Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Coraz mniej nadziei i wiary

Anonymous - 2010-02-15, 14:41
Temat postu: Coraz mniej nadziei i wiary
Wciąż wierzę, ze tylko Bóg jest wstanie uzdrowić moje małżeństwo –ale mam chwilę kiedy wydaje mi się to niemożliwe. Wiem są wśród Was osoby których kryzys trwa latami i dalej walczą. One są dla mnie wsparciem.
Kiedyś na kazaniu na pogrzebie mojej koleżanki – ksiądz powiedział, ze Bóg tak umiłował człowieka, że dał mu wolną wolę, dał mu drogowskazy którymi powinien się kierować. Teraz od człowieka zależy czy jego wolą będzie dążenie wg tych drogowskazów czy też ich odrzucenie. Gdy o tym pomyślę wówczas dopuszczam myśl, że właśnie mój małżonek wybrał zakazana drogę i Bóg nie będzie go zawracał. Z drugiej strony wszelkie słowa zapisane w Biblii świadczą o tym , że prośby i modlitwy pełne wiary mogą ta drogę zmienić. Dlatego dziś o Panie przyprowadzam ślepego i proszę niech przejrzy …
Wiem ,że po ludzku chciałabym aby wszyscy walczyli ze mną o to moje małżeństwo. A tak niestety nie jest. Rodzice mówią mi musisz się pogodzić że już nie jesteście razem, teściowie- przestali z nim rozmawiać – bo się odsuwa, jego rodzeństwo odwiedziło go w jego nowym domu a ja bym chciała powiedzieć zostawmy go na jakiś czas samotnym. Ale wiem jest to moje odczucie – każdy ma inne…
Wiem , że po ludzku chciałabym aby wszyscy walczyli ze mną o to moje małżeństwo. A tak niestety nie jest. Rodzice mówią mi musisz się pogodzić że już nie jesteście razem. Teściowie- przestali z nim rozmawiać o tym co zrobił – bo się zamyka w sobie i nie odzywa się do nich. Jego rodzeństwo odwiedziło go w jego nowym domu-bo tam mieszka. A ja bym chciała powiedzieć - zostawmy go na jakiś czas samotnym, odsuńmy się od niego, może w końcu zauważy co stracił. Ale wiem jest to moje odczucie – każdy ma inne…
Proszę Was o wsparcie o modlitwę, aby nie zwątpić ani się nie poddać. Czas biegnie i smutne jest to, że przez tyle lat to co budowaliśmy wspólnie teraz przez oddalenie się jest niszczone. Moje wszystkie wartości spadły na bruk
:-(

Anonymous - 2010-02-15, 15:34

malizna napisał/a:
Gdy o tym pomyślę wówczas dopuszczam myśl, że właśnie mój małżonek wybrał zakazana drogę i Bóg nie będzie go zawracał.


Bóg faktycznie nie weźmie kija, aby nawracać, ale pamiętaj że szuka zgubionych owiec!!!! I po sobie wiem, że nie cofnie sie przed niczym i nikim, ani Jezus, ani Maryja , gdy dziecko zawoła o pomoc.

malizna napisał/a:
Moje wszystkie wartości spadły na bruk


(24) Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. (25) Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. (26) Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. (27) Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki . (28) Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. (29) Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie.

(Ew. Mateusza 7:24-29, Biblia Tysiąclecia)

Kiedy runie co ludzkie odbudowane bedzie co boskie i wtedy będzie trwałe.
Dom był źle osadzony , a teraz pozwól Jezusowi być architektem i budowniczym. Kiedy dostaniesz klucze Twój, Wasz dom będzie piekny i trwały.

Anonymous - 2010-02-15, 17:39

Cytat:
Wiem , że po ludzku chciałabym aby wszyscy walczyli ze mną o to moje małżeństwo.

Też chciałam, żeby wszyscy... Tymczasem okazało się, że innym wcale nie zależało na ratowaniu mojego małżeństwa, ani tym "innym" ze strony męża, ani też mojej rodzinie. Zależało jednak mi i to bardzo... W końcu tylko ja ślubowałam, że "nie opuszczę aż do smierci". Cała reszta takich przysięg nie składała, o co więc mieliby walczyć??
I to wystarczy, że Tobie zależy...
Z różańcem można wiele, a już na pewno - mieć nadzieję,... że mężowi też kiedyś zacznie zależeć. I tego Ci życzę.

Anonymous - 2010-02-15, 17:57

róża napisał/a:
Z różańcem można wiele

O nie zgadzam sie różo :mrgreen: z różańcem można wszystko!!!!! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Otrzymacie wszystko o co z różańcem w ręku prosić będziecie.... ( z obietnic Matki Bożej dotyczących różańca)
I to jest nasza radośc i nadzieja. :lol:

Anonymous - 2010-02-15, 18:48

Zgadzam się z Tobą, Kingo. :mrgreen:
Przecież dla kobiety "wiele" znaczy "wszystko!!! ". :mrgreen: I teraz zgadnij o co mi chodziło... :-D

Anonymous - 2010-02-15, 18:49

róża napisał/a:
Dla kobiety "wiele" znaczy "wszystko". I teraz zgadnij o co mi chodziło...


Ja to ja :lol: , ale jak ma się w tym połapać chłop? :lol: :mrgreen: :lol:

Anonymous - 2010-02-15, 18:51

Ja już się poddałam! Dostałam dzisiaj pozew,a w nim prócz innych kłamstw mąż napisał, ze nigdy nie nawiazałam poprawnych relacji z jego rodziną. Boli, bo wszyscy skarżyli się wokół na swoją teściową....ja nigdy. To ja namawiałam męża na wizyty u rodziców, bo on nie chciał do nich jeździć. Zgadzam się na rozwód, czuję nienawiść...pierwszy raz w życiu! To wstrętne! Pomóżcie, proszę!
Anonymous - 2010-02-15, 18:57

malek napisał/a:
czuję nienawiść...

W intencji otrzymania balsamu z Bożego Miłosierdzia na serce Twoje:
Pomnij o Najświętsza Panno Maryjo...

Anonymous - 2010-02-15, 19:11

malek napisał/a:
Dostałam dzisiaj pozew,a w nim prócz innych kłamstw mąż napisał, ze nigdy nie nawiazałam poprawnych relacji z jego rodziną. Boli, bo wszyscy skarżyli się wokół na swoją teściową....ja nigdy. To ja namawiałam męża na wizyty u rodziców, bo on nie chciał do nich jeździć. Zgadzam się na rozwód, czuję nienawiść...pierwszy raz w życiu!

Malek ja już mam drugi w ręku, cóż powiedzieć w takim dniu?
Panie Boże wlej otuchę w skołatane serce.

Anonymous - 2010-02-15, 21:45

malek napisał/a:
Zgadzam się na rozwód, czuję nienawiść...pierwszy raz w życiu! To wstrętne! Pomóżcie, proszę!

posłuchaj:

Miłość nie unosi się gniewem

ks. prof. dr hab. Franciszek Drączkowski

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=591

Anonymous - 2010-02-16, 10:33

malek napisał/a:
Ja już się poddałam!

Malek wkleję Ci to, co napisałaś dwa dni temu w wątku Oli

malek napisał/a:
Oli przeczytałam Twój post i szczególnie zakończenie rzuca się w oczy: pora się poddać....... a pod spodem dopisek stały: prawdziwa Miłość wszystko zwycięży............

Kłóci się to trochę, ale jak na to popatrzymy inaczej: poddanie to brak szarpania, bo jeżeli miłość jest prawdziwa, to zwycięży. Zostaw sprawę rozwodową Bogu, serce podpowie Ci co mówić i jak się zachować w sądzie. Przecież nie ułożysz sobie odpowiedzi na pytania, których nie znasz. Spróbuj wyłączyć emocje...
Uwierz mi Oli to działa, a pisze Ci to ktoś, kto ma taki sam problem z podjęciem decyzji, szarpaniem, poddawaniem się i jednoczesną walką. Jak "wyłączam" emocje i poddaję się woli Boga, to to inaczej wygląda. Wiem, że to trudne, ale możliwe.


Kochana, wiem, że Ci ciężko, wiem, że to wszystko boli... przytulam Cię wirtualnie :-)
A Ty sama, idź z całym tym bólem przed Tabernakulum i tam proś Jezusa, aby zabrał z Twojego serca nienawiść, a wlał w nie prawdziwą Miłość...
Potrzebujesz chyba trochę czasu, aby ochłonąć po ciosie, jakim był sam pozew i to, co w nim napisane...
Spędź ten czas z Jezusem.
Będę się modlić o Boży Pokój w Twoim sercu...

ps.
gdybyś potrzebowała się wygadać, to wyślij mi na maila swój nr telefonu... postaram się odezwać wieczorkiem :-)

Anonymous - 2010-02-16, 12:10

malek, modlitwą będę z Tobą...

mimo bólu i cierpienia broń swojego małżeństwa, nie ustawaj w modlitwie i w wierze, Bóg chce Ci pomóc, zaufaj Mu... On wytwałych zawsze wynagradza...

z Panem Bogiem

Anonymous - 2010-02-16, 15:55

kinga2 napisał/a:
[, Kiedy runie co ludzkie odbudowane bedzie co boskie i wtedy będzie trwałe.
Dom był źle osadzony , a teraz pozwól Jezusowi być architektem i budowniczym. Kiedy dostaniesz klucze Twój, Wasz dom będzie piekny i trwały.

Zgadzam się Kingo z toba ale wydawało mi śię ze budujemy na skale- oboje bardzo wierzący , kochający i szanujacy się, wzór małżeństwa i rodziny przez 22 lata. Aż do chwili gdy przyjaciółka zastąpiła mnie u jego boku. A teraz on mieszka sam, nie z nią - sam. A ja sama z dziećmi. Wiecie nie rozumiem,ze jeżeli palę wszystkie mosty, ze jezeli się kochaja i chca byc razem - to dlaczego nie są razem? Dlaczego nie spędzali razem świąt -on gdyby nie ja byłby sam na wigilii. Dlaczego jest tak zaślepiony, że tego nie widzi?...
Nie znam jego planów na przyszłość. nie mówi o rozwodzie -po prostu trwa... a ja powierzam to Panu .

Anonymous - 2010-02-16, 16:05

malizna napisał/a:
ale wydawało mi śię ze buduje na skale- oboje bardzo wierzący , kochający i szanujacy się, wzór małżeństwa i rodziny przez 22 lata.


Dobrze to ujęłaś. Nam ludziom wiele rzeczy sie wydaje, a jak jest naprawdę wie tylko Bóg.
To że Ty wierzysz nie znaczy,że wierzy mąż, albo że nie zagubił się w wierze. Czasem niepostrzeżenie przechodzimy od wiary do obrzędu i otoczenie tego nie widzi.
Czy przez te 22 lata Waszego wspólnego zycia stałym domownikiem był telewizor? Jesli tak to samo to już wystarczy, aby w serce człowieka wkradł się problem. A ile jest jeszcze innych czynników?
Trudno jest zauważyć ,że duchowo druga strona sie oddala jesli codziennie nie monitoruje się stanu ducha.
malizna napisał/a:
Wiecie nie rozumiem,ze jezeli się kochaja i chca byc razem - to dlaczego nie są razem? Dlaczego nie spędzali razem świąt -on gdyby nie ja byłby sam na wigilii. dlaczego jest tak zaślepiony ,ze tego nie widzi?...

A dlaczego chcesz to zrozumieć. Może to sytuacja w sercu mu nie pozwala posunąć się dalej? Skąd wiesz co czują? Może do męża dociera różnica pomiędzy miłością i pożądaniem?
Ciesz się z takiej sytuacji i dziękuj Panu,że nie przekroczyli granicy, którą trudno potem naprawić. Módl się za męża o Dar rozumu i Rozwagi, a także o czystość serca.
Zaufaj Panu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group