Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - historia moni82

Anonymous - 2010-02-08, 21:24

Chyba macie rację :-( jeszcze dużo pracy przede mną...
Ja zapytałam ją dlaczego ona mi pomaga, bo to trochę dziwne, skoro bierze pod uwagę że coś między nimi może być. Powiedziała że robi to dla małej bo potrzebuję środków do życia (zaproponowała mi dodatkową pracę w domu ale się zastanawiam...)i nie zasługuję na to, co mnie spotkało i że ona też została sama z dzieckiem i wie jak to boli (halo?? a sama bierze pod swój dach żonatego faceta zamiast go kopnąć w d... skoro wie co on nawyprawiał i sama ma złe doświadczenia z mężczyznami?) Teraz mam mętlik w głowie.
Człowiek moralny, z zasadami powinien mu zamknąć drzwi przed nosem i się od niego odwrócić a nie jeszcze wyciągać do niego rękę mimo że on nie uznał swojego błędu. Nawet jego znajome które same mają nie poukładane życie rodzinne się od niego odwróciły bo trzymały za nas kciuki. On powinien zostać sam jak palec bo inaczej niczego nie zrozumie i nie wyciągnie wniosków! Może dlatego rozmawiam o nim z Lidką żeby jej otworzyć oczy i żeby ona go pogoniła, ale gdyby była rozsądna i moralna to by od razu to zrobiła. A ona mi powiedziała że po smierci syna nie wierzy w "Tego na górze".
Ma inne podejście do życia.
A z tego co sama tu czytam co napisałam o mężu to dochodzę do wniosku że on rzeczywiście jest nic nie wart i może lepiej pozwolić mu spaść na samo dno, bo prędzej czy później tam wyląduje!

Czasami mam wrażenie, że zaprzeczam sama sobie. chyba muszę przestać się z nimi kontaktować jakiś czas, ale czasem potrzebuję, żeby coś załatwić, wyjść tak jak jutro do tej poradni.
No właśnie, mąż jest teraz chory i jutro może nie dać rady zostać z małą i chyba będę musiała zawieźć ją do mamy. Ale stwierdziłam też że muszę rzeczywiście zrobić coś dla siebie i małej i zaczęłam od....wyjścia na imprezę z koleżanką :mrgreen: umówiłysmy się na sobotę i napisałam do męża żeby nic na ten wieczór sobie nie planował bo ja mam "wychodne" i żeby został z małą. Oddzwonił niemal natychmiast! Od razu spytał gdzie idę ale nie pytał czy z kimś. Wyobraźcie sobie że od razu wpadł na pomysł że zabierze ją na to mieszkanie gdzie mieszka z Lidką! Nie zgodziłam się twierdząc, że mała będzie spała jak będę wychodziła i nie będzie jej nosił, więc stwierdził, że zabierze ją wcześniej. Też się nie zgodziłam bo w nowym miejscu i bez mamy nie zaśnie. Mąż stwierdził, że mała i tak się musi przyzwyczajać do tego że będzie miała 2 domy :cry:
Powiedziałam mu że ma przyjść do nas bo nie chcę jej mieszać w głowie i narażać na niepotrzebny stres. Mamy nie będzie, nowe miejsce, obca twarz i kot! To powiedział że w takim razie muszę wymysleć coś innego bo zaczynam mu robić pod górkę! Zakończyłam rozmowę bo nie chciałam w emocjach powiedzieć czegoś, czego będę potem żałować. To ja mu daję możliwość spędzenia z córką całego wieczoru i pół nocy a on to odrzuca, bo woli ją zabrać do nowego domu?? halo, kto tu stawia warunki, ja czy on? A może przesadzam i powinam się zgodzić?
Przez chwilę przeszło mi przez myśl, wiem że to głupie, żeby postawić mu warunek że zgodzę się na to, żeby wział małą do "siebie" jeśli pójdzie jutro ze mną do poradni, ale zaraz się wycofałam z tego bo to chyba nie ma sensu i na pewno by się wkurzył jeszcze bardziej i już w ogóle bym go nie namówiła nigdy :-/

Nie wiem dlaczego ja się tak jego uczepiłam, może dlatego że był moim pierwszym partnerem, że nigdy nie byłam sama, najpierw rodzice a potem on, że bycie z nim dawało mi jakieś poczucie bezpieczeństwa, czegoś pewnego, trwałego a ja potrzebuję stabilizacji i nagle mi to wszystko zabrano :cry:

Anonymous - 2010-02-08, 21:50

monia82 napisał/a:
Ja zapytałam ją dlaczego ona mi pomaga, bo to trochę dziwne, skoro bierze pod uwagę że coś między nimi może być. Powiedziała że robi to dla małej bo potrzebuję środków do życia (zaproponowała mi dodatkową pracę w domu ale się zastanawiam...)i nie zasługuję na to, co mnie spotkało i że ona też została sama z dzieckiem i wie jak to boli (halo?? a sama bierze pod swój dach żonatego faceta zamiast go kopnąć w d... skoro wie co on nawyprawiał i sama ma złe doświadczenia z mężczyznami?) Teraz mam mętlik w głowie.


Wiesz moze nie wszyscy się ze mną zgodza , ale to mi nieco pachnie osaczaniem. Powinnaś bardzo uważnie stąpać wokół tej Pani, bo zdaża się,że ludzie swoje zranienia tak dalece przenoszą na innych,że próbują manipulować drugimi, gdy znajdą się w podobnej sytuacji. Ty niestety sama się odsłaniasz i stajesz przed taczą strzelniczą. Dlaczego? Może tak potrzebujesz wieści o swym lubym,że nie widzisz jak pchasz się w łapy szaleństwu. Nie rób tego. Zdrowiej dla Ciebie odsunąć się.
Istnieje też taka możliwość,że zraniona w przeszłości kobieta zechce odegrać się na Twoim mężu nie mogąc sięgnąć swojego krzywdziciela, a wtedy będziesz miała dodatkowego kaca, bo potencjalna sprawczyni odwetu może posunąć się dalej niż nawet pomyślisz.
Tak czy tak zostaniesz zraniona i wciągnięta w grę , w której absolutnie nie powinnaś uczestniczyć. Nie zapominaj,że ten człowiek jest Twoim mężem i cokolwiek mysli ta trzecia osoba nie jest ważne. Ważne,że sprzyja rozpadowi Waszego związku dając mu lokum i stwarzając niezdrową sytuację.
monia82 napisał/a:
Człowiek moralny, z zasadami powinien mu zamknąć drzwi przed nosem i się od niego odwrócić a nie jeszcze wyciągać do niego rękę mimo że on nie uznał swojego błędu. Nawet jego znajome które same mają nie poukładane życie rodzinne się od niego odwróciły bo trzymały za nas kciuki. On powinien zostać sam jak palec bo inaczej niczego nie zrozumie i nie wyciągnie wniosków!


Wiesz co moralny człowieku, to mi nieco pachnie chęcia odwetu zranionej kobiety.
Pozwolić komuś ponieść konsekwencje własnego czynu to nie jest to samo co pozostawić go samemu sobie. Często właśnie grupa uswiadamia nam nasze błędy.
Jednak mieszkanie mężą z obcą kobietą w przypadku kryzysu małżeńskiego jest więcej niż nie w porządku ze strony tej trzeciej.

monia82 napisał/a:
Powiedziałam mu że ma przyjść do nas bo nie chcę jej mieszać w głowie i narażać na niepotrzebny stres.

Masz prawo żądać od męża, aby małe dziecko nie opuszczało domu, gdy on go pilnuje, ale argumenty muszą być mądre.
Nowe otoczenie nie zawsze jest złe, ale złe jest gdy dziecko ma alergię, a ktoś ma zwierzaka, lub warunki lokalowe są nieodpowiednie dla dziecka,są jakieś inne zastrzeżenia. Sprzeciw nie może brzmieć: Nie, bo nie.

Anonymous - 2010-02-08, 22:12

Monia - rzadko tu już piszę, ale nie wytrzymałam - tak mi przypominasz mnie sprzed czterech lat - totalna panika! Miotasz się jak zaszczuty pies. Rozmawiasz z tą cała Lidką (sama tak robiłam), bo masz nadzieję, że jak jej "naopowiadasz" o mężu, ona go zostawi. Efekt u mnie takiego działania był następujący - ja zrobiłam sie wspólnym wrogiem kochanki i męża, ich związek się umocnił a ja stałam sie wrakiem człowieka. W konsekwencji jestem po rozwodzie, mąż ma nowe dziecko i jest szczęśliwy.
Moniu - ja wiem, że trudno, ale radziłabym Ci zająć się w tej chwili sobą. Uregulować sprawy materialne, typu - rozdzielnośc i alimenty a następnie poświęcić czas sobie i dziecku. Tobie radziłabym udac sie do psychologa - wg mnie, nie jest to ważne, czy do świeckiego czy gdzies przy kosciele. Chodzi o to, abys stanęła na nogi. Nie bój sie - świecki dobry psycholog tez nie będzie nakazywał Ci rozwodu, jesli nie będziesz chciała.
Druga sprawa - spójrz, co dzieje się z Twoim dzieckiem. Bożek- mąż tak zajął Twój czas, że w ogóle prawie wcale nie wspominasz tu o córeczce. A przecież to jej powinnas poświęcac czas, nie zaś dyskusjom z Lidką o mężu.
Monika - obudź się wreszcie! Poczytaj, co tu ludzie piszą!!!!!! Twoje działania nie prowadzą absolutnie do tego, do czego bys chciała, aby prowadziły.

Anonymous - 2010-02-09, 05:06

Chyba rzeczywiście nie do końca dociera do mnie to, co piszecie. Działam jak w jakimś amoku! W listopadzie było podobnie! Może ja potrzebuję dostać obuchem w łeb?
A moją córeczkę staram się przytulać jak najczęściej, bawię się z nią, rozśmieszam choć ona czuje że nie ma taty... Dziś nawet nie przyszedł. chory jest.
Ona jest dla mnie najważniejsza, gdyby nie córka przeklinałabym dzień, w którym poznałam męża po tym co się dzisiaj dowiedziałam…
Ale powiem wam że chyba właśnie dostałam takim obuchem. Już chyba nie chcę tego ratować. Po tym co mi napisał to chyba faktycznie nie ma sensu. On nie chce i już! Już nawet nie czuję do niego wściekłości, zaczyna mi być obojętny. Sam się przyznał do tego że zdradzał mnie cały czas, czyli to co mi mówił po pijaku, że mnie zdradzał od uhuhu ze wszystkimi jak leci to raczej była prawda  Przecież po pijaku ludzie zazwyczaj są szczerzy, prawda? To już teraz wiem, dlaczego on nigdy nie chciał się napić z teściem, szwagrem bo by za dużo o sobie powiedział! Pilnował się na każdym kroku, ważył każde słowo, kontrolował mnie choć sam mnie zdradzał!
Tak sobie myślę, że nasz związek generalnie raczej nie miał szans na przetrwanie, jedynie nasza córka miała się z niego urodzić. Chyba ma coś ważnego do zrobienia na tym świecie. Ja to tak odbieram…
Miałam średnio przyjemną rozmowę z mężem na gg. Chciał wiedzieć co postanowiłam w związku z jego opieką nad Lenką w sobotę. Wymyślił sobie że przyjdzie tu z Lidką! Normalnie jakby mi kto w pysk dał! Nie wiem jeszcze co zrobię. Powiedział że jutro przyniesie mi do podpisania pozew i rozdzielność majątkową napisaną przez Lidkę. Powiedziałam że nie podpiszę. Ale się wściekł! Chcę iść najpierw do tej poradni. To go rozjuszyło jeszcze bardziej! Zaczął "krzyczeć" : "ja chcę rozwodu!! Daj mi rozwód kobieto!! już cię nie kocham! Chcę być z Lidką ona mnie uleczy! Bardzo ją kocham i chcę być blisko niej!
pisał też coś o pieknych ciemnych oczach...
Ciekawe.. takie wyznania po 3 tygodniach znajomości... on twierdzi że ona zna go lepiej niż ja. Wydaje mi się że rzeczywiście go rozgryzła bo wie więcej o nim niż ja :-(
Mnie też szybko wyznał miłość, oświadczył się po niecałych 2 miesiącach i wiecie czego się dowiedziałam? Że u nas to było za szybko i to moja wina bo od razu przyjęłam pierścionek!
A z nią będzie inaczej, bo dłużej to potrwa i lepiej ją pozna, choć zaraz napisał że dziś będzie próbował się do niej zbliżyć! Wkleję wam kilka jego tekstów i w ogóle fragment naszej rozmowy żebym nie była gołosłowna. Oceńcie, dajcie mi po głowie jak trzeba…
MK
23:41:50
jesli jest mało dowodów mojej winy to mogę dostarczyć ci ich więcej
23:42:15
chcę ułożyć sobie życie na nowo i żebyś i ty tak zrobiła
ja nie chcę separacji - chcę rozwodu!!
zaryzykuję, wiem czego chcę - ciekawe, ze mną też niby wiedział...
Monika
23:52:51
a ona jakby była trochę w porządku i miała zasady moralne to by cię kopnęła w d… a nie przyjmowała pod swój dach wiedząc co robiłeś i że jej to nie przeszkadza to aż kłuje w oczy
23:53:21
zobacz nawet taka izka i wieśka które mają nie poukładane w życiu się od ciebie odwróciły


Monika
23:54:00
wszyscy się od ciebie odwrócili nawet właśni rodzice a ty dalej nie potrafisz uznać swojego błędu
23:54:05

MK
23:54:06
nie odwróciły się ode mnie, sprawdzałem cię!!
ale chcę być z nią i zrobię wszystko, by tak było!!!!!!
zaczynam dziś
to nawet lepiej, że to dłużej potrwa, bo dzięki temu lepiej się poznamy a nie tak jak my. u nas to było zdecydowanie za szybko!!
a kto się zgodził po 2 miechach?
Monika
00:07:04
i że nie wierzy w to że między tą pierwszą a tą drugą nie było innych bo ty nie potrafisz być sam, skaczesz ze związku w związek bo już po czasie coś w tobie wygasło i chcesz czegoś inego

MK
00:07:40
więc daj mi rozwód kobieto!!
00:08:03
to co ci powiedziała to prawda


Monika
00:08:03
czyli ty sam nie wiesz czego szukasz i na pewno nie znajdziesz bo nie szukasz tam gdzie trzeba

MK
00:08:11
widzisz? zna mnie lepiej niż ty


Monika
00:08:23
psycholog się znalazł


MK
00:08:27
a gdzie mam szukać u ciebie czy u księdza?


MK
gdyby nie lenka to nie chciałbym teraz rozwodu - miałbym go już dawno
pozjadałaś rozumy jak mamusia
00:11:36
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
00:11:48
wraca Lidzia
00:11:48
kończę

badałem się
00:12:53
nie zarażę jej

wróciła Lidzia
00:15:02
pa
00:15:10
biegnę z całusem
Monika
00:21:26
jesteś cudzołożnikiem i jeśli z tobą pójdzie do łóżka będzie taka sama!!
MK
00:21:47
będę się o to starał
00:22:35
Lidka mnie naprawi - chyba samochód, bo jest mechanikiem, ale jego - nie sądzę!
Monika
00:22:58
no to życzę jej powodzenia bo czeka ją orka na ugorze!


MK
00:23:06
nie, ma duże, piękne i ciemne oczy!!
Monika
00:27:05
i tak nawet jakbm ci podpisała sąd oddali powództwo bo to za wcześnie, uwierz mi


MK
00:27:21
więc podpisz!!
00:27:25
a się przekonamy

MK
00:28:05
lidka spała ze swoim byłym mężem tydzień przed sprarwą a rozwód dostała
00:28:15
zależy mi na rozwodzie


Monika
00:28:22
nie musiała się przyznać


MK
00:28:24
więc podpisz go!!
00:28:31
ale się przyznała

MK
00:28:42
bo jest szczera
MK
00:30:30
czy ty całe życie teraz będziesz żyła na zasadzie "o ja biedna nieszczęśliwa, porzucona przez męża"??
MK
00:31:17
mi czegfoś w tym związku cały czas brakowało,


Monika
00:31:29
i to moja wina...


MK
00:31:34
nie potrafiłaś dać mi szczęścia
00:31:39
a ja tobie
00:31:46
więc po co to ciągnąć?
00:31:50
ja nie chcę!!


Monika
00:31:54
to po cholerę się ze mną żeniłeś??
00:31:57
kazał ci kto??
00:32:03
zmusił cię do slubu??


MK
00:32:06
masz przykład u swoich rodziców jakby to dalej wyglądało


Monika
00:32:15
przecież dorosły byłeś wiedziałeś po co to robisz!!


MK
00:32:23
to samo pytanie kieruję do ciebie


Monika
00:32:47
to jest zaskakujące bo ty nie miałeś takich wzorców i co się z tobą stało...
00:32:58
ja tego chciałam bo wiedziałam że to jest to
00:33:19
mi niczego nie brakowało i nic się nie wypaliło z mojej strony pomimo problemów


MK
00:33:24
tylko że moi rodzice są razem, bo się kochają!!!!!!
00:33:37
widzę

Monika
00:33:40
ale ty widać jesteś niedojrzały i nieodpowiedzialny

MK
00:33:43
jaki to ja jestem zły!!

Monika
00:34:10
bo jesteś

MK
00:34:33
dobra, muszę kończyć, bo jest już Lidka
00:34:44
dobranoc

MK
00:35:45
będę się starał ale już nie z tobą

I co o tym myślicie? Może po prostu powinnam dać mu odejść i mieć „św. Spokój”? Niech się sparzy. No chyba że rzeczywiście im wyjdzie i będą razem szczęśliwi? Ale znając słomiany zapał mojego męża do związków to wątpię… Ze mną to też było to, czego nigdy nie czuł do żadnej dziewczyny! To od początku nie miało chyba racji bytu bo od początku było budowane na kłamstwie!
Swoją drogą to ciekawe, ten ich związek rozwinął się w zaledwie tydzień bo jeszcze tydzień temu mąż płakał i mówił że ma bałagan w głowie i nie wie co robić i po tygodniu już nagle wie czego chce i jest zdecydowany że chce z nią być i już nic do mnie nie czuje?? A tydzień temu mówił mi że jeszcze coś się w nim tli do mnie ale to za mało, dziś rząda ode mnie rozwodu! No nie wiem czy można traktować ich poważnie. Zresztą ja już nic nie wiem :cry:
Zobaczę jeszcze co usłyszę jutro, a właściwie dziś w poradni i wtedy podejmę ostateczną decyzję… I pójdę do kościoła pomodlić się…
Proszę was też o modlitwę

Anonymous - 2010-02-09, 06:30

Monika, chyba trochę opacznie nas zrozumiałaś..... Na tym wyjątkowym forum nikt nie będzie razem z Tobą psioczył na Twojego męża, ani go oceniał, ani też namawiał Ciebie do rozwodu......Nie mów też, że Twój mąż nie jest nic wart - Bóg go kocha tak samo jak każdego z nas, więc skoro jest wart miłości Bożej, to tym bardziej wart jest miłości ludzkiej. Jednak Twojego męża tu nie ma i on nas mniej obchodzi, niż Ty. Ty szukasz pomocy, więc Tobie odpowiadamy - zostaw męża MENTALNIE, nie chodzi o rozwód.....Zostaw go w sensie takim, że to jest odrębna istota ludzka i nie masz na nią wpływu.....Bóg dał wszystkim wolną wolę i Twój mąż, choć jest w jakimś amoku, także ją ma, a Ty nie jesteś ani jego matką, ani aniołem stróżem, aby go "ratować"........Jeśli piszemy, "zostaw męża", to oznacza tylko i jedynie, abyś nie babrała się tamtymi sprawami, nie wnikała w jego kontakty z innymi kobietami, abyś się nie nakręcała, nie poniżała, nie wystawiała na odstrzał zwierzeniami z obca babą i tak dalej.....Tu nie Lidka jest problemem, bo jeśli nawet to sie rozpadnie, to może być kolejna Lidka i kolejna i tak dalej.....Zamierzasz dostosować swoje życie do reguł męża? Od kochanki do kochanki.......Zatrzymaj się i nie pędź tak....Jeśli chcesz trwać w przymierzu z Bogiem, tak jak przysięgałaś podczas ślubu, to nie powinnaś się zgadzać na żaden rozwód, ponieważ on nie jest Ci do niczego potrzebny.....Jednak inne sprawy, finansowe, alimenty, mieszkaniowe i kwestię opieki nad dzieckiem powinnaś uregulować jak najszybciej, ponieważ i tak to za długo trwa......Zostaw rady, wskazówki męża i jego kochanki - od tego są prawnicy....Jeśli masz środki na to, zwróć się o poradę prawną i pomoc w napisaniu odpowiednich dokumentów.....Zastanów się, czy akceptujesz to, co robi mąż.....Jeśli nie - to powiedz mu to raz i wyraźnie i.....tyle możesz zrobić.........No, możesz jeszcze powiedzieć, że jeśli dojrzeje do roli męża i ojca, to Twój dom będzie dla niego otwarty, a póki co, to niech pędzi ku swojemu "szczęściu" ...........Dalej to już zająć się musisz swoim życiem......Żoną możesz być i bez obecności męża w domu, mieszkając samotnie.....Jako kobiecie, człowiekowi nie ubędzie Ci niczego, nie jesteś półczłowiekiem bez męża.....To życie, które masz obecnie, jest także konsekwencją Twoich decyzji....tego, że kiedyś tego męża sobie wybrałaś....że po dwóch miesiącach przyjęłaś jego oświadczyny.......te konsekwencje także ponosisz Ty i to jest normalne, więc nie ma sensu obarczać współmałżonka całkowitą winą za powstałą sytuację ....Każdy z nas odpowiada za swoje decyzje....Pani Nauczycielko, zostaw sprawy męża jemu samemu, nie wdawaj się w bzdurne dyskusje, które pasują raczej jakimś nastolatkom, niźli dorosłym ludziom......zwróć uwagę, że nie piszę tylko o Twoim mężu.....Zobacz, narobił tyle zła, sprawił Ci tyle przykrości, a mimo to czułaś, że chcesz naprawiać małżeństwo, dzisiaj wystarczyła jedna rozmowa na gg, aby już zmienić front "ja już nie chcę niczego ratować"....Nie tylko mąż nie dojrzał do małżeństwa, Ty także, Moniko chyba nie bardzo....decyzje pod wpływem chwili.....dzisiaj tak, jutro inaczej.....Zatrzymaj się i najpierw siebie uporządkuj......
I taka refleksja......Godność kobiety to coś, czego się nie dostaje, trzeba samemu pilnować, aby tego nie stracić....Dbaj o tę swoją godność, bo czasami to jest jedyne, co nam pozostaje w trudnych sytuacjach... Z Panem Bogiem.........

Anonymous - 2010-02-09, 10:21

kochana moja
ja też od dawna nie odzywałam się na tym forum , ale jak przeczytałam Twoją historię to wypisz związaną z rzekomą Lidką to wypisz wymaluj tak jak bym wróciła do swojej przeszłości. W moim związku też była kobieta , która rzekomo była tylko przyjaciółką, wspólne mieszkanie na zasadach przyjacielskich itp. Oj jak ona mi chciała pomóc jaka była dla mnie wyrozumiała jak wiedziała co czuję itp. Nie rozmawiaj z nią !!!!!!!!!!!!!!!!!!! To co od niej usłyszysz będzie jak trucizna dla Twojej duszy, nie kontaktuj się z nią pamiętaj - do końca nie wiesz na ile z tego co mówi jest prawdą - ona ma w tym swój interes bo chce być z Twoim mężem , nie wierz jej - proszę. Ja godzinami prowadziłam rozmowy z przyjaciołką męża - a ona tak bardzo chciała nam pomóc i też twierdziła że nie może wykluczyć że będą kiedyś razem - bolało jak cholera bo ja chciałam usłuszeć od niej że go wyrzuca i nigdy z nim nie będzie. Pamiętaj to nie jest Twoja przyjaciólka a nawet koleżanka nie daj się omotać - ja się dałam bo bardzo chciałam wiedzieć co się dzieje - zapłaciłam za to ogromną depresją. Odetnij się od nich obydwojga, zajmij się sobą - Zobaczysz prawda wyjdzie na jaw wcześniej czy później i być może będzie dobrze ale trzymaj się jak najdale od tej kobiety - bo to da ci tylko ból - uwierz mi jak bym mogła coś zmienić w przeszłości to to bym właśnie zmieniła bo wiem jak było to niepotrzebna i jak bardzo powichrowało moją psychikę i odżyło łaśnie czytając Twoją historię. Uchroń siebie i dziecko - od tej chorej relacji z nimi obojgiem nie żałuj Tej kobiety niech doświadcza sobie co chce - matka Teresa się znalazła cholera - dbaj o siebie to Twój obowiązek bo dziecko trzeba wychować, śmieci wyrzucić i zupę ugotować.
Przepraszam za luźne i niepoukładane myśli ale przeszłośc w głowie odżyła - uchroń siebie od takich wspomnień - proszę - z daleka!!!!!!!!!!!!!!!.

Anonymous - 2010-02-09, 11:06

Moniko, zauważ, jakim świetnym psychologiem jest ta Lidka. Ona zbiera punkty - dla siebie oczywiście. Już nie tylko potrafi zająć się Twoim mężem, ale też Tobą, jej wartość w jego oczach rośnie i o to chodzi... Przy okazji ona uspokaja swoje sumienie, że przeciez chce dobrze dla Was obydwogu. Nie pozwól jej na ten komfort...
Anonymous - 2010-02-09, 13:14

weri napisał/a:
Nie rozmawiaj z nią !!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Dokładnie, a jeśli już rozmawiasz to miej świadomośc, że to obecnie może byc Twój największy wróg (oczywiście poza samą sobą ;) ).
No i nie zdradzaj im co planujesz robic. Mało mów, dużo rób.
Powtórzę się - załóż w sądzie sprawę o rozdzielnośc majątkową (bez podziału majątku). Dopóki tego nie zrobisz długi męża idą również na Twoje konto. Najlepiej nie mów mu o tym, niech sam się dowie z pozwu.

Tak na marginesie - jak u Ciebie z sakramentami - spowiedź, eucharystia itd... ?

Anonymous - 2010-02-09, 15:54

monia82,

Oj Monia, Monia.

Spokój, cisza wewnętrzna, odsuń się od krzywdzicieli bo sama się nim stajesz dla siebie i dziecka.
Otwórz klatkę ( Dobson) i zajmij się sobą. Chodź do poradni, zadbaj o siebie, posłuchaj czegoś wesołego:
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Powiem tak:
Twój mąż wytoczył ciężką artylerię ZŁego Ducha. Standart i wszyscy to znamy. Nie dawaj robic się na szaro. Po to tu jesteśmy, aby stawiać Ci znaki ostrzegawcze na skrzyżowaniu z kochanką. My włączamy czerwone, a diabeł zielone.
Stój, albo zawracaj. Żadnych skrzyżowań ani konfrontacji.
Kierownicę w ręce Bogu, a z zamkniętymi oczami dojedziesz do celu. Nic sama, bo popełniasz błędy przeciw sobie.

I jeszcze jedno nie dawaj sie wpuszczać w czcze rozmowy z mężem. Tylko Cię rozbiją, przyjdzie na to czas, kiedy będziesz silna Bogiem i wiarą w siebie.
Teraz jest czas dla Ciebie, nie dla Lidki, ani dla mężą tylko dla Ciebie. Bóg wyciąga ręce z pomocą. Łap Boże i ludzkie sposoby wyjścia z kryzysu.

Anonymous - 2010-02-10, 11:01

Witam!
Rozmawiałam wczoraj z psychologiem w poradni katolickiej i ona uświadomiła mi mniej więcej to samo co Wy:że muszę się od nich odciąć, nie przyjmować żadnej pomocy od tej Lidki, nie podpisywać żadnych dokumentów, nie wdawać się w dyskusje z mężem (co mi na razie średnio wychodzi ale pracuję nad tym) i zadbać o takie sprawy jak rozdzielność majątkowa i alimenty. Mąż na razie nie dał na dziecko w tym miesiącu ani złotówki, mało tego! Jego dziadek przesłał na niego przekaz 300zł dla małej (w podziękowaniu za zdjęcia na dzień dziadka) i on go odebrał choć twierdził, że nie wie nic o żadnym przekazie! Niedawno się przyznał że owszem, wziął bo nie miał z czego żyć. Mnie to szczerze mówiąc nie powinno obchodzić, to jego problem skoro podjął taką decyzję to niech ponosi tego konsekwencje, a dla mnie to zwykła kradzież i to na dziecku! Na szczęście mam awizo, bo on odebrał na sam dowód jak się tylko go spytałam czy coś przyszło od dziadka jak był na tym mieszkaniu sam, poleciał na pocztę a awizo zostało w skrzynce bo już nie miał kluczyka.
W piątek idę do sędziny do tej poradni i dowiem się o swoje prawa, a także pójdę do mopsu, gdzie pewna osoba pomoże mi napisać wniosek o rozdzielność majątkową.
Mąż stwierdził, że może mi dostarczyć nowe dowody swojej winy...
Chce żebym mu podpisała że ja ze swojej strony chcę ratować nasze małżeństwo bo będzie mu to potrzebne i mam mu oddać kartę do bankomatu i login do wspólnego konta. Oczywiście odmówiłam.
Pytał też czy miałam coś wspólnego z porysowaniem samochodu (???)

Wracam do rodziców, nie będę się z nim kontaktować dopóki sobie w głowie nie poukładam i nie zadbam o sprawy finansowe. Muszę się jak najszybciej stąd wyprowadzić bo on mieszkając naprzeciwko zadręczy mnie! Już to robi!
Zobaczymy jakim będzie starał się być wtedy ojcem, czy bedzie dbał i łożył na dziecko tak jak obiecał.

Anonymous - 2010-02-10, 12:28

Cóż powiedzieć, Moniko.

Brawo! I nie zbaczaj z drogi........
Wiesz.....Dobrze by było - jeśli to w ogóle możliwe, abyś także pomyślała o usamodzielnieniu się i stworzeniu własnego gniazda.....Rodzice na pewno Cię kochają, jednak wiesz.....jesteś sama mamą, nie można do końca życia chować się pod skrzydełka rodziców.....wręcz przeciwnie, to dorosłe dzieci powinny być podporą matki i ojca.....A w życiu dorosłym należy samemu radzić sobie w kłopotach....Wiem, że nie zawsze jest to możliwe (brak finansów, brak możliwości), ale jeśli tylko możesz coś zrobić w tej kwestii, to postaraj się usamodzielnić.....

Aha, no i nie oczekuj za wiele od męża.....Czy będzie dobrym ojcem i mężem, czy złym....czy coś przemyśli, czy nie....to już pokaże czas. A Ty zrób wszystko, aby Twoja przemiana w dojrzałą, pewną siebie i swojej wartości kobietkę, nie była uzależniona od postawy męża.....Bądź taka dla siebie samej....:))))

=================
Panie Boże prowadź ją!

Anonymous - 2010-02-10, 13:02

Satine dziękuję.
Wiesz, na razie nie stać mnie na to aby zamieszkać samej z małą, tak jak napisałaś, na męża pod względem finansowym już nie mogę liczyć, choć obiecał że pomoże,nawet odmówił mi kupienia żywności dla małej bo twierdzi, że nie ma pięniędzy!
Na razie jest rozjuszony tym, że zaczęłam działać a nie użalać się nad sobą, błagać i płakać jak wczesniej i się miota bo widzi że nic nie wskóra!

Czekam na wyjaśnienie sprawy mieszkania w TBS, ale w tej sytuacji, nie wem co z tego wyjdzie. Staraliśmy się razem, choć to ja jestem wnioskodawcą. Mnie też to wcale nie jest na rękę że wracam do rodziców (no chyba że tata się nie zgodzi) ale nie mam na razie innego wyjścia. Może jak otrzymam rozdzielność majątkową i mąż będzie mi się dokładał do wspólnego kredytu to coś wymyslę

Anonymous - 2010-02-10, 21:54

Monika,
modlę się o mądrość dla Ciebie. Otrzymałas wiele dobrych rad. trzymaj się ich.
Nie zapomnij o Tym, Który Mocen Jest uczynić więcej niz myslimy i niz się spodziewamy. Zadbaj o zycie w łasce Bożej. Przed Bogiem jestem z Tobą.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group