Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Życie duchowe - Ewangelia weszła w życie

Anonymous - 2010-07-07, 12:04

Świadectwo

MATAN - ŚWIADECTWO NAWRÓCENIA

Kiedyś byłem tzw. zwyczajnym człowiekiem. W wieku 16 lat wstapiłem do ruchu hippisów. Zacząłem nosić długie włosy, ubierać się inaczej, zaangażowałem się całym sercem w ideologię tego ruchu. Szukałem szczęścia, miłości i wolności. Jeździłem na zjazdy, grałem na perkusji w zespołach rockowych, trochę narkotyków, dziewczyny...
Szybko okazało się jednak, że moje marzenia nie spełniają się. Coraz więcej bólu, smutku, cierpienia. Coraz bardziej pogłębiał się we mnie kryzys istnienia. Widziałem coraz wyraźniej bezsens takiego życia, zło, obłudę ludzi i swoją, lecz coraz mniej miałem pomysłów no to, jak temu zaradzić.
Wszystko to co przeżywałem w sobie przelewałem na kartki papieru. Prawie codziennie powstawał jakiś nowy wiersz, wiersz o moim smutku, bólu i beznadziejności tego życia.
cały tekst tu:
http://www.pomoc.kdm.pl/swiadectwo.htm

Anonymous - 2010-07-07, 13:33

Bóg zmienia relacje w rodzinie ...

Chcę się podzielić z Tobą tym, co Bóg zmienił w moim życiu. W zeszłym roku w Sylwestra pokłóciłam się z moim młodszym bratem. Zawsze po kłótni, to ja pierwsza kapitulowałam, ale tym razem się zaparłam i powiedziałam, że dopóki on mnie nie przeprosi to nie mamy o czym mówić. No więc nie rozmawialiśmy ze sobą 5 miesięcy. Pierwsze co się zmieniło w moim życiu jak oddałam je Jezusowi, to zaczęłam czytać Pismo Święte. Przeczytałam wtedy o miłości bliźniego. Bardzo mnie to poruszyło i postanowiłam, że jak brat wróci do Polski, to się z nim pogodzę. Tego samego wieczora około 23.00 mój brat napisał do mnie sms-a, w którym mnie przeprosił za to co się stało. Po 5 miesiącach milczenia akurat na drugi dzień po tym jak oddałam swoje życie Jezusowi mój brat odezwał się do mnie - to było Boże działanie. Do dziś kiedy go pytam, dlaczego akurat wtedy do mnie napisał, nie potrafi mi odpowiedzieć - ja wiem dlaczego.
Basia

Bóg zmniejsza dystans...
Miałam dystans do mojej rodziny, bo panuje wśród nich nerwowa, nieprzyjemna atmosfera. Ranią siebie nawzajem i tych, którzy są w pobliżu. Przestałam ich odwiedzać, pomagać im i miałam z tego powodu wyrzuty sumienia, a z drugiej strony była złość i niechęć do spotykania się z rodziną. Nie chciałam tej sprawy tak zostawić i oddałam ją Bogu. On dał mi zrozumieć, że mnie kocha, że jest ze mną i pokazał mi, że kocha też moich krewnych, bo za nich też umarł. Zobaczyłam, że moi bliscy mają w sobie wiele zranień i że przez te zranienia nieświadomie ranią też innych. Bóg dał mi pragnienie pokochania ich, przebaczania, uczę się patrzeć na rodzinę oczami Jezusa i wiem, że sama z siebie nie jestem zdolna wykrzesać miłości do nich. Bóg naprawdę ich kocha i chce aby oni należeli do Niego.
Lidka

Bóg uczy nas siebie...
Dzięki Jezusowi zmieniły się moje relacje z niewierzącym mężem. W ostatnim czasie mieliśmy bardzo złe relacje ze sobą, często się kłóciliśmy, były ciche dni w domu. To wszystko trwało dość długo i było mi bardzo ciężko z tego powodu - mojemu mężowi pewnie też. W tym czasie gorliwie modliłam się do Jezusa i oddawałam Mu siebie i męża i sytuację w której się znaleźliśmy. Niedługo zobaczyłam owoce mojej modlitwy. Nasze relacje się poprawiły, a problem który był skutkiem tych ciężkich dni został rozwiązany. Jestem wdzięczna Jezusowi, że tak nam pobłogosławił wiem, że zawsze jest blisko mnie i że jest najlepszym doradcą.
Iwona

Bóg pomaga w pracy ...
W ostatnim czasie Bóg mnie rozradował swoim działaniem w pracy, kiedy miałam przygotować 4 modele płaszczy. Nie wiedziałam za co mam się zabrać, nie potrafiłam zrobić tych konstrukcji, a czas na realizację tego zadania był bardzo krótki - na następny dzień modele miały być gotowe. Wówczas pomodliłam się i poprosiłam Ducha Świętego o pomoc. Stała się niesamowita rzecz - zaczęłam szybko i sprawnie wykonywać powierzone zadanie. Okazało się, że w rezultacie moje modele wyszły świetnie i dzięki Bogu odniosłam mały sukces w pracy.
Grażyna

http://tylkojezus.net/1,20,czytelnia,pl.html

Anonymous - 2010-08-01, 23:31

Sensacyjne odkrycie - znaleźli niezwykłe relikwie świętego

Fragmenty szczątków należących według tradycji do świętego Jana Chrzciciela odkryto na wysepce Św. Iwan niedaleko Sozopola, na południowym wybrzeżu czarnomorskim Bułgarii. Alabastrowy relikwiarz o wymiarach 18x18x14 cm znaleziono w ruinach prawosławnego klasztoru noszącego imię świętego.

Klasztor, zburzony w 1629 roku, należał do ważniejszych ośrodków bułgarskiej i bizantyjskiej kultury w okresie średniowiecza; posiadał cesarski status. Wśród przełożonych monastyru było kilku późniejszych patriarchów Konstantynopola.

Wyspa Św. Iwan była miejscem świętym już od czasów starożytnych Greków. Najstarsze wykopaliska archeologiczne potwierdzają istnienie tam świątyni Apolla z VII wieku p.n.e. - mówi prof. Kazimir Popkonstantinow, który kieruje pracami archeologów na wyspie.

Klasztor świętego Jana Chrzciciela powstał w X wieku. Właśnie fakt, że był on pod specjalną jurysdykcją patriarchy Konstantynopola daje pewność archeologom, że w znalezionym relikwiarzu, pochodzącym z końca IV wieku, są właśnie relikwie Jana Chrzciciela. Jeden z napisów na relikwiarzu brzmi "Św. Jan". Jest jeszcze drugi napis z prośbą do Boga, by miał w opiece człowieka o imieniu Toma. Według archeologów jest to imię osoby, która przywiozła relikwie z Konstantynopola na wyspę.

Część relikwii - głowa i ręka świętego - według tradycji znajduje się w Stambule (d. Konstantynopolu), stąd archeologów nie dziwi, że ich fragment został przekazany klasztorowi, prawdopodobnie w XI wieku - mówi prof. Popkonstantinow. Zbudowano wtedy cerkiew noszącą imię świętego.

Relikwiarz, opieczętowany czerwonym woskiem, był zamurowany w ołtarzu. Do chwili jego otwarcia, dokonanego w niedzielę, w obecności licznych ekspertów i duchownych w Muzeum Historycznym miasta Sozopol, pieczęć była nienaruszona. W relikwiarzu znajdują się część kości twarzy, palca oraz ząb świętego.

Relikwie przekazano patriarchatowi Bułgarskiej Cerkwi Prawosławnej, który ma podjąć decyzję o nowym miejscu ich wystawienia.

http://wiadomosci.wp.pl/k...ml?ticaid=1aa0e

Anonymous - 2010-10-05, 01:54

Jesteśmy arcydziełem Boga

Zdać egzamin z wolności

Bóg stworzył człowieka na ziemi, która jest terenem zmagania dobra ze złem, świętości z grzechem, życia ze śmiercią. Stworzył go na obraz i podobieństwo swoje, czyli wyposażył w wolność i wskazał świat czystego dobra, świętości i życia jako jego wieczne mieszkanie. Na ziemi człowiek ma jednak zdać egzamin z wolności. Jego decyzje muszą uwzględniać owe wielkie wartości. Każda z trafnych decyzji doskonali jego wolność. Jeśli decyzja nie jest właściwa, ogranicza wolność i może prowadzić do jej utraty, czyli wielkiego zniewolenia.

W tak trudnej sytuacji Bóg wskazał człowiekowi drogę wiodącą do szczęścia: należy czynić dobro, a unikać zła. Gdy Adam sięgnął po zło, Bóg okazał mu miłosierdzie i wezwał do naprawienia popełnionego błędu oraz do powrotu na drogę czynienia dobra. Źle wykorzystana wolność może być jeszcze spożytkowana w dobrym celu. Żyjemy w czasie i dlatego mamy szansę na doskonalenie mądrości i wolności mimo popełnianych błędów.

W Starym Testamencie Bóg wskazał grzesznemu człowiekowi drogę nawrócenia przez Dekalog i przykazania miłości Boga i bliźniego, a w Nowym Testamencie wezwał do miłości nieprzyjaciół i miłości wzajemnej. Dał też przykład Syna Bożego, który, ukrywając swe bóstwo, przyjął ludzkie ciało i żył z nami na ziemi. Ukazał nam, jak trzeba się zachować w zmaganiu ze złem i jak zło może uderzyć w sprawiedliwego człowieka.

Sumienie – dar Boga

Wielką pomocą w wykonaniu zadań zleconych przez Boga było i jest od samego początku sumienie. To coś w rodzaju telefonu komórkowego, jaki posiada człowiek używający rozumu, potrzebnego do wzajemnego kontaktu Boga z człowiekiem w każdej
sytuacji, w jakiej się znajdziemy.

Bóg przez sumienie mówi człowiekowi, co jest Jego wolą, czyli co jest prawdziwie dobre. Szanuje jednak wolność człowieka, tak że ten, mimo głosu sumienia, może postąpić wedle własnego uznania. Sumienie nie determinuje człowieka. Wielu słyszy głos sumienia, postępuje jednak według swoich racji, nie pełniąc woli Ojca niebieskiego.

Kto liczy się z głosem sumienia, zostaje wypełniony Bożym pokojem. Pokój ten opromienia rozum (czyli umożliwia poznanie prawdy), wolę (czyli doskonali wolność) i serce (czyli pomaga w rozkwicie miłości). Ów dar odsłania prawdę i pozwala w niej żyć. On daje pewność w podejmowaniu słusznych decyzji, udziela też mocy potrzebnej do spełnienia woli Boga. Za takim pokojem tęskni serce każdego człowieka. Ten pokój doskonali jego charakter i decyduje o najważniejszych rysach jego osobowości. Tak ukształtowane sumienie mają ludzie wielkiego ducha, pełniący wolę Ojca niebieskiego.
Zdrowe sumienie posiada trzy przymioty: prawość, pewność i wrażliwość.

Owoc umiłowania prawdy

Prawość polega na precyzyjnym odczytaniu woli Bożej w chwili, w której człowiek słyszy glos sumienia. Tej prawdy nie można lekceważyć, bo gwarantuje ona podjęcie właściwych decyzji.
Pewność sumienia jest owocem umiłowania jedynej prawdy. Obok może być dziesięć tysięcy błędnych, kłamliwych informacji na dany temat, ale jest tylko jedna prawda. Wygrywa ona
z kłamstwem, gdyż kłamstwo zawsze wychodzi na jaw. Czasem ucieka przed prawdą na ziemi, ale wpadnie w jej światło natychmiast po wejściu w wieczność.

Wrażliwość pozwala rozpoznać najmniejsze nawet niebezpieczeństwo towarzyszące obłudzie i kłamstwu. Umożliwia też dostrzeżenie konsekwencji błędnej decyzji. Sumienie wrażliwe żyje zawsze w świecie pełnym światła i wychwytuje nawet najmniejszy cień obłudy.
Dziś wiele mówi się o rozumie człowieka i jego inteligencji. Przyznaje się im na tyle ważne miejsce, że na podstawie testu na inteligencję ocenia się i klasyfikuje ludzi. Dla chrześcijan jest to poważne ostrzeżenie, bo szatan jest superinteligentny i supergłupi zarazem. O prawdziwych sukcesach życiowych decyduje mądrość, a nie inteligencja.

Mądrość bowiem znakomicie wykorzystuje inteligencję, a inteligencja nie potrzebuje na nic mądrości. Drugą istotną według współczesnych wartością jest wolność. Rozumie się ją jako prawo robienia tego, co się komu podoba, bez brania za to odpowiedzialności. Tak rozumiana wolność jest obecnie przeceniana i to ona stanowi usprawiedliwienie dla wszystkich zachowań prowadzących do zaspokajania potrzeb emocjonalnych i pożądliwości. Przy takim „ubóstwieniu” inteligencji, wolności, uczuć i pożądliwości prawie zupełnie pomija się milczeniem kwestię sumienia. Wielu się z nim nie liczy. Tymczasem o mądrości człowieka decyduje dobrze ukształtowane sumi enie. Ten, komu zależy na mądrości, szanuje sumienie swoje i innych.

Zagrożenie sumienia

Żyjemy w czasach nieustannego bombardowania naszych sumień. Wykorzystywane są do tego wszystkie dostępne metody. Najskuteczniejszą z nich jest zalew informacji, wobec którego człowiek staje bezradny i zaczyna na własną rękę wybierać to, co wydaje mu się prawdziwe. Brakuje mu jednak czasu na jakąkolwiek głębszą refleksję. Nie jest nawet w stanie zadać pytania, dlaczego w danej chwili podają do wiadomości to, a nie co innego. Podobnie jest z wiadomościami przekazywanymi w naszych środowiskach. Najczęściej nie służą one rozpowszechnieniu prawdy, lecz wywołaniu sensacji, która odwraca uwagę od tego, co ważne. Tematy zastępcze dominują dziś w naszym świecie. Mały temat na kilka godzin urasta do wielkiego i deformuje prawdę.

Książę tego świata jest ojcem kłamstwa i nie wolno o tym zapomnieć. Sumienie dobrze ukształtowane odsłania te codziennie masowo podawane kłamstwa. Ten, kto nie ma czasu na wysłuchanie sumienia, ginie w świecie kłamstwa i postępuje jego ścieżkami. Początkowo czyni to często nieświadomie, by dopiero po jakimś czasie zorientować się, co czyni. Wyrwanie się z zakłamanych układów wymaga heroizmu, do którego dorasta niewielu.

Słuchając sumienia

Drugim zagrożeniem jest brak modlitwy. To na niej człowiek poświęca czas na nawiązanie kontaktu z Bogiem. To tak jakby włączył „aparat” swego sumienia i przez kilka minut porozmawiał ze Stwórcą na temat przeżytego dnia. Ten, kto to czyni, potrafi zawsze docenić i ocalić sumienie, bo wie, jak cenny jest ten kontakt. Wielu ludzi zrezygnowało z modlitwy i ich sumienia są prawie wyciszone.
Trzecim zagrożeniem jest utożsamienie sumienia z własnym przekonaniem. W moim przekonaniu to ja decyduję o tym, co jest dobre, a co złe, co jest dla mnie pożyteczne, a co mnie za dużo kosztuje.

W dochodzeniu do przekonania nie ma głosu Bożego. Tylko ludzie głębokiej wiary kształtują swe przekonanie, słuchając sumienia. Bowiem Bóg i Jego autorytet znaczy dla nich więcej niż własne wnioski. Przekonanie jest ważne, bo w lawinie wiadomości wytycza drogę życia. Ale jeśli nie liczy się w nim głos sumienia, czyli autorytet Boga, człowiek ze swoim przekonaniem jest tylko jednym z milionów zagubionych ludzi, którzy prędzej czy później odkrywają swe pomyłki. Uznają się wówczas za niewinnych i tłumaczą się przekonaniem, że czynili dobro. W rzeczywistości prawdziwego dobra nie znali. Przed Bogiem odpowiedzą za to, że nie uwzględnili Jego głosu, czyli nie liczyli się ze swoim sumieniem. To ono jest kamieniem węgielnym odpowiedzialności przed Bogiem. W nim mieszka tak zwana bojaźń Boża, która jest aktem autentycznej miłości Boga.

Błąd utożsamienia przekonania z sumieniem występuje bardzo często. Najłatwiej poznać go, zadając człowiekowi pytanie, czym jest według niego sumienie, a czym przekonanie. Najczęściej nie potrafi odpowiedzieć na pierwsze pytanie, czyli nie wie nic o sumieniu. Nie zna „aparatu telefonicznego” pozwalającego na kontakt z żywym Bogiem. Zastąpił go swoimi poglądami.

Wartość pokoju

Kto ma dobrze ukształtowane sumienie, jest wypełniony Bożym pokojem, który przelewa w ludzi w każdym z nimi spotkaniu. Reakcje są dwie. Ludzie dobrej woli otwierają swe serca na taki dar. Poszukują spotkania, bo w nim zostają ubogaceni. Ci, którym brak dobrej woli, bo są nastawieni na pełnienie swojej, a nie Bożej, nie lubią takich spotkań. Wzywają ich bowiem do liczenia się z sumieniem, są zawsze pytaniem o nie. Oni zaś sumienie zagłuszyli, wielu wyłączyło je nawet i nie zamierza słuchać. Sumienie jest strażnikiem Bożego pokoju w naszych sercach i w naszych środowiskach. To skarb nad skarby, za który należy dziękować Bogu.

ks. Edward Staniek

http://www.katolik.pl/ind...rtykuly&id=2542

Anonymous - 2010-12-13, 00:02

Wielkie nawrócenia

Przez całe swoje kapłańskie życie Ojciec Pio wyrózniał się szczególnym umiłowaniem Boga i człowieka. Wszystko co było Jego dziełem, było działaniem Boga przez Niego.

http://www.kapucyni.ofm.pl/archiwum/nawrocenia.htm


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group