Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Życie duchowe - Domowy Kościół

Anonymous - 2010-07-15, 11:33

Rodzina darem i zadaniem dla Polski i Europy
dr Paweł Kwas oraz Mirosława Kwas, członkowie Szensztackiego Związku Rodzin, założyciele i koordynatorzy Akademii Rodziny

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22239

oraz:
Dokument Konferencji Episkopatu Polski
SŁUŻYĆ PRAWDZIE O MAŁŻEŃSTWIE I RODZINIE
http://www.sluzycprawdzie.pl

Anonymous - 2010-09-16, 01:29

Bojowy szyk rodziny, czyli... nasza modlitwa rodzinna
Mariola i Piotr Wołochowiczowie

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22900

Anonymous - 2010-11-25, 21:51

Warto przeczytać:

http://emauskoniakow.pl/s...howNews&idnw=29

Anonymous - 2010-12-14, 16:04

Wciąż słyszymy słowa, które mają nas umacniać - o świętości każdej rodziny, a przede wszystkim o świętości sakramentalnego związku małżeńskiego. Niejednokrotnie padły już z tego miejsca słowa, że sakrament małżeństwa jest tak święty jak Najświętszy Sakrament.

W trosce o wierność w małżeństwie i powagę małżeńskiej przysięgi przypominamy sobie, że przysięga małżeńska jest swego rodzaju konsekracją, gdy stojący przed ołtarzem narzeczeni słowami przysięgi wzajemnie się dla siebie konsekrują, to znaczy, iż od tego momentu ta oto kobieta jest poświęcona temu oto mężczyźnie i ten oto mąż jest poświęcony jedynie tej żonie.

Zdajemy sobie sprawę z potrzeby bezgranicznej miłości małżeńskiej i rodzinnej, chcemy ją wciąż umacniać poprzez małżeńską i rodzinną modlitwę, przez modlitwę w rodzinie i za rodzinę.

Kochani moi!

W tej podniosłej atmosferze naszej modlitwy i świadomości Chrystus wypowiada do nas słowa, które mogą nas zadziwić, a może i zaniepokoić.

„Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem”.

- o co chodzi ?

Zostawmy to pytanie na razie bez odpowiedzi, za moment do tego wrócimy.

Gdy przyglądamy się życiu współczesnego człowieka, jego zmaganiom, trudnościom jaki funduje mu dzisiejsze życie – widzimy, że wiele posunięć i decyzji jest podejmowanych po przeliczeniach, kalkulacjach: czy mi się to opłaci, czy dam radę z tym remontem, czy mogę sobie kupić ten samochód, czy dam radę spłacić kredyt?????? Przeliczam, zastanawiam się, kalkuluję.

Jest to postawa bardzo ewangeliczna. Chrystus mówi dziś:” Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”.

Problem pojawia się jednak, gdy ten sam człowiek ma zaplanować sobie sprawy ważniejsze, nie kupno samochody, który będzie na kilka lat, nie wybranie farby na ścianę, którą za parę lat się zmieni, ale gdy ma zaplanować swoje życie duchowe, swoje wartości, które przecież są tak ważne dla niego, bo przecież mówi że jest wierzący. Gdy trzeba zaplanować życie, jakże często robi się zupełnie odwrotnie niż podpowiadają wszystkie zasady.

W gospodarczym rozumowaniu byłoby to: malowanie ściany, potem na farbę położenie tynku i jeszcze na samą górę styropianu – to dla każdego człowieka jest nielogiczne, ale w naszych moralnych zasadach można najpierw kupić mieszkanie, mieszkać w nim z kobieta bez ślubu, potem przyjść i żądać chrztu, bo jesteśmy wierzący, poszukać dobrze płatnej pracy, bo trzeba kupić samochód, ale na pytanie kiedy ślub będzie, pada odpowiedź – „nie mamy pieniędzy proszę księdza, może kiedyś”. Żyjemy w ciężkim grzechu cudzołóstwa. Tego często nie potrafimy sobie poukładać - my wykształceni i wierzący przecież ludzie.

Ale Chrystus chce nas pouczyć nie tylko o prawach ekonomii, lecz także – i przede wszystkim – Królestwa Bożego. Jeśli chcemy mieć na tym polu jakieś efekty, musimy sobie zaplanować jedną podstawową inwestycję, bez której niczego nie uda się nam osiągnąć. A mianowicie musimy zdecydować się wszystko postawić na Chrystusa, całkowicie zawierzyć i podporządkować Mu siebie, swoje życie, majątek, pragnienia. To jest fundament, na którym dopiero możemy budować wszystko inne.

Właśnie dlatego Chrystus każe nam zastanowić się, czy miłość do Boga jest silniejsza od miłości rodzinnej, od przywiązania do siebie samego, swoich upodobań i pragnień.

I tu wracamy do zostawionego wcześniej pytania.

„Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem”.

Jeśli w twoim rodzinnym życiu jest grzech, to musisz go zostawić, musisz go znienawidzić!

Jeśli Twój ojciec, matka, żona, dziecko, brat, siostra są powodem Twego ciężkiego grzechu – to niej jest dobrze, nie jesteś prawdziwy przed Bogiem. Nie tak Chrystus to widzi.

Musimy zdecydować się wszystko postawić na Chrystusa, całkowicie zawierzyć i podporządkować Mu siebie, swoje życie, majątek, pragnienia. To jest fundament, na którym dopiero możemy budować wszystko inne. On jest celem i sensem mojego życia, On musi być najważniejszy, bo On jest moją ostateczną Przyszłością. Mieszkanie się rozpadnie, samochód zepsuje, ściany się wybrudzą, wszystko przestanie być ważne gdy przyjdzie zdać raport z życia, które szybko minęło.

O. Dariusz Galant



http://www.jozefgorzow.pl...028ebbbf2af294b


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group