Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Komputer rozbija małżeństwo

Anonymous - 2010-02-06, 09:03
Temat postu: Komputer rozbija małżeństwo
Witam, jesteśmy małżeństwem już ponad 20 lat. Mamy dwoje dzieci, z tego jeden syn jest już dorosły, drugi to maluch. Od co najmniej sześciu lat żona przesiaduje na grach online czasami do 5-6 rano. Oczywiście nie jest to zawsze. Wiele o tym rozmawialiśmy, zawsze znajduje wymówkę a to że i tak nie może zasnąć a to że jej należy się chwila relaksu. Będąc przy komputerze jakby miała założone klapki na oczach prawie na nic nie reaguje. Gdy zwracam jej uwagę to albo bagatelizuje sprawę albo wybucha gniewem. W trakcie kłótni wyrzuca z siebie wszystkie żale do mnie i wskazuje ,że to wszystko moja wina a komputer to skutek. Prosiłem kiedyś jej najbliższą rodzinę o pomoc, bo prawie rzuciła pracę po takiej kłótni. Ale wybroniła się przed nimi, że to ja jej nie pomagam i zostaje sama z całą robotą. Problem się nasilił kiedy zaczęła parę lat temu dosłownie walczyć o dostęp do komputera ze starszym synem. Poprosiłem ich aby udali się ze mną do poradni psychologicznej. Pojechaliśmy, ale żona ukierunkowała rozmowę na temat agresji syna. Powiedziałem wtedy, że żona także ma problem z komputerem i agresją. To był powód aby więcej nie przyjechała do psychologa. Psycholog poradził aby dołożyć drugi komputer. Owszem pomogło w jednym przestali się szarpać. Teraz syn studiuje w innym mieście. Trwają ferie masa wolnego czasu, żona potrafi grać do 20 godzin dziennie. W czasie gdy ja jestem w pracy młodszy syn też gra. Parę dni temu po kolejnej kłótni, żona zakomunikowała mi, że to już koniec naszego małżeństwa. Oczywiście wina leży po mojej stronie. Wiem, że siecioholizm czy jak to nazwać to choroba. Tylko jak leczyć kogoś kto nie chce. Brak obiadów, kolacji bo trzeba by odejść od gry. Nie potrafię do niej dotrzeć, próba rozmowy jest kwitowana: "to już koniec naszego małżeństwa". Nie mam już siły, czasami i ochoty aby dalej walczyć. Myślałem już o całkowitym odłączeniu internetu. Ale czy to pomoże? Czy to zmieni nasze relacje? Są takie chwile kiedy, żona potrafi być czuła i wszystko jest ok, ale czy to nie usypianie mojej czujności? Już kiedyś parę razy deklarowała chęć zrobienia porządku ze swoim problemem, zawaliłem to bo zamiast od razu podjąć stanowcze kroki dawałem jej szansę żeby sama zdecydowała. Teraz obrywam za to. Moje uczucia do żony? Kocham ją i tylko dlatego żywię jakąś nadzieję że jeszcze można wszystko uratować. Proszę o wsparcie, modlitwę i radę. Pozdrawiam
Anonymous - 2010-02-06, 11:25

Armin napisał/a:
Wiem, że siecioholizm czy jak to nazwać to choroba



Armin nie choroba-a uzaleznienie.
I jak każde uzaleznienie wymaga kontaktu z Poradnią Uzaleznień.

Żona nie widzi problemu-bo dla niej nie ma problemu-czy to rozumiesz?????

Co możesz idz sam do poradni -do psychologa.
Dowiedz sie jak pomóc żonie.

Rada nie krytykuj,nie potepiaj,nie moralizuj-bo dla Ciebie to problem,a zona dopiero musi zobaczyc że ma problem.

Nic na siłę..........nieraz jest tak -ze poprzez kontakt z ulażnienionym -istnieje szansa wejścia do jego świata.

Zainteresowanie grą(umownie pasją),prosba o wytłumaczenie zasad,proste pytania czy wygrywasz,ilu graczy.

Mając kontakt-masz sznse z czasem powoli pokazywac problem,wyrywac do rzeczywistości i okazywac zonie że jestes nią zainteresowany-i jak to zwał tak zwał....jej pasjami.........

No cóz Armin-jestes mężem slubowałes to działaj ;-) ;-)


pozdrawiam

Anonymous - 2010-02-06, 12:32

jak każdy inny nałóg, pełni funkcję zastępczą…. Jak myslisz jaką u twojej żony..

Niewinnie zawsze wszystko się zaczyna, a kończy się tragicznie…
często nawet poza naszą świadomością problemu …

zawsze jest jeszcze kontroluje to… mogę przestac, to nie nałóg…są deklaracje, że się zmienię i już nigdy więcej…aż do
następnego razu i znowu i znowu…

Jeśli ktos chce się uwolnic od uzależnienia najpierw musi taki człowiek sam się uczciwie przyznać przed sobą do tego i sam chcieć cos z tym zrobić…
druga osoba niestety bez zgody pierwszej ma niestety związane ręce i jedynie może się chronić przed skutkami uzależnienia takiej osoby…
praca z uzależnienieniem jest bardzo trudna wymaga ogromnego wysiłku…
Problem z uzależnieniem, nałogiem pełni fukcje zastępcza… pełni przykrywke dla emocji z którymi sobie nieradzimy… z problemami nas przerastającymi… nałog wspaniale zastepuje te emocje fałszywie dajac na początku poczucie szczęścia…luzu, panowania nad sytuacja...
po czaasie jednak by wciaz czuć to samo trzeba coraz wiecej "uzależniacza" by zagłuszac siebie, i czuć te same euforie

Dlatego tez wychodzenie z uzależnienia jest bardzo trudne, osoba taka jest bezbronna wobec emocji jakie nią targają i bez pomocy specjalisty raczej trudne by sama sobie pomogła…

Dotąd jakis nałóg był forma zaradcza do panowania nad soba i swoimi emocjami…
po odstawieniu nałogu, jako formy uspakajania emocji, kiedy jeszcze nie ma utrwalonego nawyku zdrowego radzenia sobie z emocjami…
to ktoś taki czuje się słaby i bezbronny, tarczy jakiej uzywał do zasłaniania przed odczuwaniem jakiś emocji przecież nie ma…a nowe zachowania przecież muszą dopiero się utrawalic by osoba po odstawieniu czegoś doszła do równowagi emocjonalnej...
Stad w tym czasie człowiek takie jest bardzo drażliwy…

i dlatego często w walce z pokonywaniem nałogu go przegrywa, często jak robi to jeszcze sam, bez osoby pomagającej i utwierdzającej go w słuszności podjętej decyzji…
Dlatego zachowanie zony czasem miłe, czasem drażliwe świadczy o tym, że nie radzi sobie z problemem, lęk tylko przed opinią innych trzyma ją jeszcze przed podjęciem decyzji o leczeniu… terapii..boi sie pewnie osądu.. uciekając w zniewolenia

My zas niestety nie potrafimy tez dotrzec do takiej osoby, pomóc jej…. Bo wpływająca nas nałogi tej osoby.. utrudniając prawidłowe relacje…

Jedynie co możesz to wspierac zone w dążeniu do zrozumienia, iż ma problem… pomóc jej w wyjściu z niego… tak by nie czułą sie wtedy zmuszana, osaczona czy wyśmiewana...


Czasami trzeba jednak jeśli osoba nie chce uznac swojego problemu uciec się do radykalnego postawienia granic… jak nie skutkują normalne perswazje…
bo
…uzależnienie rządzi się prawami emocji a nie prawami rozumu.,
rozum osoby uzależnionej jest na służbie ochrony uzależnienia, więc nie da się przekonać człowieka takiego racjonalnymi zazwyczaj argumentami, by przestał zachowań niszczących siebie i swój organizm…
Z uzależnieniem można się trwale rozstać jak znajdzie się jakiś inny nowy sposób na radzenie sobie z emocjami niechcianymi…

rada... wspieranie zony, okazywanie jej czułosci by mogłą widzieć sie akceptowana taką jaka jest... a pewnie to było tez i przyczyna tego iż uciekłą w nałogi... samotność w zwiazku, brak twojego zainteresowania nią jako kobieta... brak komunikacji... uciekłą w świat iluzji z któego dziś sama nie wyjdzie... potrzebuje terapii

Anonymous - 2010-02-06, 13:14

Witaj Arminie....mnie zastanowiły te oto Twoje słowa:

Armin napisał/a:
W trakcie kłótni wyrzuca z siebie wszystkie żale do mnie i wskazuje ,że to wszystko moja wina a komputer to skutek.


Armin napisał/a:
Ale wybroniła się przed nimi, że to ja jej nie pomagam i zostaje sama z całą robotą.



Nic nie piszesz o tym, czy miała rację w tym, że poczuła się zostawiona w opiece nad domem, a jak wspominasz, pracę zawodową też miała.......Wiesz, uzależnienie to jedna sprawa, ale też ta sytuacja jest PO COŚ......Może po to, abyś spojrzał też na siebie, czy rzeczywiście mogła poczuć się przytłoczona obowiązkami.....czy doceniałeś jej wysiłki w prowadzenie domu....czy szanowałeś jej pracę..... Wiesz, to jest dla kobiety, żony, matki szalenie ważne.....Jeśli mąż tego nie dostrzega, nie szanuje naszej pracy włożonej w dom, lekceważy i bagatelizuje domowe obowiązki, bo "co to za praca, mycie garów" - to gaśniemy......Czy po Waszych wspólnych rozmowach (czy kłótniach) na ten temat, starałeś się przemyśleć słowa żony? Bo nic o tym nie piszesz.......Zainteresowanie grami sieciowymi prędzej czy później mija.......podejrzewam (znam trochę ten temat), że są to gry także społecznościowe, gdzie ma się kontakt z żywymi ludźmi grającymi jednocześnie w tę grę.....to wciąga, bo tam w tym wirtualnym świecie nie ma obowiązków, a można kreować postać jaką tylko się chce, być podziwianą, czuć zainteresowanie innych......Mężczyzna lubi swoją samotność, a kobieta chce, by się nią interesowano......jeśli tego nie dostają, szukają ujścia gdzieś indziej.....Powiedzmy, że żona po terapii wyjdzie z uzależnienia od gier....Co potem? Nie otrzymując tego, czego potrzebuje jako kobieta i CO CI SYGNALIZOWAŁA, to znajdzie kolejny wentyl....Alkohol, może inny związek.....


Armin napisał/a:
Brak obiadów, kolacji bo trzeba by odejść od gry.


I tu znowu......Mam nadzieję, że w tym zdaniu wyrażasz zmartwienie, że żona nie je obiadów i kolacji z powodu gry, a nie, że brak tego w domu, bo żona gra i Ty nie masz co jeść.....Jeśli to drugie, to trochę niefajnie zabrzmiało......tak jakby żona była od tego, aby Ci dostarczać jedzenie i zajmować się domem.....Jeśli w kłótniach na przykład podajesz takie argumenty, że gra i zaniedbuje dom, to troszkę nie tędy droga.....Dla kobiety takie sprowadzenie roli żony do posługaczki nie będzie dobrą motywacją, aby zerwać z komputerem.....Zwłaszcza, jeśli jest uzależniona.....To tylko utwierdza ją w przekonaniu, aby machnąć na wszystko ręką, bo jeśli ma do wyboru gary, a wirtualny świat,w którym jest uwielbianą przez innych, wspaniałą postacią, to jak myślisz, co wybierze.....
Ale mam nadzieję, że jednak to pierwsze miałeś na myśli....

Oboje potrzebujecie terapii..........

Anonymous - 2010-02-06, 15:08

Armin napisał/a:
W trakcie kłótni wyrzuca z siebie wszystkie żale do mnie i wskazuje ,że to wszystko moja wina a komputer to skutek.


Zwykła poradnia psychologiczna Ci nie pomoże , muszą mieć specjalistę od uzależnienia sieciowego.
Szukaj tu, a jeśli to daleko od Ciebie od nich weż namiary na poradnię bliżej miejsca zamieszkania:

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4566

Jeśli gry , które wybrała Twoja zona to tzw. RPG , będzie potrzebna rozmowa z księdzem, gdyż agresja ma zapewne już podłoże duchowe. WIelu ks. egzorcystów ma takich "podopiecznych."

Poczytaj i posłuchaj, przyda Ci się:
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=22
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=58

Pod żadnym pozorem nie pozostawaj z problemem sam i zacznij odsuwać synów od komputera, bo w przypadku skażenia duchowego ten koszmar zaraża innych członków rodziny i to bardzo szybko.

Zostań także na forum, bo kiedy zaczniesz batalię o rodzine przekonasz się,że to wierzchołek góry lodowej. Będziesz potrzebował grupy wsparcia, a my jako społeczność zapewnimy Ci je.

Abyś jednak Ty i rodzina dobrnęli szczęsliwie i bezpiecznie do końca Kryzysu potrzebne Wam odnowienie dobrych stosunków Z Panem Bogiem. To zawsze podstawa każdej terapii i godnego życia. Sakramenty , a więc stała obecność Boga jest jedynym gwarantem powodzenia podjętych wysiłków.
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Anonymous - 2010-02-06, 17:44

Na pewno nie jestem idealny i czasami coś zawalam. Obydwoje pracujemy i dzielimy się obowiązkami. kto wcześniej wraca robi obiad. Napisałem także, że trwają ferie i żona ma wolne. Nie ukrywam że były okresy kiedy niewiele pomagałem. Ale ogólnie staram się pomagać w domu ile się da, dodatkowo studiuję zaocznie i to pożera trochę czasu. Swego czasu gdy żona studiowała też zajmowałem się domem i dzieckiem. Te słowa cytowane przez Satine nie były próbą postawienia żony w złym świetle. Sama niewiele je (kiedy gra to czasami zje coś późnym popołudniem) ale droga Satine jest jeszcze małoletnie dziecko. Nawet przez chwilę nie pomyślałem o sobie.

Byłem w poradni, dostałem namiary na terapeutów dla żony i dla mnie. Wiem, że też muszę się zmienić, bo moja postawa ataku niewiele daje a wręcz pogarsza wszystko.
Na razie nie wiem czy moja żona zgodzi się na terapię czy chociażby rozmowę ze mną. Dalej trwa przy "końcu małżeństwa".

Anonymous - 2010-02-06, 18:17

Armin napisał/a:
ale droga Satine jest jeszcze małoletnie dziecko. Nawet przez chwilę nie pomyślałem o sobie.


Arminie, wiesz, to małoletnie dziecko jest także Twoje, ostatecznie jeśli żona choruje (nałóg to choroba) przecież także masz obowiązek przygotowania posiłku dziecku.....Niesprawiedliwe? Może, ale jesteś ojcem tak samo, jak ona matką.....Przecież problem jej nałogu jest ważniejszy od tego, czy dom jest dobrze zorganizowany.....A jeśli dobrze by to wszystko urządziła, dziecko by miało jedzenie, ubrania wyprane, a ona nadal siedziałaby po 15 godzin, to już wszystko byłoby w porządku? Niedobory snu, zbilansowanego jedzenia, stres, w dodatku pewnie żona jest po czterdziestce....to grozi jej zdrowiu.....
Ja też raz usłyszałam od męża, że w wakacje (jestem nauczycielką), to on się zwalnia z podziału obowiązków, bo "TY MASZ WAKACJE". No miałam wakacje, miałam urlop - a nie przejście z etatu nauczycielki na etat robota domowego.....Na szczęście jakoś go przekonałam, że nie pójdę na taki układ.....Że wakacje są dla mnie okresem na odbudowanie sił, przede wszystkim psychiki......Kiedy on miał urlop, też nie organizowałam mu remontów, tylko rozumiałam, że musi odpocząć, poleniuchować, zająć się tym, co lubi najbardziej.......Nie zrozum mnie źle, nie chcę, abyś się źle poczuł czy obwiniał, ale chciałam Ci przedstawić, jak to wygląda od tej drugiej strony......
Ja nie mówię o tej obecnej sytuacji, która zapewne jest krytyczna.....jeśli żona gra 20 godzin, to nie ma czasu na nic i z pewnością zaniedbuje dom....chodzi mi tylko o to, abyś spojrzał na siebie SPRZED czasu, kiedy żona uzależniła się od komputera....Jak to WTEDY wyglądało, jak rozmawiałeś z żoną, jak włączałeś się do pracy w domu, do opieki nad dziećmi.....(nie musisz pisać tutaj o tym oczywiście!)
Polecam Ci książkę "Warto być ojcem", tam jest świetnie pokazane, jak przeciętni mężczyźni traktują pracę żon w domu.....Że mężowie często zauważają jedną rzecz niezrobioną przez żonę, a nie dostrzegają 99 już zrobionych.....Musisz dojść do przyczyn kryzysu, bo nie zaczął on się w momencie uzależnienia żony od gier.....tylko o wiele wcześniej.....
Możesz się żachnąć, że takie problemy to baby wymyślają, bo nie chce im się robić w domu....Nie jest tak.....Po prostu jesteśmy inne od mężczyzn i inaczej traktujemy pracę włożoną w dom....dla nas to takie samo dzieło, jak dla Was Wasza zawodowa praca i jeśli ktoś tego nie docenia, nie pomaga, zostawia nas z tym same, rani to nas i powstaje kryzys......
Natomiast to, co mówi Twoja żona teraz, raczej traktuj jako majaczenie w malignie....ona jest w amoku, w oparach nałogu, nie jest w stanie ocenić sytuacji.....
Dobrze, że ma Ciebie, bo najprawdopodobniej jesteś jedyną osobą, która może jej pomóc.....Przysięgałeś na dobre i złe....Teraz jest to złe....Wierzę, że będzie dobrze, oprzyj się o Jezusa, spójrz na żonę Jego oczami i do dzieła!
Z Panem Bogiem!

Anonymous - 2010-02-06, 19:01

Kinga2 to nie gry RPG , jesteśmy bardzo religijni i w tym pokładam nadzieję. Dziękuję Ci Satine za otwarcie mi oczu na sprawy, które chyba bagatelizowałem. Teraz wiem skąd zarzuty mojej żony w sprawie braku mojej pomocy. Zabieram się do pracy nad sobą i dla rodziny. Dzięki Bogu, że jesteście.
Anonymous - 2010-02-06, 19:04

Armin.......wiesz kiedy przestanie????? wtedy gdy przyjemności z gry będą zdecydowanie mniejsze od bólu związanego z grą.
Gdy ból będzie tak mocny że nie będzie go dawała rady wytrzymać.Nastąpi to wtedy gdy już nie będzie chciała grać ale zniewolenie bedzie silniejsze i bedzie musiała grać.

Jak jej pomóc????? poprostu pozwolić jej upaść na dno............ a można tez próbować podwyższyć jej to dno konsekwencjami.
Będzie to jej zdrowie,pewnie wywalenie z pracy,oszustwa...........
Sam nie dasz rady............więc szukaj pomocy u terapeutów.
Skrajny przypadek siecioholizmu skończył się śmiercią gracza.

Jesteś bezsilny wobec nałogu żony............... ale nie bezradny........

Pogody Ducha

Anonymous - 2010-02-07, 14:21

Arminie, wiem o czym piszesz, bo sama jestem w nałogu internetu
kiedys wiekszym, ale nadal jestem

mj maz tez jest maniakiem komputerowym
obydwoje potrafimy godzinami siedziec, kazde przy zswoim laptopie

wydawalo mi sie ze to jest sposob moj na to ze maz jest odległy, ze robie to z samotności

jak pisze Satine to jest amok...nalog
akonsekwencje dotykaja tez Ciebie
cale szczescie ze jestes swiadomy juz problemu i chcesz pomoc żonie

Powodzenia!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group