Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Potrzebuje rady oraz modlitwy........

Anonymous - 2010-03-01, 09:27
Temat postu: Potrzebuje rady oraz modlitwy........
Szczęść Boże

Długo się zastanawiałam czy napisać ale sama już sobie nie radzę, nie jest łatwo pisać o sobie , swojej rodzinie, nie wiem od czego zacząć chyba od początku. Jestem mężatką od 14 lat mam 2 dzieci , kiedyś byliśmy szczęśliwą rodziną a teraz....... Mój mąż cztery lata temu miał wylew byłam przerażona błagałam Boga aby wyzdrowiał i Bóg mnie wysłuchał powiecie że powinnam być szczęśliwa i byłam ale do czasu.Mąż bardzo się zmienił bije mnie,wyzywa , poniża w towarzystwie. Ja wiem że po wylewie czasami nie myśli ale ja już nie mogę sobie z tym poradzić.Cokolwiek zrobię lub powiem to jest źle. Mąż wrócił do pracy myślałam że coś się zmieni że praca którą bardzo lubi da mu radość niestety nic się nie zmieniło.Próbowałam namówić męża na terapię ale on nie chce. Potrafi mnie bić przy dzieciach one na to wszystko patrzą . Jestem praktykującą katoliczką mam ślub kościelny. Nie wiem w jaki sposób ratować nasze małżeństwo :?: Czy w ogóle powinnam ratować jeżeli mój mąż nie chce :?: Czy mimo tego co przeżywam powinnam trwać w tym związku :?:
Jakby tego wszystkiego było mało 1.5 roku temu miałam obrzęk mózgu w rozpoznaniu mam wpisane Rzekomy guz mózgu - przez tą chorobę mam słabszą prawą stronę czasami mam problemy z różnymi pracami, w tym momencie nie pracuję. Mąż uważa że udaję a ja naprawdę mam zawroty głowy bóle , bardzo chciałabym iść do pracy ale nie mogę. Przed chorobę pracowałam jako sprzedawca teraz nie wolno mi dźwigać więc do tej pracy wrócić nie mogę. Jakie to dziwne- mąż po wylewie wyszedł praktycznie bez szwanku , pamiętam jak Ordynator mówił mi tu cytuję " ja jako lekarz o cudach mówić nie mogę ale jako człowiek wieżę że to był cud bo mąż nie miał prawa z tego wyjść a w najlepszym wypadku powinien być sparaliżowany " a On fizycznie jest całkiem sprawny. A mi na początku mówiono że to nic poważnego a jednak okazało się że nie do końca.
Błagam doradźcie co powinnam zrobić

Anonymous - 2010-03-01, 09:42

Witaj, Karolino!

Karolina12 napisał/a:
Nie wiem w jaki sposób ratować nasze małżeństwo :?: Czy w ogóle powinnam ratować jeżeli mój mąż nie chce :?: Czy mimo tego co przeżywam powinnam trwać w tym związku :?:

Czy oprócz agresji jest coś jeszcze? W jakim sensie - mąż nie chce ratować małżeństwa?
Czy mąż jest wciąż pod opieką neurologa? Czy neurolog wie o tych zmianach w jego zachowaniu?
Tę agresję na pewno trzeba zatrzymać, jest trochę mechanizmów pomagających w tym, choćby Niebieska Linia.
Zajrzyj tu: http://www.kryzys.org/vie...niebieska+linia - adresy, namiary, audycje do przesłuchania... Na pewno znajdziesz coś, jakiś punkt zaczepienia, od którego należy zacząć działanie
Wspomnę Cię w modlitwie, trzymaj się! :-)

Anonymous - 2010-03-01, 10:02

Tak mąż jest pod opieka neurologa tego samego co i ja, rozmawiałam z lekarzem powiedziałam mu o zmianach zachowania męża lekarz przepisał tabletki uspakajające ale mąż nie chce ich brać bo twierdzi ze po nich nie może prowadzić samochodu. Mąż nie chce iść ze mną do poradni rodzinnej sam też nie , próbuję z nim rozmawiać ale on nie chce. Powiedział że powinnam mu być wdzięczna bo gdyby nie On to nie mielibyśmy za co żyć wiem że to prawda ale przecież dawniej rozmawialiśmy o wszystkim nie mieliśmy przed sobą tajemnic teraz nie rozmawiamy.Bardzo kocham męża i nie chciałabym aby to małżeństwo się rozleciało. Tylko że jakiekolwiek moje próby spełzają na niczym , mąż twierdzi że On jest w porządku a jeżeli mi nie odpowiada to co robi to mogę się wynosić
Anonymous - 2010-03-01, 11:13

Karolino, czy próbowałaś już ubiegać się o rentę dla siebie w ZUS? Skoro wcześniej pracowałaś, a nie minęło od tej pory bodajże 1,5 roku i w ciągu ostatnich 10-ciu lat miałaś pięć lat składkowych, czyli takich, kiedy do ZUS-u była odprowadzana składka emerytalno-rentowa - może miałabyś szansę... A jeśli nie, to postaraj się przynajmniej o uzyskanie orzeczenia o stopniu niepełnosprawności (takie komisje działają przy MOPS), które pozwoliłoby Ci na podjęcie lżejszej pracy w z-dzie chronionym.
Rzeczywiście, problem ogromny, kiedy chory nie chce przyjmować leków... A może mąż podjął zbyt ciężką pracę, taką trochę ponad swoje możliwości i to skutkuje agresją? Jakkolwiek by nie było nie możesz mu pozwolić na dalsze poniżanie Ciebie. Ani fakt, że nie pracujesz, ani cokolwiek innego nie może być usprawiedliwieniem dla poczynań małżonka. Powiedz kategoryczne STOP! Zacznij działać.

Anonymous - 2010-03-01, 11:21

Ta agresja może być spowodowana uszkodzeniem mózgu po wylewie, ale to oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwia zachowań Twojego męża . Nie ma prawa stosować przemocy wobec Ciebie, a to co robi to przemoc. W wielu miejscach są punkty konsultacyjne dla ofiar przemocy domowej, tak powiedzą Ci jak się bronić i co zrobić.
Będę o Tobie pamiętać w modlitwie.

Anonymous - 2010-03-01, 11:45

Renty niestety nie dostanę bo okazało się iż pracodawca mimo iż podpisałam z nim umowę nie zgłosił mnie do ZUS mam umiarkowany stopień niepełnosprawności ale jakoś do tej pory nie udało mi się znaleźć pracy
Anonymous - 2010-03-01, 15:14

Karolina12,
W sprawach pracy, jeśli masz podpisaną umowę a pracodawca nie zgłosił Cię do Zus to oprócz wystąpienia do Sądu Pracy o uznanie czasu składkowego, Urzędu Skarbowego o naliczenie i opłacenie za Ciebie podatku dochodowego masz moralny obowiązek zgłosić to to Inspekcji Pracy, bo taki pracodawca oszukuje i żeruje na pracy innych.
W sprawach domowej przemocy linki podała Ci już Nirwanna, a w sprawach małżeńskich napiszę tak.
W przypadkach nagłych , gdy następuje utrata świadomości lub planowych operacjach przy użyciu środków wyłączających władze rozumu istnieje realne zagrożenie ze strony Złego Ducha, że przypuści atak i zdobędzie wpływ na postępowanie człowieka.
Dlatego osoby wierzące przed takimi planowymi zabiegami przyjmują Sakrament Chorych lub w przypadkach nagłych po zabiegu. Chroni On nas przed skutkami możliwego ataku duchowego i powierza w ręce Opatrzności Bożej. Dla praktykującego chrześcjanina wszelka mozliwość oddania sie pod Boża opiekę jest okazją wyznania wiary oraz zabezpieczenia przed niepożądanym wpływem duchowym.
Jesli w wypadku Twojego męża na tym polu wystąpiły jakieś braki to poza możliwością uszkodzenia mózgu, który objawia się agresja wystepuje realna potrzeba nawrócenia i powrotu do intensywnego życia sakramentalnego.

Anonymous - 2010-03-01, 17:27

Mój mąż w szpitalu dostał namaszczenie chorych. A jeżeli chodzi o pracodawcę to mam związane ręce ponieważ okazało się że na umowie nie jest podpis pracodawcy a on twierdzi że nigdy u niego nie pracowałam jest moje słowo przeciwko jego słowu. A tą umowę którą mam to mogę wyrzucić podejrzewam iż ktoś z rodziny podpisał tą umowę ale nie mam jak udowodnić.

To prawda że ja rozchorowałam się jakieś 2.5 roku po chorobie męża. Napisałam że ratowałam męża za wszelką cenę i nie widzę w tym nic złego podejrzewam że każda kobieta kochająca na moim miejscu zrobiłaby to samo, a pisząc że ratowałam za wszelką cenę miałam na myśli to iż szukałam pieniądze na jego rehabilitację wiem że gdyby Bóg chciał mi Go zabrać to nie przeżyłby tego wylewu.

Anonymous - 2010-03-01, 17:50

Karolina12,
Czegos tu nie rozumiem.
Po podpisaniu umowy , jakaby nie była co miesiąc trzeba otrzymać od pracodawcy dokumenty dotyczące składki Zusu , podpisać liste płac, otrzymać potwierdzenie wypłaty. Nie podstemplowałaś książeczki z ubezpieczalni? Nieważne kto podpisał umowę jeśli jest na niej pieczątka. Nie masz obowiązku sprawdzania prawdziwości podpisu, przecież pieczątki nie wycięłaś z ziemniaka. Ponadto są inni , którzy Cie widzieli w pracy.

Co do duchowości to skoro wszystko było ok, to nie ma powodu się martwić, a teraz jak wyglądają Jego relacje z Bogiem? Agresja nawet wynikająca z choroby nie jest akceptowana przez Stwórcę.

Anonymous - 2010-03-02, 09:27

Ja sama nie do końca rozumiem z tego co mówił prawnik to ciężko będzie udowodnić . Listę płac owszem podpisywałam książeczkę podbijałam ale zawsze kiedy chciałam podbić książeczkę to szefostwo zabierało ją i dostawałam dopiero na drugi dzień na książeczce jest ten sam podpis jak i na umowie. Potwierdzenia wpłaty nie dostawałam wiem jak to wygląda że jestem totalną idiotką tak dać się zrobić. Szefostwo zaprzecza abym kiedykolwiek tam pracowała,nie wiem noże wszystkie papiery które podpisywałam były fałszywe Prawnik u którego byłam tak mi zasugerował , może to prawda :?: nie wiem , wiem tylko że zostałam na lodzie.

Jeżeli chodzi o męża to teraz jest różnie owszem do kościoła chodzi ale z modlitwą w domu jest gorzej próbuję z Nim o tym rozmawiać ale jakoś mi nie wychodzi. Próbowałam namówić męża na wizytę w poradni rodzinnej ale on nie chce to co ja mam robić :?:

Anonymous - 2010-03-02, 09:47

Karolino... jak długo tam pracowałaś?
Czy praca, którą wykonywałaś, wymagała od Ciebie składania podpisów na jakichś dokumentach, np. f-rach, zleceniach...?
Czy dostałaś świadectwo pracy po odejściu?
Czy dostałaś kiedykolwiek PIT-11, na podstawie którego powinnaś się rozliczyć z urzędem skarbowym?

Anonymous - 2010-03-02, 11:05

Ja w tym zakładzie pracowałam 9 miesięcy. Świadectwa pracy nie dostałam , PIT 11 też nie. Byłam w tym sklepie jako kasjerka żadnych podpisów nie składałam na fakturach itp. dokumentach , podpisy mogła składać tylko właścicielka i jej mąż. Oprócz tego że byłam kasjerką to jeszcze na mojej głowie było robienie zamówień. Wiem że to wszystko jest bardzo zagmatwane. Zanim zaczęłam pracę w tym sklepie to nie pracowałam ok. 7 miesięcy, gdyby nie tak duża przerwa między jedną pracą a drugą może dostałabym rentę, a tak to niestety nie mam nic. Całe szczęście że mąż w dniu kiedy pojechałam do szpitala sprawdził a ZUS czy jestem zgłoszona( i tak dowiedziałam się ze nie) więc szybko przepisał mnie na swoje ubezpieczenie inaczej do końca życia nie wypłaciłabym się z pobytu w szpitalu.
Anonymous - 2010-03-02, 12:27

Karolina12,
Nie ważne kto podpisywał Ci dokumenty. Masz pieczątkę. Jeśli adres i inne dane się zgadzają to podpisać mogła córka sąsiadki, albo prawdziwy właściciel firmy. Kierownik nie musi nim być.
Poza tym Inspekcja Pracy radzi sobie z wiekszymi matactwami. Zgłoś sprawę, bo ich raport może być dla Ciebie podstawą do złożenia pozwu w sądzie pracy.

----------------------


W sprawie męża porozmawiaj ze swom proboszczem, powiedz jak wygląda sprawa i może porusz ja podczas wizyty kolędowej- nie wiem czy u Ciebie już była. W mojej parafii jeszcze się odbywa. A jeśli już ksiądz był to może proboszcz bedzie miał jakiś inny pomysł na rozmowę małżeńską lub indywidualną. Sprubój.

Od siebie mogę napisać Ci tak:
W przypadkach gdy małżonkom trudno sie porozumieć to Ty w modlitwie indywidualnej powołaj sie na, udzielona Ci w Sakramencie Małżeństwa władzę duchową i módl sie o uzdrowienie serca, sumienia i ciała dla męża oraz poprawę relacji małżeńskich.
Możesz modlić sie modlitwą przebaczenia np. :
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4685

Anonymous - 2010-03-02, 22:03

kinga2 napisał/a:
Nie ważne kto podpisywał Ci dokumenty. Masz pieczątkę. Jeśli adres i inne dane się zgadzają to podpisać mogła córka sąsiadki, albo prawdziwy właściciel firmy. Kierownik nie musi nim być.
Poza tym Inspekcja Pracy radzi sobie z wiekszymi matactwami. Zgłoś sprawę, bo ich raport może być dla Ciebie podstawą do złożenia pozwu w sądzie pracy.


to wszystko prawda...
9 miesięcy to dość długi czas, myślę, ze gdybyś sie postarała, to pewnie udałoby Ci się znaleźć osoby gotowe poświadczyć, że tam pracowałaś... jacyś klienci pewnie Cię zapamiętali...
Niepokoi mnie tylko jedna rzecz...
Skoro nie dostałaś pit-11, to w jaki sposób rozliczyłaś się z urzędem skarbowym z dochodów uzyskanych w tym sklepie... czy w ogóle jakoś je wykazałaś?
Bo jeśli dobrze wyczytałam w Twoich postach, to rzecz nie dotyczy roku 2009, ale wcześniejszych, za które powinnaś była się dawno rozliczyć...
Myślę, że warto to wziąć pod uwagę...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group