Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Chciałam prosić o modlitwę i pomoc

Anonymous - 2010-02-09, 10:24

margaretka napisał/a:
Byliśmy na rozmowie u księdza , na pewno to nam pomaga ale ksiądz nie potrafi nam więcej pomóc

A możesz rozwinąć temat?

Gdzie pomocy szukać - napisał Jarek. I słusznie też się spytał - dokąd Ci się spieszy?
Znasz przysłowie - co nagle, to....? Wycisz się, dopiero potem działaj. Zasada "bodziec-pauza-reakcja", bowiem "bodziec-reakcja" kończy się tak jak opisałaś wyżej.

Anonymous - 2010-02-09, 10:42

Nirwanna napisał/a:
Zasada "bodziec-pauza-reakcja", bowiem "bodziec-reakcja" kończy się tak jak opisałaś wyżej.
\


TO JEST DOBRY TROP , margaretko odsłuchaj konferencję Ojca Bogdana Kocańdy , tam jest pięknie o tym - bodziec - pauza - reakcja . Na ten moment środkowe ogniwo tego łańcucha jest najważniejsze .

Anonymous - 2010-02-09, 10:43

WIEM ŻE NA SIŁĘ NIC NIE ZROBIĘ , NIC NIE ZMIENIĘ ALE TO TAK BOLI , TO JEST TAKIE TRUDNE.
Tyle lat razem zawsze razem, jesteśmy blisko kościoła i tam działamy ciągle pomagając innym, a nie potrafimy pomóc sobie . Wiem że mu jest trudno z tym żyć ale trzeba przecież podjąć jakieś kroki.
Tak nie może być, żeby żył w iluzji że tak jest dobrze, on się boi że nie będzie widywał swojego syna że ona będzie nieszczęśliwa bo jej mąż się nimi wcale nie zajmuje i podobno wie że to nie jego dziecko, ale czy komuś z nas byłoby łatwo z tm żyć.

Anonymous - 2010-02-09, 11:08

margaretka napisał/a:
WIEM ŻE NA SIŁĘ NIC NIE ZROBIĘ , NIC NIE ZMIENIĘ ALE TO TAK BOLI , TO JEST TAKIE TRUDNE.
Tyle lat razem zawsze razem, jesteśmy blisko kościoła

No właśnie blisko kościoła, a co z Lokatorem tegoż budynku?
Pomoc bliźniemu i owszem bardzo cenna, a jakie dobre samopoczucie po każdym geście dobrej woli...

margaretka napisał/a:
podobno wie że to nie jego dziecko

Znowu te domysły, kręcisz się w kółko.

Musisz zajrzeć do swego serca i zapytać czego się boi?

margaretka napisał/a:
ale czy komuś z nas byłoby łatwo z tm żyć.


A czy ktoś Ci to obiecał? Krzyż..., słyszałaś?

Zaufaj Panu i obiecaj Mu, że już więcej nie pójdziesz do tej kobiety. To tak na początek Margaretko.

Jesteś z Gdańska, a więc przed Tobą duża szansa, że przystąpisz do Sychara Trójmiasto, a wtedy to już Mirakulum Cię postawi do pionu. ;-)

Pozdrawiam
Jarek

Anonymous - 2010-02-09, 11:24

dzięki .
wiem że każdy ma swój krzyż .Ja też , ale nie myślałam że to kiedykolwiek spotka właśnie nas.
Kocham mojego męża i boję się o niego co będzie jak źle wybierze. pozostanie w ciemności, czy da radę z niej wyjść.Ja jestem od tego by mu pomóc a nie potrafię .
jak pomóc.
on mówi ciągle że kocha , żebym się nie smuciła bo będzie dobrze , kiedy będzie dobrze?
Tak bardzo kocham może za bardzo.

[ Dodano: 2010-02-09, 11:25 ]
codziennie czytamy urywki pisma świętego , codziennie się razem modlimy .
Teraz wiem że wszystko w rękach Boga.

Anonymous - 2010-02-09, 11:39

margaretka napisał/a:
Ja jestem od tego by mu pomóc a nie potrafię .

Jak to? Nie potrafisz?
A modlitwa? Jest największą pomocą jakiej możesz udzielić, ofiarowana Komunia św.

A dla siebie cierpliwość bo to potrwa.

margaretka napisał/a:
codziennie czytamy urywki pisma świętego , codziennie się razem modlimy .

To wielka sprawa, wiesz u mnie tego nie było w ogóle.

Z synem modliłem się wspólnie na głos, a żona wcale.

margaretka napisał/a:
ale nie myślałam że to kiedykolwiek spotka właśnie nas.


A to z kolei tak samo jak u mnie.

Cytat:
on mówi ciągle że kocha , żebym się nie smuciła bo będzie dobrze , kiedy będzie dobrze?

No tak tutaj jednak nie jest okazem godnym zaufania.
A co to znaczy dobrze, czyje dobrze jego? Twoje?

To takie uspokajanie na siłę, jak się mówi do dziecka gdy się przewróci.
Kiedyś dodawało się "do wesela się zagoi" A do wesela ile lat?

Oj tak cierpliwości, cierpliwości, wszyscy jej łakniemy.

Pozdrawiam
Jarek

Anonymous - 2010-02-09, 12:08

Cytat:
codziennie czytamy urywki pisma świętego , codziennie się razem modlimy .
Teraz wiem że wszystko w rękach Boga.


Margaretko, i oby tak dalej, a na pewno sprostacie.... O co, o kogo chcesz walczyć? O męża? To miałoby sens, gdyby od Ciebie odszedł, a on przecież jest z Tobą i chce być z Tobą... Dziecko ze związku pozamałżeńskiego... Tego już nie zmienisz, ale czas najwyższy zaakceptować... Może nawet z czasem trzeba będzie zgodzić się na wizyty tego dziecka w Twoim domu, przecież ma prawo do kontaktu z ojcem... Boli i będzie bolało... To jakby pogodzić się z ciężką chorobą, że z nią tak trzeba będzie już do końca życia i to jest bardzo trudne... Ale czy jest sens buntować się tak w kółko, bez końca? Na pewno nie pomoże, może natomiast zaszkodzić... OK, jestem chora, nie chcę tej choroby, tego bólu, ale skoro taka Twoja wola Panie - niech wypełni się... Jeszcze nie wiem, czemu ona ma służyć, nie rozumiem jej sensu, ale przecież Ty wiesz, więc Ci ufam... I w drogę!

Anonymous - 2010-02-09, 13:16

WIEM ŻE TO DO KOŃCA ŻYCIA ZOSTANIE TAKI CIĘŻAR W NAS .aLE W TEJ CHWILI OCZEKUJĘ JAKIEJŚ DECYZJI JA CZY TAMTA.

[ Dodano: 2010-02-09, 13:20 ]
TO W DROGĘ , NA PEWNO W DROGĘ Z BOGIEM BO NIC BEZ NIEGO NIE MOŻNA UCZYNIĆ.
BÓG JEST JEDYNĄ NADZIEJĄ I RATUNKIEM I MUSZĘ MU ZAUFAĆ.
POZDRAWIAM :-|

Anonymous - 2010-02-09, 13:20

Margaretko, czytam i czytam i nie mogę ""wyjść z podziwu" dla Twojej umiejetności tworzenia sobie problemów.

Twój małżonek ma dziecko z inną? Sama twierdzisz,że to nie jest wiadomośc na 100%, zażadaj badań genetycznych i z głowy. Dziecko męża?- to przyjmiesz krzyż i uświadomisz małżonkowi co narobił temu dziecku:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4738

Dziecko nie jest męża?- to problem z głowy.I nie martwisz się dalej.

Inną sprawą jest kontakt męża z tamtą kobietą. Jako chrześcijańska żona nie możesz godzić się na trójkąt nawet mentalny, bo to zawsze jest złe. Skoro rozmawialiście z księdzem napewno Wam to wytłumaczył.

Polecam na dzień dzisiejszy kontakt ze wspólnotą posługującą modlitwą o uwolnienie i taką modlitwę dla mężą, ale tylko w obecności kapłana lub jeszcze lepiej odmówioną przez kapłana z nałożeniem rąk.

Zbliża się dzień chorego, a cudzołustwoto choroba duszy, serca i ciała, zatem można prosić po odbyciu warunków zwykłych o namaszczenie.

Poczytaj o ruchu RCS dla małżeństw i zastosuj w swoim domu na co dzień wraz z sakramentaliami. To bardzo pomaga w takich sytuacjach jak Twoja.

RCSM : http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4784


sakramentalia:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4205

I całkowite zawierzenie małżeństwa Niepokalanej Maryi, a przez Jej Serce Jezusowi.
Innej drogi nie znam do zwycięstwa nad grzechem i złem, któremu otworzono drzwi Waszego domu.

Anonymous - 2010-02-10, 09:58

Witajcie ponownie
Jest mi bardzo źle, nie potrafię sobie znaleźć miejsca na ziemi .
Nie umiem wierzyć mężowi jak mówi mi że mnie kocha i chce być ze mną bo inaczej by go tu nie było.Nie wiem tylko jak długo czekać by powiedział jej że nigdy z nią nie będzie, on musi to zrobić a ja nie chcę go ciągle o to pytać .
czy postawić mu jakieś ultimatum\?
pomóżcie.
:cry:

[ Dodano: 2010-02-10, 10:00 ]
nie chcę go zamęczać ciągłymi pytaniami bo zwariujemy oboje
chcę by w końcu pokazał że jest mężczyzną a nie małym chłopcem.
Ja go tak bardzo kocham

Anonymous - 2010-02-10, 10:20

Margaretko.... cóż, ja Ci nie powiem czy masz postawić ultimatum. To musi być Twoja decyzja. Choć nieustająco będę twierdzić, że tak siebie zacytuję:
Cytat:
Margaretko - módl się za serce Twojego męża. A w ramach działania - Dobson do przeczytania, twarda miłość i konsekwencje.

Boli tak samo. Ale wzrasta wtedy poczucie własnej godności. Wg mnie - bilans wychodzi na plus

Anonymous - 2010-02-10, 10:51

margaretka napisał/a:
a ja nie chcę go ciągle o to pytać .

Margaretko czy to prawda? Czy gonitwa myśli?
Jeśli ta druga, to poszukaj tej pierwszej w swoim sercu.

Nikt za Ciebie nie podejmie decyzji, tylko ty jesteś godna powtarzam godna by to zrobić.

Szanuj siebie, Pan Cię umiłował.
Pogody ducha
Jarek

Anonymous - 2010-02-10, 12:31

margaretka napisała:

Cytat:
nie chcę go zamęczać ciągłymi pytaniami bo zwariujemy oboje
chcę by w końcu pokazał że jest mężczyzną a nie małym chłopcem.


Margaretko, może nie zwariujecie, ale możesz przyczynić się do tego, że mąż nie znając jeszcze na dziś - sposobu rozwiązania problemu, podejmie nieroztropną decyzję, taką pod wpływem emocji... Pozwól mu pomyśleć, przemyśleć, daj mu na to czas...
Spokój i cierpliwość w tej sytuacji są na pewno bardzo pożądane.
Gdyby tak okazało się, że ojcem tego dziecka nie jest Twój mąż, to dopiero byłoby... szczęście. Może więc trzebaby to sprawdzić... Czy Twój mąż myśli o tym?

Anonymous - 2010-02-10, 16:28

niestety mąż nie chce słyszeć o badaniach przynajmniej na razie mówi że jak dziecko urośnie to sama zobaczę że jest podobne do niego, i on wie że to jego poprostu jej wierzy.
ale mi jest w to trudno uwierzyć.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group