oceńcie sami:

kinga2 napisał/a:
Na podejmowanie ostatecznych decyzji czy motanie się zawsze jest czas, a co powiecie na rekolekcje z Jezusem oko w oko?

Polega to na tym,że bez względu na to gdzie ludzie się znajdują jest z nimi Chrystus.Super jeśli jest mozliwe być w kościele przed Świętym Sakramentem, ale wystarczy też krzyż czy obrazek Miłosiernego Jezusa.
Nie musicie do tego być razem, więc wyjazd nie przeszkadza w niczym, tylko jedno robicie wspólnie-umawiacie się co do godziny i długości tych rekolekcji w danym dniu.
Kiedy już to ustalicie siadacie przed Jezusem w ciszy i prosicie- Panie proszę uzdrawiaj mnie i moje relacje z żoną/ mężem. Jestem tu i słucham sercem co chcesz mi powiedzieć.
Reszta czasu to cisza poświęcona wsłuchaniu się we własne serce, natchnienia od Boga i wyciszanie galopujących emocji. Takie spa dla ducha.
Z założenia nie robi sie krótszych terapii niż 15 minut, dlaczego tego nie wiem, ale pewnie to ważne.
Na zakończenie takiego trwania w ciszy dziękujemy Bogu za naukę umieszczoną w sercu.
Nie martwcie się jeśli pozornie nic nie czujecie lub nie zagościło w Was konkretne przesłanie, Wasze serce zna temat rekolekcji. Pozwólcie mu trwać na tych rekolekcjach.
Nie ma maksymalnego czasu ( ilości dni), ale minimum to trzy.
Jesli się zgodzicie na taką formę to po powrocie żony do domu będziecie mieli swoje przemyślenia i może pomysły co dalej, ale na pewno będą to owoce Miłości, a nie egoizmu czy lęku.
Nie odpowiem Wam czego sie spodziewać, bo to Wasze serca będą rozmawiały z Bogiem w imieniu Waszego Sakramentu. Wasze duchowe ciało musi się zintegrować, abyście w realu się dogadali, a jak to już tajemnica Waszych serc.
Jeśli chcecie to na cały ten czas możecie poprosić Waszych Aniołow Stróżów o nieustającą modlitwę w intencji tych rekolekcji serca.

Może warto spróbować?


Mam nadzieję,że i Wam pomogą jeśli zechcecie z nich skorzystać.

Anonymous - 2010-03-17, 13:59

El ja myślę, że wszyscy mamy problem z odbiorem tego co tak naprawdę myśli drugi człowiek...ja jeszcze dodatkowo z poprawnym formułowaniem myśli.
Gdybym myślała, ze mój mąż jest złym człowiekiem, to nawet nie chciałabym chcieć...
Tak naprawdę to nie ma złych ludzi, tylko niektórzy źle postępują...tylko i wyłącznie to miałam na myśli. Mój mąż bezsprzecznie jest dobrym człowiekiem, eh zastosowałam typowe, luźne, głupie zresztą, stwierdzenie, przepraszam i Was i jego, jeżeli tak to zrozumieliście.
On sam z siebie nie chce pisać co go boli i może będzie na mnie zły, ale wiem, że próbuje się zmienić i wrócić do Boga...zerwać ze złem. Musimy go wspierać, a nie dołować (niestety nadal czasem to robię...tak trudno pohamować złe emocje!) Boże pomóż! Za dużo we mnie jeszcze "ja"....
Bardzo chętnie skorzystam z takich rekolekcji Kingo i jeżeli mąż zechce......
Sobie do zarzucenia mam bardzo wiele, tak samo jak i on próbuję coś z tym zrobić (dużo modlitwy, rekolekcje, terapia)....mam nadzieję, że z Bogiem....musi się udać. Bardzo tego pragnę....mieć siłę męża z ognioodpornego :-/
Miłego popołudnia

Anonymous - 2010-03-17, 14:18

"Mamy jeszcze wolne miejsca na rekolekcje dla małżeństw w Laskach, w
terminie 9 – 11 kwietnia, zaprośmy znajome małżeństwa."


www.malzenstwo.pl

Byliśmy z żoną...........polecam........rekolekcje sa pod opieką jezuitów

[ Dodano: 2010-03-17, 15:35 ]
<Malek..... wróciłem do Twoich "starych" postów........... wróciłem z inspiracji Irka..... bo pytał mnie co mam na myśli pisząc "wyrko"............ wróciłem by przypomniec sobie Waszą historię............
Irek........to moje "wyrko" oznacza poprostu zdradę........ zdradę emocjonalną,psychiczną,zdradę fizyczną.......poprostu romans,kochankę.
Zdradą jest też pozostawienie matki z dziećmi i ucieczka do mamusi czy babci......zdradą jest też targowanie się o środki materialne na utrzymanie i wychowanie własnych dzieci(chyba że są to najzwyczajniejsze faneberie),zdradą jest tez szantażowanie matki swoich dzieci w sposób otwarty czy zawolułowany,zdradą są zachowania biernoagresywne wobec żony a pośrednio także wobec dzieci.

I wtedy u dzieci występuje syndrom PAS........... jako efekt kryzysu małżeńskiego ich rodziców.
Fajnie ,że ten temat wywołałeś.........choć nie jest on wcale nowy........... temat dzieci jest ciągle poruszany prawie że w każdym wątku.................

Poteoretyzuję trochę na ten wywołany przez Ciebie temat...........

Zastanawiałem się "PO CO" wywołałeś ten temat...............

Może sie mylę ,ale tak mi świta ,że miałeś swój cel w tym............ czy tym celem nie miało być odwarócenie uwagi od Waszego kryzysu małżeńskiego,od rozstawania sie rodziców,od odchodzenia mentalnego od rodziny jako wątku głównego i przesunięcia ciężaru dyskusji na temat jak "poprawnie" rozstawać się z matkami/ojcami swoich dzieci by one zaakceptowały wybraną filozofię życia jednego z rodziców?????

Odnajduję w Twoim wątku Twoje zachowania biernoagresywne, manipulacyjne............... czytałeś pewnie wypowiedzi żony-malek-Gosi i było Ci żle........
Czy ten wątek nie był odpowiedzią na wylewany ból Gosi? czy nie miał na celu swego rodzaju zakamuflowanego ataku na Twoją żonę????
Czym ????
A no tym ,że jako matka jest współautorką syndromu PAS u Waszych dzieci.......... że to nie tylko Ty masz być tym winnym bólu dzieci............... w efekcie rozpadu małżeństwa i
Odczytuję ten Twój post jako podjęcie próby zracjonalizowania poczucia winy i wysiłku by choć w cześci tę winę przerzucić na Gosię.
Czy to miała być zamiana poczucia winy na poczucie skrzywdzenia poprzez swoistą obrone dzieci????

Malek jest tu na forum już dość długo............ pisała dużo........ wylewała swój ból..... dostawała zwroty.....czasami nawet dość ostre............. chyba dojrzała już do widzenia swojego udziału w kryzysie..........ale to Ty odszedłeś z domu...........
Chcesz by dzieci nie cierpiały z powodu PAS?????
To wracaj chłopie do domu................ i bierz się za naprawę ......najpierw siebie,a poprzez siebie Waszej rodziny...............
Jak wrócisz i zaczniesz "chcieć chcieć " rozmowy,wysiłku,pracy z własną żoną i matką Twoich dzieci to masz jak w banku ...............forum będzie Was wspierać modlitwą ,bedzie Wam kibicować.............a jak zechcecie to będzie tez WASZYM LUSTREM.

Piszesz ,że masz gdzie sie wyżalić i wygadać............ a może tak wspólna terapia?
może rekolekcje małżenskie? a może poprostu mediator katolicki?????
Bo chyba najbardziej to Wam potrzeba mediacji

Irek??? zabolało??????? jak tak tzn ż ejest dobrze.........bo nie zatraciłeś czucia

Pogody Ducha Irek

Anonymous - 2010-03-17, 17:01

Gosiu, ja miałam tak, jak TY !
Chciałam się pogodzic, chciam, żeby małżeństwo nasze sie pozbierało, żeby to co złe odeswzło, żeby wróciło jak było.....ale.....ale to mój mąż miał sie zmienić.....a ja łaskawie czekałam na Jego przemianę, przeproszenia itp.

A mnie się wydaje, że każdy ma swoja bajkę !
Gosi jest źle.....bo....
Irkowi też źle bo.,.....

Jeszcze byc może są na etapie szukania winnego.....ale mam wrażenie, że Gosia juz dużo widzi i wie.

Wydaje mi się, że tak jak Gosia czuje sie poraniona przez męża , tak i Irek poraniony przez żonę.....bo....słowa nie te, za ostre, krzywdzące itp.

Miałam tak samo Gosiu....nie chciałam tak mówić, a mówiłam ! Chciałam wołać, kocham Cie i potrzebuję, a mówiłam, jak mąż się zmini to ja go przyjmę.
Ale mój mąz mówił dokładnie to samo co ja !

Gosiu i Irku....walnęło u Was i rozpada się.....trzeba coś z tym zrobić !!! I to Wy sami musicie cos zrobić ! Rozwalić.....i co ...kto poniesie konsekwencje, kto taki odważny ??
Pamiętam o Was w modlitwie! Niech Bóg Was prowadzi !!! EL.

Anonymous - 2010-03-20, 08:21

Dziękuję El za modlitwę i dobre słowo, dziękuję wszystkim...
Mąż jest teraz na rekolekcjach. Wspomóżmy go, proszę, modlitwą, alby Pan dał mu siłę....

Anonymous - 2010-03-20, 09:18

malek
Mniej nadzieje w Bogu te rekolekcje to dobry znak.Wspieram oczywiście Ciebie i męża modlitwą.

Anonymous - 2010-03-20, 09:34

EL. napisał/a:
Miałam tak samo Gosiu....nie chciałam tak mówić, a mówiłam ! Chciałam wołać, kocham Cie i potrzebuję, a mówiłam, jak mąż się zmini to ja go przyjmę.
Ale mój mąz mówił dokładnie to samo co ja !

Gosiu i Irku....walnęło u Was i rozpada się.....trzeba coś z tym zrobić !!! I to Wy sami musicie cos zrobić ! Rozwalić.....i co ...kto poniesie konsekwencje, kto taki odważny ??

A kto taki odważny by wkońcu przejżeć na oczy??
kto taki odwazny by zaprzeczyc własnemu odczuciu skrzywdzenia???

kto taki odwazny by złośc,przemienic w miłość???

czy odwaga ma byc tylko ROZWALIĆ????

Irku i Gosiu kiedy juz włazło zło,kiedy juz stało sie-czas mądrze pokonac to zło.
A stanie sie to tylko wtedy -kiedy nie będziecie widziec nawzajem w sobie wrogów.
Zaufac męzowi???? zaufać zonie????-poprostu zaufać drugiemu człowiekowi,tak jak potraficie ufac innym.

Pogody Ducha ....i dużej łaski Bożej

pozdrawiam

Anonymous - 2010-03-20, 10:01

NORBERT napisał/a:
Zaufac męzowi???? zaufać zonie????-poprostu zaufać drugiemu człowiekowi,tak jak potraficie ufac innym.

A mnie tak jakoś w sercu gra, że w końcowej i ostatniej fazie kryzysu tuż przed jego zakończeniem i ku jego zakończeniu to zaufanie drugiemu człowiekowi jest bardziej zaufaniem sobie.
Tak naprawdę to sobie i swojej umiejętności kochania i służenia drugiemu musimy zaufać, aby wyciągnąć rękę i nie cofnąć jej gdy wyciągnie ją też druga osoba-mąż/żona.
To moment gdy sprawdza się w praktyce ile z tych wiadomości, które zdobyliśmy o sobie podczas kryzysu i umiejętności jest w nas prawdziwa , a ile tylko wyobrażeniem o naszej poprawie wewnętrznej...... Zaufanie do siebie przełoży się zatem na zaufanie do współmałżonka do innych ludzi. Takie prawdziwe bez zbędnych oczekiwań i wyobrażeń, otwarte na innych....
Czy Wy też tak czujecie?

Anonymous - 2010-03-20, 20:37

Tak, bardzo podobnie. Taka praca nad sobą powoduje znajomość siebie, kontakt z samym sobą - to do wewnątrz; oraz odwagę bycia sobą na co dzień - na zewnątrz. A to z kolei powoduje właśnie zaufanie samu sobie - że cokolwiek się nie zdarzy to ja będę wiedzieć jak postąpić. To powoduje, że można bez lęku wychodzić do ludzi, nawet tych, z którymi mamy trudne relacje.
Anonymous - 2010-10-26, 11:42

Myslę, że i ten post wymaga dopowiedzenia.
nałóg napisał/a:
Czy ten wątek nie był odpowiedzią na wylewany ból Gosi? czy nie miał na celu swego rodzaju zakamuflowanego ataku na Twoją żonę????
Czym ????
A no tym ,że jako matka jest współautorką syndromu PAS u Waszych dzieci.......... że to nie tylko Ty masz być tym winnym bólu dzieci............... w efekcie rozpadu małżeństwa i
Odczytuję ten Twój post jako podjęcie próby zracjonalizowania poczucia winy i wysiłku by choć w cześci tę winę przerzucić na Gosię.
Czy to miała być zamiana poczucia winy na poczucie skrzywdzenia poprzez swoistą obrone dzieci????
- w dużej mierze był. Był też krzykiem tęsknoty...

Ktoś napisał, że nie ma PAS, jeśli rodzina jest zdrowa. To "oczywista oczywistość", niestety nieoczywista, gdy jest się zapatrzonym w siebie.

Mam nadzieję, że wszystkie zranienia dzieci zostaną uzdrowione prze Jezusa. On bierze w obronę maluczkich.

Na koniec napiszę tylko, że moje relacje z dziećmi są teraz bardzo dobre. Odżyły, przebaczyły i ufaja mi, tak jak kiedyś.

Chwała Panu!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group