Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Klasyka -jest kobieta....

Anonymous - 2010-03-03, 21:24

NORBERT napisał/a:
słowa...słowa....słowa....klasyka!!!!
Samotna potok słów......


Norbert, kobiety tak mają, że gadają. Pozwól nam oswajać traumę po naszemu, czyli po kobiecemu, ok? ;-)

Anonymous - 2010-03-03, 21:35

Nirwano spokojnie.....nie o samotnej potok słów mi chodzi.

A o potok słów jakie wypowiada mąz......i zapewne wciąz te same i jak mantrę.
Bo nie idzie do przodu i nic nowego nie potrafi.

A co do traumy???? o to jestem spokojny w przypadku samotnej.......program na to nie pozwoli.....i samotna wie że w nim cała siła


pozdrawiam :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2010-03-03, 21:40

Teraz jasne, dzięki ;-) to mogę mieć apel? O przecinki i o takie zadania, aby było wiadomo co do kogo się odnosi? No ja purysta jestem. A niektórzy mówią, że kropkolog :-P Ale to ku dobrej komunikacji zmierza :->
Anonymous - 2010-03-03, 21:43

Nirwano nie ma sprawy.

Ale taki przekaz z programu 12k(moze i sie przyda).

Uczmy sie przyjmowac ludzi-takimi jacy są

pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-03-03, 21:44

Samotna... puść to, oddaj na Górę. Tam jest Ktoś, kto wie, jak Ci pomóc i zrobi to, jak przestaniesz wierzgać i próbować robic po swojemu. Ja wiem, że łatwo się pisze, ale trudniej robi, wiesz jednak, że i u mnie była kochanka i ja tez wierzgałam (no dobra, jeszcze mi sie zdarza, co nie nałóg? ;-) ), ale teraz juz wiem, że nie mam wpływu na to, co robi lub zrobi mąż. Chce oglądać porno i brudzić sobie duszę? Ok. Ja mówie tylko, że póki to robi niech na mnie nie liczy w łóżku. Kropka. Chce mieć kochankę? To JEGO sprawa i JEGO problem. I powiem Ci całkiem szczerze - zresztą pisałam o tym na swoim wątku - że niczego w życiu tak nie żałuję, jak tego, że 4 lata temu nie otworzyłam mu tej cholernej klatki!!!
Zmieniam... SIEBIE. Czy on to widzi? Nie wiem. Czy mu się to podoba? Nie wiem, ale jak sie nie podoba to JEGO problem. Nie wiem, jakie są uczucia Twoje do męża, na pewno kochasz, na pewno boli jak niewiem, kiedy dowiadujesz sie o pewnych rzeczach, kiedy on mówi
samotna napisał/a:
ja Ci juz nie ufam...nie chcę...jest mi teraz dobrze....,
Wiem jak to boli, bo mnie tez bolało... po prostu mnie rozrywało od środka, wyglądałam jak śmierć na chorągwi, bo nic nie jadłam, ciągle ryczałam w poduszkę i nic mi sie nie chciało tylko umrzec.
Teraz u mnie jest niewiele lepiej, jesteśmy razem, ale obok siebie, ale mnie jest lżej. Bo każdego dnia ucze sie oddawać Panu wszystko z czym sobie nie radzę... ufac Mu i słuchać tego, co mówi do mnie... pokornie akceptowac niełatwe rozwiązania, które mi podsuwa... modlić się i cierpliwie czekać. Czy wiesz, że automatem u mnie staje się Ojcze Nasz kiedy wsiadam do autobusu? To przychodzi SAMO.

Samotna... ja nic Ci nie pomogę, bo nie umiem. Mogłam jedynie nabazgrać tych kilka słów do Ciebie, przytulic wirtualnie bardzo mocno i zmówić za Ciebie Zdrowaśkę. I to zrobiłam. Reszta nie należy do mnie.
Trzymaj się kochana... Pogody Ducha, Odwagi i Mądrości!!!

Anonymous - 2010-03-03, 21:52

NORBERT napisał/a:
Uczmy sie przyjmowac ludzi-takimi jacy są

Norbert - ja Cię przyjmuję z dobrodziejstwem inwentarza :mrgreen: I właśnie dlatego, że Cię przyjmuję - chciałabym rozumieć Ciebie bez podkładania jakiś swoich wyobrażeń pod Twoje słowa. Bym chciała rozumieć Cię wprost. W swej wolności możesz gadać po swojemu. Wtedy pewnie od czasu do czasu będę wnikać kropkologicznie w sens Twoich zdań - w celu zrozumienia. Jeśli pozwolisz ;-)
Pozdrawiam :-D

Anonymous - 2010-03-03, 22:18

NORBERT,
Czy możesz jako praktyk wyłożyć Karolinie12 co to jest program 12 kroków? Nie chcę Jej namącić.

Karolina12 napisał/a:
Bardzo się cieszę że tu trafiłam chciałam zapytać co to jest te 12 kroków do wolności


http://www.kryzys.org/vie...t=4925&start=15

Dzięki

Anonymous - 2010-03-03, 23:22

nałóg napisał/a:
Samotna........... łatwiej iść na skróty.............. prawda jest trudna........... nie chce uwierzyć w Twoje zmiany........... lęk......bo wypadało by sie przyznać do swoich........... wiele,wiele zależy od Twojej postawy............ postawy prawdy i gotowości do wybaczania.............


Ja to nałóg wiem....ale tu nie o moje zmiany tak naprawdę chodzi....,
a najzwyczajniej o kogoś innego z kogo zrezygnować nie chce....,
stąd takie stanowisko....

Pracy nad małżeństwem nie chce, a nad sobą...też....bo jak twierdzi...sam z sobą
się nie kłóci....ma świdomość swojego trudnego charakteru i tego, że czasem jego
zachowanie mogło powodować reakcje takie a nie inne....,
ale to nie zmienia postaci rzeczy, że ze mną nie chce....
i nie ma o czym dyskutować....,
jak tylko o tym by to formalnie zakończyć.... .


cyt. Norbert:
"A problem jest prosty i co trudno to zauwazyc męzowi?????

ŻE TO JA MAM GDZIEŚ MAŁŻEŃSTWO
ŻE NIE POTRAFIĘ BYC ODPOWIEDZIALNY "


przecież Norbercie zauważa to i mówi wprost, że małżeństwo ma gdzieś....,
a to że jest nieopdpowiedzialny....
widzi to inaczej.....,
coś się kończy...i każdy jest odpowiedzialny za siebie....,
zresztą jak się okazało wszysttko co robił - robił dla świetego spokoju...,
aż mu sie przelało....,
a prawdy nie powie przecież wiesz- kto ja przyzna...patrz wątek rzaby i innych...

Norbert cyt.
"Samotna a co dokonał współmałzonek poza wpychaniem Ci winy???? "

Co dokonał - no dla nas na tym etapie juz nic...jak twierdził robił wcześniej w małżeństwie dla świetego spokoju...a teraz nie jest tym kompletnie zainteresowany....,
wszystko przemyślał....,
a moja postawa - nie ma też juz dla mojego męża żadnego znaczenia...,
i tu nie jest kwestia jakichkolwiek moich zmian, - jakichkolwiek.....
tu jest nieakceptacja całej mojej osoby....poprostu....
moja postawa...odczytana jako upór...nie jako miłość.....,
ale jako lęk i strach, że muszę już zadbać o siebie sama...,
tak to widzi....,
nie mam na to wpływu....,

Wiesz AK - chyba na pewnym etapie nie ma sensu upierać sie przy swojej
miłości, ona może pozostać w moim sercu i tylko tyle....,
tu juz nie chodzi o to, że ma kochankę...tu chodzi o to, że wie czego nie chce....,
nie chce małżeństwa ze mną i mnie jako kobiety....,
i chyba bez względu na to co wydarzy sie w jego życiu dalej....,
nie ufa, bo nie wie jakie kroki podejmę tak naprawdę....,
nie ufa ...bo zraniłam słownie..., czego mi nigdy nie zapomni
i nie ważne, że przeprosiłam raz i drugi mowiąc, że palnełam choc wcale tak nie uważam,
wg. niego to tylo leczenie, ratowanie sytuacji....
i cóż ja na to moge powiedzieć....,
swoje błędy dostrzegam...nikt nie oczekuje ode mnie ich naprawy....,
i chyba spotkała mnie kara....

Anonymous - 2010-03-03, 23:44

samotna napisał/a:
swoje błędy dostrzegam...nikt nie oczekuje ode mnie ich naprawy....,
i chyba spotkała mnie kara....

Samotna wybacz ,ale nie moge tego czytać.
Choc rozumiem-i pewnie Ty tez to czujesz 1 krok(bezsilność).

Samotna nikt nie oczekuje ich naprawy????
A ty nie oczekujesz??? A Bóg nie czeka na to???A przyjaciele z grupy nie licza na to???

samotna....przeciez wiesz nie oczekuje ten,na którego najbardziej liczyłaś.

Co z tym zrobić????

Samotna jaka kara????
jeżeli juz to konsenkwencje-a konsenkwencje przestaja byc własnymi konsenkwncjami
jak zrozumiemy błąd i zaczniemy na nim sie uczyć.




p.s zle że to przyszło po 4 kroku........bo sam krok cie juz zmeczył dogłebnie.

siły samotna..wiary...i nadzieji że to pokonasz


pozdrawiam i Pogody Ducha

Anonymous - 2010-03-04, 00:15

Tak Norbi to cofniecie do kroku 1 - bezsilność....,
źle sie wyraziłam pisząc nikt...masz rację - nie oczekuje mąż....,

niech będzie, że to nie kara, a konsekwencja....tak samo boli....

[ Dodano: 2010-03-04, 00:28 ]
Nalogu,
mówisz postawa prawdy.....,
moja postawa prawdy jest już tylko i wyłącznie moją postawą....,którą mąż zrozumieć ani rozważyć nie ma potrzeby...,
ma swoją i za nią podąża.....
albo wyjasnij mi to jaśniej, bo może ja nie mogę czegoś odczytać...

Anonymous - 2010-03-04, 07:54

Postawa prawdy.......czyli postawa pokory,wyrażana w akcie pokuty.

.........nie wiem czy akurat o to chodziło nałogowi????


Samotna przeciez to znasz....

-nie masz wpływu na innego człowieka

i dalej

-nie rozumie??? bo sam nie chce zrozumieć
-nie umie zaufać??? bo sam to w sobie blokuje
-nie widzi rozwiązania tego w pojednaniu??? bo nie wie czy da rade na wysiłek



Samotna ....jestes w programie,dobrze wiesz by cos zmienić,dokonać-to trzeba najpierw miec chęć.

A jeżeli ktoś jest leniwy to co zminisz???


Zatem samotna do roboty,1 krok bezsilnośc,2 krok pros Boga itd.
A pamietsz co obiecuje program????-warto dla siebie co???


pozdrawiam ;-) ;-)

Anonymous - 2010-03-04, 08:08

Tak jak bym widział siebie i swoje małżeństwo. Też narobiłam głupot, obraziłam słownie męża, przeprosiłam, a on już mnie nie chce jako kobiety i żony, a ja co robię?

Walczę i po co? Nie umiem zająć się sobą. Weżmy sie w końcu za siebie. To Ty jesteś ważna, a on nich idzie swoją drogą. To jego droga i nikt w tym momencie go nie zatrzyma, on nie chce. Nic na siłe. Żadne argumenty pochodzące od ciebie nie trafia, on nie chce tego słuchać.
Fajnie radzić, ja też mam z tym problem. Żyje, powoli z dnia na dzień, jak robot, a wyglądam jak śmierć i po co? Nie warto!!!!!!

Anonymous - 2010-03-04, 10:11

Kochana Samotna jedziemy na tym samym wózku. Jestem po pierwszej sprawie, a ponieważ na propozycję rozwodu za porozumieniem stron,odpowiedziałam "nie", jak w ogóle rozwodowi,pozew został zmieniony" o orzeczenie winy ". Mąż ma dwa tygodnie na powołanie świadków mojego" zła", a następna sprawa 19 IV. Mam nadzieję, że mnie sycharowicze na rekolekcjach naładują pozytywnie!!!!
Kochana obserwuję w sobie zmiany pod wpływem tego, co się dzieje. Nadal boli cholernie, że miłość mojego życia tak determinacyjnie ucieka ode mnie, rujnując rodzinę i....( tu możeśż wstawić przeżywane własne uczucia), ale jego obecne poczynania już nie ranią. Wiem , że bardzo chce rozwodu i zrobi wszystko, by cel osiągnąć i nie ma to nic wspólnego z prawdą. Norbert doskonale to przedstawił. Mój mąż otwarcie przyznał, że widzi jak się zmieniłam, że jestem już silna, ale na dziś jego to nie interesuje, on odchodzi i chce zgody na to w postaci zgody na rozwód. Napisał scenariusz i wścieka się, że aktorka ma kaprysy i nie chce odegrać powierzonej jej roli.upie więc, naciska.... To, co napisał Nałóg to wyższa szkoła jazdy. Ja wiem, że idziemy w tym kierunku, ale na to trzeba trochę czasu.

[ Dodano: 2010-03-04, 10:12 ]
Kochana Samotna jedziemy na tym samym wózku. Jestem po pierwszej sprawie, a ponieważ na propozycję rozwodu za porozumieniem stron,odpowiedziałam "nie", jak w ogóle rozwodowi,pozew został zmieniony" o orzeczenie winy ". Mąż ma dwa tygodnie na powołanie świadków mojego" zła", a następna sprawa 19 IV. Mam nadzieję, że mnie sycharowicze na rekolekcjach naładują pozytywnie!!!!
Kochana obserwuję w sobie zmiany pod wpływem tego, co się dzieje. Nadal boli cholernie, że miłość mojego życia tak determinacyjnie ucieka ode mnie, rujnując rodzinę i....( tu możeśż wstawić przeżywane własne uczucia), ale jego obecne poczynania już nie ranią. Wiem , że bardzo chce rozwodu i zrobi wszystko, by cel osiągnąć i nie ma to nic wspólnego z prawdą. Norbert doskonale to przedstawił. Mój mąż otwarcie przyznał, że widzi jak się zmieniłam, że jestem już silna, ale na dziś jego to nie interesuje, on odchodzi i chce zgody na to w postaci zgody na rozwód. Napisał scenariusz i wścieka się, że aktorka ma kaprysy i nie chce odegrać powierzonej jej roli.upie więc, naciska.... To, co napisał Nałóg to wyższa szkoła jazdy. Ja wiem, że idziemy w tym kierunku, ale na to trzeba trochę czasu.

Anonymous - 2010-03-04, 15:33

Samptna........... oczywiście że to jest Twoja postawa..........i jak on(ta postawa) jest zgodna z Dekalogiem,zgodna z prawdą oczywistą to jest poprostu PRAWDĄ.
Ale to że Ty stoisz w prawdzie,to że Ty jesteś autentyczna...spójna.....w czynie,w mowie,w postawie nie znajduje zrozumienia u meża.
Jego "prawda" jest inna............. on chce "wolności",on chce jego "prawdy" ,ale to jest tylko jego prawda.
I tak jest łatwiej...... na początku nawet przyjemniej.....bo "motylki" bo adrenalina......a "kusy" mami i wabi........wabi swoją prawdą.
I Ty nie masz wpływu na to......jestes bezsilna....ale nie bezradna.Bo stając w postawie "prawdy" obiektywnej pokazujesz mu dysfunkcję.
A to wcale nie jest miłe........... lustro pokauje karykaturę............więc? trzeba wygładzić wygląd-obicie,usprawiedliwić,zracjonalizować........i tyle.

A jak stosujesz w swoim życiu zasady to codziennie jesteś bezsilna i na dnie ale codziennie jesteś też królową,oblubienicą Króla.
Pogody Ducha


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group