Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Klasyka -jest kobieta....

Anonymous - 2010-02-24, 19:21
Temat postu: Klasyka -jest kobieta....
no to tak jak w temacie.....czekałam tylko kiedy wypłynie....
teraz już wiem, że na tak diametralne zmiany w decyzjach, postawie i zachowaniu człowieka może mieć wpływ pojawienie się drugiej osoby....

Anonymous - 2010-02-24, 21:23

samotna

pamiętam jak było u mnie

mąż zmienił styl ubierania, pojawiły się markowe wody toaletowe,
zaczął dbać o sylwetkę, zapisał się na siłownię, ćwiczył w domu,
sporo schudł, odmłodniał,
podziwialiśmy go wszyscy - ja, rodzina, znajomi... myślałam - kryzys wieku średniego,
gdybyśmy wiedzieli "kto" się za tymi zmianami kryje...

a przy zaczął być opryskliwy dla mnie i dzieci,
czasami nawet cyniczny,
zmieniał zdanie z godziny na godzinę, ba - z minuty na minutę,
nie pamiętał co obiecał,
i przestał mówić o sobie
myślałam - cieżka praca, zmęczony... wybaczałam...

owszem, pomagał w domu - wybierał te czynności, które mógł wykonywać sam,
beze mnie,
a właściwie z dala ode mnie...

samotna - ściskam mocno, pamiętam w modlitwie

Anonymous - 2010-02-25, 09:05

Samotna - przytulam mocno!!! Pamiętam w modlitwie!
Anonymous - 2010-02-25, 10:04

dzięki za odzew....
przykre jest i to, że posypały się inne płaszczyzny mojego życia....,
najwyraźniej w związku z tym, że mąż odczytał moją postawę, że nie przyłożę ręki do....,
zorientował się, że nie chcę swoimi rękoma wymiatać gruz z małżeństwa, które rozwalił, więc wycofał się z wczesniejszych ustaleń..., dokręca śruby....,
powoli, acz skutecznie zaciska mi petlę na szyi...,
a po konsultacji z prawnikiem moja sytuacja jest bardzo skomplikowana i wygląda co tu duzo mówić - mocno nieciekawie...,
i niestety wychodzi dziś na to, że największe konsekwencje jego decyzji poniosę ja.....,
na dziś dzień leży w gruzach moje małżeństwo, sfera zawodowo-bytowa, relacje z młodym, który wybrał....
Bóg mi pokazuje, że chyba tak naprawdę pozostała ta jedna jedyna płaszczyzna i tu najważniejsza-
płaszczyzna z nim Samym....
Proszę o modlitwę bo w ciągu ostatnich dni dużo się na mnie zwaliło....

Anonymous - 2010-02-25, 10:17

Masz moją modlitwę.
" Pod Twoja obronę uciekamy się ..."
Przytulam Cię cieplutko.

Anonymous - 2010-02-25, 14:04

Samotna, pozdrawiam.
Anonymous - 2010-02-25, 14:53

samotna.........

Pogody Ducha

Anonymous - 2010-02-25, 20:21

Samotna,wcale nie jesteś taka samotna,masz nassssss wszystkich.Pamiętam w modlitwie.
Anonymous - 2010-02-26, 09:11

Serdecznie dziękuję Jagódko, Nirwano,, Moniko,Danko,Norbrcie, Ife za waszą uwagę i słowa na moim wątku, dziękuję wszystkim kto choć się nie wypowiedział a przez sekundę odwiedził mnie tutaj....może brzmi banalnie, ale dziekuję, za obecność tą wirtualną i tą którą otaczają mnie bliscy z grupy...
Każdy dzień mnie czegoś uczy, może nawet tego nie zauważam, ale pewnie tak jest....,
przykre, że ta nauka rodzi się z bólu i cierpienia - nie tylko psychicznego, ale i fizycznego,
którego źródłem jest stres... .
Wiele już rozumiem, wiele staram sie zrozumieć - przyjąć.....,
jednak walka by w tym bólu się nie zasklepiać to ciągły wysiłek...., czasem mnie to powala... .
Trudne jest przyjąć, że mąż składa siebie na ołtarzu innej rodziny....kosztem pierwotnej
niestety....
Wiem, że przemawia przeze mnie ból i żal....i taka wewnętrzna niezgoda na to..... .
Wiem, że bardzo pilnie trzeba pracować nad niebyciem ofiarą....
świadomie pozwalam dziś sobie na słabość.... .
Wiem, że słowa pocieszenia, wsparcia pozwalają choć przez chwilę na myśl, że jest
ktoś kto rozumie i współuczestniczy w niesieniu twojego krzyża...., ale też wiem,
że spraw za mnie nikt nie załatwi i nie przezyje życia za mnie.... .
Współczuje każdemu kto musi przez to bagno przechodzić i może to wyglądać na wirtualne głaskanie po głowach, ale tak jest - zwyczajnie po ludzku współczuję.....,
12 kroków uczy mnie, że uczuć, emocji nie należy wypierać, a raczej szukać ich źródła-
dziś one są jakie są - jutro mogą byc inne... .
Gorąco Was pozdrawiam

Anonymous - 2010-02-26, 09:15

Samotna............... najbardziej cierpią ci co wiedza po co cierpią.Oni najbardziej odczuwają cierpienie.
Anonymous - 2010-02-26, 09:22

Samotna, myślę o Tobie i bardzo współczuję - wiem jak boli...
Trzymaj się - jest nas niestety więcej i widać musimy przez to przejść - ale na tym świecie wszystko kiedyś się kończy - nawet największy ból.
Pozdrawiam Ewa

Anonymous - 2010-02-26, 09:53

Samotna, rozumiem jak Ci trudno. Pamiętam w modlitwie.
Anonymous - 2010-02-26, 10:13

Samotna
-przed nami droga do przejścia. Czy z niej zejdziemy? Czy wytrwamy?
Wiem kto nas spycha z tej drogi. Ale wiem że jest ktoś komu zależy, nawet bardziej od nas, byśmy ją przeszli. Wbrew pozorom wybór należy do nas……………
Skąd brać siłę?
wiesz……..……..

pozdro

Anonymous - 2010-02-26, 10:19

Kochana dziś czuje dokładnie to, co Ty. 1 III mam pierwszą sprawę rozwodową. Tylko u mnie mąż dalej idzie w zaparte, że nikogo nie ma, arozwód po to, bo chce być sam. A rozpad małżeństwa to głównie moja wina. Tak bardzo chce wymusić moją zgodę, że jeszcze go nie widziałam w takim wydaniu. I też nie potraię poradzić sobie z poczuciem krzywdy, którę często wypiera poczucie winy, że jakby " zupa nie była za słona". Przytulam Cię, bo sama też teraz płaczę...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group