Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Niedawno "oświecona"

Anonymous - 2010-03-03, 23:19
Temat postu: Niedawno "oświecona"
Witam!
Długo myślałam czy napisać, ale zdecydowałam się( bo jestem z natury bardzo skryta). Jestem 14 lat po ślubie. I mam wrażenie,że moje małżeństwo dopiero się zaczęło. No ale po kolei...
Ta skrytość była przed naszym ślubem, postanowiłam nie podzielić się ze swoim przyszłym małżonkiem swoimi wczesniejszymi znajomościami - uznałam,że to moja sprawa i że nie będę go obarczać takimi wiadomościami, skoro i tak zaczynamy nowe życie. Więc zachowałam to dla siebie, a wszelkie pytania z jego strony zbywałam. Potem było klasycznie - pierwsze dziecko, przeprowadzki, remonty, drugie dziecko, remonty, przeprowadzki,trzecie dziecko ( mąż bardzo przeżył jego pojawienie się) i budowa domu, walka o przetrwanie, sami ze wszystkim - ja w domu - wychowująca dzieci, zajmująca się domem, budową, przeprowadzkami, karmieniem piersią(6 lat), i mająca coraz niższe poczucie wartości- podsycane przez otoczenie( nawet teściów). Mąż ciągle w pracy, ja ciągle w domu. Bywało,że był 2 tygodnie i na 2 wyjeżdżał.I tak mineło 13 lat, lecz od 4 lat coś zaczęło się psuć, mieliśmy kryzys, niestety. I tu pojawiła się myśl o szczerych rozmowach o wszystkim, o tym,że dobrze czasem napisać list, do męża lub żony - tak jak kiedyś. I zaczęłam pisać, o wszystkim, o najdalszych zakamarkach mojej duszy, okazało się że właśnie mąż jest mi najbliższą osobą wśród ludzi, i że w tym tkwi sens słów- i staniecie się jednym ciałem i jedną duszą. zdałam sobie sprawę że nie jesteśmy ze sobą szczeży na codzień ( wszyscy się oszukują, nawet w tych drobnych rzeczach) pomyślałam, że skoro z mężem mam spędzić resztę życia - to dlaczego on ma nie wiedzieć o mnie wszystkiego? Napisałam nawet o moich znajomościach sprzed ślubu, uznając że to śmieszne że mam takie tajemnice.

I tu zaczyna się pod górkę, w rewanżu mój mąż wyjawił mi swoją tajemnicę - tzw. klasyk - który go porządnie gryzł - otóż mój mąż którego uważłam za ideał, przykładny mąż i ojciec ( nie drwię sobie, na prawde taki jest) głosiciel prawdy wśród przyjaciół, skrajny prawicowiec,wyjawił mi,że przez 4 lata spotykał się ze swoją koleżanką z pracy( z przerwami, która bywała czasem u nas w domu- sama miała dziecko nieślubne, i moje dzieci bawiły się z jej dzieckiem- ja nieświadoma niczego) na wyjazdach tzw. delegacjach, bynajmniej nie w celach rozmowy - choć na początku byli przyjaciółmi,( nie będę opowiadać szczegółów) Wyśpiewał wszystko jak na spowiedzi ( u tej prawdziwej był kilka razy wcześniej, i podobno ksiądz poradził mu aby nigdy mi tego nie mówił) A ja siedziałam z otwartą buzią i myślałam że słucham jakiejś fantastycznej opowieści, po prostu mój mąż żył 4 lata w dwóch równoległych światach- z tamtą kobietą i ze mną. Nigdy mi nawet przez myśl nie przeszło że mnie zdradza. Sam to zakończył (zżerały go wyrzuty sumienia i poczucie że krzywdzi i ją i mnie), a ona wkrótce wyszła za mąż. A to był dla mnie najtrudniejszy okres w życiu - malutkie dzieci, nieprzespane noce, i zero czasu dla siebie, a on ..........no właśnie - i to było dla mnie najtrudniejsze do wybaczenia. Ale wybaczyłam mu, bo Go kocham. Ale od razu piszę- wybaczenie to długi proces, u mnie trwał rok. Myślę że wybaczenie jest darem od Boga. Czasem wraca żal że byłam taka głupia, że wierzyłam w idealne małżeństwo ( myślę że to będzie wracać, proszę Boga aby nie wracało). Chyba oboje widzieliśmy w sobie ideały, a teraz kurtyna opadła i uczymy się kochać siebie takimi jakimi jesteśmy. Powiem jeszcze że nigdy nie przypuszczałam że ktoś z ludzi może mi być tak bliski, i że tą osobą może być mój mąż.

Anonymous - 2010-03-03, 23:47

Hanka,
Dziekuję,że wstapiłaś i piszesz o zwycięstwie Miłości nad zdradą i tajemnicą. Jesteś tu wspaniałym przykładem dla tych, którzy tu borykaja się ze swoimi słabościami. Jak i czy wybaczyć.
Zostań z nami i dziel się swoimi spostrzeżeniami.
A może i Ty masz jeszcze jakieś bolączki, które chcesz z siebie wyrzucić?

Anonymous - 2010-03-04, 10:22

Masz rację to jest zwycięstwo Miłości, małżeństwo to trudna droga- to sztuka ciągłych kompromisów, nie jest to łatwe, ale nagroda jest wspaniała, bo cóż może być piękniejszego niż możliwość przeżycia swojego życia z osobą naprawdę bliską? Nie taką wyidealizowaną, tylko "prawdziwą" też posiadającą zwykłe ludzkie słabości. Spójżmy choćby na uczniów Jezusa- też daleko było im do ideału- a jednak ich wybrał- właśnie takich- nie - idealnych- zwykłych ludzi. Myślę, że ten problem dotyczy bardzo wielu małżeństw, wymagają od siebie zbyt wiele - wywierają na siebie na codzień - nieświadomie - presję. A w tym wszystkim zanika ten autentyzm osobowy, zaczynają wobec siebie odgrywać różne role - i wydaje im się, że tego chce współmałżonek ( tak było w moim przypadku) Budowanie więzi to przede wszystkim rozmowa, i jeszcze raz rozmowa, to czas dla siebie ( my też popełnialiśmy ten błąd - liczyły się tylko dzieci) Jest to szalenie ważne aby spędzać ze sobą czas - nie w pracy, nie przy obowiązkach domowych, tylko ZE SOBĄ, choćby patrzac sobie w oczy, ponieważ ta więź nie zbuduje się sama.

Po tym jak dowiedziałam się że mąż mnie zdradził, najciężej było mi z kwestią poczucia własnej wartości, ponieważ jestem kobietą - matką, która ostatnie 14 lat ( z któtkimi przerwami na pracę) spędziła w domu wychowując dzieci, a wiadomo jak to wygląda w oczach współczesnego świata. Świat mówi ci - to twoja wina że mąż cię zdradzał, to ty jesteś tą niezadbaną, trochę przytytą kurą domową, nie dziw się,że zrobił skok w bok. To oczywiście jest w mojej głowie, ale to trudne, jeszcze czasem dopada mnie depresja z tego powodu ( ponieważ nadal nie pracuję, za to studiuję).
Przez ostatni rok ja i mąż spędziliśmy ze sobą BAAAArdzo dużo czasu, analizując poszczególne sytuacje, dokładznie wyjaśniając sobie wszystko ( dlaczego tak się stało a nie inaczej, i co mogło spowodować takie a nie inne nasze zachowania) rozmawialiśmy o naszych uczuciach, co wtedy czuliśmy- dokładnie - bez żadnych fałszów. Można rzec że było to coś w rodzaju wzajemnej długiej sesji psychologicznej, tylko w roli psychologów występowaliśmy dla siebie wzajemnie. Nie każdy oczywiście zdobędzie się na coś takiego, bo to wymaga wielkiej otwartości, i gotowości na zmiany. Ale opłaca się, do stracenia nie ma nic, a do zyskania bardzo wiele. Pozdrawiam wszystkich.

Anonymous - 2010-03-04, 11:32

Cytat:
Po tym jak dowiedziałam się że mąż mnie zdradził, najciężej było mi z kwestią poczucia własnej wartości, ponieważ jestem kobietą - matką, która ostatnie 14 lat ( z któtkimi przerwami na pracę) spędziła w domu wychowując dzieci, a wiadomo jak to wygląda w oczach współczesnego świata. Świat mówi ci - to twoja wina że mąż cię zdradzał, to ty jesteś tą niezadbaną, trochę przytytą kurą domową, nie dziw się,że zrobił skok w bok.

Temat bardzo mi bliski, więc dwa słowa.
Byle nie uzanć takich opini za prawdziwe, że żona i matka zajmująca się domem, to ktoś z niższej półki. Pewnie, że w czasach, kiedy przeważnie miarą wartości człowieka jest ilość zarobionych przez niego pieniędzy, łatwo paść ofiarą takiego spojrzenia na życie. Tylko gdzie tu miejsce na "miłość katolicką", czyli również ofiarną, zdolną zrezygnować nieco z własnego "ja" na rzecz - "moja rodzina, jej dobro". Być szczęśliwym mimo braku wypłaty, może mimo braku kolejnej najmodniejszej sukienki... Można, ale tylko wtedy, kiedy miłość wielka, taka, co nie boi się służby.
Przychodzi pora, kiedy mit o idealnym partnerze trzeba schować pomiędzy bajki i szczerze popgodzić się z tym, że ani on, ani ja - jeszcze nie święci... Jestem pełna podziwu dla Twojej mądrości życiowej, że przebaczyłaś, bo ludzi trzeba kochać takimi, jakimi są, a nie takimi, jakimi kiedyś byli, będa, bądź bardzo chcemy, żeby byli i od tego uzależniamy ewentualne prawdziwe pogodzenie się. To jakby powiedzieć komuś "będe z tobą, ale dopiero jak zobacze na twojej głowie aureolę, może ... na miarę mojej" :-? . Pan Jezus nigdy nie mówił, że będzie nas kochał, ale dopiero wtedy, kiedy zmienimy się, staniemy się bezgrzeszni, a my...choć sami grzeszni to jakże często oczekujemy bezgrzeszności od innych...
Haniu, gratuluję pięknej postawy. Pozdrawiam.

[ Dodano: 2010-03-04, 11:53 ]
http://www.youtube.com/watch?v=uFnDEGZA9yg

Anonymous - 2010-03-04, 16:39

Piękne świadectwo, życzę wszystkiego dobrego.
Mam nadzieję, że ja kiedyś tak samo powiem, jak Ty Hanka, że jest dobrze między nami małżonkami.

Anonymous - 2010-03-04, 18:16

Hanko , ciesze sie Twoim szczęściem , i dziękuję Ci że sie z nami tym podzieliłaś .

Będę pamiętać w modlitwie

Anonymous - 2010-03-04, 21:07

Haniu to piękne co napisałaś, teraz będzie tylko lepiej, ja też wybaczyłam i jestem taraz szczęśliwa z mężem.Gdy tylko jest coś nie tak,zaraz rozmawiamy,bo rozmowa to najlepsze lekarstwo.Pozdrawiam i dziękuję za świadectwo.

CHURA jast coraz więcej świadectw!!!

Anonymous - 2010-03-09, 12:02

Czyli myśli o zdradzie ,krzywdzie ,"jaka ja byłam głupia" wracają mimo ,że się wybaczyło. Bo ja już zwątpiłam czy napewno wybaczyłam skoro nieraz dopadnią mnie gorsze momenty w życiu.
Anonymous - 2010-03-09, 14:18

Bafi, też miałam takie wątpliwości, czy wybaczyłam do końca, właśnie ze względu na te gorsze momenty..., ale ksiądz podczas ostatniej spowiedzi uspokoił mnie mówiąc, że skoro jestem z mężem - to znaczy, że wybaczyłam.
Tobie też radzę szukać wyjaśnień właśnie tam.
Pozdrawiam.

Anonymous - 2010-05-10, 13:23

Hania jesteś wielka, ale miłość masz ogromną nie tylko do męża ale i do Boga. I za to bezgraniczne uczucie masz od Ojca który jest w niebie taką wielką nagrodę.Pozdrawiam z Panem Bogiem.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group