Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jedno wielkie kłamstwo

Anonymous - 2010-01-27, 09:08
Temat postu: Jedno wielkie kłamstwo
Witajcie! Pisałam jakiś czas temu na forum z prośbą o radę, gdy w moim małżeństwie bardzo źle się działo. Sądziłam wtedy, że przyczyną moich nieszczęść jest to, że mój mąż pochodzi z rodziny alkoholowej i ma syndrom dda. Doradziliście wizytę u psychologa i owszem poszłam już kilka razy. W miarę rozmów z psychologiem wychodzi na jaw, że od początku naszego małżeństwa mąż kłamał mnie i kłamie nadal stale i bez przerwy. No i po kilku miesiącach względnego spokoju znowu jestem załamana. Czuję, że tracę grunt pod nogami. Nie wiem co jest prawdą a co kłamstwem. Chodzi zarówno o małe, codzienne jak i bardzo poważne rzeczy.
Psycholog twierdzi, że mąż ma niedojrzałą osobowość a przy tym świetnie się kamufluje. Wielu rzeczy zaczynam się domyślać dopiero teraz: po dwóch latach spotykania się i prawie dwóch małżeństwa. Jak to w ogóle możliwe? Jak mogę być z człowiekiem, który tak na prawdę jest kimś kogo nie znam. Mam takie myśli, żeby zostawić męża, żeby już nie dać robić z siebie głupiej i naiwnej ale mamy dziecko. Córka na widok męża szaleje z radości, jest z nim bardzo związana. Ich wspólny widok po prostu rozdziera mi serce. Zastanawiam się nad tym, czy w takim wypadku nasze małżeństwo zostało w ogóle ważnie zawarte? Nie wiem, czy jest w ogóle możliwe by mąż przestał kłamać skoro robi to w tak wyrachowany sposób i bez żadnych emocji prosto w oczy mówi mi nieprawdę. Kiedy otwarcie mówię mu, że mnie okłamuje, denerwuje się i odwraca wszystko przeciwko mnie.
Nie wiem co mam robić. Czuję się ja w jakimś Matrixie - moje "wszystko" okazuje się być igraszką w rękach mojego męża. Kocham mojego męża - tego za którego wyszłam, ale nie wiem, czy on w ogóle istnieje:( Proszę pomóżcie mi to zrozumieć i jakoś się z tym uporać. Wiem, że muszę być silna dla mojej córki ale coraz bardziej mnie to wszystko przytłacza i wykańcza.

Anonymous - 2010-01-27, 10:09

Mimoza........... na poczatek to moż ezmien nick......żle mi sie kojarzy....
A czym i w czym sa te kłamstwa???? i to nie jest moja ciekawośc ..............ale czasami w swoich podejrzeniach mopzna za mocno uwypuklać coś................

[ Dodano: 2010-01-27, 10:11 ]
I jeszcze jedno ...piszesz:
mimoza napisał/a:
Kocham mojego męża - tego za którego wyszłam, ale nie wiem, czy on w ogóle istnieje:


No właśnie.......kochasz męża-osobę??czy męża -wyobrażenie? bo to moż etez i Ty nie bardzo dojrzała jesteś do małżeństwa? kochając i wychodząc za mąz za wyobrażenie a nie za konkretnego człowieka?????

Anonymous - 2010-01-27, 10:30

nie napisałaś konkretnie w czym maż Cię okłamuje

mó też mi wyznął niezły numer ( zataił kredyt) i też ma pewnie niedojrzałą osobowość ale to inna historia......

Jeżeli możesz to napisz cos konkretniej

Pozdrawiam

Anonymous - 2010-01-27, 10:39

mimoza napisał/a:
W miarę rozmów z psychologiem wychodzi na jaw, że od początku naszego małżeństwa mąż kłamał mnie i kłamie nadal stale i bez przerwy.

Sama się nie domyślałaś?
Jak psycholog to sprawił? Mąż też do niego chadza? Chyba nie.

Anonymous - 2010-01-27, 11:16

mimoza napisał/a:
Doradziliście wizytę u psychologa i owszem poszłam już kilka razy. W miarę rozmów z psychologiem wychodzi na jaw, że od początku naszego małżeństwa mąż kłamał mnie i kłamie nadal stale i bez przerwy


Witaj,
to super,że poszłaś do specjalisty. CHciałabym jednak Cie przestrzec przed zbytnim uzależnieniem się od jego opinii.
Kiedy jesteśmy w dołku zdanie kogoś kto wydaje sie autorytetem może wycisnąć ogromne piętno na naszym dalszymżyciu i decyzjach, dlatego tak ważne jest znalezienie odpowiedniego terapeuty-odpowiedzialnego za słowa i czyny.
Nie zapytam, czy ufasz swojemu bo to oczywiste, ale zapytam czy potrafisz złapać odpowiedni dystans do tego co mówi i sama wyciągasz wnioski z rozmów czy przyjmujesz Jego zdanie jak leci? Bo jeśli to drugie to nim załamiesz sie zupełnie idź jeszcze do innego i nie sugeruj mu odpowiedzi tylko posłuchaj co ten drugi Ci powie.
:-|
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4623

mimoza napisał/a:
Psycholog twierdzi, że mąż ma niedojrzałą osobowość a przy tym świetnie się kamufluje.


Patologiczni kłamcy to z jednej strony osoby niedojrzałe psychicznie i emocjonalnie, a z drugiej strony na " gwałtu, rety" potrzebujące pomocy. Są psychologowie, którzy twierdzą,że kleptomania i patologiczne kłamanie to wołanie o pomoc przez naszą ludzką podświadomość o uzupełnienie braków emocjonalnych, których sobie nie uświadamiamy.
Twój mąż może nie wiedzieć,że jest patologicznym kłamcą. Zwyczajnie tego nie rejestruje. DDA i patologiczny kłamca mogą idą w parze choć nie muszą.

mimoza napisał/a:
Jak mogę być z człowiekiem, który tak na prawdę jest kimś kogo nie znam. Mam takie myśli, żeby zostawić męża, żeby już nie dać robić z siebie głupiej i naiwnej ale mamy dziecko.


Z tego fragmenciku wynika,że zakochana kobieto patrzyłaś i żyłaś ze swoim wyobrażeniem męża, a nie z mężem. :shock: On cały czas jest taki sam. Co najwyżej z wiekiem i nawałem problemów oraz obowiązków Jego problemy uwypukliły się i zmusiły do zrzucenia łusek z Twoich "zaślepionych" oczu.

"Dotknij Panie moich oczu, abym przejrzał..."

To "dobrze,że tak się stało", bo dzięki tej sytuacji oboje macie szansę na odzyskanie prawdziwych siebie i budować małżeństwo na prawdzie, a nie na wyobrażeniach wzajemnych. :->

mimoza napisał/a:
Zastanawiam się nad tym, czy w takim wypadku nasze małżeństwo zostało w ogóle ważnie zawarte?


Na to Ci nikt z nas nie odpowie. Tym tematem może zająć się tylko Sąd Biskupi i tam zawsze możesz pójść po radę czy badać swój przypadek czy nie. Ale zanim to zrobisz przygotuj sie do tego bardzo solidnie. Na pewno nie po paru wizytach tylko u jednego terapeuty.
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4516 ( tekst o dojrzałości do zawarcia małżeństwa)

mimoza napisał/a:
Nie wiem, czy jest w ogóle możliwe by mąż przestał kłamać skoro robi to w tak wyrachowany sposób i bez żadnych emocji prosto w oczy mówi mi nieprawdę. Kiedy otwarcie mówię mu, że mnie okłamuje, denerwuje się i odwraca wszystko przeciwko mnie.


Postepujesz typowo, ale niestety nierozsądnie. Ranisz siebie i męża, a nic nie osiągniesz. Ciągnąc dalej takie zachowanie tylko pogłębisz problemy.
Koniecznie potrzebujesz kontaktu z terapeutą z poradni zrowia psychicznego- porozmawiaj jak postępować z taką osoba,żeby umiejetnie namówić go na terapię.

Nie oszukuj się ,że wszystkie problemy załatwisz w miesiąc. Oboje z mężem swoich wad nabywaliście latami, a Wasze dobre strony również kształtowały się w czasie. Zatem aby problem przekuć w zaletę potrzeba czasu i cierpliwości.
Nie pomoże Wam taka postawa:
mimoza napisał/a:
Mam takie myśli, żeby zostawić męża, żeby już nie dać robić z siebie głupiej i naiwnej

Ani Ty nie jesteś głupia, ani naiwna. Przypomnij sobie jednak,że Miłość leczy. I Miłość i miłość idąc ręka w rękę czynią cuda w ludzkim życiu.
Głowa do góry, pierś do przodu i Jezu ufam Tobie.

Anonymous - 2010-01-27, 13:09

mimoza,

http://w518.wrzuta.pl/aud..._anna_-_homilia

Wysłuchaj proszę, jeśli czas pozwoli.Warto!!! :-)

Anonymous - 2010-01-27, 13:19

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
Do Nałóg: Nie zmienię nicku: mimoza to bardzo fajna roślinka i mnie się kojarzy pozytywnie:) Jest bardzo urokliwa, delikatna ale zarazem silna. Może i Tobie tak się zacznie kojarzyć.

Jeśli chodzi o to czy kocham męża czy moje wyobrażenie o nim, to myślę, że nie jest to aż tak proste. Kocham męża osobę, o której mam pewne zdanie. W dużej mierze zdanie to ukształtowane jest na podstawie tego, co mój mąż mówił mi o sobie, jak się zachowywał w stosunku do mnie. Myślę, że te dwie sfery bardzo mocno się przenikają i nie da się ich tak jasno rozdzielić jak czarne i białe. Kocham człowieka, który mówił mi na swój temat nieprawdę: chodzi na przykład o choroby na które cierpi, wykształcenie i mnóstwo innych konkretnych sytuacji w których rzekomo się znalazł. Gdybym kochała tylko wyobrażenie o nim to sądzę, że bolałoby mnie to, że nie jest taki jak mówił a mnie chodzi o coś zupełnie innego. Te rzeczy nie mają dla mnie tak wielkiego znaczenia. Boli mnie kłamstwo i to że nie mówił prawdy. Gdyby ją wyznał to myślę, że nic by to nie zmieniło. Boli mnie to, że on woli iść w zaparte w kłamstwie niż powiedzieć prawdę. Myślę, że to przyniosło by ulgę i jemu i mnie. W końcu Prawda wyzwala. Napisz w czym widzisz moją niedojrzałość - w tym że mu wierzyłam i ufałam, w tym że przed ślubem nie zrobiłam dochodzenia, czy aby na pewno wszystko co mówi mój mąż jest prawdą?

Ktoś pytał jak psycholog wpadł na te kłamstwa, skoro mąż nie chadza do niego (wyczuwam nutkę ironii). Otóż jak się jest w tym w środku, to się pewne rzeczy widzi inaczej. Macie rację, że miałam swoiste klapki na oczach. Zawsze jakoś usprawiedliwiałam męża, zawsze znalazłam mu jakieś wytłumaczenie. A to, że nie chciał mnie martwić, a to, że wstydził się przyznać itd itd. U psychologa też próbowałam to robić. Ale w końcu ktoś mi prosto w oczy powiedział: On cię okłamuje. Podświadomie chyba to przeczuwałam ale sama nie chciałam tego przyznać. Trudno jest przyznać, że osoba, której ofiarowało się siebie w jakimś sensie ze mnie zadrwiła, podeptała mój dar.

Dużo piszecie na temat psychologa, żeby mu zbytnio nie ufać itp. Myślę, że moja pani psycholog jest w porządku. Na chwilę obecną też uważa, że powinniśmy uczestniczyć w terapii razem i pracujemy nad tym jak zachęcić do niej mojego męża. Wiem, że mój mąż ma wiele urazów z dzieciństwa, które mogą stanowić przyczynę wspomnianych zachowań. Sama mam huśtawkę nastrojów raz czuję, że wszystko mogę mu wybaczyć i pragnę z nim być mimo wszystko a za chwilę chcę po prostu spokojnego życia. Sama muszę do tego nabrać dystansu zanim zdobędę się na konkretną rozmowę z mężem. Emocje są zazwyczaj złym doradcą.

Anonymous - 2010-01-27, 17:34

Momoza...sory za sugestię na temat nicka......masz rację ....Twój wybór i szanuję to.Nie wiem jak wygląda mimoza w przyrodzie......... a moja sugestia była w oparciu o powiedzenie dezawułujące kogoś poprzez nzwanie że jest "mimozą"

Co do odpowiedzi na Twój post............ tak mało faktów że trudno się odnieść.........
mimoza napisał/a:
Gdybym kochała tylko wyobrażenie o nim to sądzę, że bolałoby mnie to, że nie jest taki jak mówił a mnie chodzi o coś zupełnie innego. Te rzeczy nie mają dla mnie tak wielkiego znaczenia. Boli mnie kłamstwo i to że nie mówił prawdy


Ale jednak miałas chyba inne wyobrażenie tego człowieka którego wybrała sobie na ojca swoich dzieci............. i tamto wyobrażenie zawaliło sie...........a to był Twoj wybór.
Więc????? coś trzeba z tym zrobić.............. nad czymś popracować...........
PO CO ON kłamie?????? kłamał zawsze? czy teraz zaczął???
NIe widziała sże kłamie?nie dawał sygnałów że kłamie???np.co innego robił a co innego mówł przez telefon że robi?
Nie słyszałaś jego "drobnych "kłamstewek w narzeczeństwie????
Czy były wygodne .....wiec tolerowane???a nawet porządane????

Anonymous - 2010-01-27, 19:20

nałóg napisał/a:
Nie słyszałaś jego "drobnych "kłamstewek w narzeczeństwie????
Czy były wygodne .....wiec tolerowane???a nawet porządane????


No właśnie ja słyszałam i swoja mame okłamywał, a teraz i mnie i ją i kogo się da. moze one nie były porzadane ale wtedy tolerowane. Nie było sie czym chwalić do dokładał fakty i fantazjował a otoczenie się nabierało. Mam ten sam problem. Tylko po co te kłamstwa ? ( Jego mama tez kłamie, może to dziedziczne jak cukrzyca?)

A ja nie znoszę kłamać i staram się mówić prawdę, nawet za to często obrywam. I jak tu pogodzić takie dwie osoby??????????

Anonymous - 2010-01-28, 08:13

Nałogu pytasz czy nie widziałam kłamstw w narzeczeństwie. Otóż nie widziałam. Wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że mój ukochany nie mówi mi prawdy. Z tego co wiem dzisiaj wnioskuję, że kłamał już wtedy tylko wtedy po prostu nie byłam tego świadoma. W narzeczeństwie łatwiej było ukryć prawdę Teraz gdy mieszkamy razem a to znajdę coś przy sprzątaniu a to jakaś korespondencja do męża. Teraz po prostu zaczynają te kłamstwa wychodzić na jaw. Bardzo chcę wierzyć, że jeszcze wszystko będzie dobrze. Cola nie wiem jak można pogodzić takie dwie osoby, ale dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i tylko ta myśl nie pozwala mi zwątpić do końca. Na razie wolę myśleć o moim mężu jak o osobie, która sama została skrzywdzona i sama bardzo potrzebuje pomocy. To mi na chwilę obecną trochę pomaga.
Rozmowy z Wami też nie są bez znaczenia. Kinga2 podesłała mi link z kazaniem ks. Pawlukiewicza o Bożym Miłosierdziu i o tym jak Bóg potrzebuje człowieka by upomniał się wobec Niego o drugiego człowieka. Słuchałam i płakałam. Może Bóg potrzebuje mnie bym upomniała się o mojego męża. Jezu ufam Tobie.

Anonymous - 2010-01-28, 09:37

mimoza napisał/a:
Kinga2 podesłała mi link z kazaniem ks. Pawlukiewicza o Bożym Miłosierdziu i o tym jak Bóg potrzebuje człowieka by upomniał się wobec Niego o drugiego człowieka. Słuchałam i płakałam. Może Bóg potrzebuje mnie bym upomniała się o mojego męża. Jezu ufam Tobie.


Mimoza
Spróbuj wysłuchać większości kazań tego kapłana,zapewniam rewelacja i zaczniesz inaczej patrzeć na wiele problemów i sytuacji.
A co do tego upomnienia to tez bym tak pomyślała,widzisz ja myślę ,że przez mój kryzys Pan upomniał się o mnie i moja rodzinę ,która w pewnym okresie stała się letnia w wierze a była gorąca ,coś w tym jest tylko trzeba patrzeć oczyma ale przez pryzmat wiary a dużo się wtedy zobaczyć i wyjaśni.
Pozdrawiam. :lol:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group