|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Mąż-maminsynkiem :-(, trójkąt z teściową :-(
Anonymous - 2010-03-03, 14:25 Temat postu: Mąż-maminsynkiem :-(, trójkąt z teściową :-( Witam serdecznie,
dawno mnie tu nie było... za radą Nałoga (dziękuję Ci bardzo...) poszłam do grupy Al-Anon. Nałog powiedział mi że mąż ma problemy z piciem i że reszta z tego wynika....
Dziś wiem, że wile rzeczy nieudanych było zarówno po mojej stronie jaki i męża... nie mogę już wszytskiego zrzucić na picie. Rzeczywiście spotkania w Al-anon pomogły mi i potwierdziły w dużym stopniu że to ja potrzebowałam wskazówek jak sobie radzić z piciem i zachowaniem męża. Potem było wiele modlitwy i wiele łez i jakiś czas temu zaczęliśmy rozmawiać... uśmiechać się więcej...być miłymi i nie docinać sobie i nie tryskać złością. Mąż pije nadal. Ale ja już choć nie zawsze to jednk mam przynajmniej świadomość jak choroba alkoholowa działa...i staram się uczyć przed tym bronić.
Ponieważ jednak Pan Bóg sprawił, że będziemy mieć drugie dziecko (za 1,5 miesiąca rozwiązanie) nachodzą mnie po raz kolejnt wątpliwości jakie towarzyszły mi od początku małżeństwa... Mąż nie chciał tego dziecka i powiedział, że go "wrobiła" lecząc się... jednakna prawdę to chodzi właśnie o to ZERWANIE WIĘZI I DOROSŁE PODEJSCIE DO ŻYCIA. Trudno to wytłumaczyć krótko ale... mąż uważa, że zadba o mnie wtedy jak wszytkie obowiązki za niego przejmie jego mama. I tak własnie jest... zarówno matka jak i on nie widzą nic w tym złego że dziecko cały czas przesiaduje u teściów. Ale to prowadzi d jego rozchwiania emocjonalnego, do tego, że wciąż czuje się pomiędzy jednym domem a druhim a przecież ma własny, rodzinny. Babcia jest dobra ale stara się pokazac jako lepsza babcia niż ja matka więc jak zorientowała się, że mną nie da sie tak manipulować to przerzucviła się na mojego męża i syna (dodam, że teściowa od lat siedzi sama w domu w ciągu dnia a jej jedyna rozwywką sa wnuki. Tyle, że ma ich kilkoro. Dodam również iż jej własna córka jest rzadziej niż ja będąc synową). Gdy ja chcę wychowywać syna po swojemu to spotykam się z jawną krytyka lub podważaniem moich decyzji wychowawczych w obecności dziecka. Wlaściwie to mówią mi co mam robić. Oczywiście pod płaszczykiem opiekowania się mną i ułatwiania mi życia. Nie wiem co mam robić, jak wytłumaczyć że potrzebuję mężą a nie teściów i jak się zachować by wszyscy zrozumieli, że ostatecznie wszytko odbija sie na dziecku (np. za każdym razem syn płacze jak wychodzi od teściów i nie chce wracać do domu bo spędza w nim tylko noc (). Wiem, że sprawa byłaby łatwiejsza gdyby mąż wziął odpowiedzialność za wychowanie dziecka (wkrótce dzieci) ale jest zbyt wygodny i zbyt uzależniony od matki. Tak więc z jednej strony chciałabym się uwolnić od trójkąta a z drugiej nie mając oparcia sama boję się żeby nie wychować dzieci trzymających się mie za spódnicę. Tyle że do tego trzeba też męża i ojca a mój nie chce tego zrozumieć, tylko myśli, że ja występuję przeciw jego mamie.. Najbardziej chyba przeszkadza mi to, że mąż nie rozumie a teściowie nie szanują tego, że to małżeństwo jest i powinno być autonomiczne i że mam prawo do wychowania dzieci wg. własnych zasad. Do dziś mam w głowie słowa teściowej: Ja syna nie wychowywałam tak jakby miał kiedyś mieć rodzinę.... Poradżcie co robić by mąż zrozumiał, że chodzi o dobro naszej rodziny i małżeństwa i dzieci... a nie o niechęć do jego rodziców.... Jak pomóc mu wziąć tę odpowiedzialność...
Anonymous - 2010-03-03, 19:41
Mikiwojt...... a czytałaś 'WARTO BYĆ OJCEM" Jacka Pulikowskeigo??? i jeszcze jadna ksiązka....dla Cibie,teściowej i meza........ "Warto pokochac teściową" to bardzo fajnie podane jak układać sobie relacje z tesciami,z synowymi....z zięciami............. a i nie rezygnuj z Al-anon...........
Pogody Ducha
Anonymous - 2010-03-03, 20:34
Mikiwojt,
Witaj,
może skorzystaj z tych mądrości o rodzince:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4587
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4877
To sporo materiału, ale warto.
Anonymous - 2010-03-05, 00:05
Mikiwojt,
Posłuchaj może coś CI pomoże:
http://www.kazaniaksiedza...nna-homilia.mp3
Anonymous - 2010-03-05, 11:06
Nałogu,
Pulikowskiego przeczytałam chyba z 5 pozycji, Warto być ojcem kupiłam mężowi na urodziny ale niestety nawet nie pofatygował się sięgnąć po niego. Ale bardzo dziękuję Ci za radę.
Rzeczywiście Al-anon daje wiele dobrego w moim życiu. Choć poszłam tam by ratować mężą szybko zorientowałam się, że muszę ratować siebie. I jest ze mną lepiej. Trudno mi jedynie nauczyć się cierpliwości i pokory.
Kingo2,
bardzo dziękuję za podpowiedzi, wykorzystam wszystko czego się dowiem.
Szkoda tylko, że nigdy nie usłyszą tego ani mój mąż ani teściowa choć Radio Maryja gra niemal non stop u niej. Ale wygoda jest wazniejsza dla nich obojga, tzn. jeśli coś wymaga wysiłku i wyrzeczeń to tego się nie robi. To inna filozofia życia niz moja i może dlatego tak wychodzi jak wychodzi. Ja osobiście chciałabym nauczyć się oddawać sprawy Bogu ale to dla takich niecierpliwców jak ja nie jest łatwe.
Pozdrawiam zyczę Pogody Ducha także.
Anonymous - 2010-03-12, 15:03
Jestem po raz pierwszy na tym forum.Przeczytałam Twój post z wielkim smutkiem.Sama jestem żoną alkoholika,co prawda niepijącego od5 lat ,ale alkoholikiem się jest do śmierci.Nie będzie Ci łatwo wychowywać pociech przy pijącym ojcu.Ta choroba jest okropnie niszcząca dla całej rodziny.Dobrze ,że znalazłaś wsparcie w AlAnon .Mnie to się nie udało .Wiem jednak jedno,że musisz być egoistką i myśleć o sobie i dzieciach,w przeciwnym razie chory mąż zrujnuje Ci życie.Dobrze działa terapia ,która daje poczucie własnej wartości i uczy zdrowego egoizmu.Alkoholik jest świetnym manipulatorem i ma dar wpędzania swoich bliskich w poczucie winy.Musisz być konsekwentna i to Ty i Twój mąż jesteście najważniejsi ,a nie teściowa.Wasze dzieci powinny to czuć,bo kiedyś ich świat będzie kontynuacją tego co teraz dostaną.Wiem coś o tym bo mam 2 dorosłych dzieci ,które alkohol "uszkodził".Dokonują wyboru pokręconych partnerów nie chodzi o to,że przemawia przeze mnie matka.Córka wybiera chłopaków z rodzin patologicznych,syn dziewczyny ,które mają ojców alkoholików.To są pewne mechanizmy,którym sama uległam nie mając świadomości problemu(moi rodzice też pili)Ty wiesz,że u Ciebie jest problem ,więc mądrze postępując masz szanse ustrzec swoje dzieci.Na pewno znajdziesz siłę w Panu.Pozdrawiam
Anonymous - 2010-03-12, 15:18
Beata??? piszesz że nie dostałaś wsparcia w Al-anon?????? nie poszłaś tam?
A co do dorosłych dzieci............... wiedzą o syndromie DDA? są mityngi DDA........są terapie DDA........... ten toksyczny przekaz międzypokoleniowy nie musi trwać do 4-6 pokolenia....
Ale wypadało by od czegoś zacząć......może Ty od Al-anon?????
Anonymous - 2010-03-12, 19:31
beata46....
własnie to mnie najbardziej przygnębia. Jak myślę o tym wszytkim, o tym czego dowiedziałam się w Al-anon i o innych sprawach to z jednej strony to pocieszające, że sa tam ludzie, których bliscy przestali pić ale też czasem dopadają mnie najczarniejsze myśli i wtedy nie chce mi się walczyć, chcę się poddać bo widze bezsens walki dlatego, że wciąż sa kroki do tyłu a bardzo rzadko do przodu. Najchętniej machnęłabym na wszytko ręką i poszła sobie. W chwilach beznajdziejności myslę, że mój mąż nigdny nie przestanie pić. Ale jeszcze raz chciałabym powiedzieć o jednej rzeczy.... alkoholizm to tylko wierzchołek góry lodowej w jego przypadku. Został nauczony życia łatwego, lekkiego i przyjemnego. Wczoraj po kilku gpodzinach siedzenia przed komputerem i telewizorem wstał i westchnął jakie życie jest cięzkie (ja w tym czasie sprzątałam, gottowalam, prasowałam będąc w 8 miesiącu ciąży...). Cóż.... staram się to zrozumieć. Przesłuchałam audycje, które podsunęła mi kinga2 i poczatkowo myślałam, że nic w nich ciekawego nie znajdę ale potem audycja o teściach wyjaśniła mi wiele. Po niej wiem jaką matka i teściową być nie chcę ale nie wiem czy mój autorytet będzie i jest wystarczający dla dzieci a by wiedziałay jakie spustoszenie czyni alkohol i wychowanie bez zasad i nakazów i zakazów. Mój mąż serwuje dziecku dokładmnie to co sam dostał czyli nic: zero zainteresowania i zero starania. W przygotowaniach na przyjście naszego kolejnego dziecka n ie pomaga niemalże wcale, zresztą jak mi powiedzial "wrobiłam go" co prawdą nie jest bo myślę, że Pan Bóg wie co robi i dał począć się drugiemu Maluchowi mimo wszytko. W tej kwestii jakoś łatwo mi Bogu zaufać, gorzej z tym czy będzie prowadził moje dzieci przez życie obronną ręką.
Największym problemem w alkoholizmie jest oczywiście picie ale skutki w sferze psychicznej, w nieprzygotowaniu do samodzielnego życia, do brania odpowiedzialności za swoje uczynki itp. Ja wiem, że muszę patrzeć na siebie i męża ale sama po prostu nie dam rady. Gdyby to było tak, że siadamy a ja mu mówię co się stanie z naszym dzieckime za kilka lat jeśli dalej będzie tak go traktował, jakim sam będzie ojcem nasz syn itp. to byłoby to proste. Jednak tak nie jest. Nie umiem mu tego wytłumaczyć a on nie umie lub nie chce tego zrozumieć bo zrozumieć to znaczy być też dla rodziny w tym przypadku a to niestety kosztuje bo trzebaby pomagać żonie,m zająć się dziećmi, a tak zawsze można odwieść do mamusi a samemu się wybyyczyć... Tylko że własnie mnie nie o to chodzi a jak chcę coś zmienić to jestem w tej walce osamotniona bo wg. męża jestem przeciw teściowej i oczywiście jemu (tego ostatniego już głośno nie powie). Przykład: jesli chcę żeby dziecko było w domu po przedszkolu to sama muszę kilkanaście kilometrów po niego jechać bo inaczej odebrałaby go teściowa a mąż dopiero od niej dziecko ale o np. 19.00 wieczorem. Dlatego wlasnie czasem dotyka mnie beznadzieja tej walki...
Tak więc jak widziecie ja nie wszytko tlumaczę alkoholizmem. Ktoś musiał kiedyś akceptować wybory mojego męża i jego picie. Ktoś kto jeszcze w odpowiednim czasie mial na to wpływ ale tego nie robił. Mam na myśli teściową. Męża wyręcza do dzisiaj starając się być wzorową babcią i matką i często lepsza ode mnie ale nie wie, że
krzywdzi nawet dzisiaj jego a docelowo wnuki, które mają wzor ojca popijajacego piwo przed telewizorem i z gazetą którego wszytko tyle obchodzi co zeszloroczny śnieg.
Jedyna nadzieja jest rzeczywiście w Panu. Obym tylko rozpoznała jego wolę w czas i zrobiła to co nalezy do mnie.
beata46..... jeszcze jedno. Może masz jakieś doświadczenia jak w konkretnych sytuacjach ty sobie poradziłaś: np. jak wytłumaczyć dziecku, że oglądanie telewizji długie jest złe (Ty dziecku tlumaczysz a ono i tak codziennie widzi ojca tylko przed telewizorem)? Może to niewielki problem ale takich dziennie jest kilkadziesiąt.
|
|