Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Życie duchowe - prośba ojca Jerzego

Anonymous - 2010-02-27, 23:07
Temat postu: prośba ojca Jerzego
list oj. Jerzego

".....Drodzy forumowicze, powiem wprost, otwarcie: przeprowadźmy rekolekcje wielkopostne, wspólnie, w kościele, katolickim, w Krakowie, w centrum miasta, w kościele św. Barbary. A dokładnie powiedzcie, co chcielibyście usłyszeć i czego nie chcielibyście usłyszeć na rekolekcjach wielkopostnych, których temat brzmi:

O PRZEŻYWANIU KRYZYSU MAŁŻEŃSKIEGO”.

Albo wyrażę to jeszcze dosadniej: co powiedzielibyście w czasie takich rekolekcji?
Rzecz w tym, że gdy Rektor kościoła zaproponował mi przeprowadzenie rekolekcji skierowanych do małżeństw w kryzysie, to się tym zachwyciłem, i powiedziałem „tak, chętnie”, a potem dopiero się zastanowiłem nad tym, co powiedziałem. A tymczasem już przeszła środa popielcowa i rekolekcje zostały w kościele ogłoszone.
Na szczęście Agnieszka obiecała poratować i się włączyć, i jestem pewien zrobi to nie ona tylko sama, na co bardzo liczę.
Rekolekcje rozpoczną się w 5 niedzielę Wielkiego Postu - 21 marca.
W niedzielę nauki rekolekcyjne będą o godz. 8.00, 9.30, 11.00, 12.30,
16.00, 18.00.
Zaś w poniedziałek, wtorek i środę o godz. 16.00 i
18.00 .

Anonymous - 2010-02-28, 01:17

Witam,
ja osobiście chciałabym na takich rekolekcjach usłyszeć nie tylko o praktycznej stronie pokonywania kryzysu takiej jak Eucharystia, Sakramenty Święte,potrzeba wybaczenia i przyjmowania małżonka, jak robi to Chrystus-takim jaki jest bez chęci posiadania go i zmieniania na siłe i pod własne wyobrażenie, ale także o tym jak przygotować się duchowo i oczyścić pole małżeńskiej Jedności.
Chodzi mi dokładnie o takie narzędzia , które daje małżonkom Kościól jak: Ruch Czystych Serc dla małżeństw po doświadczeniu zdrady fizycznej i psychicznej , in-vitro, antykoncepcji, uzależnień od seksu,pornografii ( tu trochę mamy http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4784), wychodzenie z syndromu postaborcyjnego np. poprzez Duchową Adopcję Dziecka Poczętego,Duchowy Chrzest itd.
Pokonywanie skutków wszelkiego rodzaju uzależnień , które dotknęły któregoś z małżonków na rekolekcjach z dialogu małżeńskiego. Formacje duchowe dla małżonków np. Domowy Kościól itd.
Zauważyłam,że wielu małżonków ma problem z przyjęciem do wiadomości, a zatem i wdrożeniem w życie potrzeby duchowego remanentu i odnowienia wnętrza po jakimś trudnym doświadczeniu co owocuje całymi latami cierpień i pogarszania się stosunków w małżeństwach. Wydaje się ,że powrót" syna marnotrawnego" i powiedzenie przepraszam wszystko załatwi, a tymczasem często wtedy dopiero zaczyna się droga pod górkę i jeśli nie znajdą pomocy to sami często pomimo starań i modlitwy skarżą się,że nie potrafią przezwyciężyć piętrzących się trudności w pokonaniu kryzysu.
Z mojego krótkiego doświadczenia tu na forum zauważyłam także potrzebę poruszenia tematu ocierania się o zło lub wręcz wejście w jego bezpośredni zasięg poprzez wszelkie praktyki z kręgu New Age i wpływ takiego "flirtu" na stosunki między małżonkami, które potem przenoszą na trwałośc małżeństwa.
Małżonkowie w stresie często zatracaja zdolnośc samodzielnego wyszukania sobie formy pomocy i najlepszym razie poprzestają na chrześcijańskich terapeutach np. psychologach i nie wiedzą,że Kościól oferuje znacznie więcej możliwości pomocy w sytuacji kryzysu. ( rekolekcje wyjazdowe, wspólnotę Sychar, Sanktuarium Rodzinnych Błogosławieństw w Leśniowie, Błogosławieństwo rodziny itd.) Myslę,że jest to kopalnia wiedzy którą trzeba rozpropagować obok wszystkich innych środków zaradczych jak Sakramenty Święte czy codzienna wytrwała modlitwa.
Myślę,że takie rekolekcje to doskonały moment aby przemycić trochę wiedzy o ogromnej palecie środków i sposobów pomocy, które oferuje dzisiejszy Kościół jako pomoc w pokonaniu kryzysu oraz okazji, aby wszędzie tam spotkać Żywego Boga i odczuć moc Jego Uzdrowieńczej Miłości.
Chciałabym także wyraźnie uslyszeć o tym,że Chrystus w sytuacji kryzysu leczy nas najpierw pojedyńczo, aby uleczyć wspólnotę małżeńską i że czasem to trwa długo, ale zawsze idzie do przodu.
O krucjacie modlitewnej w intencji małżeństw zagrożonych rozpadem.
Te wszystkie informacje jeszcze są bardzo mało znane.
Ja chciałbym o tym usłyszeć, bo nabycie tej wiedzy u mnie trwało 4 lata i jeszcze o wielu mozliwościach pewnie nie wiem.

Anonymous - 2010-02-28, 16:50

kinga2 napisał/a:
ja osobiście chciałabym na takich rekolekcjach usłyszeć nie tylko o praktycznej stronie pokonywania kryzysu takiej jak Eucharystia, Sakramenty Święte,potrzeba wybaczenia i przyjmowania małżonka, jak robi to Chrystus-takim jaki jest bez chęci posiadania go i zmieniania na siłe i pod własne wyobrażenie, ale także o tym jak przygotować się duchowo i oczyścić pole małżeńskiej Jedności.

Cytat:
Chciałabym także wyraźnie uslyszeć o tym,że Chrystus w sytuacji kryzysu leczy nas najpierw pojedyńczo, aby uleczyć wspólnotę małżeńską i że czasem to trwa długo, ale zawsze idzie do przodu.


Podpisuję się pod tym obiema łapkami, też bym tak chciała w tym kierunku słuchać :-)

Anonymous - 2010-02-28, 21:09

dziekuje za pierwsze reakcje,ktore na razie pobieznie przeczytalem, a dokladnie bede czytal w krakowie. tymczasem jutro mam nauke misyjna w Cieszanowie dla malzonkow. planuje mowic na temat> wiara w Boga, wiara w drugiego, wiara w siebie - mocna wiara/mocne malzenstwo; kryzys wiary/kryzys w malzenstwie. z modlitwa o umocnienie w wierze dla siebie i dla nas wszystkich - jk
Anonymous - 2010-03-01, 08:19

Zachęcam do wyrażania opini zwłaszcza osób świeżo w kryzysie , bo myślę , że może takich osób być sporo na rekolekcjach . Piszcie , co chcielibyście usłyszeć i pomóżcie , bo to tuż tuż , chyba też dociera do mnie teraz na co Ojciec się zgodził :-D
Anonymous - 2010-03-01, 09:16

Ojcze Jerzy, miło Ojca widzieć

Do mnie tez trafia to co napisały kinga i Nirwanna

a takze porownanie małzonkow do taternikow spietych liną, jak jeden sie potyka drugi go ratuje i wciąga....
i że malzenstwo to na dobre i na złe a zwlaszcza na złe, ze to powołanie a nie droga do przyjemnosci, wspolna droga w zyciu...
gdy bralam slub to wydawało mi sie ze to taka droga do przyjemnosci w zyciu, ze juz teraz marzenia sie beda spełniac i zrealizuje sie to czego nie bylo przed slubem, samo sie ponaprawia
zebęde miec miejsce w zyciu, sposob na dowartosciowanie...

a malzenstwo to Krzyż, decyzja o miłosci.....o chcialabym usyszec na pewno ze milosc jest decyzją, aktem woli nie uczuciem, ktore przemija, zmienia się...

Z Panem Bogiem, pozostaję z modlitwą

Anonymous - 2010-03-01, 10:32

Drogi Ojcze Jerzy

Ofiaruję modlitwę w intencji Księdza w czasie tych rekolekcji, Najświętszy Sakrament również...
W jedenej z pieśni ARKI NOEGO słychac słowa :"Bogu mówi TAK... Nie potrzeba słów wszystko sprawi Duch św Duch"...
Każdy inaczej przeżywa swój kryzys małżeński i każdy pewno powiedziałby różne sprawy jakie są ważne do wypowiedzenia do zrobienia itd... Proszę Ojca , nic, nikt nas nie uratował poza samym Chrystusem...który działa również w moim przypadku przez Kapłana.
Człowiekowi potrzeba wiele nadziei, miłości i wiary..."SPE SALVI" Benedykt XVI.

Z Bozym pozdrowieniem...
Ps. Kiedy czytam forum to mam wrażenie ,że człowiekowi odebrano nadzieję na głęboką miłość i wolność, ze jest tutaj więcej mowy o tym co złe które przytłacza hm...umiejetnie DOBRO , nadzieję które mieszka w człowieku...w zyciu codziennym również w relacjach z ludźmi spotykam utrate nadziei...Może to bedzie wskazówką , małym ziarnem do refleksji...
Byłam teraz w Izraelu , stapałam po Półwyspie Synajskim i pomyślałam że tym ludziom wędrujacym z Egiptu do Kanaan nie mogło zabraknac nadziei...

Anonymous - 2010-03-01, 11:45

Chciałabym usłyszeć o tym, jak wiele potrzeba pokory, aby wybaczyć np. zdradę. Jak jej uczyć się, od Kogo? Pokora, to dzisiaj już prawie zapomniane słowo... I o tym, że miłość małżeńska to miłość miłosierna... Powracający syn marnotrawny spotkał się z miłością bezwarunkową, ojciec nie mówił mu, że przyjmie go pod swój dach, ale dopiero wtedy... Co byłoby gdyby jednak postawił warunki, gdyby go odtrącił? Więc chętnie posłuchałabym
- o naszej pokorze i o naszym miłosierdziu, że mamy z tym ogromny problem...

Anonymous - 2010-03-03, 21:32

Bog zaplac za wszystko. tylko czytam na razie, bo jestem zajety misjami parafialnymi, i niekiedy moge zagladnac do konputera cudzego zreszta.
dostalem e/maila z ciekawa grafika> ludzie niosa krzyze. (dokonujac jakiegokolwiek wyboru wybieramy rownoczesnie jakis krzyz) i jeden z ludzi> Panie Jezu, czy moge obciac i skrocic troche zeby bylo lzej? i skraca. potem jeszcze raz. W koncu trzeba przejsc nad przepascia. Inni przechodza po krzyzach, a jego krzyz jest zbyt krotki. Mysle, piekny obraz tez do tego. z modlitwa

Anonymous - 2010-03-07, 20:36

Witam,
tak sobie pomyślałam,że może jeszcze chciałabym usłyszeć na takich rekolekcjach o tym, jak zranione emocje i własne ego , któremu często się poddajemy w przypadku kryzysu , okiełznane przyczyniają się do naszego wzrostu, a puszczone na żywioł zabijają duchowo. :-)

Anonymous - 2010-03-08, 21:10

ojerzysj napisał/a:
Bog zaplac za wszystko. tylko czytam na razie, bo jestem zajety misjami parafialnymi, i niekiedy moge zagladnac do konputera cudzego zreszta.
dostalem e/maila z ciekawa grafika> ludzie niosa krzyze. (dokonujac jakiegokolwiek wyboru wybieramy rownoczesnie jakis krzyz) i jeden z ludzi> Panie Jezu, czy moge obciac i skrocic troche zeby bylo lzej? i skraca. potem jeszcze raz. W koncu trzeba przejsc nad przepascia. Inni przechodza po krzyzach, a jego krzyz jest zbyt krotki. Mysle, piekny obraz tez do tego. z modlitwa


Ojcze Jerzy
Ostatnio rozważając Mekę Pańską zastanowiły mnie słowa O ciężąrze Krzyża.
O tym ,że Pan Bóg nie daje Krzyża takiego którego by człowiek nie uniósł, on jest na miarę każdego człowieka. Kiedy rozważałam Trzeci Upadek Naszego Pana pod Krzyżem zaczęłam się zastanawiać, czy Kapłan który to powiedział rozumie co mówi? Czy powiedział to przez pryzmat swoich doświadczeń...?...ale ta siła z jaka to powiedział ...bardzo mnie mnie ujęła.
Jeśli to są Jego doświadczenia to chyle czoła , i pytać bedę o jedną rzecz...
Bo moja miara Krzyża jest inna , ja musze uderzyć mocno o tretuar, tak mocno,żeby leżeć pod ciężarem, kiedyś bardzo sprawiało mi to cierpienie...ale jednocześnie im bardziej runę tym mocniej czuję swoja BEZSILNOŚĆ , SWÓJ PYŁ, KRUCHOŚĆ I MALEŃKOŚĆ i jest to najpiękniejszy obraz Boskiego umiłowania Boga przez człowieka, te litosne spojrzenie które właśnie wtedy powala mnie na kolana, te pełne Serce Miłosierdzia które aż się prosi by rozlać łaski...Nie znam piękniejszej chwili jak bezsilność...i ciężar swojego pyłu...
Prosze zauważyć Ojcze Jerzy jakie to niezwykłe...kiedy pragniemy Światła to jesteśmy jak ćmy, to jesteśmy jak dzieci podskakujące by włączyć załącznik, i co ciekawe... nie nasza zasługą jest załączyć Swiatło, czyli nie mam na to wpływu...jest wiele takich sytuacji poza jedną...Ten ciężar Krzyża jest w jakimś stopniu zależny od oddawania go Bogu. Pan nie zabierze niczego czego Mu nie oddamy, stad rozumiem swój ciężar Krzyża i chyle czoła temu kapłanowi za wiarę i odwagę z jaka opowiada o Krzyżu.
I znowu pojawia się w mojej refleksjii Siostra Faustyna Kowalska : " Jezu Ufam Tobie"!

Niech Pan Błogosławi Ojcu w działalności duszpasterskiej i obdarzy Ojca Światłem Ducha sw i zdrowiem , by dobrze posługę wykonać.

Anonymous - 2010-03-12, 14:36

podbijam :-D
Anonymous - 2010-03-15, 00:15

a ty będziesz podtrzymywał braci w wierze - wraca mi to i dźwięczy w uszach
czyli na dobry początek uwierzysz, iż w braciach jest wiele wiary, więcej niż oni sami dostrzegają, więcej niż ty widziałeś dotychczas; wiary sprawdzonej, w ogniu wypróbowanej

Anonymous - 2010-03-15, 09:58

ojerzysj napisał/a:
a ty będziesz podtrzymywał braci w wierze - wraca mi to i dźwięczy w uszach


Zaiste , podtrzymuje Ojciec ....dziękuję..


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group