Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - to juz koniec - jak to przetrwac?

Anonymous - 2010-02-15, 16:35
Temat postu: to juz koniec - jak to przetrwac?
witam juz pare razy goscilam na forum proszac o porade
sama probowalam wiele zmienic w moim malzenstwie modlilam sie ale wszystko na nic - juz nei widze zadnej nadzieii na polepszenie naszych stosunkow.
maz wogole mnie nie szanuje i ma mnie gleboko w du.... za przeproszeniem. czepia mnie sie o wszytstko o kazdy maly szczegol - np ze ubrania polozylam na lozku nie na krzeselku - i z tego robi sie awantura po ktorej tydz sie nie odzywa - a jak ja probuje zalagodzic cos porozmawiac to slysze wtedy teksty odpier...sie i tym podobne i ze nie bedziemy razem ze sie rozwiedzie ze mna ( ma to nastapic za 5 tyg bo za tyle czasu bedziemy w polsce gdyz obecnie jestesmy za granica). serce mi peka mam ochote krzyczec - jestem stasznie nerwowa - a mamy rocznego synka i nie chce sie na nim wywewnetrzniac.
mam momenty w ktorych nienawidze mojego meza ale potem powracaja jednak wspomnieia plany i fakt ze nadal go kocham. mam juz dosc takiego zycia najgorsze jest to ze nie widze nadzieji zadnej na polepszenie - bardzo bym chciala byc w polsce bylo by mi latwiej bo tu nie mam od nikogo wsparcia - jak przetrwac te 5 tyg ????

Anonymous - 2010-02-15, 16:58
Temat postu: Przetrwasz
Jak?
Pobawić się z synkiem
Zrobić cos dla siebie dobrego
pomodlić się
poczytać

I nie poddawać się!

Anonymous - 2010-02-15, 17:02

tak robie tylko ja tez potrzebuje przytulenia i czuc sie kochana a nie mam tego juz od dawna i ciezko mi bo czuje sie jak smiec
Anonymous - 2010-02-15, 17:24

Będąc na Twoim miejscu próbowałabym rozmawiać, oczywiście nie wtedy, kiedy krzyczy, kiedy jest zły, ale cierpliwie poczekałabym na dzień, kiedy miałby spokojniejsze spojrzenie, spokojnieszy głos (zaobserwuj to) i zaproponowałabym poważną rozmowę z wieloma pytaniami "dlaczego?". Przecież musi być jakaś przyczyna tego stanu, on musi to wyjawić - dobrowolnie, bo tylko taka odpowiedź będzie szczera... Odpowiedzi wymuszone - to raczej kłamstwa... A więc szukać stosownej chwili, dnia - do rozmowy. Nic gorszego nad taką niewiedzę - znam to... Za taką agresja zwykle coś się kryje, może nawet coś mrocznego, zwłaszcza, kiedy mąż był dotychczas człowiekiem spokojnym.
Rozmawiać, rozmawiać... Pytać - dlaczego odnoszenie wulgarne, dlaczego tyle w nim złości... Dlaczego??
I koniecznie przypomnij sobie, kiedy ostanio mąż słyszał od Ciebie, że go kochasz - to dla niego wcale nie musi być takie oczywiste...
I to na pewno nie koniec Waszego małżeństwa, ale początek walki o nie...

Anonymous - 2010-02-15, 17:32

" Bywają trzy upadki w życiu człowieka.
Pierwszy: lęk, że nie dam rady- a więc brak zaufania pokładanego w Bogu.
Drugi: lęk ,że zostanę samotny - a więc słabość, bo myślę o sobie , a nie o tym, że mam pomagać innym.
Trzeci: utrata wiary w to , że życie ma sens i cierpienie jest potrzebne.
Trzeba się bardzo starać , zeby upadając nie zobojętnieć, bo wątpliwości są lepsze od obojętności. W wątpliwościach coś jednak traktujemy tak na serio, ze wątpimy.
Byleby tylko nie zobojetniec w chwilach, kiedy wydaje nam się , że tracimy wiarę."
ks. Jan Twardowski

Anonymous - 2010-02-15, 18:10

:( napisał/a:
ma to nastapic za 5 tyg bo za tyle czasu bedziemy w polsce gdyz obecnie jestesmy za granica

Hej gdzie jesteś? Za granicą też są Sycharki i wspieraja się w realu.

Po powrocie do Polski pierwsze kroki skieruj do konfesjonału i przed Najświetszy Sakrament. Postaraj sie też o rozmowę z kapłanem z duszpasterstwa rodzin i o sakramentalia.
tu poczytaj o nich:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4205
Z zachowania męża wynika,że zło wbiło w niego pazury. Jesli ktoś przeklina to znaczy,że jest już pod czynnym działaniem zła.
Potrzebujesz wyciszenia i dystansu do sprawy, bo wpadasz w spiralę stresu.

Anonymous - 2010-02-15, 18:21

Cytat:
on musi to wyjawić - dobrowolnie

Fajnie napisało mi się. :-D Taki twór mógł wyjść tylko z ręki kobiecej. Oczywiście - miało być "powinien to wyjawić".

Anonymous - 2010-02-15, 18:31

na pewno po powrocie pierwsze kroki skieruje do konfesjonalu ale czy rozmowa mi pomoze bylam juz w jednym uzdrowieniu malzenstwa przy Jasnej Gorze w czestochowie - i nic to nie zmienilo - bo ja wiem co mnie boli a moj maz tego nie chce zmienic bo on uwaza i ciagle mi powtarza ze to ja zle sie zachowuje i to ja robie wszystko zle
Anonymous - 2010-02-15, 19:08

:( napisał/a:
i nic to nie zmienilo

rozmowa nie załatwi sprawy, ale otworzy Ci oczy na to co Ty robisz,że prowokujesz agresję i pokaże jak sie przed tym skutecznie bronić. Pogrzeb troche na forum zobaczysz,że ratowanie małżeństwa to proces w czasie i własnym wnetrzu. Bez Boga nie dasz sobie rady, bo nie widzisz całości problemów z którymi trzeba się zmierzyć. Nie znasz też serca swego męża. A Bóg nie tylko wszystko widzi i wie to jeszcze zna sposób na uzdrowienie wszystkiego co chore.
My po ludzku naprawiamy tak, że tylko polukrujemy g.. bo nie chcemy widzieć prawdy o sobie i rodzinie. Wszystko chcemy od razu i na skróty. To dlatego nic się u Was nie zmieniło, ale tylko na pozór.
Z Bogiem nie można się spotkać i zostać w tym samym miejscu, zawsze coś się zmienia tylko my tego nie widzimy.

Anonymous - 2010-02-15, 20:41

jezeli ciagle uleganie - nie wyrazanie swojego zdania ( bo wtedy jest klotnia) a gdy jest zle probowanie - nawet w przypadku ciaglego bycia ponizana naprawienia wszystkim nazywa sie ze ja prowokuje agresje to jak nazwiemy to co robi moj maz?
Anonymous - 2010-02-15, 21:21

:(,
W moim odczuciu jesteś ofiarą przemocy werbalnej, więc polecam Ci lekturę wszystkiego co jest w tym dziale:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4554

Anonymous - 2010-02-18, 05:25

probowalam rozmawiac i uslyszalam tylko zebym zamknela morde ze on ze mna juz nie bedzie rozmawial ze jestem nic nie warta - od 3 dni spi na kanapie a mi serce chce peknac podwojnie bo mi zle i gdy pomysle ze moj synek bedzie sie wychowywal w rozbitej rodzienie - przeciez on nic nie zawinil a bedzie musial mi zadawac pytania czemu nie ma taty :((
Anonymous - 2010-02-18, 14:50

No to zostaw to tak jak jest na dziś............ zaakceptuj to jego spanie...........nie patrz przez pryzmat tego czego sie Tobie chce..........zaspokajania swoejgo "MNIE" a zajmij sie sobą sama........umaluj........ubierz.........idz na spacer.......... zostaw meża z dzieckiem samego i wyjdż pospacerować.............. zaimij sie sobą.
Daj mu wolność..................


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group