Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Planowanie rodziny-łączy nas czy dzieli?

Anonymous - 2010-02-19, 20:38

NPR

http://milosciodpowiedzialnosc.prv.pl/

Anonymous - 2010-02-19, 23:56

CUD

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Anonymous - 2010-02-27, 19:19

Mirosław Pilśniak OP, Jadwiga Knie-Górna
To nie Pan Bóg jest sprawcą bezpłodności

Ojciec Mirosław Pilśniak OP, doradca ruchu formacji dialogu małżeńskiego „Spotkania Małżeńskie”, członek Stowarzyszenia Mediatorów Rodzinnych w Warszawie oraz prezes fundacji „Sto Pociech”

Rozmawiała: Jadwiga Knie-Górna




Co, zdaniem Ojca, ma największy wpływ na bezpłodność współczesnego człowieka?

- Bezpłodność kojarzy się z problemem braku potomstwa, ale duchowo jest to problem bardzo obszerny. Tkwi w nim pytanie o owocność naszego życia. Jest to jeden z czynników pozornie niezwiązanych z płodnością biologiczną małżeństwa, jednak jest to pewien przejaw współczesnej kultury, w której człowiek nie wierzy, że jego życie ma jakiś głębszy sens, ale korzysta z niego na zasadzie przeżywania danej chwili. Do tego stara się dostosować, to popycha go do podejmowania dalszych wyborów i walki o materialny poziom życia, bo to wydaje się bardziej rzeczywiste niż wartości duchowe. Tak można opisać ogólne tło współczesnej bezpłodności. Na nim również rysuje się problem sporej części małżeństw czy par, które pragną dzieci, lecz nie mogą spełnić tego pragnienia. Z powodów medycznych niemożność posiadania potomstwa obecnie dotyczy tylko pewnej części małżeństw w Polsce, pozostałe natomiast nie mogą odkryć powodu swojej bezpłodności.

Według niektórych specjalistów ten problem dotyka już w Polsce co czwartej pary, a mimo to jeszcze w niektórych środowiskach traktowane są takie małżeństwa jako „inne”. Dlaczego, zdaniem Ojca, tak rzadko mówi się o bezdzietnych małżeństwach w takim kontekście, jak jawią się w Starym Testamencie, jako bohaterowie konieczni dla historii zbawienia?

- Cóż, Stary Testament mocno podkreśla, że posiadanie dzieci oznacza Boże błogosławieństwo. Pojawiające się w Biblii postaci bezdzietne, które okazują się znaczące dla historii biblijnej, załamują jednoznaczność przekonania traktowanego jako oczywistość, że małżeństwo równa się rodzina. Bezpłodność była traktowana z obawą, że może jest znakiem grzechu albo brakiem błogosławieństwa Boga.

reszta tu:
http://www.opoka.org.pl/b...ezplodnosc.html

Anonymous - 2010-03-01, 21:10

Trafiłam w sieci na szokujący w swojej treści artykuł. Prezentuję go tu ze względu na to ,że macie znajomych i rodziny, w których być może istnieje problem braku potomstwa i chęć sięgnięcia po procedury in- vitro. Kochani podsuwajcie ten artykuł każdemu kto choćby myśli o takiej formie poczęcia, czy jest w trakcie procedury.
Pokazujcie młodym i starszym, gdy okaże się ,że w sercu dopuszczają przyzwolenie na takie poczęcie.
Zwróćcie uwagę na historie życia dzieci z próbówki, które jako tło są przytaczane.




Paląca ciekawość

Karolina Domagalska 2010-01-09, materiał z Gazety Wyborczej:
http://wyborcza.pl/1,7524...ias=5&startsz=x

Dzieci z probówki pytają: Czy moja mama miała romans? Czy ja naprawdę mam około setki braci i sióstr?

RACHEL

- Pani również powinna się przebadać, niewydolność nerek to choroba genetyczna - usłyszała Rachel podczas wizyty u taty w szpitalu. Kilka dni temu jej ojciec wylądował na ostrym dyżurze. I teraz ona miała się przebadać, czy pewnego dnia również nie dowie się, że jedyna jej nadzieja to trzy dializy tygodniowo i cierpliwe czekanie w kolejce na transplantację.

Jednak nikt w rodzinie oprócz niej nie wydawał się zaniepokojony, a mama nawet nie była ciekawa wyników testów. Wtedy po raz pierwszy Rachel spytała, czy jest coś, co matka chciałaby jej powiedzieć. - Nie bądź głupia - usłyszała spod telewizora.

Test nie wykluczał choroby. Musiała go powtórzyć za pięć, a potem za dziesięć lat. Dopiero po trzydziestce może czuć się bezpieczna.

Gdy przyszła pora na drugie badanie, tata był już po dwóch operacjach, wciąż na dializach. Wynik był znów pozytywny, ale wciąż nieostateczny. A przecież jeśli Rachel ma po ojcu zapisaną w genach niewydolność nerek, może ją przekazać dziecku, o którym zaczynali właśnie z Willem rozmawiać.

W piątym miesiącu ciąży musiała zrobić rutynowe badanie krwi. Przy tej okazji dowiedziała się, że jej grupa to AB. Nigdy wcześniej nie zwróciła na to uwagi. Zaraz, zaraz, przecież grupa krwi mamy to A. A taty? - Will, spotkajmy się w domu rodziców - zadzwoniła do swojego chłopaka. Rodzice byli na wakacjach w Grecji, a Rachel miała klucz. Od razu ruszyła do szafki z dokumentami. Ojciec miał w domu tyle badań, gdzieś musiała być grupa krwi. Jedna cyfra. Zero. Twarz Rachel oblały piekące rumieńce, w uszach huczała krew (tak dziś o tym opowiada).

Ze studiów pielęgniarskich pamiętała, że człowiek, który ma grupę krwi 0, nie może mieć dziecka z grupą AB.

Ulga

Czy moja mama miała romans? Czy te wszystkie kryzysy między mamą a ojcem były związane z moją obecnością? Do powrotu rodziców obsesyjnie myślała o wszystkich ich kłótniach.

Kiedy wrócili, wydrukowała z internetu informacje na temat grup krwi i umówiła się z mamą w kawiarni. Rozłożyła papiery na stole: - To są dowody na to, że tata nie może być moim biologicznym ojcem.

Nie było krzyku, nie było płaczu.

Córeczko, przykro mi. Najgorzej było, gdy przechodziłaś badanie nerek. Chciałam ci powiedzieć, ale tata mi zabronił. Twoim biologicznym ojcem jest dawca, który oddał nasienie w klinice w Londynie. Wiek 25-30 lat, najprawdopodobniej student medycyny. Kropka. Nic więcej nie wiem. I pod żadnym pozorem nie mów tacie, że wiesz.

Muszę już iść.

Ja też.

Czyli nie wiem, kim jestem. Oprócz tego, że nie jestem owocem romansu. I że nie grozi mi niewydolność nerek. Ale nie wiem, kto jest moim ojcem.


- Wiesz, jakie to uczucie, gdy jako jedyna w rodzinie masz żółtozielone oczy i kręcone włosy? - pyta Rachel, gdy spotykamy się w jej rodzinnym Leicester. - Zawsze czułam się inna. Moi rodzice mają wykształcenie podstawowe, dziwiło ich to, że lubię się uczyć i chcę studiować. Ojcowie zazwyczaj przesadzają w kontrolowaniu chłopaków swoich córek. "Spróbuj jej coś zrobić, a będziesz miał ze mną do czynienia". Kojarzysz te gadki? A mój tata nigdy się nie zainteresował, z kim się spotykam. Nawet gdy jako 15-latka przez dwa lata byłam z facetem starszym o 13 lat. Zdradzał mnie, a ja chodziłam po ścianach. Mama go nie znosiła, próbowała reagować. Tata kompletnie to ignorował. Potem wyszłam za Albańczyka, to małżeństwo rozpadło się po dwóch latach. I nigdy nie miałam w tacie oparcia. Wiesz, ile razy tata mnie pocałował? Dwa. Pierwszy raz, gdy wróciłam ze szkolnego obozu, drugi, gdy rodzice obchodzili 20. rocznicę ślubu. Jezu, jakie to było krępujące - Rachel zakrywa policzki rękami.

Często mówiłam mamie: nie jestem podobna do taty. Podobno w tych momentach drżała, że się zorientuję. Ale ja nigdy o tym nie pomyślałam. Więc wtedy w kawiarni poczułam ogromną ulgę. .....

Reszta tu:
http://wyborcza.pl/1,7524...ias=5&startsz=x

Anonymous - 2010-03-15, 16:03

Kongres w Gdańsku: "Bioetyka u początków życia ludzkiego"
Ewa Kowalewska - Prezes Human Life International Polska

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=20576

Anonymous - 2010-03-18, 02:03

Psychika kobiety po aborcji

Aborcja jest zabiegiem o ogromnych konsekwencjach dla zdrowia somatycznego i psychicznego kobiety. Zabieg aborcyjny może stać się przyczyną nie tylko urazów fizycznych: uszkodzenia macicy, krwotoków, infekcji, a później trudności podczas kolejnych ciąż czy nawet niepłodności, ale także spowodować zaburzenia psychiczne, określane wspólną nazwą syndromu postaborcyjnego.
Szczególnie zainteresowanych tą problematyką odsyłamy do numeru 4/99 "Służby Życiu. Zeszytów Problemowych", który w całości poświęcono temu zagadnieniu. Tutaj przypomnimy najważniejsze dane.

reszta tu:
http://www.pro-life.pl/_o...ki&a=7_psychika

W sprawie szkoleń, materiałów edukacyjno-informacyjnych
i konferencji można pisać pod adres:
Towarzystwo Odpowiedzialnego Rodzicielstwa
Andrzej Winkler
ul. Pod Wałem 7
44-203 Rybnik


@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@

Piętno aborcji - rodzice, lekarze i ocaleni

z Magdaleną Radwańską, licencjonowanym psychoterapeutą IIPLCARR, rozmawia Małgorzata Osipczuk

Czym się zajmuje instytut IIPLCARR ? < International Institute of Pregnancy Loss and Child Abuse Research and Recovery - Instytut Terapii i Badań Strat związanych z Ciążą oraz Przemocy wobec Dzieci >
Jest to międzynarodowa organizacja skupiająca naukowców, terapeutów, psychologów i lekarzy. Dyrektorem placówki jest Philip Ney, kanadyjski profesor psychiatrii Uniwersytetu British Columbia, psycholog, który od lat zajmuje się badaniami nad przemocą słowną i fizyczną, zaniedbaniem oraz ich skutkami. Opracował on program terapeutyczny dla osób mających problemy depresyjne, nerwicowe, a także obciążonych traumą. Prace instytutu poza standardowa działalnością terapeutyczną, skupiają się na urazach związanych z aborcją, poronieniem, zgonem dziecka podczas porodu lub w późniejszym czasie.

Jakie czynniki najczęściej doprowadzają kobietę do aborcji ?
Czynników takich jest wiele, nasze mamy i ciocie dokonywały aborcji "z biegu". Panowało wówczas społeczne przyzwolenie na dokonywanie takich zabiegów. Niezwykle ważnym czynnikiem jest fakt, iż kraj nasz przez wieki był doświadczany przez wojny, holokaust i inne tragedie, co predystynuje nas do tego rodzaju zachowań jak aborcja. Na oczach naszych rodziców ginęły całe miasta ludzi. Wobec tak masowej zagłady jednostkowa śmierć, zwłaszcza płodu, nie przeraża w takim stopniu. Co więcej, lekarze by uzyskać kolejny stopień specjalizacji, byli zmuszeni wykazać się umiejętnością usuwania ciąży. Głównym jednak czynnikiem wpływającym na decyzję o zabiegu, jest brak wsparcia ze strony mężczyzny, bez względu na to, czy dotyczy to przypadkowego i nieobecnego partnera, chłopaka nalegającego na aborcję, czy też męża. W przypadku nastolatek jest to często presja matki, która w przeszłości też usunęła ciążę. Zdarzają się też takie sytuacje, gdy młoda dziewczyna pragnie urodzić dziecko, a nacisk ze strony rodziców zmusza ją do podjęcia takiej decyzji.

Co się dzieje z psychiką kobiety w czasie procedury aborcyjnej ?
Uzależnione jest to w dużej mierze od podejścia lekarza. Polskie kobiety opowiadają często o wręcz karygodnym zachowaniu lekarzy - nieodpowiednia dawka narkozy, krzyk i wulgarne słownictwo. Zabieg taki staje się bardzo bolesny. Kobieta w jego trakcie ma wyostrzoną percepcję, czujnie wychwytuje wszelkie dźwięki, obrazy, zapachy, rozmowy personelu. W przyszłości podobne bodźce zmysłowe będą kojarzyły się w jej umyśle z aborcją i konfrontowały ją z tym przeżyciem. Część kobiet bezpośrednio po aborcji reaguje depresją. Psychika kobiet, które wielokrotnie decydują się na taki zabieg w pewnym sensie przystosowuje się, jednak do pewnego momentu kryzysu - aż się "nie rozleci".

reszta tu:
http://www.przyjaciele.org/czytelnia.php?id=8

Anonymous - 2010-03-24, 17:28

:shock: SZOK

http://wp.tv/i,Egipt-Zabi...ml?ticaid=59dda

Anonymous - 2010-04-13, 23:47

In-vitro - DLACZEGO NIE...

Wszyscy wiemy, że Kościół nie zgadza się na stosowanie metody in-vitro, ale czy potrafimy wyjaśnić dlaczego? Co takiego stoi na przeszkodzie, aby katolik mógł zaakceptować metodę sztucznego zapłodnienia. Odpowiedzi na te pytania posłuchać mogą Państwo w audycji Aleksandry Sójko - jej gośćmi byli: dr Kazimierz Szałata filozof i etyk, wykładowca na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, prezes Fundacji Polskiej Raoula Follereau oraz dr Tadeusz Wasilewski lekarz ginekolog, który przez kilka lat wykonywał zabiegi in-vitro - opowiada o tym dlaczego zaprzestał tej praktyki.

http://www.radioniepokala...ial=66&art=7375

Anonymous - 2010-05-01, 22:13

Dziecko za cenę miłości

Z Beatą Rusiecką, psychologiem, psychoterapeutą,doradcą i superwizorem grup "Żywa Nadzieja" dla osób z doświadczeniem przemocy, zaniedbania i strat dzieci w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Doradców Żywa Nadzieja (IHACA), rozmawia Małgorzata Jędrzejczyk
Psychologia prenatalna informuje, jak bardzo ważny jest okres od poczęcia do czasu narodzin dziecka. Czy dzieci poczęte za pomocą zapłodnienia pozaustrojowego mają zapewniony tak dobry start, jak dzieci poczęte w naturalnych warunkach?

http://adonai.pl/nieplodnosc/?id=90

Anonymous - 2010-05-27, 16:35

Niepłodność, a możliwości medycyny cz. I
Tadeusz Wasilewski - ginekolog położnik

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=21614


Niepłodność, a możliwości medycyny cz. II
Tadeusz Wasilewski - ginekolog położnik

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=21615

Anonymous - 2010-07-20, 22:08

SUROGATKI

Łono w leasingu

We współczesnym świecie, który wszystko skomercjalizował, gdzie wszystko jest na sprzedaż, nie wyłączając największych świętości. W którym dewaluacji uległo pojęcie małżeństwa i rodziny jako związku kobiety i mężczyzny, którzy czyniąc dar z siebie i swojej miłości stają się małżeństwem, w którym ojciec daje ochronę matce i swojemu potomstwu[1]. Wydawać by się mogło, że jedna jedyna wartość, dar i świętość, jaką jest macierzyństwo zostanie uszanowane. A jednak jak się okazuje nawet i na tym można zarobić, ująć w ramy komercji i biznesu. Mowa tu, o tzw. surogatkach[2], czyli matkach zastępczych. Surogatka to kobieta, która wynajmuje swoje łono dla zapłodnionej komórki jajowej innej kobiety – takiej, która z różnych względów nie może zajść, lub donosić swojej ciąży. Surogatka przyjmuje do swojej macicy zapłodnione in vitro jajo, nosi ciążę, rodzi i oddaje biologicznym rodzicom[3]. Wszystko oczywiście za odpowiednie honorarium. Zjawisko to za granicą jest bardziej rozpowszechnione niż się wydaje. Dlatego trudno się dziwić, że dotarło ono także i do Polski. W ocenie moralnej jest ono bardzo złożone, ponieważ kumuluje w sobie przynajmniej dwa problemy natury moralnej i etycznej a mianowicie wspomniane już zapłodnienie pozaustrojowe (in vitro) oraz naruszenie godności dziecka, które w tym momencie staje się przedmiotem transakcji usługowo-handlowej, pozbawionym prawa do naturalnego poczęcia, urodzenia i wychowania przez własnych rodziców.

Aby dokonać właściwej oceny moralnej zjawiska matek zastępczych należy po kolei zapoznać z się wyżej wymienionymi problemami.





Zapłodnienie pozaustrojowe – in vitro fertilization (IVF)



IVF oznacza zabieg medyczno-techniczny, w którym żeńska komórka jajowa jest doprowadzana do połączenia się z męskim plemnikiem w próbówce, a więc poza macicą. Kiedy w rzeczywistości nastąpi zapłodnienie (…) wtedy przenosi się zapłodnione jajo (jaja) do organizmu kobiety, w oczekiwaniu, że przynajmniej jedna komórka jajowa się w nim zagnieździ[4].

Jak wynika z powyższej definicji sztuczne zapłodnienie pozaustrojowe polega na pobraniu komórek jajowych z jajowodu kobiety, przygotowaniu ich do zapłodnienia, a następnie połączeniu z dostarczonym nasieniem męża (charakter homologiczny) lub dawcy innego niż małżonek (charakter heterologiczny).

Powstałe w ten sposób zarodki ludzkie poddaje się „selekcji” wybierając te, które rokują największe szanse na właściwy rozwój. Po wystąpieniu wstępnego podziału na 4-8 blastomerów (ok. 70 godzin), umieszcza się je w macicy „przygotowanej” przez kurację hormonalną do przyjęcia zarodka. Umieszczenie kilku zarodków stwarza nadzieję, że choć jeden rozwinie się prawidłowo. Duża ilość odrzutów powoduje, że i na tym etapie część zarodków przeznacza się (z założenia) na stracenie. Łączna suma odrzutów zarodków na wszystkich etapach sięga 90%. Należy także pamiętać, że wszczepienie kilku zarodków wcale nie gwarantuje zakończenia zabiegu ciążą i urodzeniem dziecka[5].

Jak już wyżej wspomniano dawcą spermy, która posłużyła do zapłodnienia jaja może być mąż lub inny dawca. W pierwszym przypadku mówimy o sztucznym zapłodnieniu homologicznym, a w drugim - o sztucznym zapłodnieniu heterologicznym.

Instrukcja Kongregacji Nauki Wiary Donum vitae. O szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i godności jego przekazywania (DV) z roku 1987, dokonuje przede wszystkim podziału na sztuczne zapłodnienie heterologiczne i homologiczne dla potrzeb wyraźniejszego uzasadnienia oceny moralnej, definiując je następująco:

FIVET heterologiczny: technika podjęta dla uzyskania poczęcia ludzkiego poprzez połączenie w probówce gamet pobranych przynajmniej od jednego dawcy różnego od małżonków związanych węzłem małżeńskim;
FIVET homologiczny: technika podjęta dla uzyskania poczęcia ludzkiego poprzez połączenie w probówce gamet małżonków[6].


W ocenie moralnej sztucznego zapłodnienia (FIVET - fekondation in vitro et transert d'embrion) punktem wyjścia jest stwierdzenie, że każda istota ludzka od momentu swojego poczęcia jest osobą. W związku z tym przysługują jej wszelkie prawa należne osobie ludzkiej. Bez względu na to czy jest ona w stadium zygoty, w pełni sił, czy późnej starości. W każdym momencie swojego istnienia człowiek ma święte nienaruszalne prawa, których nie może go pozbawić żadna władza[7]. Przede wszystkim dziecko ma prawo do tego, by zostać poczęte, by być noszone w łonie matki, narodzone i wychowane w małżeństwie (DV).

reszta tekstu tu:
http://www.kuria-dodatek....l/surogatki.htm

Anonymous - 2010-08-19, 11:33

Antykoncepcja zmienia kobiecy mózg!

Pewnie nie raz był mężczyzna zdruzgotany tym, że jego partnerka potrafi w błahej kłótni wywlec błędy i wypaczenia sprzed lat. Co więcej czyni to ze szczegółami, jakiej nie powstydziłaby się dobrze prowadzona kartoteka kryminalna i ewidencja w IPN razem wzięte. Niezwykła pamięć kobiet, która umożliwia im magazynowanie tego rodzaju wspomnień może być jednak jeszcze lepsza, jeśli dana przedstawicielka płci pięknej stosuje... antykoncepcję hormonalną!
Nie jest tajemnicą, że niektórym kobietom od stosowania pigułek antykoncepcyjnych rośnie biust, ale, jak widać, nie kończy się tylko na zmianie walorów fizycznych. Naukowcy dokonali zadziwiającego odkrycia, stwierdzając, że hormonalne środki antykoncepcyjne wpływają na wielkość niektórych części kobiecego mózgu. Tajna broń w podwyższaniu IQ?
Naukowcy przebadali 3, 5 miliona stosujących pigułki antykoncepcyjne Brytyjek w wieku od 16 do 49 lat i doszli do zaskakujących wniosków: mózg tych kobiet w niektórych rejonach był większy niż u kobiet, które nie łykają pigułek.
Uczeni porównywali mózgi kobiet stosujących oraz niestosujących hormonalnej antykoncepcji, a także męskie mózgi metodą obrazowania za pomocą rezonansu magnetycznego. Szczególnie często obrazowano mózgi kobiet niestosujących antykoncepcji, u których występuje naturalny cykl hormonalny. Pozwoliło to na wykluczenie zmian w wielkości mózgu wynikających z wahań ilości i jakości hormonów we krwi.
Co ciekawe, u kobiet przyjmujących hormony mózg był większy w jego "kobiecych" częściach, czyli odpowiadających za rozmowę i kontakty społeczne. Stwierdzono również powiększenie części mózgu odpowiadających za pamięć. Warto wspomnieć, że obszary mózgu były większe nie tylko od analogicznych części w głowach kobiet niestosujących antykoncepcji, ale również od mężczyzn, którzy z reguły dysponują większymi i cięższymi mózgami.
Belinda Pletzer z uniwersytetu w Salzburgu, który przeprowadził badania, podsumowuje: "Powiększone obszary mózgu mogą sprawiać, że lepiej działają funkcje, za które są one odpowiedzialne". "Zmiany w zachowaniu związane ze stosowaniem hormonów z reguły bardziej wpływają na te umiejętności, które u kobiet są lepiej rozwinięte w porównaniu do mężczyzn, np. pamięć".
Wychodzi na to, że nie będziemy mieć łatwego życia, a na kobiecą pamiętliwość nie ma lekarstwa ani nawet nadziei... Naukowcy nie przeprowadzili bowiem badań, czy zaprzestanie przez kobietę łykania pigułek antykoncepcyjnych sprawi, że mózg, a co za tym idzie pamięć, wróci do "normy".

materiał ze strony:
http://facet.wp.pl/kat,10...,wiadomosc.html

A zatem kto namawia lub zmusza własną żonę czy narzeczoną do stosowania antykoncepcji sam sobie i jej oprócz duchowych i fizycznych problemów funduje także emocjonalne. :!:

Anonymous - 2010-08-22, 17:49

PRZEPIS NA LUDZKĄ TRAGEDIĘ

Pigułka „po” - tabletka grzechu?

Antykoncepcja postkoitalna to antykoncepcja doraźna, stosowana w nagłych przypadkach, gdy inne metody zawiodły. Polega ona na wzięciu tabletki, która nie dopuszcza do owulacji (jeśli kobieta jest przed dwunastym dniem cyklu) oraz powoduje zmiany w błonie śluzowej macicy, przez co zmniejsza możliwość dotarcia plemników do komórki jajowej albo nie dopuszcza do ich implantacji (zagnieżdżenia zapłodnionej komórki).

Skuteczność antykoncepcji „po” jest bliska 100 proc., ale tylko jeśli zażyje się ją przed upływem 24 godzin od stosunku. Potem, wraz z upływem czasu, zmniejsza się. Po 72 godzinach spada do 50 proc.

- 24, 25, 26… Nie jeszcze raz… Poniedziałek, wtorek… - Agnieszka liczyła, ale kalendarz się nie mylił: właśnie kochali się z mężem w jej dni płodne, dokładnie w samym środku cyklu. Bez zabezpieczenia. – Powinnam się cieszyć, że po dziesięciu latach jesteśmy jeszcze tacy spontaniczni, że nie chciało nam się czekać, aż założę kapturek, a ja w gorączce zmysłów stwierdziłam: „Możemy bez…”. Od razu zdecydowałam, że musimy pojechać do lekarza po tzw. pigułkę „po”.

W Polsce dostępne są dwa leki postkoitalne, wydawane tylko na podstawie recepty – Postinor Duo oraz Escapelle. W wielu krajach Europy pigułki te dostępne są bez zalecenia lekarza, m.in. w Bułgarii, Francji, Austrii, Portugalii, Belgii czy Wielkiej Brytanii, a w Norwegii i Szwecji można je kupić w każdym większym supermarkecie.

Mimo że środki antykoncepcji doraźnej są w Polsce legalne, lekarze nie chcą ich przepisywać, tłumacząc, że działają jak lek wczesnoporonny oraz powołując się na własne poglądy i przekonania.
- Okazuje się, że zdobycie tabletki „po”, nie jest łatwe nawet w dużym mieście wojewódzkim – opowiada Agnieszka. – Mnie się udało w ciągu kilku godzin, ale co to były za godziny…

Tabletka grzechu

Agnieszka ma trzydzieści lat, od dwóch lat jest mężatką, dzieci planuje po obronie doktoratu, czyli za dwa lata. Jest psychologiem i pracuje w poradni dla dzieci autystycznych. Wszyscy są pod jej urokiem: spokojna, opanowana, życzliwa. W kilka minut zyskuje sobie sympatię każdego.

Z panią doktor z przychodni, która zastępowała jej lekarza rodzinnego, nie poszło jej jednak tak łatwo. Usłyszała: „Chce pani spędzić płód, dokonać aborcji? Obawiam się, że muszę poprosić panią o opuszczenie gabinetu, bo będę musiała zawiadomić stosowne władze".

Agnieszka pamięta, że wtedy, w lekarskim pokoju, po raz pierwszy od wielu lat nie wiedziała, co ma powiedzieć. - Wydukałam tylko: „Ale jakie władze?”. Nie miałam pojęcia, czy chodzi o policję, ministra zdrowia, służby porządkowe, ochroniarza.

Kiedy mąż Agnieszki dowiedział się, co się stało, zdecydował: idziemy do ginekologa. Wanda Nowicka, przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny uważa, że kobieta ma wszelkie prawo, żeby skorzystać ze środków dostępnych w Polsce i zarejestrowanych jako leki antykoncepcyjne, a nie jako pigułki wczesnoporonne.

- Jeśli lekarz sugeruje kobiecie, że ta ma zamiar przerwać ciążę za ich pomocą, wykazuje się ignorancją medyczną, gdyż w trzy dni od stosunku, nie można mówić o zajściu w ciążę – podkreśla Nowicka.

Po co się truć?

W przychodni „K” przyjął Agnieszkę starszy lekarz, który akurat miał dyżur. Po trzech godzinach czekania na korytarzu w towarzystwie ciężarnych, czekających na USG, Agnieszka w skromnym gabinecie wyłuszczyła swoją prośbę.

Lekarz zaprosił ją na fotel ginekologiczny, a gdy oponowała, że chce tylko receptę, zarządził: „Ja tu jestem lekarzem, droga pani”. Po badaniu stwierdził: „Na moje oko pani nie jajeczkuje, więc nie mogło dojść do zapłodnienia, nie ma sensu truć się chemią.”

- Przyjęłam politykę kiwania głową i powtarzania prośby, lekarz wydawał się jednak nieugięty – opowiada Agnieszka. Jednak po dwudziestu minutach powtarzania tego samego, kobieta wyszła z gabinetu z receptą.

Błąd w sztuce

W aptece młoda farmaceutka przepraszająco pokręciła głową: Ta recepta jest źle wypisana, nie mogę jej zrealizować. Nie jest wypisane dawkowanie, a w nazwie leku są dwa błędy. Proszę poprosić lekarza o korektę. Był już wieczór, kiedy spod drzwi poradni „K” Agnieszkę i Krzysztofa odprawiła sprzątaczka. Lekarzy już nie było. Następnego dnia wypadała wolna sobota.

– Chyba nigdy nie czułam się równie bezradna i bezsilna – relacjonuje Agnieszka. - Narastający ból w skroniach, znak wielkiego stresu, był tak silny, że przed oczyma widziałam wirujące płatki. Na szczęście pielęgniarka z dyżurki doradziła im wizytę na ostrym dyżurze.

Klauzula sumienia

Tam lekarka dyżurna, która przyjęła Agnieszkę, spokojnie jej wysłuchała i stwierdziła: „Jest pani zdenerwowana i ja to rozumiem. Jestem też w stanie zrozumieć pani kłopot, ale jestem praktykującą katoliczką i nie mogę wypisać recepty. Nie chcę pani nawracać, ani umoralniać. Poszukam listy lekarzy z województwa, którzy wypisują ten lek.”

- Jeśli zdarzy się, że lekarz, do którego udamy się po radę i po receptę, odwoła się do klauzuli sumienia, do swoich przekonań religijnych, i odmówi nam wypisania leku, mamy prawo żądać od niego wskazania lekarza, który wypisze nam receptę – zaznacza Wanda Nowicka, przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
- Warto podkreślić, że ginekolog, który nie prowadzi poradnictwa w sprawie planowania rodziny i odmawia pacjentce świadczeń, które się jej należą, powinien rozważyć zmianę zawodu. Bowiem lekarz, który ma klucz do sytemu, a nie chce go użyć dla dobra pacjentek – to wielkie nieporozumienie.

Dopiero czwarty lekarz z listy od lekarki odebrał telefon i poprosił o wizytę w prywatnym gabinecie na osiedlu domków jednorodzinnych. – Od której pani pielgrzymuje? - spytał tylko i przepisał receptę. Zainkasował za to 120 złotych i wręczył swoją wizytówkę.

– Połknęłam tabletkę, gdy wróciłam do domu, a następnego dnia obudziłam się z bólem głowy i przykrym uczuciem bycia nikim. Miesiączkę dostałam w terminie. Od tego momentu upłynęły trzy miesiące i ani razu nie kochaliśmy się z Krzyśkiem – kiwa głową Agnieszka.

Odmowa na piśmie

Wbrew wszelkim mitom, które wyrosły wokół antykoncepcji doraźnej, pigułka „po” nie ma działania poronnego. Gdy pigułkę przyjmie się zbyt późno, kiedy dojdzie już do zagnieżdżenia, nie wpłynie ona negatywnie na zarodek, ale podtrzyma rozpoczętą ciążę i stanie się jej sprzymierzeńcem. Dotychczas nie odnotowano na świecie żadnych doniesień o niekorzystnym wpływie antykoncepcji doraźnej na rozwój płodu i narodziny dziecka.

Wanda Nowicka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny podkreśla, że w przypadku odmowy, kobiety powinny domagać się wydania zaświadczenia o odmowie wydania recepty na lek ze stosownym uzasadnieniem.

- Dysponując takim pismem jesteśmy w stanie dochodzić swoich praw np. przed rzecznikiem praw pacjenta czy w sądzie lekarskim, złożyć skargę do kierownika placówki, w której odmówiono nam pomocy. Walczmy o swoje zdrowie i nasze prawa jako pacjentek i nie pozwólmy lekarzom narzucać nam swojego światopoglądu – dodaje Nowicka.

tekst: :-( :-| :-/ :-? :-x :shock: :cry:
http://kobieta.wp.pl/kat,...,wiadomosc.html

@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@

Ultradźwiękowa antykoncepcja dla mężczyzn

Wiązka ultradźwięków może stać się środkiem antykoncepcyjnym dla mężczyzn - uważają naukowcy z USA, którzy testują tę metodę przy wsparciu finansowym Fundacji Billa i Melindy Gatesów.

Wstępne doświadczenia naukowców z Uniwersytetu Północnej Karoliny sugerują, że działając wiązką ultradźwięków na jądra można w bezpieczny sposób zahamować produkcję plemników nawet na 6 miesięcy. Gdy zapas męskich komórek rozrodczych wyczerpie się, mężczyzna staje się na pewien czas bezpłodny. Przy wsparciu fundacji Gatesów naukowcy chcą przeprowadzić więcej badań klinicznych tej metody i dopracować ją tak, by była w największym stopniu skuteczna i bezpieczna.

"Sądzimy, że już po jednorazowym zastosowaniu metoda ta może zapewnić mężczyznom niezawodną, tanią niehormonalną antykoncepcję nawet na okres 6 miesięcy" - komentuje kierujący pracami dr James Tsuruta.

Aby zwiększyć jej dostępność w krajach na całym świecie - nie tylko bogatych, ale i rozwijających się - naukowcy planują wykorzystywać ultradźwięki z urządzeń terapeutycznych stosowanych obecnie w medycynie sportowej lub fizjoterapii. (PAP)

http://odkrywcy.pl/kat,11...g4sticaid=6ac01

@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@

Antykoncepcja dla mężczyzn

Nauka dysponuje mniejszą liczbą środków antykoncepcyjnych dla mężczyzn niż dla kobiet. Wynika to z okoliczności, że zapłodnienie dokonuje się wewnątrz ciała kobiety – więc łatwiej jest mu przeciwdziałać właśnie tam. Cykliczność hormonalna i związana z tym cykliczna płodność i niepłodność – zjawiska wykorzystywane do regulacji urodzeń – występują wyłącznie u kobiet. Z tego względu mężczyznom nie pozostaje wiele do wyboru. Najbardziej rozpowszechnionym środkiem antykoncepcyjnym dla mężczyzn jest prezerwatywa, mająca tę ważną zaletę, że jest tania, skuteczna, prosta w stosowaniu, a jej prawidłowe używanie w dużym stopniu zmniejsza ryzyko zachorowania na chorobę przenoszoną drogą płciową.

Ostatnio pokazały się na rynku nielateksowe i wyjątkowo cienkie prezerwatywy z materiału RealFeel, mogące być używane przez pary nie tolerujące lateksu. Inną – oprócz prezerwatywy - formą antykoncepcji dla mężczyzn jest wazektomia, czyli podwiązanie lub przecięcie nasieniowodów. Jest to prosty i stosunkowo bezpieczny zabieg chirurgiczny wykonywany w znieczuleniu miejscowym. Nasienie mężczyzny po wazektomii ma podobny kolor, zapach i objętość jak przed tym zabiegiem, ale nie zawiera plemników. Istotną wadą wazektomii jest jej trudna odwracalność. Ponowne zszycie nasieniowodów jest kosztowne i kończy się sukcesem tylko w około 30% przypadków, dlatego też na wazektomię powinni decydować się mężczyźni nie planujący więcej potomstwa.

http://dzieci.pl/adviceAi...dy_artykul.html

:-( :-| :-/ :-?

Anonymous - 2010-08-23, 09:51

Lepszy pies czy osesek
Joanna i Bronisław Jakubowscy

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22531


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group