Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czy ja idę dobrą drogą ?

Anonymous - 2010-02-04, 13:40

róża napisał/a:
Kingo, fajny sposób z tym przebaczaniem codziennie odnowa. Sama go
opracowałaś?

To wynik modlitwy przez Niepokalane Serce Maryi do Ducha Świetego. Natchnienie serca.
Dodam jeszcze,że przy każdej okazji, gdy mąż przyjeżdża błogosławię mu na odchodne.
Już wielokrotnie przyznał się,że uniknął wielu perturbacji nawet w " groźnych" sytuacjach. To znaczy,że Bóg przychyla się do mojej prośby o błogosławieństwo dla jego osoby i że Dar przebaczenia wszedł na dobre w moje serce. Tak to czuję. Bóg uzdolnił moje serce do przebaczenia.

Anonymous - 2010-02-04, 14:01

Kingo, to takie piękne... I tu jestem pełna podziwu dla Twojego męża, że nie buntuje się... U mnie nie do pomyślenia takie rzeczy...

A ja dzisiaj sobie śpiewam, oczywiście z "kamykiem w bucie" :-)

http://starymarzyciel.wrz..._mnie_poprowadz

Anonymous - 2010-02-04, 14:18

róża,
Mój mąż okres dzikiego buntu ma na razie za sobą, ale potrzebna była modlitwa księdza egzorcysty. Nie zwracam uwagi na to co robi mąż w momencie gdy czynię za nim znak krzyża, wiem że On sam nie zaprotestuje, a ten Zły w nim widocznie nie ma już sił wierzgać.
(Pamiętam moment, gdy nieświadomy niczego złapał butelkę z wodą przywiezioną Lichenia i wypił spory haust. Tak wrzeszczał jakby poparzył przełyk. Uciekł z domu i zarzucał mi niestworzone rzeczy.
Przestraszył mnie wtedy nie na żarty zanim zorietowałam sie czego sie napił.
Nie mógł znieść zapachu kadzidła, a do domu niemal bał sie wchodzić z powodu poświęconych obrazów itp. Tak działa sacrum, gdy zetknie się z czystym złem.)
Jeśli Twój mąż protestuje, obraża Cię lub robi Ci przykrości, gdy go błogosławisz to trzeba wzmocnić obrone duchową. Nawet innowierca nie zaprotestuje, gdy powierzysz go opiece swego Boga, bo rozumie,że dobrze mu życzysz. Tylko demon sie denerwuje i wtedy zostaje odkryty.
Każde dobro na rzecz osoby udręczonej przeszkadza złu zadomowić się bezpiecznie i zawładnąć nieszczęśnikiem. A zatem nie poddawaj się różo i czyń co serce dyktuje dla dobra i ku obronie rodziny.

Anonymous - 2010-02-04, 15:06

Kingo, chyba nie jest aż tak źle - mąż był u spowiedzi na swięta, już po sławetnym wyczynie, chodzi regularnie do kościoła. Wiem, że to jeszcze nie dowód, że jest OK. Przecież i diabeł wierzy...
Fragment z Pisma Św. o wymiecionym mieszkaniu jest mi zany... Może więc stąd ten miniony atak Złego, że to nie miał być koniec, on gdzieś tam pewnie w sercu dalej kusi i nie daje tak łatwo za wygraną...
Moja nadzieja to różaniec, codziennie przynoszę Jezusowi serce małżonka, serce swoje i proszę o cud przemiany wody w wino, to moja ulubiona tajemnica... Jako że mąż nie lubi różańca, zdarzało się, że w kłótni krzyczał "co wymodliłaś na tym swoim różańcu", "za mnie już nie módl się", więc nie afiszuję się, nie musi wiedzieć, że modlę się na nim i to jeszcze wiecej...
Teraz wpadłam na pomysł wysyłania codziennie do męża sms ze złotą myślą. Dziś była taka:

"Nie należy sądzić, że diabeł kusi jedynie ludzi genialnych. Gardzi zapewne głupcami, ale nie lekceważy ich pomocy. Przeciwnie, pokłada w nich wielkie nadzieje."
Charles Baudelaire

Takie krótkie myśli to coś w sam raz dla mojego męża. Mało słów - dużo myślenia.

Anonymous - 2010-02-04, 15:33

róża napisał/a:
"Nie należy sądzić, że diabeł kusi jedynie ludzi genialnych. Gardzi zapewne głupcami, ale nie lekceważy ich pomocy. Przeciwnie, pokłada w nich wielkie nadzieje."
Charles Baudelaire

Dobre. :-D
Musisz być czujna i całkowicie zawierzyć małżeństwo Niepokalanej. Ona wszystko widzi i wie kiedy potrzeba interwencji, co do spowiedzi to super,że był. A kusić będzie.
Kogo demon wciągnął na swoją listę tego dopiero Stwórca może z niej wykreslić. Juz do końca życia musi uważać. Taka prawda.

Anonymous - 2010-02-04, 16:22

Cytat:
Kogo demon wciągnął na swoją listę tego dopiero Stwórca może z niej wykreslić. Juz do końca życia musi uważać. Taka prawda.


Pogrubiłam Twój tekst, Kingo, bo uważam te słowa za bardzo ważne. Może kogoś ustrzegą...
Gdzieś czytałam, że grzech przeciwko VI przykazaniu nie obywa się bez długotrwałych, smutnych konsekwencji - spustoszenie duchowe, a czasem nawet trwałe wypaczenia w dziedzinie seksu. Ta świadomość nie pozwala być już łatwowiernym, nie pozwala spocząć na przysłowiowych laurach. Zagrożenie będzie zawsze, chodzi o to wciągnięcie na listę, że to już stało się...
Ależ fajnie dzisiaj z Tobą rozmawia się. :-D

Anonymous - 2010-02-04, 17:07

n-Tesiu4...dobrze, że jesteś tu z nami ! Witam Cię serdecznie !

I od razu , po przeczytaniue Twojego postu odpisuję....
myśli.....
Popatrz....sakrament, przysięga przed Bogiem , w obecności świadków.....prezenty, życzenia, podarunki.....a Bóg ?? On nie przychodzi nigdy z pustymi rękami ! I dla Was miał prezent....zwiążał Was w jedno ciało i jedną duszę....ma zawsze !!

Myślisz, że jak mąż się oderwał, to się odłączył od Ciebie ? NIE !
Tym bardziej , kiedy macie wspólne gospodarstwo, współną pracę, cele, zadania....dzieci .

A TY myślisz, że jak tak otworzyłaś Mu klatkę, niech idzie i będzie szczęśliwy...to sie uwolnisz , odetniesz, odłączysz...?? Nooo sama widzisz , że NIE !!

Zaakceptuj ten fakt...tak będzie zawsze ! On zawsze będzie Twoim mężem a Ty Jego żoną.
Niech idzie, niech będzie szczęśliwy, skoro tak chce.....ale to, sama widzisz, nie jest takie proste ! Nie da się wymazać z pamięci, z serca miłości !!

Zaakceptuj, przyjmij ...tak jest i będzie. To na zawsze Twój mąz !
Co możesz zrobić ? Życz Mu szczęćia każdego dnia, błogosław Mu i módl się za Niego ! Kiedy siłą swojej wytrwałości, siłą modlitwy i jeżeli Bóg zechce o Niego zawalczyć i mąż zostanie uratowany.....zobaczysz a Nim swojego Czarusia....
a póki co....jest , jak jest....
Kochaj człowieka i nie staraj sie uwolnić.....zostaw !
W przyjaźni i bliskości Boga nieś spokojnie swój krzyż......i bądź z nami !! Pozdro!! EL.j

Anonymous - 2010-02-05, 11:29
Temat postu: Czy ja idę dobrą drogą ?
Kogo demon wciągnął na swoją listę......aż ciarki przeszły po plecach.
To on naprawdę nigdy nie odpuszcza ?

Zauważyłam, że gdy prawie już nie dopuszczam myśli ,że jaka to ja beznadziejna musiałam być, że mąż odszedł, to teraz właśnie muszę się borykać z tymi myślami, że fajnie mi i samej. Chociaż wcale nie chcę się od niego uwolnić, chcę, żeby był tu z nami, że wszystko można naprawić. Najgorsze te parę pierwszych minut po jego przyjeździe. No myśli straszne, przecież wiem, że tak nie chcę myśleć, a jednak tak jest.

Wybaczać ciągle, kilka razy w ciągu dnia, tak trzeba , wiem, ale te myśli skądś przychodzące, przecież ja ich nie chcę, Matuchna jest ze mną i to musi mieć wszystko jakiś sens.

Często otwiera mi się Pismo św. na cytacie o wytrwałości w modlitwie i uzdrowieniu cierpiącej niewiasty i uzdrowieniu opętanego. Dzisiaj też. Więc chyba coś w tym jest.

Dzięki kochani że jesteście.
Dziękuję, że

Anonymous - 2010-02-05, 11:45

n- Tesiu4 , mądrą Kobitką jesteś !!
Sam Bóg Cię prowadzi, znaki dostajesz...korzystaj !!

miłość, to nie to samo co MIŁOŚĆ !!
Bo MIŁOŚĆ to mimo wszystko ! Mimo zadanym nam ran, mimo poniżenia, zdrady, kłamst i oszustwa....kochać masz tego człowieka !! Bo o Niego kiedyś tupałaś, Jego chciałaś i Jego wybrałaś ! Ale On upadł....co nie znaczy, że TY masz być taka sama jak On !!

To TY jesteś żoną, to Ty obiecałaś...ba, przed Bogiem przysięgłaś,że na dobre z Nim będziesz i na złe !
On się właśnie pogubił, wszedł w grzech, a sam zły go przerobił na swój obraz.
Nie masz z kim tu walczyć, bo ze złym się nie walczy !
Masz zwrócić się do Boga o uratowanie męża.
Pochyl się nad tym biedaczkiem zniewolonym...to nie Twój mąż....to zły w nim. Ogrzej Mu serce , utul, pokaż Mu co to MIŁOSC, zrozumienie, uwaga, cisza, dobroć.
Działając MIŁOŚCIĄ sama staje się MIŁOŚCIĄ...i tym zyskujesz dla siebie radość, zadowolenie, spokój i ciszę serca....a czegóż nam w życiu bardziej potrzeba ??

Cokolwiek robi i zrobi Twój mąż....TY masz być jak Jezus , jak Maria ! To Twoje życie i Ty sama musisz je godnie przeżyć !!

Przytulam mocnoooooooooooooo ! I miłego dnia Tesiu !! EL.

Anonymous - 2010-02-05, 18:51
Temat postu: Czy ja idę dobrą drogą ?
Kochana El.

Oj, chciała ja bym być mądra i piękna w oczach Boga, a tu tylko jak powiada moja koleżanka-siostra zakonna tylko iiiiiiiiiiiiiiiii zostało.

Wiesz El. dużo m.in. i Twych postów mam poutykanych po książkach, w portfelu, pod poduszką, na lodówce itp.a no i jeden specjalny zeszyt. Zawsze pod ręką. Na początku tego całego zawirowania w mym życiu to beczałam przy nich, aż chusteczek brakowało.Teraz jest inaczej, kiedyś pisałaś , że jesteśmy porównywani do dinozaurów. Tak, to ta świadomość, że nie jestem sama w swoim postanowieniu trwania w wierności małżeństwu mimo wszystko.

Tylko że ten mój biedaczek zniewolony patrzeć na mnie nie może. To jak tu się nad nim pochylić. A jak tą miłość przez duże M pokazać? Jestem, trwam, ale czy to wystarczy.
No i chyba znowu wyszło, że jednak coś chcę sama dokonać.
Zawierzam Bogu, ale chyba nie do końca.

Anonymous - 2010-02-05, 19:14

Tesiu, a jak Ty sobie wyobrażasz, że diabeł da się tak dobrowolnie pokropic święconą wodą ??
A TY myślisz, że Twój mąz nie odczuwa ?? To jak On po tym co Ci zrobił może na Ciebie patrzeć ? Toć Mu lepiej wymyslać, żeś wstrętna baba i wtedy swoje sumienie zagłusza !!

A TY masz być jak Anioł.....patrzeć nie będzie...ale i argumentów łagodzących Jego sumienie nie dostanie !! ...i już !! Cmoooooooooook !! EL.

Anonymous - 2010-02-06, 18:04
Temat postu: A
Argumentów łagodzących nie dostanie- dobrze powiedziane El.

Postaram się.

Ale czy ja teraz jestem aniołem?
Musi sobie biedaczysko to moje samo prać, prasować, trucizn moich nie jada, ale pod moją nieobecność pierożki na patelni troszeczkę przerzedzone:)
Ja to się trochę czuję jak taki chodzący smrodek, bo mąż nie patrzy na mnie a tylko wychodzeniem reaguje na moje wejścia do pokoju. I kiedy tu uśmiech puścić. No już sama nie wiem.
A dzieciska wszystko widzą, dwójka z nich to już gimnazjaliści, pierwsze zauroczenia, sympatie, a tu taki wzór w domu.
Niby wszystko rozumieją, ale gdzieś mi się ta nutka niepewności wkradła.

[ Dodano: 2010-02-14, 22:06 ]
Wiem, że mnie nie pochwalicie, ale mąż zostawił przez przypadek swoje dokumenty więc je przejrzałam i okazało się, że samochód, który sobie kupił jest zarejestrowany na panienkę. Powinnam udawać, że nic nie wiem, czy przyznać się jemu do grzebania w saszetce.
Pewnie i tak to kiedyś wyjdzie na jaw, ale już sama nie wiem, co o tym myśleć.

[ Dodano: 2010-02-14, 22:07 ]
Wiem, że mnie nie pochwalicie, ale mąż zostawił przez przypadek swoje dokumenty więc je przejrzałam i okazało się, że samochód, który sobie kupił jest zarejestrowany na panienkę. Powinnam udawać, że nic nie wiem, czy przyznać się jemu do grzebania w saszetce.
Pewnie i tak to kiedyś wyjdzie na jaw, ale już sama nie wiem, co o tym myśleć.

Anonymous - 2010-02-14, 22:21

Proszę bardzo odświeżam ;-)
Anonymous - 2010-02-14, 22:27
Temat postu: Czy ja idę dobrą drogą ?
Dziękuję Marzenko i dobranoc.
Nie myślałam, że to tak szybko działa:)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group